pierwszy raz za kierownicą

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pierwszy raz za kierownicą





Temat: Zwirki i Wigury / Raclawicka 29.03.2006 Pobicie kierowcy
Użytkownik "Karolek" <d@o2.plnapisał


| Kolega jeszcze polezy troche nim dojdzie do siebie, a to wszystko dla
| tego ze cytuje "biznesman mial ciezki dzien".

Jakos nie moge uwierzyc, ze pobil go tylko za to ze mial ciezki
dzien........
Moze podzielisz sie z nami tez przyczyna tego pobicia?


Wiesz ja mialem bardzo nieprzyjemna sytuacje z przedstawicielem handlowym,
chcial sie bic tylko dlatego ze ja, za przeproszeniem, nie spierdalalem na
chodnik jak on chcial mnie wyprzedzic na ruchliwej ulicy. Sytuacja tak mnie
zirytowala ze pierwszy raz za kierownica zglaszalem niebezpieczne zachowanie
na drodze Policji. Kontrola drogowa i stracony czas to i tak mala kara za
jego zachowanie.

Tak wiec mnie nie interesowalby powod, tylko zachowanie goscia majacego zly
dzien - jak facet ni umie nad soba zapanowac to niech zostanie samotnikie bo
do zycia w spoleczenstwie sie raczej nie nadaje!

Pozdr

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do dzis usprawiedliwialem drogowcow w DC


Samotnik wrote:
Aczkolwiek gdyby zamiast tych 20 czy 30 godzin trzeba było
przejeździć 50,
to bym się nie obraził. POd warunkiem posiadania instruktora z
jajami, żeby pokazał co trzeba. Ja mojemu jestem wdzięczny -
pojeździłem w nocy, pojeździłem 140 km/h na drodze szybkiego ruchu (i
nauczyłem się, że jak jest długi pas rozbiegowy, to wciska się gaz, a
nie hamulec...), wjechałem na przełęcz górską podczas śnieżycy (i
dowiedziałem się, że dopóki się da, to trzeba jechać a nie
zatrzymywać się)... Na pierwszej jeździe pokazał mi który pedał do
czego służy i pojechaliśmy z Bielska-Białej do Zwardonia. :) NO i co
- dojechałem? Dojechałem, chociaż to był mój pierwszy raz za
kierownicą jadącego
samochodu. Bocznymi drogami, pomału, ale pojechałem. A znam ludzi,
których pierwszą godzinę uczono na parkingu ruszać.


O i to rozumiem przez kurs  :-)))

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do dzis usprawiedliwialem drogowcow w DC


On Fri, 30 Dec 2005 20:42:56 +0100,  Jakub Zawiła-NiedÄ˝wiecki wrote:
Samotnik wrote:
| Na pierwszej jeździe pokazał mi który pedał do
| czego służy i pojechaliśmy z Bielska-Białej do Zwardonia. :) NO i co
| - dojechałem? Dojechałem, chociaż to był mój pierwszy raz za
| kierownicą jadącego
| samochodu. Bocznymi drogami, pomału, ale pojechałem. A znam ludzi,
| których pierwszą godzinę uczono na parkingu ruszać.

O i to rozumiem przez kurs  :-)))


A ja umiarkowanie - pamietam pierwsza jazde "no to zapalaj i skrecaj
na ulice" :-)
Skoro juz trzeba tych manewrow nauczyc, to mozna dac troche czasu na
zapoznanie sie z pojazdem.

J.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przedchwilka wiadomosci TVP1
dodatkowo matiz do najbardziej stabilnych nie nalezy.
a ze fajnie wygladało to racja....jeszcze mu sie udało przed maske tej
ciężaróce wyskoczyc.
ja kiedys podobnie latałem  autem  z tylnym napedem na pierwszym sniegu na
letnich oponach i to pierwszy raz za kierownica Bmw. ale zeby matizem tak
rzucac to trzeba miec sporo umiejetnosci.

maciej

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przedchwilka wiadomosci TVP1


dodatkowo matiz do najbardziej stabilnych nie nalezy.
a ze fajnie wygladało to racja....jeszcze mu sie udało przed maske tej
ciężaróce wyskoczyc.
ja kiedys podobnie latałem  autem  z tylnym napedem na pierwszym sniegu na
letnich oponach i to pierwszy raz za kierownica Bmw. ale zeby matizem tak
rzucac to trzeba miec sporo umiejetnosci.

maciej


 mało brakowalo i by zachaczyl w tego tira, ale jak byc nie patrzec to i tak
zapewno dachowal

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Tarcze + klocki jeszcze raz ;)
Witam.


Dobra nie wiem Pug 106 1.1 czy inne wynalazki którymi jeździłem, nawet
maluch ma wystarcające hamulce jak wszystko działa jak należy z tego
co wiem.


Ja też nie narzekam na swoje. Jak pierwszy raz przyhamowałem (jazda próbna
przed kupnem), to razem z ówczesnym właścicielem wylądowaliśmy na przedniej
szybie (gość chyba pomyślał, że pierwszy raz za kierownicą ;)).  Być może to
wpływ BA, ale hamulce są OK. Ale...
Jeśli za niewielkie pieniądze można to poprawić, to dlaczego nie? Skoro
umiejętności kierowcy niewielkie, to niech choć sprzęt będzie lepszy. Źle
kombinuję?
A z ciekawości - kto robi tarcze i klocki do Alfy na pierwszy montaż?

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Tarcze + klocki jeszcze raz ;)

"Maciej Loret" <maciej.lor@plusnet.plwrote in message


news:cpesn8$b0s$1@atlantis.news.tpi.pl


Witam.

| Dobra nie wiem Pug 106 1.1 czy inne wynalazki którymi jeździłem,
| nawet maluch ma wystarcające hamulce jak wszystko działa jak należy
| z tego co wiem.

Ja też nie narzekam na swoje. Jak pierwszy raz przyhamowałem (jazda
próbna przed kupnem), to razem z ówczesnym właścicielem wylądowaliśmy
na przedniej szybie (gość chyba pomyślał, że pierwszy raz za
kierownicą ;)).  Być może to wpływ BA, ale hamulce są OK.


BA - rzyg....

Walenie o przednią szybe nie jest miarą skuteczności hamulców, conajwyzej
miękkości lub twardości pedału hamulca i nieumiejętności dostosowania siły z
jaką się na niego działa.


Ale...
Jeśli za niewielkie pieniądze można to poprawić, to dlaczego nie?
Skoro umiejętności kierowcy niewielkie, to niech choć sprzęt będzie
lepszy. Źle kombinuję?


Drogą hamowania skraca się OPONAMI nie hamulcami.


A z ciekawości - kto robi tarcze i klocki do Alfy na pierwszy montaż?


Nie mam zielonego pojęcia.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: 156 sportwagon


radek wrote:
przed salonem stala akurat 147 2,0, ktora mozna sie bylo
przejechac, no i skorzystalem z tej okazji, byl ze mna kolega tak wiec
jechalismy we trzech, wiem ze siadajac pierwszy raz za kierownica jakiegos
pojazdu nie da sie od razu wycisnac z niego wszystkiego, ale to co
zaprezentowal ten samochod to tragedia, auto ma chyba 152 KM, tak wiec
spodziewalem sie ze nie bedzie wielkiej roznicy miedzy moja mazda 165 KM,
ale chocby nie wiem jak dobry kierowca siedzial za kolkiem tej alfy, mazda
zbiera sie bez porownania lepiej, choc tez trzeba ja krecic dosc wysoko.


Hehe, wiem cos o tym. Przetestowalem sie tez z 147. Zeby zobaczyc, ze to
2.0 Selespeed musialem na niego troche zaczekac ;-)

jasnygwint
probe24v (silnik ten sam co mx-6)

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pada śnieg... puszysty, biały, miękki...
En 2004-11-19 14:11:54, Kinga 'Słowotok' Macyszyn a ecrit:

(...)


Nie każdy jeździ 10 lat i ma na liczniku kilkaset tysięcy przejechanych
kilometrów. Dla niektórych być może jest to pierwsza zima za kierownicą.


Zielony listek i jazda blisko prawej krawędzi jezdni rozwiązuje sprawę.


Chciałabym, kiedy już siądę samodzielnie ten pierwszy raz za kierownicą, a
prawdopodobnie tak się stanie, jadąc z przepisową prędkością, nie zostać
obtrąbiona przez kogoś tylko dlatego, że mu się spieszy.


Nikogo nie obtrąbiłem :-) Nie mam takiego zwyczaju - grzecznie jadę za
takim, klnąc cichutko pod nosem i wypatrując okazji do wyprzedzenia ;-)

(...)


Łatwiej jednak będzie w takich warunkach - przynajmniej mnie - zapanować nad
samochodem jadąc 40 niż 60 na godzinę i nie będę narażać innych użytkowników
dróg.


Kinga, ale ja nie piszę o jeździe 40/60, tylko 40/90. Uwierz, to jest
różnica, szczególnie dla kierowców zawodowych. Za takim kimś wlecze się
kierowca ciężarówki, a za nim sznurek samochodów. Przy naszych
wspaniałych jednopasmowych drogach znacząco wydłuża to czas podróży, a
co za tym idzie zwiększa i zmęczenie, i zdenerwowanie kierowców. To z
kolei w prostej linni prowadzi do większej liczby wypadków...

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Samochod a status spoleczny
Zgadzam się z Wami.
Do niedawna też byłem w obozie "praktycznych" - samochód miał mnie wozić i być
wygodny. Teraz kupiłem sobie zabawkę i mógłbym w niej spać na parkingu. Ostatni
raz jazdą tak się cieszyłem chyba wtedy, kiedy pierwszy raz za kierownicą
zmieściłem się w wąską bramę :-)

pozdr. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Szkolenie kierowców: na egzaminie trudniej niż ...
A ja uwazam,ze przesadzacie, tak jak egzaminatorzy,tyle ze w druga strone.
Kiedy ja zdawalem na prawo jazdy, warunki byly ostrzejsze, trzeba bylo zrobic
wszystkie manewry, poza tym wtedy jeszcze jezdzilo sie starymi trupami.
Egzaminator nie chodzil z linijka,dla niego bylo wazne,zeby sie zmiescic w
wyznaczonym obszarze i zeby samochod stal w miare rownolegle. Natomiast na
miescie zapewne wiele osob orzeknie,ze to byl sajgon. Pierwsza byla dziewczyna,
nie zdazyla wyjechac na glowna droge-wymusila pierwszenstwo i na tym sie
skonczylo. Drugi facet pojechal, za 2 minuty powrot-oblal. Trzeci jezdzil chyba
z pol godziny, oblal. Ja czwarty z dusza na ramieniu. Jechalem 5 minut,
egzaminator nie mial zadnych zastrzezen.
W Polsce nie sa winne osrodki egzaminacyjne,winny jest chory system szkolenia.
Czego mozna sie nauczyc przez 20 godzin? Ja zanim robilem prawo jazdy, kolo 5
lat jezdzilem w towarzystwie ojca po drogach gruntowych i bocznych na wsi,
gdzie samochod pojawai sie dwa razy na godzine. Dzieki temu w miare opanowalem
technike jazdy,a kurs pozwolil mi sie oswoic z ruchem ulicznym. Nie wyobrazam
sobie jak by wygladaly moje jazdy, gdybym pierwszy raz za kierownica usiadl
wlasnie w "elce" - to paranoja.
Dopoki nie bedziemy mieli systemu szkolenia jak w normalnych krajach, gdzie
czlowiek uczy sie pod okiem doswiadczonego kierowcy przez kilka lat, dotad
bedziemy mieli takich kierowcow, jakich mamy.
A swoja droga-widzicie jak ludzie parkuja? 90% kierowcow nie umie parkowac, a
co ciekawsze, bardzo duza liczbe stanowia swiezo upieczeni kierowcy, prosto po
egzaminie... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Najgorsi kierowcy wiozą śmierć
Najgorsi kierowcy wiozą śmierć
Witam
Śmieszne:
-Idę ulicą a tu nagle słysze silnik malucha na dużych obrotach. Patrzę a jakaś
wielka kolbieta prowadzi i rusza, jedzie wolniej niż piszy idzie ale obroty to
tak jakby już ze 30miała na liczniku. Tak przez 30m. Później włączyła
kierunkowskaz bo najbliższy zakręt jest 500m dalej.
Straszne:
-Jechałem służbowo Lublinem, a kierowca najpier jedzie jakby pierwszy raz za
kierownicą siedział, póżniej zasypia, jak wiechaliśmy do Warszawy to kilku
osobom zajechał drogę, prawie spychając ich na chodnik, od kolizji uratowała
nas tylko trzeżwość innych uczestników ruchu, na rondzie wiechał zamiast w
prawo to on w lewo pod prąd. Po kilku godzinach jazdy na trasie to ciągle pił
wodę, w pewnym momencie zasłabł i dostał ataku padaczki i tu znowu od wypadku
uraowała nas szybka reakcja pasażera. Na koniec po wszystkim o kazało się że
ma 0.25 promila. (po kilku godzinach jazdy)
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pierwszy raz za kierownicą
Pierwszy raz za kierownicą
W poniedziałek mam pierwszą jazde,musze przyznać , ze cholernie sie
boje,czytałam pare opinii i ludzie podobno wyjezdzają na miasto na pierwszej
lekcji,przeraża mnie to bo ja nie mam zielonego pojecia o aucie oprocz tego
ze rozpoznaje poszczegolne pedaly i wiem gdzie jest kierownica:),czy
rzeczywiscie jest tak strasznie? wiem ze kiedys bede musiała jechać w miasto
ale boje sie co spowoduje taki osobnik ktory nie ma pojecia o samochodzie nie
mowiąc juz o jeździe... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pierwsza jazda-wrażenia, błędy
pierwsza jazda-wrażenia, błędy
Jak wyglądała Wasza pierwsza jazda? Baliście się bardzo? Ja pierwszą jazdę
odbyłam wczoraj i strach dosłownie mnie paraliżował, bo to był mój całkowicie
pierwszy raz za kierownicą, ale starałam się zachować zimną krew. Niepokoi
mnie to, że nie umiem oszacowac odległości od krawężnika, nie wiem czy jestem
metr od czy już na nim. Przez to przy skręcie w prawo 2 razy najechałam na
krawężnik :-(. O nieprzerzucaniu biegów na czas itp. nawet nie wspominam, bo
zanim zacznie się to robić odruchowo, to trochę czasu musi chyba upłynąć. A
jak Wasze pierwsze jazdy? Z czym mieliście problemy? Może odezwą się też
osoby "bardziej zaawansowane" i powiedzą po ilu godzinach jazdy jeździ się
już w miarę "normalnie". Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: wspomaganie
A jak dalej masz wątpliwości to zrób to co radzi Mdrive dwa razy.
Pierwszy raz skręcaj kierownicą przy wyłączonym silniku, a następnie zrób to
samo , ale przy włączonym silniku.
Tak sprawdzisz czy wspomaganie działa. Oczywiście wspomaganie kierownicy.
Natomiast znając markę i model pojazdu dowiesz się, np. z instrukcji obsługi
albo u mechanika czy ten model jest wyposażony we wspomaganie.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pierwsze jazdy... masakra:(
Boże, masakra. Zacznijcie podchodzić do tego prawka jak dorośli ludzie, a nie
jak rozchwiane emocjonalnie dzieci. Czy Ty siedząc pierwszy raz za kierownicą
chcesz już perfekcyjnie jeździć, ruszać, wykonywać wszystkie manewry i jeszcze
robić to bezbłędnie??? Dziewczyno, weź Ty się w garść i przestań zachowywać się
jak histeryczka. Każdemu idzie do dupy na początku, do co najmniej 10-15h jazdy.
Wszystko ma swoją kolejność. Rodząc się też nie umiałaś chodzić, mówić,
logicznie rozumować. Zdolności do czegoś się NABYWA. Z umiejętnością jazdy
samochodem też się nikt nie rodzi. Skup się na tym co robisz i tyle. Praca czyni
mistrza. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: .......to już jutro ............BRRRR
Pewnie, warto się parę razy przejechać
> autostradką, ale na dłuższą metę to niewiele wnosi, a mniej czasu zostaje
> właśnie na miasto, chociaż dynamikę masz pewnie w małym palcu:)))).


Nie wiem czy w małym palcu, ale już poznałam smak irytacji że coś tam się
wlecze:-) Jechałam do Szczecina z dwoma instruktorami i obydwaj z uśmieszkiem
stwierdzali, że komuś się spieszy... że niby mi:-) No to powiedziałam, że w
mieście mi ten pośpiech i śmiałość w mieście przechodzą, więc na trasie sobie
rekompensuję:-))


> Zresztą
> jakąś ekstremalną liczbę godzin miałaś na raz, dobrze pamiętam???

3 wyjazdy do Sz-na, każdy trwający po prawie 5 godzin,w tym około 1,5 godziny na
trasie, reszta w mieście, jazda 'jednym ciurkiem', po wyjściu z samochodu nogi
jak z waty.
Najgorszy był pierwszy wyjazd, pierwszy raz za kierownicą i od razu jazda po
mieście a potem powrót do domu. Jak to sobie przypomnę...



> Wiem już, kiedy kurczowo zaciskać kciuki, oj, będę:D I oby Instruktor okazał
> się wart wszelkich peanów, na pewno tak jest; każdy zawsze krytykuje, za to
> mało kto pochwali - więc na 100% Cię "upewni" w jeździe!

Już teraz dziękuję:-)

Bardzo jestem ciekawa tego instruktora, tyle dobrego o nim słyszałam, mam
nadzieję, że szybko wyłapie moje braki i pomoże je zwalczyć.

pozdrawiam serdecznie
Basia Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: miasto - ok, plac - katastrofa... :(
Zaczynając kurs - usiadłam pierwszy raz za kierownicą, dlatgo musiałam mieć
jakieś odnośniki, żebyy nauczyć się tego placu..kierowcą się nie urodziłam,
więc jak na 2 godz. pojechałam na plac, to sama w życiu nic bym nie zrobiła..!
ale przecież manewry nie są pokazywane wszystkie na raz ( przynajmniej ja tak
miałam)i zawsze było tak, że nauczyłam się nowego manewru i za np 3 godz
instruktor pokazał mi nowy..itd..miałam zapisane odnośniki na kartce, ale tak
jak mój poprzednik - prawie wcale z nich nie korzystałam, bo wszystko dało się
łatwo spamiętać :) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Egzamin w Krakowie - relacja
Jeszcze raz dziekuje :) Przygotuj sie na wiele pytan z mojej strony ;)Nie znam
tej szkoly,ale w mojej tez nie krzycza tylko spokojnie i rzetelnie tlumacza.W
sumie nie trafilam zle,bo duzo sie naczytalam na tym forum o instruktorach(nie
tylko z krakowa)ze krzycza,wychodza sobie z auta tzn.podczas jazdy kaza sie
zatrzymac i ida do sklepu na 40 minut ze nie ucza itd.itp.wiec ogolnie jestem
zadowolona.Ale jestem tez kompletnie "zielona"bo pierwszy raz za kierownica
usiadlam na jezdzie,wiec dla mnie egzamin to mega stres i przezycie.Uwazam,ze
godziny dodatkowe sa niezbedne,bo lepiej na to wydac kase i sie dobrze nauczyc
jezdzic,niz na niewiadomo ilukrotne zdawanie egzaminu.I tu moje pytanie,a w
zasadzie pare :)Czy brales jazdy dodatkowe,a jesli tak to ile ich bylo?Czy
dlugo czekales na egzamin no i o ktorej zdawales-byla jakas mozliwosc
opoznienia ewntualnie przyspieszenia egzaminu czy wyboru godziny-o ktorej
zdawales?Dzieki z gory za wszystkie odpowiedzi,a przedewszystkim za pomoc!:)
Aha!Jeszcze jedno i pewnie nie tylko bo jak mi sie cos przypomni to napisze-czy
to prawda,ze na Koszykarskiej luk wyglada inaczej niz na placach manewrowych
sluzacych do cwiczen??? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: co mam robić
bycie informatykiem a korzystanie z komputera to dwie rozne sprawy.

Przeciez jezdzicie samochodami z minimalna wiedza o nich (jak wlaczyc,
wylaczyc, gdzie dolac oleju) - chociaz pierwszy raz za kierownica to byla
czarna magia. Zadna z Was nie powie "nie poszlam do technikum samochodowego
wiec nie wiem jak sie do tego zabrac." Trzeba sie zabrac i juz - reszta sama
przychodzi.

Informatyk tworzy programy, a my sie nimi tylko POSLUGUJEMY. Tak jak korzystamy
z auta, telewizora, odtwarzacza MP3, suszarki do wlosow, mikrofalowki i tysiaca
innych rzeczy. Zadnej magii w tym nie ma, a podstawowa obsluga komputera jest
mniej skomplikowana niz ugotwanie dobrej zupy. Kto nie wierzy niech poprosi
swojego 12-letniego syna-komputerowca o ugotowanie zupy :)))) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wstyd mi, matki...
Nie przejmuj się, to dopiero początek, poradzisz sobie jak większość z nas. Ja
niedawno też siadałam jakby pierwszy raz za kierownicą. Miałam straszną blokadę
psychiczną usiąść za kółkiem z dziećmi. Przełamałam się i już pomalutku
zaczynam jeździć. Mój mąż jest super i gdy na początku jeździł z nami
pocieszał mnie, np.
"nie myśl o biegach, na dwójce możesz jechać nawet do 90km/h"
"jak nie umiesz włączyć się do ruchu, czekaj na według Ciebie dobrą sytuację,
to ten za tobą ma problem, nie ty" (to samo jak mi gasło auto)
"jak się z kimś stukniesz, nie dyskutuj jeśli wiesz, że to jego wina, dzwoń po
policję, jeśli Twoja wina dzwoń po mnie"
Te rady bardzo mi pomogły, może i Tobie pomogą z wyjątkiem... ostatniej - nie
dzwoń do mojego męża:)))) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Marzy mi sie prawo jazdy...
Ja jak zaczynałam kurs prawa jazdy też siedziałam pierwszy raz za kierownicą,
nie miałam auta ani szans na auto. Ale jakoś to się szybko zmieniło, teraz nie
wyobrażam sobie życia bez auta A na kursie usłyszałam że jestem jedną z
najlepszych uczennic, nie miało znaczenia że nigdy nie siedziałam za kierownicą.
Jeśli masz pieniądze to zrób kurs. Kiedyś na pewno sobie za to podziękujesz
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pierwszy raz na drodze jako kierowca?!?!?!?!
pierwszy raz na drodze jako kierowca?!?!?!?!
moi drodzy w piatek rano odebralam moj calkiem nowiutki "bilet do wolnosci"-
czyli prawo jazdy i od razu wsiadlam za kolko , wszystko bylo dobrze dopoki
moj niemaz zaczal na mnie krzyczec, bo myslal ze chyba juz jestem bardzo
wytrawnym kierowca i slyszalam teksty w stylu:
co tak wolno!? nie podjezdzaj tak blisko!? nie mozesz zrobic tak jak ja!?
tyle razy ci mowilem przygladaj sie jak ja to robie!! itp., itd.
myslalam ze krew mnie zaleje, nie dosc ze przesiadlam sie z punto do
mercedesa i troche mnie przerazala wielkosc tego samochodu to jeszcze moj
towarzysz podrozy nie szczedzil mi nerwow, oczywiscie pozniej okazalo sie, ze
on sie stresowal 10x bardziej niz ja i jeszcze musial za to przepraszac bo
powiedzialam, ze jak bedzie krzyczal to wiecej nie wsiade z nim do samochodu,
a jakie to jest meczace- nie krzyczec to podobno nie zdaje sobie z tego
sprawy.
teraz jezdze juz dwa dni prawie non stop wiec jest deko lepiej, przynajmniej
duzo pewniej sie czuje w tym byku a to podobno polowa sukcesu
a jaki byl wasz pierwszy raz za kierownica, moze pamietacie jakies smieszne
zdarzenie?
(tylko bez tragizmu prosze, duzo go juz na szklanym ekranie)

pozdrawiam
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: MKKM /Moje kultowe kamienie milowe/
med_max napisał:
> Są takie rzeczy, które w życiu każdego /osobno albo everyone/ odegrały jakieś
> decydujące, znaczenie. Takie małe rzeczy które wstrząsnęły jego światem.

Dwa dni myslałam nad tym wątkiem i nie wiem, czy dobrze wymyśliłam...
Pewnie że są takie rzeczy, tylko ich znaczenie tak naprawdę dotyczy wielu
złożonych sytuacji.
Czy w takim razie, jak powiem krótko "pierwsze piwo" - zrobi to na kimś
wrażenie? Mam wrażenie, że nie ;) Ale gdy dodam, że to pierwsze piwo wypiłam
dopiero w wakacje po III klasie liceum, to juz zrobi wrażenie :), prawda?
Jedni sie postukaja w czoło, drudzy pomyslą, ale twarda była :)
Milowych kamieni raczej nie posiadam, wymienię więc milimilowe kamyczki, jednak
bez szczegółowego opisu, w kolejności przypadkowej:
- pocałunek z Albańczykiem
- papieros w wieku 7 lat ;)
- pierwszy raz za kierownicą na łuku, bez hamulca i redukcji biegu - do dziś
widze przerażenie w oczach instruktora
- narty Bartusie
- pewna noc nad Wartą
- test z biologii w liceum
- kalejdoskop i dżinsy Sawa

Może kiepska inspiracja, ale starałam się :)
pozdrawiam, hanya Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Tragiczna sobota na drogach
Przedwczesna optymizm; zbliza sie jesien, pierwsze szarugi, sliskie
nawierzchnie, slabsza widocznosc, pierwsze przymrozki i lokalne opady sniegu,
dluzsa depresja kierowcy trzymajaca go po wypiciu dwa dni temu kilku piw
zatrutych siarka. Wiecej mlodych i niedoswiadczonych kierowcow, ktorzy usiada
pierwszy raz za kierownica by tak wczesnie odejsc z posrod zywych, czy odebrac
zycie innym niewinnym ludziom.
Strach pomyslec co sie bedzie dzialo na drogach. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Auta nauki jazdy utrudniają ruch w centrum
Auta nauki jazdy utrudniają ruch w centrum
Problemem nie są L-ki, problemem jest to co w kilku komentarzach zauważono.
Część instruktorów jeździ trasami ulubionymi przez WORD bo w ten sposób
poprawiają sobie statystyku zdawalności (nauczą na pamięć i wtedy większe szanse
że ich kursant zda)- nie ma się co dziwić temu bo z tego żyją. Błąd jest w samym
mechanizmie egzaminowania. Jaki jest sens jeździć 40 minut po najbardziej
podchwytliwych ulicach?? Tylko po to aby kogoś oblać i zaprosić na ponowny
egzamin. Inną sprawą jest to, że kurs jest drogi i każdy kursant chce jak
najwięcej w mieście jeździć żeby poznać wszystkie tajniki tras egzaminacyjnych.
Wielu z kursantów dopiero na kursie siada pierwszy raz za kierownicą i tu
dopiero się uczą jak puszczać sprzęgło, i jak wciskać gaz lub hamulec. Osobiście
takich tajników uczyłem się sam na własnych podwórku a ponadto paru nowych
rzeczy dowiedziałem się jak mnie na kursie instruktor kierował na wyludnione
drogi, gdzie jak mi samochód zgasł to nikt na mnie nie trąbił. Moja rada-na kurs
warto się zgłosić jak już się opanuje przynajmniej ruszanie pojazdem. Trąbienie
na L-kę tylko stresuje kierowcę i nic dobrego z tego nie ma. Faktycznie L-ek w
Kielcach jest sporo i raczej mniej nie będzie, tak więc pozostaje liczyć na to,
że może zmieni się sposób egzaminowania co spowoduje zmianę sposobu
organizowania kursów a tym samym mniej niedoświadczonych L-ek w Kielcach i
uśmiech na naszych twarzach. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Nauka jazdy !!! Horror na Orzechowej
L-ki
Jedno co wiem na pewno szkół jazy w Białej jest chyba stanowczo za dużo. Gdzie
sie czlowiek nei odwróci tam l-ka. Osttnio na czerownym przedemną L-ka za mną i
na pasie obok. Według mnie to porażka. Czje , że ludziki muszą się uczyć, ale
zastanawia mnie też jeden fakt jak ja zaczynałam jeździć na kursie to pierwsze
5 godzin jeździłam w czasi egdy prawie nie było w miescie ruchu. Czasmi jak sie
jedzie za l-ka to mam wrażenie , ze człowieczek siedzi pierwszy raz za
kierownicą. Biorac pod uwagę ruch w mieście, wstrzymanie przejazdu na Alejach,
to instruktorzy powinni też czasmi wiecej myśleć. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do instruktora pewnej "L-ki"
Mam prawo jazdy lat kilkanaście. Uczył mnie jezdzić pewien pan( nie
pamiętam nazwiska, bo chętnie bym pozdrowiła), którego ulubionym
zwrotem do uczniów było: jedz szybciej, bo ruch tamujesz! No i ne
tamowaliśmy mam nadzieję. A poza tym pierwszych kilka godzin jazdy (
oczywiście poza placem manewrowym) zawsze odbywało się na bocznych,
mało ruchliwych uliczkach. I spokojnie można było oswoić się z
samochodem i jazdą po ulicy. Dziś niestety mam wrażenie, że ci
wszyscy uczący się siedzą pierwszy raz za kierownicą i od razu są
wpuszczani na najruchliwsze skrzyżowania! A co do cudów jakie tam
wyprawiają to wszyscy wiedzą doskonale, że możliwości i zdolności są
niesamowite. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Technika jazdy
w czasie kursu gdy siedzialem pierwszy raz za kierownica nie moglem
opanowac hamowania najpierw hamulcem a dopiero pozniej sprzeglem bo
nie jest to taki latwe przy niskich predkosciach w elce dopiero po
skonczeniu kursu i samodzielnej jezdzie oraz rozwijaniu 'normalnych'
predkosci dotarlo do mnie o co chodzi z "hamowaniem bez sprzegla".
Sadze, ze jesli ktos nigdy nie siedzial w aucie to jest bardzo
trudnym by opanowal wlasciwe hamowanie w ciagu 30 godzin jazdy. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Nauka jazdy w godzinach szczytu.
Sprzęgło gaz to się uczy na placu. Za moich czasów, jak klient nie potrafił ruszyć, nie jechał na miasto. Dlatego - owszem - nauka przednia, ale niech jeżdżą kursanci, którzy już coś potrafią. A czasem mam wrażenie, że ktoś tam usiadł pierwszy raz za kierownicą i już jeździ w godzinach szczytu. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Egzamin na prawko w Tarnobrzegu
to baranku na drugi raz wstan i wyjedz sobie 8 min wczesniej. uczyles sie kiedys
- to teraz daj sie nauczyc innym ! a drogi sa publiczne wiec dla wszystkich !
szkoda ze wszyscy tacy madrzy jestescie i tak na eLki najezdzacie , a nie
pamietacie jak sami siedzieliscie pierwszy raz za kierownica! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Początkujący kierowca.....
Awee nie naklejaj zielonego listka na szybe nawet gdybys pierwszy raz
kierownice w rekach miala. znam przypadki kiedy specjalnie robiono stluczke z
poczatkujacym kierowca i nawet jak nie byla jego wina to robiono z niego
winowajce. zielone listki potrzebne tylko na roslinkach. z samochodu je
zdejmuj ! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kubica szybszy od Coultharda!
Brawo Robert !!! - to wkoncu pierwszy Polak za kierownica F1.

Był bardzo szybki jak na pierwszy raz za kierownicą bolidu F1 - pamietajmy
jednak że pozostali kierowcy testowali modele 2006 z silnikami V8 o
zmniejszonej mocy oraz z licznymi zminanami " spowalniającymi " bolidy -
regulamin F1 2006

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wasz pierwszy samochód
Zaczynałam swoją jazdę bez prawka dwutygodniowym "maluchem" kumpla. Kilkanaście
sekund po ruszeniu z miejsca rozkwasiłam cały przód o ramę zaparkowanej przede
mną ciężarówki - to był mój pierwszy raz za kierownicą i pomyliłam sobie hamulec
z gazem... Dwutygodniowy maluch miał jednak AC, więc kumpel się nawet nie
wściekł, bo sam mnie wsadził za kierownicę mimo moich oporów. Pierwszym moim
własnym samochodem była toyota corolla, później zeszłam o kilka stopni niżej i
jeździłam czterema "maluchami" po kolei, dwoma z nich przejechałam całą Szwecję.
Drugiemu jeszcze przed wyjazdem z Polski skończyło się ładowanie, ale nawet nim
do domu wróciłam, choć zapalałam na zapych i na prom też wpychałam, bo mi się
rura wydechowa od kolektora oderwała i hałas był za duży, a i resor pękł tak, że
autosugestia miała jedną stronę o kilka centymetrów niżej od drugiej - ale
wróciłam :} Później był duży fiat "kość słoniowa", duży fiat "pickup", duży fiat
wypasiony, bo z silnikiem poloneza )), polonez, polonez "truck", volkswagen
transporter, opel omega i teraz opel astra. W międzyczasie miałam też cudowny,
odrestaurowany zabytek w postaci syreny 105 [biegi w kierownicy oczywiście].
Jedno jest pewne - nigdy więcej "malucha" !
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Rozwój osobisty
Ja prawko zrobiłam będąc w ciąży i udało mi się zdać za pierwszym razem. Ale jak usiadłam pierwszy raz za kierownicą naszego auta, to dałam taką plamę, że lepiej nie wspominać. Mój mąż na szczęście był taki cierpliwy i jakiś czas jeździłam z nim obok i myślę, że na dobre mi wyszło. Może ta jego cierpliwość wynikała z tego, że byłam w ciąży??? Teraz już jeżdżę świetnie (tak jak facet- tak mi mówi mój brat)i bardzo się cieszę, że mam prawko, bo by mi ciężko było z wyjazdami z dzieckiem, bo mieszkamy w okolicy, gdzie autobus rzadko jeździ i wszędzie jest daleko. Życzę wszystkim mamom dużo powodzenia w zmaganiu się z autami, to nie jest takie straszne, trzeba tylko się zawziąć i powiedzieć sobie, że muszę się nauczyć, to się nauczycie!!! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Styczeń 2003 :)
Cześć dziewczyny,

Bardzo bym chciała uczestniczyć w spotkaniu (moim inauguracyjnym),ale ja jak
zwykle nie mam sprezyzowanych planów weekendowych, zawsze jest albo, albo, jak
imprezy to trzy naraz, jak się nic nie dzieje, to nic.
Mój Adaś jedzie z dziadkami w środę na wieś (to na pewno), ale to nie jest
problem, bo mogę go przywieźć na weekend. Wczoraj wrócilismy z Krynicy Morskiej
(pochwale się, pokonałam trasę Krynica-Nadarzyn w 4,5 godziny, pierwszy raz za
kierownicą C-Maxa mojego męża. Mój mąż nie był w stanie prowadzić auta,
ponieważ z soboty na niedzielę dopadło go silne zatrucie pokarmowe), gdzie
mieliśmy imprezę tzw. "pożegnanie lata". Było nas z dzieciakami 28 osób. W
drodze powrotnej zadzwonił kolega, że najbliższy weekend też ma być ciepły,
więc proponuje imprezę wyjazdową "pożegnanie lata bis". W międzyczasie
zadzwonił inny kolega z Zielonej Góry, któremu urodził się syn 18 sierpnia, że
przyjeżdża w najbliższy weekend do W-wy i zaprasza na "pępkowe".

Reasumując: nie wypowiadam się w sprawie terminu ani miejsca spotkania,
ponieważ nie wiem, co będę robiła w weekend, postaram się tak sobie wszystko
zorganizować, aby się z Wami spotkać.

Pzdr
Ewa
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do dzis usprawiedliwialem drogowcow w DC
Dnia 30.12.2005 Franciszek Sosnowski <fran_cik@o2.plnapisał/a:


| Z drugiej strony czego sie spodziewasz - ze kurs bedzie trwal rok
| i bedzie obowiazkowe 5h po sniegu ?

Mnie jest wszystko jedno ile. Niech trwa rok. Juz kiedys sie
wypowiadalem, ze nie wszyscy musza miec prawo jazdy. Ja nie
mam licencji pilota i miec nie bede, chocbym bardzo chcial.
Na astronaute nadaje sie jeszcze mniej, choc wlasnie wiele
bardziej chetnie w kosmos bym polecial gwiazdy ogladac.


Ograniczenia w uzyskiwaniu prawa jazdy cofają kraj gospodarczo i
cywilizacyjnie. Taka prawda. Trzeba się skupić na lepszych, szerszych
drogach i lepszej nawierzchni, lepiej oznakowanych skrzyżowaniach,
poboczach itd., a nie na reglamentowaniu uprawnień do prowadzenia
samochodów.

Aczkolwiek gdyby zamiast tych 20 czy 30 godzin trzeba było przejeździć 50,
to bym się nie obraził. POd warunkiem posiadania instruktora z jajami, żeby
pokazał co trzeba. Ja mojemu jestem wdzięczny - pojeździłem w nocy, pojeździłem
140 km/h na drodze szybkiego ruchu (i nauczyłem się, że jak jest długi pas
rozbiegowy, to wciska się gaz, a nie hamulec...), wjechałem na przełęcz górską
podczas śnieżycy (i dowiedziałem się, że dopóki się da, to trzeba jechać a nie
zatrzymywać się)... Na pierwszej jeździe pokazał mi który pedał do czego służy i
pojechaliśmy z Bielska-Białej do Zwardonia. :) NO i co - dojechałem?
Dojechałem, chociaż to był mój pierwszy raz za kierownicą jadącego
samochodu. Bocznymi drogami, pomału, ale pojechałem. A znam ludzi, których
pierwszą godzinę uczono na parkingu ruszać.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do dzis usprawiedliwialem drogowcow w DC

Samotnik napisał(a):


Dnia 30.12.2005 Franciszek Sosnowski <fran_cik@o2.plnapisał/a:
| Z drugiej strony czego sie spodziewasz - ze kurs bedzie trwal rok
| i bedzie obowiazkowe 5h po sniegu ?

| Mnie jest wszystko jedno ile. Niech trwa rok. Juz kiedys sie
| wypowiadalem, ze nie wszyscy musza miec prawo jazdy. Ja nie
| mam licencji pilota i miec nie bede, chocbym bardzo chcial.
| Na astronaute nadaje sie jeszcze mniej, choc wlasnie wiele
| bardziej chetnie w kosmos bym polecial gwiazdy ogladac.

Ograniczenia w uzyskiwaniu prawa jazdy cofają kraj gospodarczo i
cywilizacyjnie. Taka prawda. Trzeba się skupić na lepszych, szerszych
drogach i lepszej nawierzchni, lepiej oznakowanych skrzyżowaniach,
poboczach itd., a nie na reglamentowaniu uprawnień do prowadzenia
samochodów.

Aczkolwiek gdyby zamiast tych 20 czy 30 godzin trzeba było przejeździć 50,
to bym się nie obraził. POd warunkiem posiadania instruktora z jajami, żeby
pokazał co trzeba. Ja mojemu jestem wdzięczny - pojeździłem w nocy, pojeździłem
140 km/h na drodze szybkiego ruchu (i nauczyłem się, że jak jest długi pas
rozbiegowy, to wciska się gaz, a nie hamulec...), wjechałem na przełęcz górską
podczas śnieżycy (i dowiedziałem się, że dopóki się da, to trzeba jechać a nie
zatrzymywać się)... Na pierwszej jeździe pokazał mi który pedał do czego służy i
pojechaliśmy z Bielska-Białej do Zwardonia. :) NO i co - dojechałem?
Dojechałem, chociaż to był mój pierwszy raz za kierownicą jadącego
samochodu. Bocznymi drogami, pomału, ale pojechałem. A znam ludzi, których
pierwszą godzinę uczono na parkingu ruszać.


Ty kolo. Wez juz przestań pierdolić, bo niewyróbka. Takiego frajera
jak ty to ze świecą szukać.
Ja też to musze musze czytac, te twoje brednie więc zamknij dupę.
Ty bladego pojecia nie masz o jeżdzeniu i o zyciu za kiera.
Możesz się lansować z resztą pedałów co to piepszą jaki to ja
jestem bonzo .
Najlepiej w  barze dla gejów.
Ale tu to tylko śmieci produkujesz i twoi kumple też. I żygac sie
chce na te twoie i innych wywody.
Jedz se na pole . Z kolegami . I tam jeżdzij w śniegu po dach nawet.
Odwiedzisz przy okazji babcie . Bo babcia przecież na wsi mieszka ??.
Tylko mame i tate do mniasta się przenieśli.
Wiem ,że we krwi masz chodzenie w gnoju i błocie po kolana.   Dlatego
tak cie cieszy ten syf na ulicach.
Ale nie zabraniaj innym żyć w  DWÓDZIESTYM  PIERWSZUM  WIEKU.

---
Big

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do dzis usprawiedliwialem drogowcow w DC


"Jakub Zawiła-Niedźwiecki" <j@astercity.netwrote in message



Samotnik wrote:

| Aczkolwiek gdyby zamiast tych 20 czy 30 godzin trzeba było
| przejeździć 50,
| to bym się nie obraził. POd warunkiem posiadania instruktora z
| jajami, żeby pokazał co trzeba. Ja mojemu jestem wdzięczny -
| pojeździłem w nocy, pojeździłem 140 km/h na drodze szybkiego ruchu (i
| nauczyłem się, że jak jest długi pas rozbiegowy, to wciska się gaz, a
| nie hamulec...), wjechałem na przełęcz górską podczas śnieżycy (i
| dowiedziałem się, że dopóki się da, to trzeba jechać a nie
| zatrzymywać się)... Na pierwszej jeździe pokazał mi który pedał do
| czego służy i pojechaliśmy z Bielska-Białej do Zwardonia. :) NO i co
| - dojechałem? Dojechałem, chociaż to był mój pierwszy raz za
| kierownicą jadącego
| samochodu. Bocznymi drogami, pomału, ale pojechałem. A znam ludzi,
| których pierwszą godzinę uczono na parkingu ruszać.

O i to rozumiem przez kurs  :-)))


Taaak Kuba, dobrze Ci się mówi, bo jesteś młody, w miarę kumaty i samochód
nie jest dla Ciebie żadnym wynalazkiem. Ale weź spróbuj nauczyć jeździć
45-letnią kobietę, która MUSI umieć jeździć samochodem (zmiana miejsca
zamieszkania na odległe od centrum komunikacji MPK i podobnych) i podchodzi
do niego z panicznym strachem... Już widzę, jak bierzesz taką osobę (która
ma problem z ruszeniem z miejsca, a jak już ruszy to nie potrafi zahamować w
inny sposób niż tylko wbijając pedał hamulca w podłogę, ba, o skręcaniu to
już w ogóle przez grzeczność nie wspominam) na górską przełęcz, żeby ją
nauczyć wjeżdżania zaśnieżoną trasą....

Jurand.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przedchwilka wiadomosci TVP1
maciej j. napisał(a):


dodatkowo matiz do najbardziej stabilnych nie nalezy.
a ze fajnie wygladało to racja....jeszcze mu sie udało przed maske tej
ciężaróce wyskoczyc.


Niech się cieszy, bo gdyby dostał w takiej sytuacji strzał w bok to
mogłoby być nieciekawie.
Mam wrażenie że on jednak szybko jechał - na filmie nie było tego
wrażenia bo kręcone na pewnym zbliżeniu.
W końcu wpadł w poślizg na wysokości ciężarówki i pomimo dość długiej
"walki" i poślizgu który musiał spowodować znaczną utratę prędkości
zdążył dokończyć to wyprzedzanie bokiem, przelecieć na prawą stronę i
tam dopiero się rozwalić.


ja kiedys podobnie latałem  autem  z tylnym napedem na pierwszym sniegu na
letnich oponach i to pierwszy raz za kierownica Bmw. ale zeby matizem tak
rzucac to trzeba miec sporo umiejetnosci.


Powstrzymanie samochodu od rozbujania się coraz bardziej na boki wymaga
doświadczenia.
Uważam że osoba która nie trenowała wychodzenia z poślizgu nie ma
praktycznie szans na jakąkolwiek poprawną reakcję. Żeby wyjść cało
trzeba mieć to wyuczone tak żeby robić to odruchowo.
Jak samochód zaczyna zdradzać zapędy do jazdy nie tam gdzie chce
kierowca to nie ma czasu na myślenie i nawet najlepsze teorie
wychodzenia z poślizgu nic nie pomogą.
Nogi same muszą wiedzieć co robić a kontrować trzeba błyskawicznie i
zawczasu.

Bo takie "reagowanie na bieżąco" bez planu wyjścia z poślizgu to się
mogą skończyć jedynie tak jak temu Matizowi.

Takie rzeczy trzeba ćwiczyć.
Po pierwsze żeby wiedzieć na jaką prędkość można sobie pozwolić podczas
jazdy, a po drugie żeby jak już dojdzie co do czego żeby nie zastanawiać
się, nie panikować a po prostu zrobić to co zwykle w tej sytuacji.

Jak miałem jakiś rok prawko to najechałem zimą na łuku na łachę śniegu i
mnie lekko rzuciło. Nawet nie spanikowałem zupełnie, ale zrobiłem głupią
rzecz bo puściłem gaz (samochód FWD, w sumie o wyraźnie podsterownych
skłonnościach) i też jak ten z Matiza kontrowałem... kontrowałem...
kontrowałem... A tył mi coraz bardziej latał na prawo i lewo aż mnie w
końcu wyprzedził i już było po zawodach ;)

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: "Samochody" prowadzone bez prawa jazdy


Jakos ciezko mi sie zgodzic na to, zeby czyms takim po ulicy mogl sie
poruszac ktos kto moze nie znac przepisow ruchu drogowego ... rowerzysta
to
jeszcze owszem, bo sam najczesciej ginie za własne nieuctwo. Ale
prowadzenie czegos większego powinno zawsze byc poprzedzone zdawaniem
prawa
jazdy i tyle.


Skad to przekonanie ze papierek sprawi ze ktos bedzie umial jezdzic.
Poprawcie mnie, o ile sie myle, ale ogromna wiekszosc wypadkow powoduja
posiadacze praw jazdy.
Pytam sie oto dlatego, ze w moim przypadku lamanie prawa spowodowalo ze
jestem tak dobrym kierowca (ponad milion km przejechane bez wypadku). Za
komuny jako 12 latek dostalem motorynke i mimo ze mozna nia bylo jezdzic
dopiero od 15lat jezdzilem nia po drogach publicznych. Te pare lat jej
posiadania nauczylo mnie i zasad jazdy, i mechaniki, a przede wszystkim
oswoilo z maszyna. Pozniej pierwszy raz za kierownica samochodu nie sprawil
mi absolutnie zadnego problemu. Czulem sie jak ryba w wodzie, nie mialem
zadnych problemow z opanowaniem sprzegla czy skrzyni biegow.
Oczywiscie za komuny milicja mnie gonila i zatrzymala parokrotnie, ale
skonczylo sie na prelekcji dla rodzicow, a ja jezdzilem dalej. W tym
momencie to pewno trafilbym od raz za kratki, sluchajac wypowiedzi
nawiedzonych PISdzielcow.
Takie przypadki nie dotycza tylko mnie. NA glebokiej wsi regula bylo ze
kilkunastoletnie dzieci wsiadaja za kierownice samochodu. I radza sobie
calkiem niezle, natomiast jest mnostwo osob majacych prawo jazdy, a nie
umiejacych jezdzic. Co wiecej odwaze sie stwierdzic ze procent osob
umiejacych jezdzic wsrod tych co wsiadaja za kolko nie majac prawka jest
wiekszy od tych co je maja. Po prostu ten kto decyduje sie wsiasc za
kierownice nie majac do tego uprawnien wie co robi i dlatego zastanawia
mnie ta wiara w zbawcza moc papierka.

Pozdrawiam

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: "Samochody" prowadzone bez prawa jazdy


On Wed, 14 Mar 2007 12:29:57 +0100,  esperanto wrote:
Skad to przekonanie ze papierek sprawi ze ktos bedzie umial jezdzic.


Bo papierek wydaje sie po zdanym egzaminie sprawdzajacym czy ktos umie
jezdzic.


Poprawcie mnie, o ile sie myle, ale ogromna wiekszosc wypadkow powoduja
posiadacze praw jazdy.


Ale nie masz pojecia ile by bylo gdyby wyjezdzali ludzie bez zadnych
umiejetnosci.


Pytam sie oto dlatego, ze w moim przypadku lamanie prawa spowodowalo ze
jestem tak dobrym kierowca (ponad milion km przejechane bez wypadku). Za
komuny jako 12 latek dostalem motorynke i mimo ze mozna nia bylo jezdzic
dopiero od 15lat jezdzilem nia po drogach publicznych. Te pare lat jej
posiadania nauczylo mnie i zasad jazdy, i mechaniki, a przede wszystkim
oswoilo z maszyna.


I rodzice pozwolili tak wyjezdzac ? A to wyrodnych miales :-)


Pozniej pierwszy raz za kierownica samochodu nie sprawil
mi absolutnie zadnego problemu. Czulem sie jak ryba w wodzie, nie mialem
zadnych problemow z opanowaniem sprzegla czy skrzyni biegow.


No coz, to niestety nie wiesz jak wyglada pierwszych pare jazd
na kursie. Tych 20h duzo daje ..

A tu jednak rozmawiamy o czyms niemal jak samochod, krzywde tym mozna
zrobic.


Takie przypadki nie dotycza tylko mnie. NA glebokiej wsi regula bylo ze
kilkunastoletnie dzieci wsiadaja za kierownice samochodu. I radza sobie
calkiem niezle,


Jezdzac po tej wiosce. A wpusc ich w ruch duzego miasta.


natomiast jest mnostwo osob majacych prawo jazdy, a nie
umiejacych jezdzic. Co wiecej odwaze sie stwierdzic ze procent osob
umiejacych jezdzic wsrod tych co wsiadaja za kolko nie majac prawka jest
wiekszy od tych co je maja.


Poniekad przyznam racje - lepszy ten kierowca ktory bez PJ przejezdzil
juz 100h niz ten co swiezo PJ uzyskal.
Ale tu chodzi o bezpeiczenstwo w tych 100h ..


Po prostu ten kto decyduje sie wsiasc za
kierownice nie majac do tego uprawnien wie co robi i dlatego zastanawia
mnie ta wiara w zbawcza moc papierka.


Nie wie co robi. Jakby sobie uzmyslowil ze w razie jak mu pieszy
wyskoczy to pojdzie siedziec, ze jak trafi motorynka na dziure i
uszkodzi mercedesa to mu mieszkanie zabiora .. to by tramwajem
pojechal.

J.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: niemieckie auto? nie... dziękuję
manta napisał w wiadomości


Uprzejmie proszę mi wytłumaczyć ten fenomen.
Dlaczego niemieckie auta mają tekie ceny?
(...)


W styczniu pisałem na grupie - i wrzucałem fotki - o beemce 120 którą kupili
moi staruszkowie. Pojawiły się głosy (oczywiście nie napastliwe, po prostu
opinie) że za mniejsze pieniądze kupiłoby się porównywalne auto.
Trudno mi stwierdzić, ile by musiała kosztować bryczka w podobnej wersji -
dla beemki było to 120 kzł z groszami. Faktem jednak jest, że po ok. 1000
km, zrobionym przezemnie tym autem jako kierowca, gdyby było mnie na niego
stać bez tzw. wyrzeczeń i chciałbym pojeździć dłużej niż pięc lat, nie
wahałbym się. Zwałaszcza teraz, gdy z żoną dopiero zabieramy się do
zrobienia potomka i przez dobrych parę lat nie przeszkadzał by nam jedyny
minus tego samochodu, tzn. stosunkowo mało miejsca z tyłu - mam na myśli że
mi na dłuższej trasie byłoby niewygodnie jako pasażerowi: mam 183 cm
wzrostu.
Auto jest wykonane nienagannie. Nawet składane oparcia foteli są ciężkie i
solidne, a nie żadna wydmuszka. Doskonały silnik, mocny a jednocześnie
ekonomiczny. Kierowca czuje się jak w kabinie małego odrzutowca, wszystko
jest pod ręką - pierwszy raz za kierownicą czułem się tak, jak bym jeździł
nim od zawsze.
Poziom hałasu w tym dieslu (moje subiektywne odczucie) przy 200 km/h jest
niższy, niż w ŚP megance 1,6 benzyna. Jakość materiałów wykończeniowych
nienaganna.
Dlatego ja mogę stwierdzić, że jeśli będę miał taką możliwość, kupię solidne
autko "Made in Germany". Na razie kulam się escortem (też niemiecki,
aczkolwiek wykonaniem bliższy francuza z lat 80-tych), a jako autko do firmy
będzie przysłowiowy, gówniany brat Forda, czyli Panda ;)

seba

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: 156 sportwagon

Użytkownik arek <aa@poczta.onet.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3b2087b@news.vogel.pl...


Czesc
Wybieram sie wlasnie po Alfe 156 Sportwagon 1,6TS, stoi taka u mnie w
salonie, zostal im jeszcze rocznik 2000, ma el. szyby, centr. zamek z


Witam raz jeszcze !
Dziekuje za wyrazone przez Was opinie, ale ..., rano umowilem sie ze
zostawie swoje auto w rozliczeniu, rozmawialem z jakims panem od komisu,
ustalilismy wszystkie szczegoly, byo ok, nie ma sprawy, przyjezdam o 12.00,
pojawil sie siakis kierownik i po rozmowie z nim stwierdzil, ze jednak auta
nie wezma (bo to malo popularny model, no oczywiscie moga wziasc ale za inna
cene :-))), tak wiec alfa stoi nadal (jest to salon fiata w Kaliszu jesli
ktos bylby zainteresowany). Pojawily sie glosy, ze 1,6 to za malo na ten
samochod, przed salonem stala akurat 147 2,0, ktora mozna sie bylo
przejechac, no i skorzystalem z tej okazji, byl ze mna kolega tak wiec
jechalismy we trzech, wiem ze siadajac pierwszy raz za kierownica jakiegos
pojazdu nie da sie od razu wycisnac z niego wszystkiego, ale to co
zaprezentowal ten samochod to tragedia, auto ma chyba 152 KM, tak wiec
spodziewalem sie ze nie bedzie wielkiej roznicy miedzy moja mazda 165 KM,
ale chocby nie wiem jak dobry kierowca siedzial za kolkiem tej alfy, mazda
zbiera sie bez porownania lepiej, choc tez trzeba ja krecic dosc wysoko. Tak
wiec ogolnie nie jestem bardzo zawiedziony ze sprawy tak sie potoczyly, bo
chyba z tej 1,6 bylbym nie zadowolony. Teraz pozostaje doskladac pieniedzy
do 2,5 V6, to pojedzie napewno bardziej dynamicznie :-)))

Pozdrawiam
Radek G.
czarna MX-6 2,5 (w zasadzie nadal do sprzedania :-)))

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pada śnieg... puszysty, biały, miękki...

nie ma nic za darmo...


No właśnie, nie ma nic za darmo. Jesteś jednym z wielu użytkowników drogi,
różni ludzie różnie jeżdżą, więc nie można zakladać, że wszyscy będą jeździć
z maksymalną dozwoloną prędkością.
Jeden ją przekroczy o 30-40 km / h, bo tak mu wygodnie, a drugi ją obniży o
tą wartość, bo tak mu wygodnie.
Jaka jest różnica? Taka, że ten drugi ma do tego prawo. Ten pierwszy za to
je złamie.
Rozumiesz co chcę powiedzieć?
Nie każdy jeździ 10 lat i ma na liczniku kilkaset tysięcy przejechanych
kilometrów. Dla niektórych być może jest to pierwsza zima za kierownicą.
Chciałabym, kiedy już siądę samodzielnie ten pierwszy raz za kierownicą, a
prawdopodobnie tak się stanie, jadąc z przepisową prędkością, nie zostać
obtrąbiona przez kogoś tylko dlatego, że mu się spieszy.


podkreslam - to dobrze, ze ktos oceniajac ze jest jak dla niego za slisko,
jechal 40 na godzine zamiast 50 czy 60, czy ile akurat bylo na znaku. ale
wprowadzane przesadnych ograniczen tylko prowokuje do ich lamania.


Wiesz, to tak jak mówi mój instruktor: w niektórych miejscach dozwolone 50
km/h to o wiele za mało, a w niektórych to o wiele za dużo.
Łatwiej jednak będzie w takich warunkach - przynajmniej mnie - zapanować nad
samochodem jadąc 40 niż 60 na godzinę i nie będę narażać innych użytkowników
dróg.
Pomyśl tak: gdyby ten ktoś jechał tak, jak chcesz, spowodowałby wypadek, bo
by mu się jednak nie udało dojechać, zrobiłby się korek, i wtedy dopiero
byłbyś spóźniony! :)

Pozdrawiam

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wiochowi prymitywni skurwiele


Daniel Iwanowski wrote:

Jesli zas chodzi o trzymanie psow w blokach, to zapewniam Cie, ze
statystyczny pies trzymany w bloku ma sie o wiele lepiej (tzn. ma
lepsze warunki, lepsze zarcie, lepsza opieke medyczna, itp., itd.)
niz statystyczny pies trzymany na wiejskim podworzu na lancuchu.


Zgadza sie, ale wszystko to jest statystyczne, nie twierdze ze wszystkie
blakajace sie psy pochodza z bloku, miasta itp. Watek mial na celu
zbluzganie "wiochowych" (nie ukrywam, pochodze ze wsi i wiem cos o tym
co sie tam dzieje), jako ze to oni sa tylko sprawcami, co jest
nieprawda.


Jak sie obserwuje, co polscy "rolnicy" wyrabiaja ze swoimi psami,
to niekiedy mozna dojsc do wniosku, ze dla niektorych jest zupelnie
nieoczywiste, ze pies musi jesc i pic. Tak wiec ostatecznie i tak
wszystko zalezy od wlasciciela.


Zdecydowanie tak


Sam mam psa i mieszkam w bloku, ale moge Ci zagwarantowac, ze pies
nie odczuwa z tego powodu zadnych dolegliwosci. Co do ilosci spacerow,
to absolutnym minimum sa trzy, a optymalnie cztery, przy czym conajmnej
dwa (pierwszy i ostatni) dlugie (ok. godziny).


Do posiadania czegokolwiek trzeba dorosnac, nie traktoac tego jak
zabawke. Do posiadania samochodu (siadajac pierwszy raz za kierownica
chcesz pedzic, ile fabryka dala, a nawet szybciej), mieszkania czy tez
psa. Jesli jednak ktos mieszka na X pietrze i ma duzego psa, a takze
pracuje od rana do wieczora, to ten pies jest dla niego nie odpoczynkiem
jak dla ciebie, ale udreka, trzeba z nim wyjsc, nieraz bardzo wczesnie i
bardzo pozno, a kazdy chcialby odpoczac po ciezkim dniu pracy.

Pozdrawiam

Daniel Iwanowski


Zycze duzo pociechy z twojego pieska:)))

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: egzamin w W-wie

Użytkownik Jakub Wendland <ja@wsrl.orgw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:01c085d6$2bb74320$25764cd5@hera...


Osobiście widzimisię:
Znajomość instrukcji oraz przepisów prawnych powinien każdy geodeta
wynieść
ze szkoły na etapie technikum że o studiach nie wspomnę. W ten sposób
KAŻDY
kto posiada tytuł geodety powinen posiadać "uprawnienia".


Być może trochę przesadzam, ale idąc tym tokiem rozumowania każdy młody
człowiek, który zdaje (z pomyślnym, a jakże skutkiem) egzamin na prawo
jazdy, powinien posiadać prawo do "zawodowego prowadzenia pojazdów".
Przecież przepisy ruchu drogowego już zna. A że na kursie siedział pierwszy
raz za kierownicą samochodu .... to już drobny szczegół.

Solidność  wykonywanych robót to już zuuuupełnie inna sprawa i z egzaminami
"na


uprawnienia" w obecnym kształcie nie ma nic wspólnego. Powiedziałbym nawet
że prace geodezyjne mógłby wykonywać nawet piekarz czy stomatolog o ile
złoży poprawny operat który zostanie przyjęty w Ośrodku Dokumentacji.


Nie złoży. Nie przyjmą mu bez zgłoszenia roboty podpisanego przez Geodetę
Uprawnionego"


Prowadzenie wszelkiego rodzaju szkoleń, egzaminów, koncesji  jest trzecią,
po handlu narkotykami i pirackim oprogramowaniem, najbardziej dochodową
formą działalności gospodarczej. Jeżeli dodać do tego "odgórne" naciski by
ograniczyć ilość geodetów prowadzących działalność gospodarczą... Dochodzi
wówczas do paradoksów. Egzaminy które zalicza 10% startujących. Gdyby
okazało się jednak że te 10% to sam kwiat, śmietanka środowiska na których
pracach mucha nie siada to jestem gotów odszczekać wszystko co tu
napisałem
i zjeść moje kalosze. Jak na razie jestem jednak dziwnie spokojny ;o)


Kaloszy niech Kolega na razie nie zjada. Natomiast chcę powiedzieć rzecz
bardziej ogólną. Jeśli przedstawiciele naszego szanownego zawodu nie zaczną
się szanować wzajemnie (vide lekarze, prawnicy) to, jak to ładnie brzmi,
ranga naszego zawodu spadnie jeszcze niżej. Sam tego doświadczam, ja też
kiedyś zdawałem "na uprawnienia" . A propos prawników. Oni też zdają
niejeden egzamin po studiach (aplikacja) a jakoś potrafią trzymać się razem.

Stefan

J.


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Prawko jeszcze po staremu
Dlaczego w Polsce wszystko musi być tak skomplikowane?
Ja zdawałem prawo jazdy w Stanach i wyglądało to tak:
najpierw znajoma zabrała mnie na cmentarz, abym "nauczył się jeździć".
(cmentarze amerykańskie mają zwykle masę uliczek dostępnych dla samochodów,
a ruchu tam nie ma, więc są doskonałe do nauki jazdy :-)

Był to w zasadzie mój pierwszy raz za kierownicą samochodu, choć przyznam,
że jeżdźiłem wcześniej motorowerem :-). Po dwóch godzinach praktykowania
znajoma orzekła, że umiem już jeżdzić (w samochodzie z automatyczną skrzynią
postepy robi się szybko :-)

Następnego dnia pojechalismy do biura "Secretary of State", gdzie
najpierw zbadano mi wzrok (w zasadzie pokazali mi parę literek i zapytali, czy
widzę). Następnie dali mi test, gdzie na jednej stronie były pytania o znaki,
na drugiej chyba ze dwadzieścia pytań z przepisów. Ponieważ nie miałem wielkiego
pojęcia o amerykańskich przepisach, zrobiłem ładnych parę byków, ale
to nic - test zdałem (po ok. 20 minutach pisania).

Potem po pół godzinie czekania przyszła egzaminatorka. Wsiedliśmy do samochodu
mojej znajomej, egzaminatorka kazała mi przejechać przez kilka świateł,
zrobić parę skrętów w lewo, w prawo, potem kazała pokazać jak parkuje się
samochód pod górę, po czym powiedziała, że jeżdżę trochę nerwowo, ale
zdałem! Po uiszczeniu opłaty aż 5 dolarów (słownie: pięciu dolarów) zrobili
mi zdjęcie, i po kolejnych 15 minutach dostałem nowe, lśniące prawo jazdy.

Czy w Polsce nie mogłoby być tak samo? Czy wszystko w państwie "socjalnym" musi
być 100 razy bardziej skomplikowane niż w państwie "liberalnym"?
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: NAPISZCIE COS o "ZIELONYM LISTKU" PLEASE!
Andrzeju, wiem, ze na odpowiedz juz za pozno.. jednak mam nadzieje, ze Twoja
zona nie zapisala sie do tej szkoly odpowiadam, aby ostrzec inne zainteresowane
osoby! Jest gorzej niz BEZNADZIEJNA:
1) absolutny brak elastycznosc "czasowej" instruktorow - mimo, ze reklamuja sie
ze jezdza caly tydzien, od 8.00 do 22.00, to na pewno nie mozna umowic sie nimi
w weekendy (!) ani rano (!!), ani wieczorem (!!!) (najchetniej jezdza od 11:00
do 15:00 w dni robocze) - co jest trudne dla pracujacych kursantow.
2) kiedy probowalam w tej sprawie interweniowac to dostalam telefony to
kolejnych i kolejnych instruktrow, ktorzy jak uslyszeli, ze pracuje to odsylali
mnie do innego i innego... dramat..
3) maja fatalny plac manewrowy.. jakos inaczej rozlozony niz place
egzaminacyjne.. biedni kursanci sobie (po kilku na jednym placu, ciasno!!)
probuja sami manewrow na wyczucie, a instruktorzy sobie stoja i papieroski pala
i gadaja niezbyt zainteresowani probami swoich uczniow.
4) generalnie instruktorzy sa niezmotywowani, bo jak sam jeden mi powiedzial
firma nie placi im na czas, a tym bardziej nie placi im od ilosci kursantow (co
moze zmotywaloby tych Panow do bycia bardziej elastycznymi "czasowo" dla
kursantow)
5)to jest najlepsze: moja pierwsza jazda (pierwszy raz za kierownica)- 18.00,
sroda, plac bankowy i kierunek na rondo babka. Po pierwszej lekcji, kiedy to
bylam juz cala mokra ze stresu, pan dobil mnie (teraz juz wiem, ze nie chcial
ze mna jezdzic wlasnie dlatego, ze nie moglam wczesniej niz o 18:00) podsumowal
mnie: ze nie mam zmyslu mechanika, mam slaby refleks, generalnie nie bedzie ze
mnie dobry kierowca, inni beda wykorzystywac mnie, aby wyremontowac sobie auto
na koszt mojego ubezpieczyciela, a i ze inni na pierwszych jazdach lepiej sobie
radzili niz ja.
Zlozylam skarge na tego pana, powalczylam jeszcze troche z innym instruktorami
z tej firmy, a potem olalam i poszukalam innej firmy. Mam juz prawo jazdy,
jezdze i jakos sobie radze na warszawskich drogach.. Ale fajne wspomnienia
pierwszej jazdy pozostaly :-))) Generalnie nie warto isc do duzej firmy, ktora
ma niskie ceny, ale lepiej poszukac malej firmy i koniecznie wziac jazdy probne
przed wykupieniem calosci. Powodzenia Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: "podpucha" na egzaminie
Synku, po pierwsze, to palantami to co najwyżej swoich kolesi możesz tytułować,
jak cię wcześniej nie obiją.
Po drugie, gdybyś mistrzu intelektu umiał liczyć chociaż do trzech, to
doliczyłbyś się, że skoro zdawałem za 3 razem, to egzamin ten który zdałem
miałem właśnie ponad 3 miesiące od skończenia kursu.
Po trzecie, ani z ojcem, ani z dziadkiem nie miałem niestety okazji jeździć, bo
obaj nie żyją, a pierwszy raz za kierownicą siedziałem na 1 lekcji - w lutym, w
śniegu, po ciemku.

Najważniejsze: system jest zły nie dlatego, że tak mało ludzi zdaje za pierwszym
razem, ale dlatego, że na kursie uczy się rzeczy mających niewiele wspólnego z
rzeczywistością polskiego kierowcy. Ile miałeś godzin nauki techniki jazdy? Ile
miałeś godzin jazdy w trudnych warunkach? Ile razy na kursie przejeżdżałeś
zakorkowane miasto w szczycie, albo ile razy jechałeś po autostradzie lub
chociaż drodze ekspresowej?
To, że ludzie oblewają świadczy dobitnie o kwalifikacjach instruktorów i
systemie nauczania kierowców, tak samo jak o talentach kandydatów na kierowców.
Złośliwość egzaminatorów i łapówkarstwo to tylko część tego wrzoda, jakim jest
nauka jazdy w Polsce.
Powtórzę to co już wcześniej było pisane: w krajach cywilizowanych oblany
kursant to jest ujma na reputacji oścrodka, który go szkolił! W Polsce nikt nie
widzi tu problemu.
Zdawaj nawet 14 razy, jak nie umiesz inaczej, ale niech to będzie egzamin "z
życia", a nie z wyimaginowanych sytuacji. Potem pierwsza mżawka latem, czy
przymrozek zimą i po rowach leży mnóstwo chojraków, którzy przecież zdali egzamin!

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: światła drogowe
Ograniczony jesteś?
Nie nauczyli cie na kursie? Nie masz instrukcji obsługi samochodu? Pierwszy raz za kierownicą siedzisz? Masz jakiś problem ze sprawdzeniem tego empirycznie?

I takie melepety jeżdżą po drogach... ;/ Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Jak wyglądała Wasza pierwsza jazda?
moja pierwsza jazda?:)wsiadłam do samochodu,facet pokazał gdzie jest
sprzęgło,gaz i hamulec i powiedział:"jedziemy"!:Dto był mój pierwszy raz za
kierownicą. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pierwszy raz...
o zesz no:))))
to juz druga kursantka co pierwszy raz za kierownica usiadzie w czwartek... :))))
nie pozostaje nic innego jak omijac pl. Bankowy szerooookim lukiem ;-))))
pozdrawiam, wszystkie kursantki i obiecuje, ze postaram sie na Was nie trabic <lol> Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Twój pierwszy raz....
Pierwszy raz za kierownicą ciężarówki siadłem na kursie kat C.Był
to "grzechotnik" Star 29 z silnikiem benzynowym ! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Macie prawo jazdy???
ada-24 napisała:

> Nie mam i chyba nigdy nnie zrobie bo boje sie jazdy samochodem

eee nie boj sie .Ja tez sie balam ale do chwili kiedy nie usiadlam pierwszy raz
za kierownica Nie taki diabel straszny ,jak sie okazalo:)!!
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Gniezno dziękuje kolegom z Bydgoszczy i zaprasza 30.06.2007 do Gniezna
http://miasta.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35590,4231665.html

Ikarusa ostatni kurs po Bydgoszczy
Dawid Maćkowski
2007-06-17, ostatnia aktualizacja 2007-06-17 19:36
Miłośnicy komunikacji miejskiej z całej Polski pożegnali w weekend
najstarszego ikarusa w Bydgoszczy. Po wakacjach nie zobaczymy go już na
bydgoskich drogach
http://miasta.gazeta.pl/aliasy/mod/super_zoom.jsp?xx=4231723

Piotr Kamiński na pożegnanie ikarusa przyjechał do Bydgoszczy aż z
Kołobrzegu. - Kiedy usłyszałem, że tu odbywa się taka impreza, nie
zastanawiałem się ani chwili. Wsiadłem do PKS-u i właśnie jestem - mówi. -
To typ ikarusa, który jeszcze do niedawna był najbardziej popularny na
świecie. Służył ludziom tyle lat i choćby dlatego należy mu się wielkie
pożegnanie - dodaje.

Chodzi o ikarusa 280, przegubowca bez automatycznej skrzyni biegów,
wyprodukowanego w 1982 roku. 25 lat temu po bydgoskich ulicach jeździło ich
15. Teraz na chodzie jest już tylko jeden.

Kamiński i inni pasjonaci jeździli w sobotę starym ikarusem po całej
Bydgoszczy. Przejechali w sumie 98 km. Na przystankach robili sobie
pamiątkowe fotografie oczywiście z autobusem w tle. - Ktoś, kto nie jest
pasjonatem, może znudziłby się całodniową jazdą po mieście. Dla nas to
wielka frajda - wyjaśnia Piotr Tomasik, jeden z organizatorów pożegnania
ikarusa. Na imprezę specjalnie włożył koszulkę z napisem "Ikarus 280".

Po mieście woził wszystkich Ryszard Czarnecki, który pierwszy raz za
kierownicą ikarusa usiadł 21 lat temu. - Wóz był wtedy prawie nowy. Jeździło
się nim elegancko. Ludzie na ulicy oglądali się za nim z podziwem.
Dzisiejsze wozy są wygodniejsze w obsłudze, cichsze i ładniejsze, ale z tym
starym trochę żal się rozstawać. Zwłaszcza że to był prawdziwy twardziel,
żadna dziura dla niego niestraszna - opowiada Czarnecki.

W niedzielnej imprezie pożegnalnej mogli wziąć udział mieszkańcy miasta. Dwa
razy, o 10.30 i 12, ikarus zabierał chętnych z placu Kościeleckich w
półgodzinną bezpłatną podróż po mieście zakończoną w zajezdni autobusowej
przy ul. Szajnochy. Tam była okazja zobaczyć m.in. warsztat i myjnię
autobusową.

Anna Skrzyńska wybrała się na przejażdżkę z 8-letnim synem. - On koniecznie
chciał zobaczyć miejsce, gdzie trzymane są autobusy. A ja z sentymentu.
Pamiętam, że kiedyś, podczas ulewy, stałam na przegubie. Nagle autobus
niespodziewanie skręcił, a na moją głowę spadł wodospad wody, bo gumowa
ochrona była dziurawa. W jednej sekundzie byłam mokra od stóp do głowy -
wspomina ze śmiechem.

Ostatni stary ikarus będzie jeździł po bydgoskich drogach do końca wakacji
na linii 69. Wśród autobusów MZK jest jeszcze 31 nowszych ikarusów z
automatyczną skrzynią biegów. Władze spółki myślą już o ich wycofaniu.
Ostatnio MZK kupuje mercedesy, volvo i MAN-y.

Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wiece, marsze, demonstracje

"cysiek" <c.y.s.i.@gazeta.plwrote in message



tajny agent 'Sanctum Officium' w raporcie z dnia 2005-11-29 21:17 donosi:

| "Jesteś" faszystą", "jesteś nietolerancyjnym ciemnogrodem". Czemu nie?
| Taka
| ładna, postępowa "rodzina" - kobieta i koza (koza niech też będzie
| żeńska -
| czemu nie?). Niech adoptują dzieci. Piękna "rodzina" - dwie mamusie -
| jedna
| ludzka, a druga kozia.

coz, jak tak bardzo ci zalezy to nikt nie powinien ci bronic. wez swoja
koze, zrob jakis chwytliwy transparent i dawaj pod sejm. moze leppera
przekonasz, on bodaj kiedys ze swinia pod sejmem pikietowal, to moze na
ciebie i koze laskawym okiem spojrzy.

| To jest konsekwencja Twojego chorego podejścia do świata. Odrzucasz
| naturalny porządek świata, prawa natury, tysiąclecia doświadczeń
| ludzkości i
| całą moralność.

robisz tu podstawowy blad zakladajac ze istnieje tylko jedna moralnosc
oraz ze kazde zjawisko da sie w katoegoriach moralnych okreslic. podczas
gdy ani jedno ani drugie prawda nie jest. ale zeby to dostrzec trzeba
umiec spojrzec poza czubek wlasnego nosa.


Jaką inną moralność masz na myśli?


| Ludzkość wypracowałą przez tysiąclecia pewne standarday, nauczyłą
| się odróżniać dobro od zła.

brrrooouuuhahahahahaha!!!!!!! dobre, widze ze poczucie humoru dopisuje :D


Brak Ci argumentów.


| Pewne rzeczy musisz przyjać na wiarę od starszych, od
| mionionych pokoleń, od bardziej doświadczonych, od mądrzejszych, musisz
| korzystać z tysięcy lat doświadczeń ludzkości. Jeśli tego nie robisz,
| jesteś
| pospolicie głupi jak każdy lewus-rewolucjonista.

moze cie rozczaruje, ale te "tysiace lat doscwiadczen" siega duzo, duzo
dalej niz marne 2000 lat chrzescijanstwa. a i od tych 2000 lat pojawilo
sie wiele nowych pradow i wiele innych koncepcji czlowieka i sposobu
jego funkcjonowania w swiecie. przyjmowanie 'na wiare' tylko jednej -
tej ktora ksieza glosza z ambon to jest dopiero krotkowzrocznosc i
glupota. troche mniej wiary w ksieze gadki i radiomaryjne wynurzenia a
wiecej obiektywizmu by ci sie przydalo.


Bzdura. Napisałem o DOŚWIADCZENIU i czerpaniu z doświadczenia. Gdyby
stosować Twoją mentalność na przykąłd w szkole to ucznowie powinni uczyć
nauczycielkę, albo kursant siadający pierwszy raz za kierownicą, powinien
uczyć instruktowa, który ma prawo jazdy 20 lat. Bo "nie można przyjmować na
wiarę".


| Dlatego musimy za wszelką cenę zatrzymać "małżeństwa" homoseksualne, bo
| one
| są pierwszym kamieniem, który ruszy skrajnie niebezpieczną lawinę.

kurcze, szkoda mi cie w pewien sposob. gdyby tacy ludzie jak ty
stanowili wiekszosc to ludzkosc by w dalszym ciagu skakala po drzewach i
jadla banany, bo wszyscy by mysleli ze zejscie na ziemie ruszy skrajnie
niebezpieczna lawine.


ROTFL
Akceptacja zoofilii, homoseksualizmu, pedofili i innych zbioczeń, to nie
jest postęp, tylko upadek.

MK

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl