Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pieściła stopami
Temat: Kobiece stopy
Ha ha...!
To nie jest zboczenie, można pieścić stopy z taką samą pasją i namiętnością
jak każdą inną część ciała, a o tą akurat dbam szczególnie gdyż są obiektem
uwielbienia mojego chłopaka :) Staram się te pieszczoty odwzajemniać, ale ja
akurat skupiłam swoją uwagę na palcach jego dłoni.
Wiecie, że ssanie palca może wpływać stymulująco na inne części ciała? ;)) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Moj facet ma laskotki...
thorgalla napisała:
> Moj facet jest wrazliwy na laskotki,praktycznie wszedzie gdzie go dotkne.Czy
> mozna cos na to poradzic by zamiast "umierac" ze smiechu bedzie z roskoszy?
ja mam podobny problem z żoną. Ma straszne łaskotki stóp, a ja tak lubię
pieścić stopy...
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Fetysz stop
Gość portalu: Anyaw73 napisał(a):
> To ze zwracaja uwage to sie zgadza i nawet o tym otwarcie mowia, jak
> podniecajace sa dla nich damskie stopy czy nogi ale mi chodzilo o facetow
> ktorzy stosuja pieszczoty damskich stop jako forme sprawienia partnetrce
> przyjemosci a nie sobie.
No i ja powyżej mówię właśnie nie tylko o wyglądzie stóp, ale też o
pieszczotach z ich pomocą. Jednak na moje pytanie nie odpowiedziałaś.
Czy kiedykolwiek próbowałaś faceta pieścic stopami ? Czy kiedykolwiek, gdy to
robiłaś, któryś powiedział Ci, lub z jego zachowania wyczulaś, że mu się to
nie podoba? Bo z Twego wątku wynika , że całe rzesze panów pieszczonych stopami
przez Ciebie, skarciły Cię i stąd Twoje żale.
A może Ty tymi stopami pieściłaś panów nie tam, gdzie trzeba i dlatego całe to
nieporozumienie ? Może Ty im obcas w oko pakowałaś ? NO bo jesli tak, to ja się
wtedy nie dziwię. To nie o to chodzi ! Nie obcas w oko, tylko na przykład stopy
zgrabnie obejmujące tego owego (Nie chodzi też o przyduszanie szyi).
roxy Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: lizanie bosych stóp wąchanie soxów
Calkiem sie zgadzam, uwielbiam mojemu zadbanemu mezczyznie piescic stopy i nie
ma centymetra ciala ktorego bym nie byla w stanie piescic, calowac, lizac itp..
Zreszta jest to odwzajemnione :-)) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: peter! co z ta randka?
Zdradzilas sie. Gdy zdejmiesz skarpetki naprawde czuc jakis zapach bo u mnie
nie. A szkoda bo tak lubie piescic stopy. Przy tobie to juz wykluczone Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Stopy mojej pani
Stopy mojej pani
Uwielbiam pieścić stopy mojej żony, mogę to robić godzinami oglądając np.
telewizję. Mogę je lizać, całować głaskać - są bardzo ładne, malutkie i
mięciutkie. Często potem się kochamy.
Czy to zboczenie ?? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Stopy kobiece..
Oczywiście że tak, uwielbiam pieścić stopy jak i całe nogi. Podniecaja mnie
nogi w czarnych rajstopach , a latem uwielbiam jak kobiety naszą łancuszek na
nodze, to jest naprawdę super. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: ryzyk - fizyk
"Tam, gdzie życie zachodzi w śmierć"
Stali na mokrym piasku nadbałtyckiej plaży, smagani mroźnym,
zachodnim wiatrem.
Morze uwalniało ze swoich głębin bladoróżowy krzyk, milknący gdzieś pomiędzy
purpurą a fioletem rozdartego łona nieba. Wrzask nowonarodzonego dnia sprawił,
że gwiazdy bledły z przerażenia i szukając schronienia umykały tam, gdzie
budzą się sny. Wezwane świetlista komendą mewy uniosły się w rozdzierającym
włókna nocy śpiewie, składając smukłe skrzydła w płaczliwej modlitwie nad
pięknem, w donośnym łkaniu nad śmiercią, w przeszywającym pisku absolutnej
wolności i ufności. Powierzały się porankowi całą swoją istotą, próbowały z
gardzieli swych wypłoszyć duszę, esencję nut, utkać dywan dźwięcznych płatków,
po którym majestat poranka mógłby zejść na ziemię, by tam, w cieniu swoich
dworzan, objąć władzę nad wszelkim stworzeniem. Wyłaniający się ze
srebrzystoszarych odmętów błękit pieścił stopy zakochanych, zapraszał do
wspólnego tańca, szeptał pradawne legendy o miłości, szumnie przyzywał do
stania się jednością, osiągnięcia pełni szczęścia, poznania nie poznanego.
Tylko jedwabisty szelest umierających na ołtarzu życia liści zdradzał prawdę o
morzu, szeleścił o dumie materii, o zmartwychwstaniu. Gdzieś pomiędzy potęgą
wzbierających się fal, a miarowym oddechem poddającej się łagodnej śmierci
przyrody - stali oni, nadzy w swoim szczęściu, ale niespokojni, niepewni. Ich
miłość stała się ich przekleństwem, miękkość tego uczucia walczyła o
przetrwanie z twardymi kolejami losu, z rozpędzonym pociągiem nieubłaganego
przeznaczenia. Stali nad swoim grobem, nad miejscem, gdzie jeszcze tej nocy
ona była nim, a on był nią.
Dopiero teraz dostrzegli umierający krzak dzikiej róży, niemego
świadka mającej się rozpocząć ceremonii. Ostatkiem sił walczące o życie,
zbrązowiałe od wilgotnych łez łkającej nad swoim czynem śmierci - płatki,
bezbronnie odsłaniały swoje schorowane tkanki, starając się wydobyć z odmętów
zacierającej się pamięci wspomnienie piękna, które tak urzekało błękitnego
olbrzyma, które napełniało dziękczynną modlitwą ptasie krtanie, a które teraz
cichutkim westchnieniem żegnało krainę światła, oddając się lodowatemu
pocałunkowi matki
pustki, oblubienicy ciemności. Pokornie klęczało spowite mdłym oddechem tej,
która płacze nad swoim niewdzięcznym powołaniem.
- W swoim śnie kroczyłam roztrzaskanym przez pyłki kwiatów chodnikiem,
szlakiem przetartym przez zastępy mrówek. Patrzyłam w niebo zgwałcone
kłamstwem, niebo, którego wysączona z błękitu materia sypała popiół na
pełznące, jadowicie syczące śmieci, które w nieprzerwanej przez żadną
łaskawość groźbie dawały upust potokowi mokrych, nadgniłych, śmierdzących
słów: "Wynoś się stąd. To już nie jest twoja planeta." Minęłam wrzeszczący w
milczeniu pniak obrośnięty dobrotliwym mchem. Trup drzewa ukaranego przez
chłopców ze służby miejskiej za skasowanie samochodu. Było tak zgnębione swoją
winą, że nie zdołało uciec przed piłą mechaniczną. Zapłakałam kopiąc kamyk.
W jej błękitno - szarych, porcelanowych oczach dostrzegł
nieprzezwyciężone cierpienie, jej jasnoróżowe usta drżały pod ciężarem słowa,
które usłyszał w swoich myślach.
Objął ją w mocny, zdecydowany uścisk, zatopił twarz w oceanie włosów
kłębiących się pomiędzy stanowczością jej szyi a uległością ramienia. Fiołkowy
zapach jej skóry zalał jego ciało najsłodszym dreszczem, jej miękkość i ciepło
otuliły karmazyn jego ust swą mleczną materią.
Oślepiająco złota wstęga światła obnażyła nagość stalowego ostrza
w jego dłoni, które zawstydzone pięknem poranka wyślizgnęło się szukając
schronienia w piasku.
Usiadła i otarła nóż z niesfornych drobinek lepkiego pyłku, odkrywając przed
smutna marnością swoich oczu srebrną duszę ostrza.
Mroźny powiew wiatru wzburzył stado mew. Błękit gniewnie huknął
falą o cierpliwe skały nadbrzeża. W lasku złowrogo zaszumiało, gdy ogołocone z
listków gałązki poddały się woli wiatru.
Przyklęknął przed nią i ujął w swe dłonie jej rękę. Wydobył
spomiędzy jej zmarzniętych, skostniałych z zimna palców nóż i uniósł ostrze na
wysokość oczu.
- Oto jedyny sprawiedliwy. Pokornie oczekuje na rozkaz, sam milczy. A teraz...
Nasza jedyna przyszłość to wydać mu rozkaz.
Chwyciła rękę, którą trzymał nóż i opuściła ją na chwilę, w której dotknęła
wargami jego ust w pocałunku tak delikatnym, jak trzepot motylich skrzydełek,
jak muśnięcie jedwabiu gęsim piórkiem.
W tym czasie wicher poderwał do szaleńczego walca szaty zrzucone przez
podążające za zimową modą na nagość. Spomiędzy ich koron nadciągnęło stado
kruków rozwierających potężne dzioby w rzucanych na pastwę wiatru groźbach:
"Uciekaj wędrowcze! Uciekaj, bo hordy ludzkiego mięsa zadepczą twoją
indywidualność! Uciekaj wędrowcze! Soczyste pędy zdechłych kwiatów już po
ciebie idą!"
Śmierć zaś szeptała (jak to ma w zwyczaju): "wróć, przyjdź, ukorz się...
Kochaj się ze mną z godnością. Bo godność służy tylko do umierania."
Lecz oni już niczego nie słyszeli. Patrzyli sobie w oczy pełne
uwielbienia i nie pamiętającej o żadnej krzywdzie miłości. Ona odebrała mu nóż
i chwyciła go za przegub, gestem miękkim, lecz stanowczym. Odsunęła mankiet
marynarki, którą miał na sobie - w końcu były to ich zaślubiny. Kiedy
zatapiała ostrze w jego żyłach, przez jego twarz nie przemknął nawet cień
bólu. Gdy z rany wytoczyła się gęsta, czarna krew - oddała mu nóż, a on -
pełen miłości i delikatności podarował jej pocałunek ostrza, pieszczotliwy
wręcz. I przytulili się do siebie kryjąc ciepło, wdychając gasnące zapachy
swych ciał, odwzajemniając namiętne szepty i obietnice.
I zasnęli zaklęci w poślubną podróż, wchłonięci przez epireum
światłości.
...:::KONIEC:::...
Temat: Ktoś ma niezłą fantazję... ;)
http://www.nowa.cyberrandka.pl/opowiadania.php?akcja=pokaz&nr=17
Pociąg "Jadwiga" relacji Kraków - Lublin; wagon 7, przedział z miejscami od
61-68. Po wejściu do przedziału, wypakowałem z plecaka książkę, wrzuciłem plecak
na górną półkę i zająłem swoje miejsce Nr 66 tuż obok okna. W przedziale
siedziała para na miejscach przy korytarzu, poza tym nikogo. Pociąg ruszył. Wtem
do przedziału weszła młoda kobieta - około 30 - 35 lat. Mimo odciśniętego na jej
twarzy wieku, miała dziewczęcą urodę i to coś we wzroku co sprawiało, że
wydawała się być nastolatką. Była ubrana w koronkową czarną bluzeczkę,
odsłaniającą jej aksamitny brzuszek. Pod bluzeczką miała czarny biustonosz, z
nad którego wylewały się obfite kształty jej piersi. Miała spódniczkę mini, spod
której wesoło spoglądały zgrabne, długie nogi. Pomogłem włożyć jej bagaż na
półkę. Usiadła na przeciw mnie, miejsce nr 65 i zajęła się czytaniem jednej z
tych gazetek dla kobiet. Poczułem, że krew zaczyna mi płynąć z kilkakrotnie
większą szybkością niż czyni to zazwyczaj. Było w niej coś co sprawiło, że
zrobiło mi się bardzo gorąco. Patrzyłem na nią - na jej czarne włosy, które
rozlewały się na jej ramionach. Kojarzyły mi się one z bałwanami morskich fal,
tylko że nie bielą ale nieprzeniknioną czernią zachwycały mój wzrok. Niebiańską
przyjemnością zalewany byłem, gdy mój wzrok spoczywał na jej odsłoniętych
kolanach i udach. Uda jej, zresztą tak jak całe nogi były szczupłe, skóra
aksamitnie gładka i opalona. Wtem poczułem jej wzrok na sobie, podniosłem oczy i
nasze spojrzenia spotkały się. Ona uśmiechnęła się do mnie pokazując biel zębów.
Speszony zacząłem patrzeć w okno. Kiedy przestałem czuć na sobie jej spojrzenie,
ośmieliłem się popatrzeć na nią, znowu zajęta była czytaniem. Była piękna !
Zwróciłem wzrok na parę z którą dzieliłem przedział, he dopiero zdałem sobie
sprawę, że zupełnie o nich zapomniałem, tymczasem oni namiętnie się całowali.
Chłopak, wodził ręką po nodze partnerki. Trwało to znaczną chwilę, po czym on
narzucił na nogi swojej dziewczyny bluzę i włożył pod nią rękę. Mimo, że starał
się ukryć swoje poczynania pod granatową bluzą, zwróciłem uwagę, że błądzi ręką
w okolicach krocza dziewczyny. Zresztą po chwili sama dziewczyna zdradzała co
się dzieje. Zaczęła ciężko oddychać... Aż nagle, głośno jęknęła. Moja sąsiadka z
naprzeciwka popatrzyła na nich później spojrzeliśmy na siebie i wymieniliśmy się
uśmiechami. Parka chyba się bardzo speszyła bo po chwili wyszli. Dziewczyna
głęboko popatrzyła mi w oczy uśmiechnęła się i zaczęła rozmowę. Rozmawialiśmy o
namiętności, o seksie w miejscach publicznych. Na początku rozmowa nie kleiła
się, ale z każdą chwilą atmosfera rozluźniała się. Z każdą minutą coraz bardziej
otwieraliśmy się przed sobą, rozmawialiśmy o naszych intymnych prywatnych
przeżyciach. Małgosia, tak miała na imię moja towarzyszka podróży, wyznała mi że
jest wolna. Ostatni raz kochała się jakieś dwa lata wcześniej. Ja jej wyznałem,
że również długo nikogo nie miałem, może nie aż tak długo jak ona, ale rok dla
młodego faceta to nie jest mało.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że Małgosia siedzi z rozchylonymi nogami, nie
miała majteczek. Spomiędzy lekko rozchylonych nóg wyglądała wygolona pipka.
Poczułem narastające we mnie podniecenie. Mój członek zaczął rosnąć, ukazując
się w formie sporego wybrzuszenia. Małgosia szybko zobaczyła mój instrument,
który z każdą sekundą rozpierał spodnie. Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze
szerzej rozchyliła nogi. Z nieukrywaną satysfakcją powiedziała, że bardzo cieszy
ją, że wywarła na mnie takie wrażenie. Zdjęła sandałki i położyła stopy na
siedzeniu, pomiędzy moimi nogami. Zaczęła palcami stóp pieścić mojego penisa,
który zrobił się jeszcze sztywniejszy. Poprosiła abym zamknął oczy, co z
przyjemnością uczyniłem, oddając się bez słów przyjemności. Małgosia cały czas
ocierała stopami moją wzwiedzioną męskość. Było mi cudownie. W pewnym momencie
jej stopy ustąpiły, przez przymrużone oczy zobaczyłem jak klęka przede mną i
rozsunęła rozporek. Zsunęła moje slipy a moja męskość godnie wyjrzała na świat.
Zamknąłem oczy... Poczułem jak delikatnie zaczyna językiem obwodzić penisa,
muskać go ustami. Ruchy języka stawały się coraz szybsze, jej gorące usta
oplotły moją męskość, jednocześnie język tańczył swój namiętny taniec,
wykorzystując każdy centymetr mojego najczulszego organu, jako parkiet. Usta
pieściły ten parkiet, pochłaniając go coraz głębiej. Wydawało mi się, że zaraz
go połknie, ale ona zaczęła to mocno go ściskać głęboko połykając to rozluźniać
uścisk i wysuwając go z ust. Jej rytmiczne ruchy stawały się coraz szybsze,
przyprawiając moje całe ciało o drżenie. (...)
Nagle tuż za drzwiami przedziału usłyszeliśmy odgłosy zbliżających się osób...
Już widziałem zbliżającą się parę, już byłem pewien, że zobaczą mojego
rozpalonego członka w ustach dziewczyny, kiedy Małgosia nagle wstała na równe
nogi, siadła na moich kolanach plecami do mnie, wsuwając jednocześnie mój męski
instrument w swoją mokrą szparkę. Poczułem jeszcze tylko, jak mocno naparła na
niego tyłeczkiem, kiedy drzwi otworzyły się i do przedziału weszła parka, która
wcześniej pod wpływem zażenowania opuściła przedział. Usiedli z bardzo
zdziwionymi minami i zaczęli rozmawiać. Małgosia delikatnie zaczęła się podnosić
i opadać umieszczając mnie coraz głębiej w sobie. Drżałem... Nawet kiedy
przestawała kołysać biodrami wyręczał nas pędzący pociąg. W pewnym momencie
Małgosia położyła rękę na moim biodrze i z całych sił wbiła w nie paznokcie,
całe jej wnętrze zaczęło drżeć, pulsować. Niemalże w tym samym czasie poczułem
że i ja dochodzę. Moje nasienie, niczym wzburzone morze - fala za falą zalewało
jej wnętrze. Trwaliśmy tak...
Nagle chłopak zaczął mówić do mojej partnerki wstawaj, wstawaj. Ale to nic nie
skutkowało, więc jego dziewczyna przyłączyła się - już teraz oboje powtarzali
wstawaj, wstawaj !. Słyszysz Wstawaj ! WSTAWAJ, WSTAWAJ !!!, krzyczeli coraz
głośniej WSTAWAJ !!!!! WSTAWAJ!!!!!!!!
Otworzyłem oczy... Stali nade mną mój przyjaciel i nasza wspólna koleżanka. Ale
masz sen, myśleliśmy że Cię nie dobudzimy - śmiali się. Leżałem w akademiku,
pomyślałem : Cudowny sen, jak to dobrze że nie zachciało im się mnie budzić
choćby chwilę wcześniej.