Pierwszy Poruszyciel

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: Pierwszy Poruszyciel





Temat: Pusty wszechswiat ???
Stanislaw Sidor:


Jak chcesz, to rozwaz ewolucyjne podejscie do wszechswiata.


ok. na szybko:


Nie rozstrzyga ono
problemu pierwszego poruszyciela, ale modeluje np. taka sytuacje, ze czesc
materii i czasoprzestrzeni wszechswiata rodzicielskiego zamyka sie (tuneluje),
kreujac wszechswiat potomny,


ile tej materii musi być aby powstało takie cudo?
czy ten potomek jest rownoważny rodzicielowi (ma mniej materii, ale od
czego powstawanie materii w obszarach o minimum nat. pola
grawitacyjnego)
do tego potrzeba nam kolejnego(-nych) wymiarów, żeby gdzieś ten nowy
w. podziać, bo jak rozumiem robi się taki balon na naszej przestrzeni
zawierający potomka

kuszącą wydaje się tu możliwość podróży (choćby komunikacji) z takimi
światami. Wiąże się to oczywiście ze sporym budżetem na badania, a
potem na budowę i obsługę urządzeń (coś takiego jak CETI) - może warto
tę ideę rozpropagować :)


ale taki, gdzie stale fizyczne podlegaja
fluktuacjom co do wartosci a i prawa fizyki tez sie jakos tam zmieniaja.


hmmm, dlaczego? słyszałem, że zmiana jakiejś stałej prowadzi do
błyskawicnego końca, albo do takiego rozszerzania się, ze nie ma czsu
na powstanie gwiazd, ajuż na pewno galaktyk. w każdym razie ewentualne
życie (?) w takim w. musiałoby krzyczeć o nową definicję "życia".

Dlaczego stałe mają się zmieniać?


Gdy wyfluktuuja znosnie, potomek zaczyna swoj nowy byt, bedac fotonowo
odseparowany od rodziciela,


czas absolutny w dwu wszechświatach... kuszące :)


a gdy np. wyjdzie, ze grawitacja jest
proporcjonalna do 3 potegi, potomka trafia szlag i w blysku gammm oddaje swa
energie rodzicielowi albo innemu potomkowi.


ok. od czego zależy to 'albo'
jak często powstają takie cuda, ile czasu trwa taki błysk, czy da się
go zaobserwować (kwazary?)


W wyniku tego procesu powstaja coraz to inne wszechswiaty coraz to lepiej
przystosowane ...


ekchym... zdolność uczenia się materii na własnych błędach przy
niemożliwej komunikacji... ciekawe, ciekawe.
Warto poszukać wszechświata-matki...


ale do czego ? Czyzby do tego, aby wytwarzac jak najwieksza
ilosc zycia w sobie ?


a skąd takie przypuszczenia? to trąci zaściankowością i ciasnotą
umusłową (czy jakoś tak) ;)


Kandydatami na 'macice' naszego wszechswiata moga byc np. Czarne Dziury.


acha, czyli tunele teleportacyjne odpadają

CD, o ile istnieją, bo mimo kilku dobrych kandydatek nie odkryto ich
jeszcze, stanowią niezłą zagwozdkę dla nauki - nie mamy zielonego
pojęcia co w nich jest, ani nawet co może tam być, ani jak, ani ani.
Taka przerwa w życoirysie :)


Dobry temat na spekulacje ? :-)


i tak w to nie wierzę

 :-----)


| Wole juz pogadac o polityce i o kobietach w zamian ;-)

| Ten też jest niezły. Jakie masz tezy?

Na przyklad taka, ze w przypadku kobiety suma prawdopodobienstw tego samego
zdarzenia uwazanego przez nia raz za mozliwe, a raz za niemozliwe, jest
znacznie wieksza od jednosci.


e-tam. w przypadku kobiet suma nie ma znaczenia. jeżeli
prawdopodobieństwo wynosi 2, to i tak zdarzenie nie jest pewne.

co innego w polityce. tutaj mamy jasny obraz gry. wszystko jest do
przewidzenia. liczy się uczciwość wobec siebie i wyborców, oraz
wierność zasadom. dobro społeczne i dobro narodu, a także jego
dobrobyt jaki się dokonał w oparciu o jedyne słuszne...

A ja mam dla Ciebie takie coś.
W samym środeczku CD siły grawitacji powinny wynosić 0 (rozumiesz o
czym piszę). Maximum mamy na powierzcni i tam procesy się zatrzymują.
Po drugiej stronie horyzontu siły graw. maleją w miarę zbliżania się
do środka... dalej Ty :)

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wychowanie w ateizmie?
Muszę wobec tego wkleić ten artykuł:

Wiara po śmierci Boga

Zobacz powiększenie
XVII-wieczna ikona rosyjska przedstawiająca Chrystusa Pantokratora. Rosyjskie
Muzeum Państwowe w St.Petersburgu
Fot. akg-images

Sebastian Duda* 29-07-2005 , ostatnia aktualizacja 29-07-2005 19:00

Przeciwieństwem wiary nie jest ateizm. To bałwochwalstwo i strach przed
przyjęciem miłości prawdziwej zabijają chrześcijaństwo, a tradycyjny spór między
ateizmem i wiarą stracił sens. O poglądach filozofa francuskiego Jeana Luca
Mariona - pisze

Czy ateizm nie jest jedyną sensowną opcją dla rozsądnego i wykształconego
człowieka? Minister filozof Magdalena Środa na pytanie o to, co pozbawiło ją
potrzeby wiary, odpowiedziała szczerze i znamiennie:

- Nic. Wiara to kwestia łaski. A ta nie została mi udzielona. Choć może o tym
nie wiem. (...) Spędziłam mnóstwo czasu przy czytaniu teologów, szukając
religijnych inicjacji. I nic - mówiła reporterowi "Dużego Formatu". - Jak się
studiuje "Summę teologiczną" Tomasza, można podziwiać koronkowy pałac wiedzy o
Bogu i stworzonym przez niego świecie, ale jeśli nie ma pan jednego elementu -
wiary - cały pałac jest tylko intelektualną konstrukcją.

Rzeczywiście: te intelektualne konstrukcje przekonują dziś niewielu. Nietzsche
obwieścił, że "Bóg umarł", ponad sto lat temu, a już kilka pokoleń później w
zachodniej Europie stwierdzenie to zbłądziło pod strzechy i zbanalizowało się.
Ideo-logiczne zacietrzewienie różnej maści materialistów, piewców postępu,
chwalców nauki i krytyków religii okazało się zbędne - Europejczycy na Zachodzie
zaczęli masowo odwracać się od religii. Za masami poszli nawet niektórzy
teologowie wieszczący w latach 60. "śmierć Boga". Ten teologiczny ruch zgasł
jednak w mediach - i nieco później na uniwersytetach - a problem Boga żywego,
umarłego czy umierającego pozostał.

Nietzsche miał rację

Przy końcu XX wieku refleksji na temat Boga zaczęto nadawać nowy kształt. Wielu
teologów zachodnich zaczęło bowiem przyznawać, że jakiś "bóg" musiał umrzeć.
Nietzsche miał rację. Zostało tylko pytanie - jaki Bóg śmierć poniósł?

Sugerowano często, iż "śmierć Boga" może być symbolem odchodzenia tzw.
tradycyjnej tematyki z teologii i filozofii. Tradycja oznaczała tutaj wielkie
systemy filozoficzne, takie jak tomizm, w których wszechmogący Bóg stał na
szczycie piramidy stworzeń, był dla nich przyczyną i celem. Ten "koronkowy
pałac" lub - jak kto woli - przerażające gmaszysko, nawet jeśli wciąż trwa
dzisiaj, to chyba na niezbyt mocnych posadach. Bóg taki, jakim go widzieli
filozofowie od antyku przez średniowiecze do epoki nowożytnej - Pierwszy
Poruszyciel, przyczyna sprawcza, byt konieczny, ostateczny gwarant, nawet Bóg
jako moralność - rzeczywiście niewiele już zdaje się ludzi obchodzić. Bóg
chrześcijański nie zaczął jednak odchodzić z tą tradycją w niebyt, tak jak
bogowie Grecji i Rzymu, Persji, Egiptu czy Babilonu.


cz.I-sza
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Nie ma boga, nie ma szatana... swiat jest piękny
volteire25 napisał:

> porównując Pańskie posty chociażby z postami Pana kociaka40 dochodzę
> do wniosku że Pana posty to łagodnie mówiąc "ścierwo intelektualne",
> pełne pychy

O, kolega Andrzej sprowadził sobie adwokata? Ale chyba nie najlepszego.

> pogardy dla nauki
> (mówię o pańskim odtwórzym kopiowaniu pseudointelektualnych
> wywodów z "racjonalisty")

Lepsze to, niż pseudointelektualne teksty religijnych filozofów, którymi od tysięcy truje się ludzkość. To forum jest forum tematycznym i te tematy są głównym powodem mojego nim zainteresowania. A reszta to margines. Nie przejmuj się. Mam nadzieję, że ich przeczytanie nie zaszkodziło Ci? A cytowanie każdemu się zdarza, czy to źle? Gdy cytuję, to piszę, skąd cytat pochodzi, nie przywłaszczam sobie praw autorskich. A dla Ciebie mam dobrą radę - jak Ci się tu nie podoba, to więcej tu nie zaglądaj, bo... po co masz cierpieć?

> proszę zwrócić uwagę że Pan grgkh 90% tekstów kopiuje i wstawia...

Witaj, wierny czytelniku. Dwa, a może i trzy tysiące moich wpisów przeczytałeś? Niezłe.

> jest Pan tak ociężały intelektualnie że nie stać Pana na włąsne
> zdanie.

Niestety, nie każdy jest Einsteinem.

> wypowiadał się tam min
> pański idol prof Richard Dawkins,ale generalnie przegrał on sromotnie tę
> polemikę i większość głosów nie negowała możliwości istnienia tzw
> "pierwszego poruszyciela"

Pierwszy poruszyciel? A któż poruszył, pierwszego poruszyciela, zanim on sam się poruszył? Kolejny, jeszcze bardziej pierwszy poruszyciel? Ej, widzę, że i tyś ociężały intelektualnie, co mnie tak ochoczo przypisujesz. W każdym razie z logiką toś się rozminął. A może nigdy jej nie widziałeś?

> min Frank Timpler najwybitniejszy obok Hawkinga fizyk
> współczenosći...

Sięgnąłem do... hm... wikipedii pl.wikipedia.org/wiki/Frank_J._Tipler
No cóż, od pana Tiplera wolę jednak choćby Stephena Wolframa.

> Pan się niczym nie rózni od tępych bolszewickich
> ateistów przekonanych że nauka im wszystko wyjaśniła...

Nie wiem, co oni myśleli i nie interesuje mnie to. Jak sądzę z powyższego cytatu, uważasz, że nauka czegoś tam nie wyjaśni? A czego? No i dlaczego?

To czego nie rozumiesz wynika z tego, iż nie wiesz , że nauka MA teoretyczną możliwość rozwijania się w nieskończoność, dopóki wciąż jest jeszcze coś do poznania, Ty natomiast JUŻ TERAZ wiesz (a skąd?), że nauka nie sprawdzi się w swojej misji. Biedny dogmatyku... Naiwny i zarozumiały...

Pewnie także nie wiesz, że najpierw zdefiniowano sposób poznawania świata, a dopiero potem określono go nauką. No to Ci to właśnie mówię. Poznawanie świata polega na stawianiu tez (naukowych) i weryfikowaniu ich prawdziwości. Tak więc ŻADNEJ tezy, zanim nie poddamy jej krytyce, nie możemy być pewni. No i odpadają natychmiast wszelkie dogmaty. Również i Twoje. A na szczęście dla nas istnieje Wszechświat, którego właściwości możemy sprawdzać. I nic więcej nam nie potrzeba.

> reasumując,cechuje Pana:
> brak pokory,

Wobec volteire'a napisanego z błędem... )) Nie wymagaj ode mnie zbyt dużo.

> chamstwo

No wiesz... Nie jestem grzeczny? To porównaj nasze wypowiedzi.

> i rażąca płytkość wywodów,

Na razie wykazałem, że jesteś dogmatykiem, i że nie rozumiesz czym jest nauka.

> która być może robi wrażenie na półgłówkach
> ale nie na ludziach mających nawet mgliste pojęcie o
> naukach przyrodniczych.

Ja tu nie dla przemijającej i ulotnej popularności pisuję. Nie dbam o zdanie o mnie różnych mglistych gości. Także tych "niewychowanych" i cienkich w sztuce dyskusji. Mogą mieć najgorsze. Jak im to sprawia przyjemność. Pa, kotku. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Do "wielkiego fizyka" kociaka40
Do "wielkiego fizyka" kociaka40
Zręcznie dałeś tyły....unikając odpowiedzi na moje pytanie w wątku"Tez do
kociaka"....wolałeś zadać mi kilka pytań i stwierdziłeś,że długo będę szukał
na nie odpowiedzi.Zapomniałeś,że ja napisałem...jestem przy Tobie nieukiem z
fizyki
/choć ja,lubię...nie tylko fizykę lecz i astronomię/
Chodziło o dowód Tomasz z Akwinu...dowód kosmologiczny,który zakładał -
pierwszą przyczynę.

Dowód Tomasza z Akwinu ...Ciała są w ruchu; istnieje zatem Pierwszy Poruszyciel
Ja, zapytałem czy można wyjasnić ruch bez odwoływania się do pierwszej
przyczyny.Podając przykład z cząsteczkami gazu..... Cząsteczki gazu mogą
odbijać się od ścian pojemnika i nic, ani nikt nie musi ich popychać.
Cząsteczki te mogą poruszać się wiecznie - bez początku i bez końca.. Pierwsza
lub Ostatnia Przyczyna ruchu nie musi więc istnieć, jeśli tylko masa i energia
są zachowane. I poprosiłem jako nieuk o wyjaśnienie.
Otrzymałem w zamian za to pytania na moje pytanie...........

Re: Poza zasadę antropiczną
Autor: kociak40
Data: 01.10.05, 18:19



zarchiwizowany
Panie Ghost25!

Mnie wystraszyła sama ta nazwa - "antropiczna" i dlatego nawet nie wszedłem w
ten temat. Dalej pisze Pan:
"wiesz co to jest zasada antropiczna ?"
Ja nie wiem, dlatego temat nie dla mnie i z tego powodu nie mogę się wypowiadać.
Aby jednak coś napisać w tym temacie, jak najkrocej, wyobrażam sobie, że o ile
nasz Wszechświat jest w trzech wymiarach + czas (a tego nie wiemy co to jest,
tylko przyjmujemy za 4 wymiar), czyli Wszechświat nasz ma tz. 6 stopni swobody
co do wymiarów liniowych, to dlaczego nie może być inny, o innej liczbie
wymiarów i innej liczbie swobód? Zrozumieć tego nie możemy, bo znajdujemy się w
takim układzie jaki został nam dany do naszego obecnego istnienia.


Wielki fizyku ....zasadę antropiczną,musiał znać każdy,kto studiował fizykę.
Ja studiowałem w czasach,kiedy i Ty studiowałeś/dzieli nas niewielka różnica
wieku/....grgkh....wiedział na ten temat...on,który studiował chemię,a Ty nic
nie wiedziałeś...przytoczyłem Twój post z tego okresu.

Rzeczywiście jesteś "wielkim fizykiem"- nie wspomnę już o zasadzie
nieoznaczności Heissenberga,gdzie również nic nie miałeś do powiedzenia.
Musiałeś dużo wykładów opuszczać.Mechanika czy tez fizyka kwantowa jest obecna
od początków XX wieku? Sam Einstein nie rozumiał fizyki kwantowej.

Ja ,już Ci kiedyś napisałem,lubię fizykę,szczególnie fizykę kwantową....lecz
jej specjalnie nie rozumiem.....Ale Ty,wielki fizyku ........___


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Do "wielkiego fizyka" kociaka40
"Wcięło mi" pewne słowa więc uzupełniam w całości cały post......

ryszard511 napisał:

> Zręcznie dałeś tyły....unikając odpowiedzi na moje pytanie w wątku"Tez do
> kociaka"....wolałeś zadać mi kilka pytań i stwierdziłeś,że długo będę szukał
> na nie odpowiedzi.Zapomniałeś,że ja napisałem...jestem przy Tobie nieukiem z
> fizyki
> /choć ja,lubię...nie tylko fizykę lecz i astronomię/
> Chodziło o dowód Tomasz z Akwinu...dowód kosmologiczny,który zakładał -
> pierwszą przyczynę.
>
> Dowód Tomasza z Akwinu ...Ciała są w ruchu; istnieje zatem Pierwszy Poruszyciel
> Ja, zapytałem czy można wyjasnić ruch bez odwoływania się do pierwszej
> przyczyny.Podając przykład z cząsteczkami gazu..... Cząsteczki gazu mogą
> odbijać się od ścian pojemnika i nic, ani nikt nie musi ich popychać.
> Cząsteczki te mogą poruszać się wiecznie - bez początku i bez końca.. Pierwsza
> lub Ostatnia Przyczyna ruchu nie musi więc istnieć, jeśli tylko masa i energia
> są zachowane. I poprosiłem jako nieuk o wyjaśnienie.
> Otrzymałem w zamian za to pytania na moje pytanie...........


Kiedyś pisząc jako ghost 25,rozpocząłem wątek "poza zasadę antropiczną" i ku
mojemu zdumieniu okazało się,że najmniej na ten temat miał do powiedzenia,nie
kto inny jak"wielki fizyk kocia40",grgkh wiedział,choć studiował chemię,z tego co
ja wiem,to na wydziałach fizycznych napewno musiały być wykłady z zasady
antropicznej....co mi odpisałeś....przytaczam Twój post:

Re: Poza zasadę antropiczną
> Autor: kociak40
> Data: 01.10.05, 18:19
>
>
>
> zarchiwizowany
> Panie Ghost25!
>
> Mnie wystraszyła sama ta nazwa - "antropiczna" i dlatego nawet nie wszedłem w
> ten temat. Dalej pisze Pan:
> "wiesz co to jest zasada antropiczna ?"
> Ja nie wiem, dlatego temat nie dla mnie i z tego powodu nie mogę się wypowiadać
> .
> Aby jednak coś napisać w tym temacie, jak najkrocej, wyobrażam sobie, że o ile
> nasz Wszechświat jest w trzech wymiarach + czas (a tego nie wiemy co to jest,
> tylko przyjmujemy za 4 wymiar), czyli Wszechświat nasz ma tz. 6 stopni swobody
> co do wymiarów liniowych, to dlaczego nie może być inny, o innej liczbie
> wymiarów i innej liczbie swobód? Zrozumieć tego nie możemy, bo znajdujemy się w
> takim układzie jaki został nam dany do naszego obecnego istnienia.


> Wielki fizyku ....zasadę antropiczną,musiał znać każdy,kto studiował fizykę.
> Ja studiowałem w czasach,kiedy i Ty studiowałeś/dzieli nas niewielka różnica
> wieku/....grgkh....wiedział na ten temat...on,który studiował chemię,a Ty nic
> nie wiedziałeś...przytoczyłem Twój post z tego okresu.
>
> Rzeczywiście jesteś "wielkim fizykiem"- nie wspomnę już o zasadzie
> nieoznaczności Heissenberga,gdzie również nic nie miałeś do powiedzenia.
> Musiałeś dużo wykładów opuszczać.Mechanika czy tez fizyka kwantowa jest obecna
> od początków XX wieku? Sam Einstein nie rozumiał fizyki kwantowej.
>
> Ja ,już Ci kiedyś napisałem,lubię fizykę,szczególnie fizykę kwantową....lecz
> jej specjalnie nie rozumiem.....Ale Ty,wielki fizyku ........___

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Panie Bozia :oP
Ja nie zawłaszczam, ja dążę...

Absolut (z łaciny absolutus - bezwarunkowy, niezwiązany), osobowy bądź
nieosobowy byt pierwotny i doskonały, całkowicie niezależny, niczym
nieograniczony, posiadający w sobie wszelkie racje swego istnienia; pełnia
bytu. Termin wprowadził Plotyn, określając nim prajednię, z której emanują
wszystkie inne byty.

W religii, zwłaszcza w wielkich religiach monoteistycznych, utożsamiany z
osobowym Bogiem. W religijno-filozoficznej myśli Wschodu najwyższa
rzeczywistość o charakterze osobowym (np. Trimurti, Iśwara) bądź częściej
nieosobowym (brahman tożsamy z atmanem, śunjata). W dziejach filozofii Zachodu
jego rozumienie było zmienne.

U przedstawicieli jońskiej filozofii przyrody zagadnienie miało postać pytania
o arché (zasada). Platon za absolutne uznał Dobro, stojące na szczycie świata
idei. Dla Arystotelesa absolutowi odpowiadał rozumiany areligijnie byt
najdoskonalszy, konieczny i niezmienny, czysty akt albo czysta forma,
najdoskonalsza substancja, myśl samomyśląca; czynnik ten uznawał za pierwszego
poruszyciela, a nie stwórcę odwiecznego świata. Św. Tomasz z Akwinu podkreślił
m.in. jego prostotę, niezmienność, wszechobecność i pełnię przejawiającą się
tożsamością istoty i istnienia. Mikołaj z Kuzy scharakteryzował go z kolei
jako coincidentia oppositorum - współistnienie przeciwieństw. W mistycznej
koncepcji Eckharta z Hochheim absolut rozdwaja się na nicość będącą pełnią
bytu i osobowego Boga.

Dla J. Boehmego to bezpostaciowy, nieokreślalny Ungrund. U R. Descartesa jako
stwórca świata jest przede wszystkim naczelną ideą-racją, bezwględnie
konieczną. U N. Malebranche'a to nieskończenie doskonały byt, poznający w swej
substancji istotę pozostałych bytów, które uprzyczynawia tak dalece, że
stanowią one dlań jedynie okazję do działania (okazjonalizm). B. Spinoza ujął
absolut zgodnie z zasadami panteizmu, G.W. Leibniz określił go zaś jako
centralną monadę, a zarazem "zegarmistrza", którego obecność wyjaśnia
istnienie i działanie zegara-świata. T. Hobbes i D. Hume stwierdzili
niemożność jego poznawania na polu filozofii. I. Kant podzielił tę opinię,
pozostawiając jednak absolut jako zasadę unifikującą w dialektyce
transcendentalnej oraz jako postulat rozumu praktycznego, uzasadniający
porządek moralny. H.A. Taine i E. Renan mianem absolutu określali ogół praw
rządzących światem.

W filozofii niemmieckiej XIX w. absolut oznaczał: dla J.G. Fichtego
niesubstancjalną i nieświadomą, czystą, twórczą jaźń, dla F.W.J. Schellinga
doskonałą pierwotną tożsamość bytu idealnego i realnego, podmiotu i
przedmiotu, natury i ducha, dla G.W.F. Hegla całość niegotową, rozwijającą się
i ujawniającą w procesie dialektycznym.

Filozofia współczesna poświęcała uwagę głównie poznawalności absolutu.
Zarysowały się dwa kierunki. Pierwszy zdominowała opinia, iż poszukiwanie,
poznawanie i akceptacja bądź odrzucenie istnienia absolutu to sprawa serca,
uczuć, wiary, intuicji, nie zaś rozumu (m.in. H. Bergson, M. Blondel, M.
Scheler, A. Camus, J.P. Sartre). W drugim przyjęto możliwość jego poznania na
drodze racjonalnej - w powiązaniu z odkryciami nauk szczegółowych, zwłaszcza
przyrodniczych (np. P. Teilhard de Chardin, A.N. Whitehead, C. Tresmontant),
bądź poprzez wypracowywanie dowodów na jego istnienie wzorowanych na filozofii
klasycznej (np. K. Rahner).

A z bulekowych to najdoskonalszy:
www.absolutad.org/misc/kurant.jpg

ps.Pozdrówki dla Ukochanego:)


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Człowiek - dobry? Zły? Wolny? Zdeterminowany?
> Otóż nie mylę. Głód to owszem, moje odczucie, ale dlaczego nie może jednocześnie stanowić przedmiotu wiedzy? Wg mnie może, tak samo jak wiele innych, głębszych subiektywnych doznań. Nie wiem, dlaczego odmawiasz introspekcji prawa do bycia jakimś rodzajem wiedzy. A na czym niby zbudowana jest psychologia? No chyba, że jesteś zdeklarowanym behawiorystą..? Po pierwsze introspekcja jest sprawą bardzo złudną i niezwykle prosto jest człowieka oszukać stymulując go chemicznie, elektrycznie, fizycznie etc. Po drugie nawet w psychologii zdania na temat jej użyteczności są podzielone. > Powtarzam, nie mylę wiary z wiedzą. Z wiarą mamy do czynienia najprościej mówiąc wtedy, kiedy ktoś przychodzi, mówi "słuchaj, jest Bóg, i On CIę zbawi" - a ja w to uwierzę (na słowo). Ale kiedy próbujesz dojść do istnienia Boga na podstawie tego, co masz dane, nie korzystając z Objawienia, to już jest wiedza, oczywiście nienaukowa (w naczeniu nauk szczegółowych dzisiaj). Jeżeli cały tok rozumowania jest zgodny z zasadami logiki, nie ma żadnch osobistych dodatków, żadnych nadinterpretacji - dla mnie to <b>jest</b> wiedza. Zresztą to nie mój wymysł, nawet teologia jest uznawana - uwaga uwaga - za typ wiedzy, tyle że korzystającej z przesłanek wziętych z Objawienia. Tu nie chodzi o treść, tylko o sposób poznania - musi być ukierunkowane, metodyczne, racjonalne. I dlatego pisałam, że możesz nie uznawać moich przesłanek, ale nie możesz mi wmawiać, że efekt mojego operowania na przesłankach nie jest wiedzą. Wiesz w takim ujęciu można uznać za wiedzę dowolny nawet całkowicie dla większości fałszywy stan ludzkiego umysłu. Logiczne rozumowanie nic tu nie wnosi, bo rozumując logicznie nie dojdziemy do prawdy jeśli wyszliśmy od błędnych założeń. Logicznie rozumując mogę Ci udowodnić, że wszystki krowy są czarne (dość znana zabawa umysłowa) Mogę się z Tobą zgodzić, że to będzie forma wiedzy (w sensie stanu Twojego umysłu) Ok. zostawmy ten temat bo się niepotrzebnie rozdrabniamy. > Tomasz nie chciał niczego weryfikować, przynajmniej nie po Twojemu. Pisał o pięciu drogach dojścia do istnienia Boga, a nie dowodach na istnienie Boga. Niemniej jednak cały jego tok myślenia w tej kwestii był logiczny i metodyczny, dlatego znowu upieram się, że nie można tym tezom odmówić miana wiedzy. Większośc ludzi nazywa te "drogi" jednak dowodami. Argument jest ciągle ten sam - sama logika niczego nie wnosi. Weźmy chodź sprawę pierwszego dowodu (świat jest w ruchu, a więc musiał być pierwszy poruszyciel) Uznane bodaj za najbardziej trafne teorie budowy wszechświata mówią o tym, że energia wszechświata jest równa zeru - jesteśmy jedynie zawirowaniem próżni. Głośne są prace o kreacji "z próżni" cząstek elementarnych, których sumaryczna energia równa jest zeru. Są teorie na powstanie wszechświata (przyczynę wielkiego wybuchu) > : Ockham by się ucieszył, że znalazła się jedna przyczyna wyjaśniająca wszystko inne... Raczej złapałby się za głowę i powiedział - "no jeszcze dodajmy krasnoludki" > Trochę tu żartuję, niemniej jednak okazuje się, że brzytwa Ockhama taka niby oczywista, a jednak nie...). Ja też jak widzisz > Natomiast wracając do czarnych dziur - istnienie Boga też jest "udowadniane" (ale w ramach poznania filozoficznego, a nie naukowego!) na podstawie zaistnienia innych zjawisk - obserwacji rzeczywistości. Dlatego analogia do czarnych dziur wydała mi się trafna. A może ja nie mam najnowszych informacji, może ktoś już sfotografował czarną dziurę? A może był w środku? To że nikt nie był w środku, czy nie zrobił bezpośredniej fotografii nie oznacza, że dowód na istnienie czarnej dziury jest tak samo słaby jak dowód na istnienie Boga. Nawet czarna dziura poddaje się powtarzalnym i weryfikowalnym badaniom naukowym. (także eksperymentom) > Teraz zrobie nieładną rzecz - odeślę Cię do książki... Jeśli chcesz sie dowiedzieć czegoś więcej np. o św. Tomaszu, polecam "Święty Tomasz na nowo odczytany" S.Swieżawskiego. Napisane przystępnie, bardzo fajnie się czyta. A co w tym nieładnego? > Ja ze zrozumiałych wzgledów nie mogę Ci napisac, jakie są te "założenia", bo to nie jest takie proste - jeśli każdy A jest B a żaden B nie jest C, to Bóg istnieje... Aż takie łatwe i krótkie to nie jest. To nie sylogizm, więc nie da sie tak po prostu podać założeń w dwóch zdaniach. A gdybym miała tu opisywać całą koncepcję rzeczywistości wg św. Tomasza, to wyszłaby mi z tego praca magisterska co najmniej. A mam zamiar pisać o Arystotelesie... Więc wybacz, że Cię "odeślę". Spróbuj może z jednym z "dowodów"? Zdrówka KvM Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Człowiek - dobry? Zły? Wolny? Zdeterminowany?
>Dodam jeszcze, że takie określenie wiedzy to nie mój wymysł, uczyli mnie takiej typologii na teorii poznania. No ale widać źle uczyli hehe. NIe twierdzę, że to jedyny "rodzaj" wiedzy, ale jest to jedno z uprawnionych określeń. Oczywiście, że Cię dobrze uczyli, ale jeśli chcesz używać słów w znaczeniu innym niż potoczne, to zaznacz to wyraźnie - po co strzępić sobie język? Chyba nie chodziło Ci o to aby bawić się ze mną w dywagacja czym wiedza jest w istocie? >W Tomaszowych drogach logika nie jest najważniejsza, bardziej analogia. Przez analogię to można jeszcze większe bzdury udowodnić (dalej trzymam się niestety terminu "dowód" - wybacz) niż posługując się "czystą" logiką. Wybacz ale analogie mogą służyć raczej do tego aby coś wytłumaczyć, a nie udowodnić w sensie naukowym. >To, że większość ludzi nazywa te drogi dowodami nie znaczy, że dowodami one są, Ta "większość" to także teologowie i księża. >więc nie musisz próbować ich zbijać. W dodatku robisz to, podając inną, alternatywną (?) koncepcję, tyle że popartą również tylko teoretycznymi dywagacjami. Rozumiesz chyba, że tak samo mnie to nie przekonuje, jak Ciebie drogi Tomasza. No cóż - mam na to inne spojrzenie. Dowód Tomaszowy, to nie teoretyczne dywagacje, ale po prostu logiczna zabawa umysłowa - nic więcej. Koncepcja którą przedstawiłem jest próbą innej odpowiedzi na wyskakującą z dywagacji Tomasza potrzebę istnienia "pierwszego poruszyciela". Tym pierwszym poruszycielem mogą równie dobrze być krasnoludki w czyimś przekonaniu. Gdybym użył jako argumentu krasnoludków, to mogłabyś mówić, że to jest alternatywna koncepcja. Natomiast teoria naukowa od koncepcji krasnoludków, czy Boga tym się różni, że można ją zweryfikować. Najprościej przewidują w jej oparciu pewne zjawiska i próbując później obserwować te zjawiska, a więc weryfikować poprawność (lub błedność) teorii. Jak dla mnie jest to całkiem inna klasa odpowiedzi. Ja osobiście wyżej stawiam odpowiedź, która choć może błędna, to jednak jest weryfikowalna ( bo właśnie dzięki weryfikowalności mogę się o błędzie dowiedzieć) >Tyle że powtarzam, pierwsza droga nie pretenduje do miana dowodu, a te teorie na przyczynę wielkiego wybuchu owszem. Tu chyba mylisz pojęcia, albo znowu używasz słów w innym znaczeniu niż potoczne (ale tu nawet innymi niż słownikowe). Żadna teoria nie może być dowodem (ani do niego pretendować), co najwyżej dopiero po udowodnieniu może stać się prawem (fizyki) Co więcej ani teoria wielkiego wybuchu, ani też teorie procesów rządzących światem, z których wielki wybuch wynika nie mają żadnego związku z istnieniem Boga, lub nie. Światły umysł zawsze może umieścić Boga gdzieś wcześniej, "wyżej" - jedno drugiemu nie przeczy. To tylko ograniczone ludzki umysły widziały sprzeczność między Bogiem, a heliocentrycznym układem, a teorią ewolucji,a wielkim wybuchem itd. Ja nie odrzucam możliwości istnienia Boga, uważam, że tak samo jak nie ma dowodu na jego istnienie, tak samo nie ma dowodu na jego niestnienie - bo z definicji być nie może. Uważam jednak istnienie Boga za baaardzo mało prawdopodobne - może odrobinę bardziej prawdopodobne niż istnienie krasnoludków ( w końcu wierzy w niego więcej ludzi niż w krasnoludki) >No i oczywiście one mimo wszystko nie tłumaczą całościowo świata, ale jeśli komuś to pasuje, to niech im wierzy... Chyba się nigdy nie zrozumiemy. Coś co można zweryfikować (choćby na drodze rozważań matematyczno logicznych) przestaje być kwestią wiary. Prosiłaś o dowód. Proszę bardzo: Czy jeżeli znajdziemy powiedzmy milion dowodów na potwierdzenie jakiejś tezy i ani jednego zaprzeczenia, to czy będziesz skłonna uznać tę tezę za wielce prawdopodobną, wręcz za pewnik? Stwierdzenie "wszystkie krowy sa czarne" jest - na mocy zasad logiki - równoważne z tym, że wszystko co nie jest czarne, nie jest krową. Otóż rozejrzyjmy się dookoła. Znajdziemy bez trudu kilkaset nieczarnych obiektów. Jeśli się wysilimy jeszcze bardziej to znajdziemy ich milion. Zaden z nich nie jest krową ... a więc... mamy "dowód" (potwierdzony milionem obserwacji), że WSZYSTKIE KROWY SĄ CZARNE! To takie figle logiczne wyczytane przeze mnie w podstawówce w książce "Opowieści matematyczne" Michała Szurka (dzięki Panie Michale ) - polecam książkę przy okazji - jest znakomita. Dla mnie ów pierwszy Tomaszowy dowód jest w swej logice bardzo podobny do tego matematycznego żartu. KristoVelMefisto Co do mojej żony - to ona więcej siedzi na e-dziecku - wybacz, że się nie przelogowałem na siebie. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do ateistow [dlugie]


Andan <x@x.xwrote:
Dowodem chrzescijanskim na istnienie Boga jest posrednio Jezus Chrystus. A
tu znajdujemy caly szereg dowodów.


Żaden dowód.


Poza tym pozostaja dowody filozoficzne (m.in. teoria Pierwszego
Poruszyciela, Pierwotnej Przyczyny itp.)


Bajdurzenie, niespójne wewnętenie.


Sa to dowody czysto filozoficzne jednak poniewaz Bóg nie jest opisywalny za
pomoc? nauk empirycznych tak wiec musimy uzyc filozofii.


Moje krasnoludki tez sa nie do opisania empirycznie wiec pale trawe i je widze :)


| oraz autentycznosc chrzescijanstwa.

| Chrze?cija?stwo jest w pe?ni autentyczne - jak ka?da inna religia.
| Chyba nie ma kogo?, kto przeczy?by jego istnieniu.

Nie rozumiesz pojecia. 'Autentyczne' to nie to samo co 'istniejace'. Chodzi
mi inaczej o slowo 'prawdziwe', 'potwierdzone' jak i  'spojne' ,
'zweryfikowane'.


No co nie widziales nigdy chrzescijanina?


I znowu nie rozumiesz o czym mowie.


Oho :)))


Przeciez nie powiedzialem ze "przez fakt
ze nie ma dowodu na nieistnienie Boga , prawda jest ze Bóg istnieje". Mowie
jednak o tym ze nie dysponujecie zadnym dowodem na nieistnienie Boga,


Kwiatuszku, jakbysmy udowadniali NIEISTNIENIE wszystkiego co nas otacza to
bysmy razem wszyscy w tworkach siedzieli. Wiec sobie daruj.


podczas gdy istnieje wiele posrednich dowodow na istnienie Boga, glownie
natury filozoficznej i teologicznej.


Misiu, to sa _zadne_ dowody.


W przypadku owych krasnoludkow nie ma dowodu na ich nieistnienie jak i nie
ma na istnienie. Czyli sytuacja praktycznie nie do rozwiazania.


No jak, przeciez sa zrodla pisane o krasnalach jak audiowizualne - niektorzy
nawet mowia ze je widzieli.


Jednak  chyba nie wiesz co staram sie przekazac. Sytuacja jak z
krasnoludkami w odniesieniu do Boga wystepuje pod postacia agnostycyzmu
gdzie nie uznaje sie zadnych dowodow, twierdzac ze ich po prostu nie ma...
Ale wy jestescie ateistami. Przynajmniej sadzac po tematyce grupy. Tak wiec
skoro zaprzeczyliscie faktowi , ze nie da sie stwierdzic istnienia Boga i
wybraliscie wersje "Boga nie ma" to chyba macie dowody przewazajace szale?


Tak, nie jestesmy paranoikami. Nie szukamy tego czego NIE MA.


Bo jesli nie, to DLACZEGO nazywacie siebie ateistami ? Skoro nie ma i na to
i na to dowodow to chyba nie wiecie co glosicie.


Powtarzasz sie.


| "Dla mnie wystarczaj?c? racj? aby nie wierzy?, jest brak dostatecznych
| racji do tego, aby wierzy?."

j.w.


Powiem więcej - zapętliłeś się.


| 2. Kwestia prawdziwosci Pisma.

| Ma?o interesuj?ca kwestia. W najlepszym razie mo?na - co czyni? (lub
| usi?uj? czyni?) apologeci za pomoc? ró?nych karko?omnych argumentacji
| i kwestionuj?c dorobek ca?ej krytycznej biblistyki - udowodni?, i?
| Biblia jest autentyczna. Nijak ma si? to jednak do jej prawdziwo?ci.

Jak to nijak ? Przeciez Wasze glowne argumenty na zaprzeczenie
autentycznosci Pisma to wskazywanie licznych sprzecznosci ? Pierw dajecie
argumenty, a jak dostajecie odpowiedz to mowicie ze to "nijak ma sie do
tematu" - czyli identycznie jak Wasze argumenty...


Nie zajmujemy sie powiesciami przygodowymi - czytamy je dla rozrywki.


Istnieja rowniez historyczne dowody potwierdzajace autentycznosc Pisma.
Liczne kroniki, wyniki badan archologicznych, wzmianki w pismach
historycznych itp.


No i co z tego? Ja znam dowody potwierdzajace autentycznosc Przygód Robinsona
Crusoe - ale czy to zonbacza ze mam pasc na kolana?


Malo ambitny przyklad.
Samo zagadnienie jedynie moze kierowac w kierunku prawdy.


Uwaga! Prawda = kłamstwa gloszone przez chrzescijan :D


Tak samo jak w
kazdym istniejacym w spoleczenstwie sporze, istnieja rozne jego strony o
odmiennych przekonaniach. I czesto da sie powiedziec ktora strona ma
celniejsze argumenty jak i bardziej rozsadne zdanie. I to samo chce
udowodnic w "sporze religijnym".


No to na razie ci nie wychodzi.


Kazdy odkrycie budzi zawsze mase kontrowersji i niemal do kazdego odkrycia
znajda sie jego przeciwnicy... Coz w tym dziwnego? Tym nawet lepiej, bo
jesli odkrywcy beda w stanie pokonac argumenty swoich przeciwnikow tym
lepiej bedzie dla autentycznosci odkrycia.


Napisales 4 zdania o niczym.


tej okolicy. Imie brata dodawalo sie jedynie w wypadku gdy byl to ktos
wyjatkowy. A z pewnoscia byl!


Ale co to ma z Bogiem wspolnego?

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: do ateistow [dlugie]


skoro wszystko musi miec swoja pierwsza przycznyne ja sie was pytam jaka
jest pierwsza przyczyna istnienia boga, co bylo jegfo pierwszym
poruszycielem :)


Ok powiem jak ja to rozumiem.

Zalozenia :
- Istnieje swiat
- Swiat posiada pewne CECHY, PRAWA i BYTY.
- Cecha jest parametr indywidualny dla wydzielonej grupy lub poszczegolnego
elementu swiata.
- Prawo jest to zasada wobec ktore rzadzi sie swiat.
- Byt jest to istota zyjaca w obrebie swiata.

Analiza:
- Istnieje CECHA samego istnienia. Tzn. cecha istnienia okresla czy obiekt w
swiecie wystepuje czy nie.
- Prawo wymaga by CECHA istniala dla kazdego elementu i subelementu swiata.
- Prawo wymaga by kazdy obiekt z cechą istnienia skads pochodzil.
- Wobec tego istnieje prawo ktore okresla istnienie obiektu(bytu) tak ze
kazdy obiekt (byt) posiadajacy ceche istnienia na mocy prawa ma swoj obiekt
poprzedni (przodka) bedacego obiektem z cechą istnienia pozytywna oraz
podlegajacemu prawu.

Jest to ciag nieskonczony, gdyz jak powiedzialem KAZDY obiekt musi miec
przodka. Jednak co w przypadku gdy istnieje obiekt ktory nie podlega zasadom
swiata? Tzn. obiekt, ktory STWORZYL istnienie cech, praw i bytow ?
Taki obiekt nie bedzie musial im podlegac. I jednoczesnie wyjasnie
sprzecznosc w postaci braku pierwszego elementu.

To tak teoretyczno-filozoficznie wytlumaczone (wg. mojego toku myslenia).


| Nie rozumiesz pojecia. 'Autentyczne' to nie to samo co 'istniejace'.
Chodzi
| mi inaczej o slowo 'prawdziwe', 'potwierdzone' jak i  'spojne' ,
| 'zweryfikowane'.

no coz jesli  chodzi o autentycznosc chrzescijanstwa, rozumiana jako
oryginalnosc, to jest ono niezlym falsyfikatem, zlepikiem roznych duzo
starszych religii, procent jego oryginalnosci jest niewielki


To ze sporo religii ma wiele wspolnych cech nie oznacza ze sa od siebie
kopiowane. Swojego czasu p.Lewandowski udowodnial liczne powiazania miedzy
religiami (m.in. pare opisow potopu - niemal identycznych!) ktore powstaly u
roznych kultur ktore NIE MOGLY miec ze soba kontaktu a tymbardziej na siebie
oddzialywac...
Moze wiec jest jednak jakas Prawda, z tym ze wiele religii do niej dazy ?
Jedna jest blizej druga dalej...

Powiem nawet ze ostatnio dialog miedzyreligijny dostrzega wiele elementow
laczacych np. buddyzm z chrzescijanstwem...


| I znowu nie rozumiesz o czym mowie. Przeciez nie powiedzialem ze "przez
fakt
| ze nie ma dowodu na nieistnienie Boga , prawda jest ze Bóg istnieje".
Mowie
| jednak o tym ze nie dysponujecie zadnym dowodem na nieistnienie Boga,
| podczas gdy istnieje wiele posrednich dowodow na istnienie Boga, glownie
| natury filozoficznej i teologicznej.

"dowody" o ktorych wspominasz sa watpliwej jakosci i maja one znaczenie i
wartosc tylko dla wierzacych, dla potencjalnego sadu sa bezwartosciowe,
pamietja ze to wine nalezy udowodnic, a w tym wypadku istnienie, wiec do
poki nie dostarczy sie mocnych fizycznych dowodow, a nie filozoficznych,
takich ktore beda nie do zbicia, bog nie istnieje i nie ma prawa istniec
;)


Ja juz powiedzialem. NIE MA I NIE BEDZIE 100% DOWODU NA ISTNIENIE BOGA.
Nawet jakby za 5 minut Jezus objawil sie 500,000 ludzi to ktos powie ze to
zbiorowa halucynacja lub "za duzo stali na sloncu" (jak mi to ktos pieknie
wyjasnil idee cudu fatimskiego).

Ale zobacz z drugiej strony. Wyobrazmy sobie sad. Sprawa o morderstwo jest.
Nie ma pewnych dowodow, jednak sa dowody ktore zwiekszaja prawdopodobienstwo
winy... Tak samo sa swiadkowie ktorzy twierdza ze cos tam widzieli ale nie
sa pewni...
I taka jest wlasnie sytuacja prawdopodobienstwa.

Tak wiec chrzescijanstwo jest mocno prawdopodobne i wiarygodne.
A gdy wiarygodnosc jest wysoka to wysoce racjonalne jest uwierzyc.

Popatrz na wspolczesne rozprawy. Oskarzony o morderstwo. Dowody : slady
palcow, zostawiona bron z fragmentami naskorka (przeprowadzono analize DNA),
dodatkowo jeden niepewny swiadek.
Jest w wystarczajace do skazania, nawet na kare smierci (USA) w zaleznosci
od okolicznosci.
Podobnie jest z chrzescijanstwem : tak jak tu mamy dowody (DNA, odciski,
swiadek) tak tez w chrzescijanskie sa dowody : swiadkowie naoczni (kilka
tysiecy ludzi), posredni (wszyscy chrzescianie) , dowody (historyczne,
archeologiczne, cuda itp.) i cos jakby odcisk w postaci pewnego dorobku
Kosciola i jego potegi.

Znajac Ciebie, zaakceptowalbys ze oskarzony o morderstwo jest winny,
natomiast chrzescijanstwa juz nie.
A przeciez dowody na morderstwo mozna podwazac w nieskonczosc:
- swiadek jest chory psychicznie, mial urojenia, halucynacje, nienawidzi
oskarzonego badz zostal przekupiony.
- dowod DNA jest wynikiem pomylki w badaniach badz zostal podrobiony
(spisek!!!)
- odcisk to czysty przypadek, moze oskarzony byl wczesniej w tej okolicy? ,
podrobione (spisek!!!).

Jak widzisz. Gdy nie ma dowodow ZA a sa POSZLAKI i to wiarygodne, to
slusznie jest wierzyc.


| Jak to nijak ? Przeciez Wasze glowne argumenty na zaprzeczenie
| autentycznosci Pisma to wskazywanie licznych sprzecznosci ? Pierw
| dajecie argumenty, a jak dostajecie odpowiedz to mowicie ze to "nijak ma
| sie do tematu" - czyli identycznie jak Wasze argumenty...
| Istnieja rowniez historyczne dowody potwierdzajace autentycznosc Pisma.
| Liczne kroniki, wyniki badan archologicznych, wzmianki w pismach
| historycznych itp.

a co konkretnego masz na mysli
odyseja homera ma sie tak samo do faktow historycznych jak biblia i czy to
oznacza ze jest ona dowodem na istnienie zeusa i calej greckiej boskiej
ferajny?


Nie bede tu sie rozpisywac na temat roznic bo chyba sam je dostrzegasz...

A.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl



  • Strona 4 z 4 • Zostało wyszukane 165 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4