Piesni Analiza

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: Piesni Analiza





Temat: poszukuje mp3


pomóżcie


moze tu cos znajdziesz...
http://www.fortunecity.de/kraftwerk/westernhagen/127/boys/boysd.html#...
ja przy czwartym kawlku dostalem palpitacji i musze na dwa dni do sanatorium
w danielce jechac, ale wynajalem gluchoniema babcie sasiadke, ktora dokona
wnikliwej analizy piesni naszej eksportowej megaGwiazdy
tak na marginesie babcia za godzine bierze jednego smera w lechtaczke, tak,
ze jest konkurencyjna.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: poszukuje mp3


"KiLiK" <nasrajminakl@autograf.plwrote in message



| pomóżcie

moze tu cos znajdziesz...
http://www.fortunecity.de/kraftwerk/westernhagen/127/boys/boysd.html#...
ja przy czwartym kawlku dostalem palpitacji i musze na dwa dni do
sanatorium
w danielce jechac, ale wynajalem gluchoniema babcie sasiadke, ktora dokona
wnikliwej analizy piesni naszej eksportowej megaGwiazdy
tak na marginesie babcia za godzine bierze jednego smera w lechtaczke,
tak,
ze jest konkurencyjna.


no to posluchaj 'ruki w wierch' - wytrzymalem pol kawalka, a rozne rzeczy
sie slyszalo - a te pol kawalka do dzis mnie przesladuje - ajajajaj
dzieeewocka....

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: memetyka
Czuję się wywołany do tablicy, więc odpowiem na kilka zarzutów Witka
Jakubowskiego. Nie byłem w stanie odpisać od razu, jestem dość zajętym
człowiekiem.


Przede wszystkim popularyzowanie nauki jest bardzo trudnym i
odpowiedzialnym zadaniem, więc chwała ludziom chcącym podjąć się tego


trudu.

Bardzo celna uwaga, tym bardziej, że chwała jest często jedyną gratyfikacją.
Piszę to ku przestrodze osób, które chcą się tym zająć, ponieważ uważają, że
z pisania książek popularnonaukowych dla polskiego czytelnika można się
utrzymać. Aby skończyć książkę wypowiedziałem umowę o pracę. Przez cztery
miesiące byłem bezrobotny. Od listopada 1998 do grudnia 2000 sprzedało się
84% nakładu "Genetyki kultury". Nie chcę bez porozumienia z wydawcą podawać
nakładu, ale zapewniam, że jak na polską książkę popularnonaukową był on
spory. Tantiemy autorskie z tego czasu liczone razem z nagrodą w konkursie
wydawnictwa Prószyński i S-ka są równe 61% nominalnej kwoty (wyrażonej w
dolarach) moich zarobków, z okresu w którym zacząłem pisać książkę (teraz
zarabiam więcej). Wnioski pozostawiam popularyzatorom nauki, którzy jeszcze
nie ukończyli swoich książek.


Subiektywnie
stwierdzam, że przechwalanie się faktem bycia "stypendystom programu
TEMPUS"
jest nieco zabawne, biorąc pod uwagę z jak nie niezwykłym wydarzeniem jest
skorzystanie z możliwości wyjazdu przez studentów wszystkich kierunków, w
tym także biologii.


Wyjaśnię pewne nieporozumienie. Gdybym nie wyjechał do Lund, nie byłoby
"Genetyki kultury". Piszę o tym we wstępie, bo wydało mi się to ważną
okolicznością powstania książki. Za mój pobyt w Szwecji zapłacili podatnicy
z Unii Europejskiej. Dokładniej, jak mi to wyjaśniał brutalnie Manfred,
poznany w Lund student z Niemiec, głównie podatnicy niemieccy, w tym jego
rodzice. Normą jest podawanie w publikacjach, kto finansuje badania. W tym
duchu nie widziałem nic zdrożnego w podaniu, że byłem stypendystą programu
Tempus, a nawet wydało mi się pewnego rodzaju zadośćuczynieniem dla osób
pokroju Manfreda i jego rodziców.

Co do łatwości wyjazdu na stypendium: być może dzisiaj rzeczywście łatwo
jest wyjechać na stypendium zagraniczne. Dawniej barierą była nieznajomość
języków w stopniu umożliwiającym wzięcie udziału w wykładach. Pamiętam, że w
1993 roku 22 osoby z mojego kierunku przeszły pomyślnie testy językowe i
miały wystarczająco wysoką średnią. Do wykorzystania było osiem stypendiów.
Wtedy wydawało mi się to zażartą rywalizacją. Zmieniłem zdanie, kiedy
zobaczyłem, jak w mojej firmie o jeden etat ubiega się od kilkudziesięcu, do
kilku tysięcy dobrze wykształconych osób.


Początek to "przeprawa" przez filozofię nauki - wyraźny
wpływ obowiązkowych zajęć z historii filozofii - podkreślam - moim


zdaniem.

Nie zrozumiałem zarzutu. Czy w takim razie powoływanie się na "Odyseję" to
wyraźny wpływ obowiązkowych zajęć z jęz. polskiego w pierwszej klasie
liceum, a analiza "Pieśni nad pieśniami" wyraźny wpływ katechezy?

Poza tym, jak zaczynałem studia na biologii UJ zajęcia z filozofii nauki nie
były obowiązkowe. Stały się obowiązkowe (na szczęście!) kiedy byłem
studentem trzeciego roku.


Dalej znajdują się streszczenia prac z zakresu socjobiologii oraz
Dawkinsa.
Zdaję sobie doskonale sprawę z pejoratywnego wydźwięku określenia
"streszczenie", lecz M.Biedrzcki zdaje się nie zauważać, że choćby Dawkins
napisał nieco więcej niż jedynie "Samolubne geny".


Jestem ciekaw na jakiej podstawie stwierdziłeś, że "zdaję się nie zauważać".
Przeczytałem kilkanaście prac Dawkinsa (te o kurczakach i osach też), w
"Genetyce kultury" powołuję się na siedem z nich, cztery zacytowałem w
bibliografii. Cytowałem albo książki dostepne po polsku, albo prace będące
inspiracją dla co najmniej kilku akapitów, inaczej musiałbym zacytować ok.
750 pozycji, co w książce popularnonaukowej wydało mi się bez sensu.


Dalej pojawiają się całe
fragmenty dotyczące kolejnych prac z zakresu ewolucji informacji od
artykułu
z Świata Nauki o samoistnym rozwoju języka migowego u sierot z Ameryki
Południowej, po koncepcje zawarte w książce "Płeć mózgu". W większości
wypadku to raczej przegląd literatury bez prób systematyzowania wiedzy, a
przecież to właśnie jest zadanie popularyzatora nauki.


Jest oczywiście moją porażką, jeżeli nie udało mi się wyraziście pokazać, co
mają ze sobą wspólnego informacje o języku migowym i koncepcje zawarte w
"Płci mózgu" (której nb. nie umieściłem w bibliografii, bo pozycja ta nie
wydała się zbyt odkrywcza). Najczęściej jednak w recenzjach spotykam się z
dokładnie przeciwnym zarzutem - że dokonana przeze mnie próba syntezy jest
zbyt odważna, jak na tak skąpy materiał źródłowy.


Wiem, że moja krytyka obarczona jest silnym syndromem subiektywizmu,
jednak
książka ta wydaje mi się nieco irytująca i raczej odpychająca od
fascynującego świata memetyki. Z drugiej strony w Polsce nie ukazała się
żadna alternatywna propozycja i aby sprawa była jasna, osobiście bałbym
się
pisać książkę dotyczącą tej tematyki.


Jeśli uważasz koncepcje memetyczne za "fascynujace" to napisz chociaż
artykuł na ten temat. Bo dla mnie irytująca staje się sytuacja, w której
ukazało się około trzydziestu negatywnych recenzji mojej książki (mam na
myśli recenzje opublikowane drukiem, a nie np.opinie użytkowników grup
newsowych typu pl.rec.fantastyka.sf-f), natomiast artykułów poświęconych
memetyce, których nie jestem autorem, ukazały się w latach 1998-2001 dwa (w
"Nowej Fantastyce" 11/99 oraz w "Wiedzy i życiu" 2/2001).

Chociaż może to wynika z faktu, że teraz większość Polaków mających zdolność
kredytową spłaca kredyty, a pisanie książek popularnonaukowych w ich
spłacaniu nie pomaga (patrz początek mojego postu).

Pozdrawiam,

m.b.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl