Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pierwszy raz z dziewczyną
Temat: Krztusiec?
walczymy dalej - kto pomoże????
hej, minął drugi tydzień kaszlu, od kilku dni wiemy, że przyczyną był/ jest
najprawdopodobniej zalegający katar, śluz, który przez pierwszy tydzień spływał
prosto do gardła, na zewnątrz nie objawiał się w ogóle. Pojawił się tydzień
temu po podawaniu dużych ilości Ipeki, Drosery, Belladonny (homacord, 10 kropli
na 10 ml wody, podawane po 1ml co godzinę, później co dwie, poza snem); cały
czas Notakehl, od kilku dni quentakehl - bo padło podejrzenie, że infekcja jest
jednak wirusowa (a nie - krztuścowa, wyników w kierunku krztuśca jeszcze nie ma
w szpitalu..). Wczoraj podczas kontroli u pediatry Kinga dostała ataku,
najsilniejszego z dotychczasowych, całe szczęscie, że to się stało w centrum
med. było odsysanie, odśluzowywanie, inhalacja, odśluzowywanie, oklepywanie i
jakoś powrót do rzeczywistości. Dziewczyna pierwszy raz zsiniała i naprawdę,
gdyby nie szybka interwencja medyczna, no i sprzęt do odsysania wydzieliny z
gardła (kto ma w domu coś takiego....?) nie poradzilibyśmy sobie :(((
Lekarka chciała nas natychmiast wysłać do szpitala, ale nie pojechaliśmy, bo
przy wypisie Kingi na nasze życzenie parę dni temu, usłyszeliśmy, że mimo iż
nie wiedzą, co dziecku jest, jedynym leczeniem, które przeprowadzą jest podanie
antybiotyku ("na wszelki wypadek") i inhalacje ze sterydami!!! Nie chcemy
takich drastycznych środków dla Malutkiej! Pomóżcie, plizzz.
Acha, wczoraj pediatra obserwując, co ściągnęła maszyna z noso-gardła Kinguni,
powiedziała, że śluz jest strasznie gęsty i że trzeba by go rozrzedzić, dlatego
Mała jest inhalowana min 4 razy dziennie po ok 6 min, sól fizjolog. od wczoraj
z dodatkiem Berodualu - to przez to duszenie się :(
Homeopata na tel, kazał podawać jej bryaconel (heel) min 4 razy dziennie po pół
tabletki. Było jakby lepiej aż do dziś kiedy nastąpił atak słabszy, ale bardzo
podobny do wczorajszego - równo 24 godziny po!!!! (okolice godz. 15-tej), na
szczęście dziecko poradziło sobie...
Wydzielina jest biała, gęsta, ciągnąca
katar przezroczysty
kaszel gardłowy, wilgotny, dopóki nie odkrztusi wydzieliny , wówczas robi się
suchy.
w gardle bulgocze
możecie coś podpowiedzieć?
dzięki
diuna
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jakie mieliście najgorsze momenty w życiu?
Spotkałem się pierwszy raz z dziewczyną, chciałem pierdnąć a tu nie tylko smród
do gaci wleciał :{ Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: biesiadowo blankowa 8c
byłem dzisiaj w tej pizzeri z moją dziewczyną pierwszy raz i powiem szczere ze
jesteśmy zadowoleni. fajny wystrój,pizza całkiem smaczna i całkowicie nie
rozumiem tutaj niektórych opiń. albo to konkurencja albo wrogowie...szkoda,ze
tak psujecie temu lokalowi opinię. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Cosmolala bylabym ale..
Kilka zdań tytułem odpowiedzi
1. Moja dziewczyna nie czytała już Cosmopolitan kiedy po raz pierwszy pojawiłem
się na tym forum... - patrząc jakie fora dyskusyjne funkcjonują na portalu
gazety wyborczej. Widząc wypowiedzi przeciwników cosmopolitan atakujące w róźny
sposób to pismo zdecydowałem się napisać parę zdań za co cenię tą gazetę, mimo
że ja i osoba mi bliska nie miała już wtedy bezpośredniego z nią kontaktu:
www2.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=520&w=2896757
Ataki które pojawiły następnie, przekonały mnie żeby poświęcić trochę czasu -
aby odpowiedzieć.
2.Moja dziewczyna pierwszy raz wypowiedziała się na formum Gazety Wyborczej w:
www2.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=520&w=2896757&a=3045262
Używa ona nicka verdegatto
3. Teksty które napisałem opierają się na znajomości z osobami które czytywały
cosmo, ze sporadycznego przeglądania tej gazety, dostępu do danych na temat
rynku prasowego w Polsce oraz dodatkowo od kilku dni na wiedzy na temat numeru
październikowego. Sądzę że stanowi to solidną podstawę na której mogę prowadzić
dyskusję i formułować moje wypowiedzi.
4.Co do ostatniego numeru Cosmopolitan to moja dziewczyna kupiła go
zainspirowana dyskusją na forum i chęcią sprawdzenia jak się zminiła ta gazeta
od czasu kiedy ją czytała.
5. Absolutnie nie czepiam się wszystkich- tylko co niektórych osób:)i co
niektórych wypowiedzi.....
Pozdrawiam
Cichy Drapieżca
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: bez bolu ?
bez bolu ?
czy jest mozliwe aby dziewczyne pierwszy raz nie bolal? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: CHŁOPAKI co czujecie, gdy PIERWSZY raz ...
chyba cie rozczaruje - oprocz podniecenia nic specjalnego nie czujemy
PS. pierwszy raz to dziewczyna sciagnela mi spodnie : ) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: z czy bez?
ja nie rozumiem kwestii prawiczka? nie jestes prawiczkiem ale z dziewczyną
pierwszy raz??? zle zrozumiałam?? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: co sądzicie o pokazywaniu w necie związków?
O,o,o
O to właśnie chodzi. Umawiasz się pierwszy raz z dziewczyną/chłopakiem, potem
szybki look na ten serwis i widzimy że dziewczyna/chłopak ma 43 byłe związki, 2
bieżące i średnią ocenę od partnerów 3,2/5 :) Hehehe
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Mylne odbieranie udanej randki-dot.watku Jadzi
chłopaku! i reszta :)
wyobraź sobie, ze spotykasz się pierwszy raz z dziewczyną. Jest fajnie, dobrze
się ze sobą czujecie, macie mnóstwo tematów do rozmowy a i cisza, która zapada
nie jest krępująca. Następuje moment pożegnania, dziewczyna pyta o następne
spotkanie i co? natychmiast przestaje Ci się podobać, idzie w odstawkę i nie
chcesz się z nią kontaktować bo za szybko pokazała że jej zależy? czy wprost
przeciwnie ucieszysz się, że komuś kto Tobie się spodobał i Ty się spodobałeś?
Myślę, że zabawa w przyciąganie-odpychanie jest dobra na filmach (Magda M ;D).
Ale w realnym życiu? człowiek wyrasta z pewnych rzeczy i nie jest zwierzyną.
Mówiwmy o pierwszej randce, ale co z tego że dojdzie jakimś lawirowaniem do 10,
skoro dwoje tak się różni osobowością i charakterem? po co być z facetem, który
za taką próbę otwartości (pytanie o następne spotkanie!) skreśliłby nas ze
swego życia? Ja takiemu czlowiekowi mówię: nie; bo z tego i tak nic dobrego nie
będzie w ostatecznym rozrachunku.
Jest też oczywiście druga strona medalu. Część kobiet uważa, że skoro facet nie
spieszy się z deklaracjami, było kilka(naście) spotkań, jest miły i koleżeński,
to dlatego, że jest nieśmiały... No i przemyśliwują jak go ośmielić, co zrobić,
żeby wzbudzić w nim żywsze uczucia itp. A on je "tylko" lubi i żadnego związku
z tego nie ma i nie będzie i żadne "poważne rozmowy" ani dociskanie do muru nic
nie da. Bo on się będzie zastanawiał jak wyjść z takiego "układu"...
Trzeba wyluzować. Jedna gafa z mężczyzną który jest zainteresowany niczego nie
zepsuje. A drugiemu, który nie jest zainteresowany będzie przeszkadzał kolor
lakieru do paznokci i wszystko będzie dobrym pretekstem, zeby sie wycofać ze
znajomości.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jak przeżyć ten pierwszy raz ! ? <sex>
Jak przeżyć ten pierwszy raz ! ? <sex>
Jak przeżyć ten pierwszy raz z dziewczyną którą kocham!? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Podwodne FOTO - jaki aparat
Brak czytania ze zrozumieniem jest jest zdumiewający.
Dziewczyna pierwszy raz leci eo Egiptu, pyta o jednorazówki a Wy jej
prześcigając się polecacie "dorosłe" aparaty z obudową...
Żenada...
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: tunezja 05.06.2008 el mouradi skansen beach
tunezja 05.06.2008 el mouradi skansen beach
Witam .CZy Ktoś leci do Monastiru w ty tym czasie w werszawy?
Jedziemy z dziewczyną pierwszy raz do tunezji i mamdy zamiar sie tam
dobrze zabawic.Kto wchodzi? :-) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: 4 dni w Zakopanem- początkujący-jakie trasy?
4 dni w Zakopanem- początkujący-jakie trasy?
Kto mi poradzi, kompletnie nie znam sie na górach, jade pierwszy raz z
dziewczyną. Kto zna jakies fajne trasy, w miarę łatwe i przyjemne dla oka? Z
góry dzieki za podpowiedzi! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: jak przeżyć pierwszy raz???
jak przeżyć pierwszy raz???
jestem niedoświadczonym młodzieńcem a chcę przeżyc pierwszy raz z dziewczyną
która już to robiła..... nie che źle wypaść! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: w jakich szpitalach rodziłyście???
Hmmmmmm - wiesz tak sobie myślę, że może w Rudzie zmieniło się na lepsze, bo
dziewczyna pierwszy raz rodziła 8 lat wcześniej.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Poród w zdrojach czy na unii???
Dodam,ze po porodzie lezala ze mna dziewczyna,pierwszy raz rodzila,miala wklesle
brodawki,nie wiedziala jak karmic malucha,i zadna z poloznych jej nie pokazala
jak to zrobic,dopiero na 3 dzien neonatolog zainteresowala sie dziewczyna,czemu
nie karmi malenstwa Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Mój mąż nie wrócił z delegacji
to znaczy, że się nie udzielała do tej pory na forum gazety.pl. więc albo jest
to prowokacja, albo dziewczyna pierwszy raz weszła na to forum i od razu taki
wątek założyła. co też jest oczywiście możliwe, ale jakoś mi się mało
prawdopodobnym wydaje...
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Do dziewczyn- FIRST KISS!!
"Brzezi" <brz@enter.net.plwrote in message
nie, 30 cze 2002 o 01:04 GMT, Pure6 napisał(a):
Jej moze sie i spodobac, ale jemu nie przyniesie tyle
satysfakcji/przyjemnosci gdyby zrobil to ot tak...
Moje słowa chyba nie brzmiały wystarczająco ironicznie bo nie zrozumiałes ;
Nie no bez przesady, to tak jakby uczyc sie jezdzic samochodem jezdzac
samochodem na pedaly... :)
Chciałem mu tylko dopiec ;) Ja tak nie robie...
Wydaje mi sie ze to zalezy od dziewczyny i od chlopaka, jezeli chlopak
bedzie bardziej smialy to on pewnie to zainicjuje, a jezli odwrotnie to
odwrotnie...
Normalnie zawsze ja inicjuje, ale nawet nie musze, wiesz, daje jej do
zrozumienia, że mam ochotę w takim stopniu, że ona też zaczyna mieć.. chwile
sie pomęczy, ale finał zazwyczaj jest bardzo udany :)
Ja jestem jak juz kiedys pisalem dosyc niesmialy, wczoraj bylem pierwszy
raz z dziewczyna na wspolnym wyjsciu na imprezie u kumpla, nie liczac
"bezinteresownego" spotkania w pubie o ktorym pisalem..., chociarz
poczynilismy tam juz pewne kroki :), moja dzialka bylo to ze tam
poszlismy,
dalsza inicjatywa nalezala do niej, sama sie do mnie przytulala itp...
oczywiscie odwzajemnialem sie, nie bede opisywal wiecej szczegolw... ;)
Trzymałes ją za rękę :) hehe...
poszlismy na spacer do sadu (kumpel ma sad do okola swojego domku), i tam
pewnie doszlo by juz do pocalunku, ale jakos nie mialem odwagi :), a ze
jestem o glowe wyszy od niej to nie mialem problemow z "obrona" :)
Zaraz, zaraz ale czemu sie broniłes.. ?
Ja np. bronie sie tylko w sytuacjach absurdalnych, a normalnie traktuje
pocałunki jako bardzo silna broń :)
final dokonal sie gdy odwiozlem ja do domu, zatrzymalem sie pod jej brama,
spytala mnie sie czy "chce cos?" :) czy jakos tak, zamruczla pytajaco
"mmmmmy?", powiedziala zebym wylaczyl silnik i pomruczelismy sobie troche
"yhy" - "yhy?" - "yhy" :), przysunela sie do mnie, jeszcze chwile sie
"opieralem" ale w koncu nie wytrzymalem... (cenzura ;) ), potem polozyla
sie w poprzek samochodu czesciowo na swoim siedzeniu a czesciowo na mnie i
gadalismy tak z malymi przerwami... :) przez 1.5h, od 0:30 do 2:00,
narzekala troche ze sie jej schowek/podlokietnik wgniata w plecy i
dretwieje noga, ale bylo OK ;))))))
Fajniusko :) Milusko...
Prosze tylko bez komentarzy co do mojego sposobu zachowania, moze jest
dziwne, ale mi sie podoba, a poza tym cel uswieca srodki ;)
pozdrawiam
Pure6
Temat: dlugie - pocalunek, prosba
Witam,
Mam już od dłuższego czasu pewien problem, który mnie "gryzie" i z którego
nie bardzo potrafię znaleźć wyjście.
Otóż mam 19 lat, nigdy nie miałem żadnej dziewczyny (t.zn. były jakieś
zakochania, ale się nie udawało nigdy z tego niczego zrobić), a nawet
nigdy
się nie całowałem. Ostatnio moja sytuacja się zaczyna poprawiać, nie mam
już
problemów z kontaktami z płcią piękną, sam też widzę, że postrzegany
jestem
coraz częściej pozytywnie. Mniejsza z tym. Chodzi o to, że jestem
romantykiem - w tym sensie, że od małego sobie wyobraziłem, że mój
pierwszy
pocałunek będzie z dziewczyną, do której coś bym czuł. Byłem temu wierny
aż
do teraz. Ostatnio jednak zaczynam się zastanawiać, czy nie nauczyć się
całowania z osobą, która nic dla mnie nie znaczy. Ot z taką dziewczyną,
którą mało znam, ale o której wiem, że się jej podobam i że mógłoby dojść
między nami do zbliżenia. Z jednej strony nie chciałbym tego, bo czuję, że
miałbym wyrzuty sumienia. Wyrzuty egoistyczne, bo dla mnie pocałunek ma
jakieś (ba, nawet ważne) znaczenie. Chciałbym go przeżyć pierwszy raz z
dziewczyną na której by mi zależało. Ale z drugiej strony, boję się
kompromitacji, że zupełnie się pogubię i wyjdę na strasznego idiotę w
oczach
tej, na której mi zależy. Ona miała już kilku facetów, więc raczej nie
ucieszyłaby się, gdyby zdała sobie sprawy, że spotyka się z kimś, kto
nawet
nie wie jak przeprowadzić najprostszy pocałunek.
Wiem, że jak to piszę, to wygląda to trochę śmiesznie, bo piszę o
całowaniu
jakby to conajmniej stosunek był, ale dla mnie to naprawdę krępujące, że
jestem aż tak niedoświadczony.
Dlatego proszę Was, napiszcie coś, co sprawi że nie będę bał się
kompromitacji i ośmieszenia przy całowaniu. Ja naprawdę nie potrafię tego,
nawet nie wiem co z czym trzeba robić.... czy językiem poruszać naokoło,
tak
przypadkowo czy jeszcze jakoś... Wiem, że duża część z Was się uśmieje
czytając tego posta - doskonale to rozumiem. Ale może po tym śmiechu
zdecydujecie się coś napisać, podsunąć mi jakieś wskazówki. Nie chcę się
uczyć całowania z nic dla mnie nie znaczącymi osobami. Chcę się całować z
kimś, na kim by mi zależało. Ale nie chcę też na starcie tracić u tych
osób,
tylko przez to, że nie wiem jak robić najprostsze rzeczy...
Z góry dziękuję wszystkim za zrozumienie i pomoc!
Wojtek
Cześć!
Nie obawiaj się, że nie całowałeś. Jak to, a np. ciocię na imieninach, czy
kuzynkę całowałeś? Jeżeli nie, to przynajmniej mamę?
Ja z dziewczyną całowałem się w wieku ok. 15 lat, ale powiem Ci szczerze, że
te odczucie, które po paru latach miałem już z inną, to zupełnie inne
odczucie, mimo, że pocałunek był ten sam (może prawie ten sam, bo w końcu
inna osoba). To jak całujesz, nie jest ważne, ważne, według mnie, abyś nie
był nahalny. Ja języczka za pierwszym razem nie wpychałbym. Ot tak
pocałować, objąć, przytulić. Z resztą wasza inwencja twórcza. Jest to rzecz,
którą robicie oboje w tym samym czasie, więc musicie się jakoś zgrać, wyczuć
sytuację.
Jeśli pierwszy raz pocałujesz dziewczynę, no powiedzmy w wieku 30 lat, to
też nie będzie żaden wstyd. Nie wiem, co młodzież sobie wyobraża, to chyba z
powodu tych beznadziejnych amerykańskich filmów, że należy jak najprędzej
mieć "to" za sobą, nie ważne z kim, ale żeby tylko nabrać doświadczenia. Nie
ma chyba większej bzdury.
Jeszcze jedno mi się nasuwa. Napewno dużo większe odczucie będzie, jeśli w
miłości będziesz dawać, a nie odbierać, czy oczekiwać na dar. Nastaw się na
dawanie, a napewno jeśli i ona będzie tak samo nastawiona, to będzie
wspaniale. Jeśli będzie pasywna, to tak, jakbyś całował kukłę, lub lalkę -
straszne odczucie, bo to też przeżyłem (oczywiście z dziewczyną ;-)).
Pierwszy pocałunek może też być ot tak, z zaskoczenia, malutki i krótki. Też
może być ciekawie. Powinien przede wszystkim być szczery i z dziewczyną, do
której coś się czuje innego, niż do innych dziewczyn, coś magicznego.
Hmm... szkoda, że nie jestem w Twojej skórze. Chciałbym mieć taki problem
jak ty (i przede wszystkim tyle samo lat).
Pozdrawiam,
Robert.
Temat: Jesli nie wiesz czym jest Terapia Zajeciowa to zapraszam na moja strone
Miszczu Łebmasterski!
Słodzisz mi? Ja się wcale za mistrza nie uważam. Są na grupie lepsi ode
mnie, potrafię uznać ich umiejętności i szanuję tych ludzi.
Wielkim buractwem i chamstwem jest ujawnianie korespondencji wysyłanej na
priv. Gdyby koleżanka chciała odpowiedzieć Ci na formum publicznym na pewno
by to zrobiła. A skoro już cytujesz to naucz się czytać ze zrozumieniem
koleżko...
Wypowiedź była zinterpretowana odpowiednio. Wpada dziewczyna pierwszy
raz na grupę, wystawia swoją stronę(w dodatku swoją pierwszą w życiu),
na którą po prostu nie można patrzeć, bo masa latających tam gówien i
idiotyczne kolory nie pozwalają skupić się na informacjach nań zawartych
i ma pretensje że ludzie, którzy zajmują się tym na codzień serwują
jej krytykę. Wybacz... ale osoba, która nie potrafi jej przyjąć jest
osobą o ograniczonych horyzontach i do niczego w życiu w ten sposób nie
dojdzie.
A tak poza tym Miszczu nie jesteś na grupie pl.comp.www.nowe-strony.ocena,
więc możesz sobie darować ocenę jeśli ktoś o to nie prosi. Ja też nie mam
ochoty ściągać twoich marnych nic nie wnoszących do sprawy wypocin.
Każda strona poddawana jest tutaj ocenie i jest tak odkąd pojawiłem się
na grupie, a to już dobry kawał czasu temu. Nie interesują Cię moje
opinie? Nie czytaj ich, bo pierwsze słyszę, aby nic nie wnosiły do sprawy.
Dużo ważniejsze od
designu strony jest zawartość merytoryczna, do której w tym przypadku nie
można mieć wiele do zarzucenia. Jeśli ktoś interesuje się problemem TZ na
pewno doceni zawartośc tej strony przymykając oko na niedoskonałość
graficzną.
Informacie przedstawione są w sposób beznadziejny. Utrudnia to ich
czytanie i strona przez to nie bedzie miała jakiegokolwiek
zainteresowania. Widocznie naprawdę nie masz pojęcia o czym piszesz,
skoro uważasz, że design nie jest ważny.
No ale Ty się tym pewnie nie interesujesz, bo Ciebie interesuje I
komers, Softłar, Majskłele,
A co w tym złego? To, że mam rozległe zainteresowania? Nie rozumiem o
czym Ty do mnie rozmawiasz...
no bo Ty jesteś Miszczem Łebmasterskim i do tego
wybitnym grafikiem...
Nie jestem, cały czas się uczę. Jak wspomniałem są lepsi ode mnie i
potrafię to uszanować i przyznać owym osobą wyższość w przeciwieństwie
do Ciebie.
Daruj sobie Kolego na przyszłość, daruj sobie...
Zapomnij.
P.S. W którym miejscu prosiłem Cię o opinie na temat mojej osoby?
http://lark-design.com/first.jpg - to dla Ciebie
Temat: Co sprawilo ze zmadrzeliscie ?
Użytkownik Lukasz Pomianowski <mode@asco.com.plw wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:386655AB.DBD62@asco.com.pl...
: piot@post.pl wrote:
: Oplem. Jechał bardzo szybko, przestraszył się że zaraz przywali w coś i
to
: pomogło mu ominąć te samochody. Czy myślisz że jakby się nie bał to
: spokojnie by te samochody ominął kręcąc kierownicą jak podczas jazdy po
: przedmieściach w niedzielne przedpołudnie???
: sadze, ze pewne manewry wykonal by wczesniej......
Mejbi bejbi. Zgadzam się, że paraliżujący strach paraliżuje (moja
dziewczyna -- pierwszy raz w życiu prowadziła samochód i w krytycznej
sytuacji po prostu puściła kierownicę... ale miała szczęście -- wpasowała
się między dwa słupki mając jakieś 5 cm luzu z każdej strony; skończyło się
na lekkim porysowaniu zderzaka ;-)). Ale jednak lekki strach pomaga w
szybkim wykonaniu pewnych czynności.
[...]
: :))))) z tego co pamietam to wczoraj troche slisko bylo.........
Eeee, nie. To było jakieś trzy lata temu w środku czerwcowego dnia ;-)).
[...]: czy nie :(((( juz napisalem raz napisze i drugi - juz wiele osob
zginelo majac
: pierwszenstwo....
Zgadzam się. I ta sytuacja mi to uświadomiła dlatego teraz uważam.
: dlatego jezdzenie 100 km/h przez skrzyzowanie nie jest zbyt rozsadne przy
: zadnych warunnkach....
: jezeli bylo sucho to LOS jest latwy.......
Łoś jest łatwy, ale nie miękkim i wysokim CC. Jeżelibym nie uderzył lewym
tylnym kołem w krawężnik to mogłoby być inaczej.
: Później następny wsiowy yntelygent na rejestracji ODP jechał 40 km/h
Alejami
: Jerozolimskimi.
: Jeszcze jeden OKH wpakował mi się przed maskę przejeżdżając ciągłą
linię.
: oklahoma rulezz ;))))))
Yhym.
: Ludzie! Kiedy polscy kierowcy zaczną myśleć? Lewy pas jest dla
: wyprzedzających a nie dla palantów w CC jadących 40 km/h.
: Ci sami kieorwcy co jezdza wolno moga sie zapytac, kiedy Ty zaczniesz
: myslec i zwolnisz..........
Tylko że mieliby mniej racji. Piszę o takich, co jadą 40 km/h lewym pasem po
Warszawie. Czasami jak jestem w melancholijnym nastroju to też tak jeżdżę.
ALE PRAWYM PASEM!!!
: Disklajmer: nie mam zamiaru obrażać nikogo, kto jeździ samochodem na
: rejestracji spoza Warszawy.
: :) jestem z wawy :)))) do poki ktos nie zrobi czegos glupiego to na drodze
mi
: nie
: przeszkadza..........
Mi też. Ale przyznasz chyba, że uważasz na różne oklahomy, sedesy itd.
: Obrażam idiotów, którzy nie wiedzą jak się
: zachować na drodze. A idiotów u nas nie brakuje i mają oni przeróżne
: rejestracje.
: a niedawno podalem statystyke: ponad 90% kierowcow uwaza ze jezdzi lepiej
niz
: inni,
: a wiec na dobra sprawe nikt nie wie na kogo piszesz ;)
;-)))).
Pozdrawiam,
Piotrek.
Temat: IDOL 3
Kasia Dobrzańska - "Brzydcy" – Grażyna Łobaszewska
Piękno, subtelność i skromność w jednej osobie. Naprawdę podobała mi się ta
dziewczyna. Po raz pierwszy dziewczyna z delikatnym makijażem, podkreślającym
jej urodę, a nie zmieniającym ją diametralnie. Piękny gorset i spódnica, no po
prostu kwintesencja dziewczęcości. Śpiewa też przepięknie, delikatnie,
kobieco... to prawda: nie ryczy, a to chyba największy zarzut pod jej adresem
(!!!), ale nie z mojej strony. Nie wiem, jakby śpiewała mocniejsze utwory, ale
szkoda mi, że się o tym nie przekonam. Uważam, że zasłużyła bardziej na finał
niż Adam, a chociażby na trzecie miejsce zamiast Natalii... szkoda :(
Grzegorz Stępień - "Angel" - Lionel Richie
Dobra przebojowa piosenka, ale uczestnik, jakby trochę mniej przebojowy. Słowo
boysbandowy pasuje do niego znakomicie... Tu zgodzę się z Elą, najpierw chórki
i nauka angielskiego, a potem dopiero myśl o karierze solowej. Nie pamiętam go
z castingów i teatru (jak zresztą większości uczestników z tej grupy), więc
może lepiej - łatiej mi będzie zapomnieć.
Adam Kozłowski- "If ever"- Stevie Wonder
Wokaliza mnie rozdarła na strzępy... ale po wypowiedzi Eli Z. pomyślałam, że
jury będzie broniło Adama do upadłego, nawet za cenę pominięcia jego wpadki,
ale... tym razem niespodziewanie przemówił głosem rozsądku Maciek M. i o
wokalizie nieudanej raczył wspomnieć. Nie wiem, może to i było w granicach
błędu, ale na mnie zrobiło bardzo nieestetyczne wrażenie. Poza tym ta
stylizacja, której dokonali na nim jest bardzo niemęska... trudno i tak się
wybronił. Nie wiem czy zauważyliście, ale tak naprawdę, to nikt mu nie
gratulował wejścia do finału...
Diana Trochim - "Rock'n'roll" - Led Zeppelin
Mnie się bardzo podobało, kiedy... na nią nie patrzyłam. Dziewczyna naprawdę
umie śpiewać, jest świetna, ale jej głos nie nadaje się na wykonania utworów
rockowych. Taniec i ruch sceniczny rzeczywiście trochę pokraczny, ale tego
można się nauczyć, a barwy i rytmu nie bardzo, a dziewczyna moim zdaniem ma
potencjał...
Olek Różanek - "We are the champions" – Queen
To chyba jednak była parodia, tylko... dlaczego o tym nie powiedział...??? Mam
nadzieję, że to jednak był parodia :) Trochę zdziwiła mnie sugestia fryzjera,
że Olek ma taki genotyp i nie da się już nic z tym zrobić... Co za bzdura!
Edson za to miał taki genotyp, że można go było przerobić na blondyna???!!!
Natalia Penar - "Nadzieja" – Ira
Porażka! Szkoda, że za to dziewczę nie weszła np. Beatka? Takie rozdrygolone
dziewczątko bez powerka w gardle... Wyglądała owszem super, ale to na szczęście
nie wystarczyło...
Piotr Brodziński - "Lately" – Stevie Wonder
Zupełna dla mnie niespodzianka. Nie pamiętam gościa z castingów i teatru. Mam
nadzieję, że to nie był jego jednorazowy fuks tylko rzeczywisty talent. Facet
ma tak ciepły, niski, zmysłowy głos... Bardzo przystojnie wyglądał w okularach,
a jednak powinien zrobić coś z tą szopą na głowie.
Generalnie: Wydaje mi się, że Maleńczuk był pog wpływem gandzi, Prokop
stłumiony przez producentów, Leszczu w okresie przemiany duchowej i nastawieniu
proludzkim, Ela i Jacek - niezmienni.
Akompaniator ma pewnie trochę racji, że uczestnicy nie słuchają jego sugestii,
tylko wszystko chcą robic po swojemu... trochę pokory wobec profesjonalistów na
pewno by im nie zaszkodziło.
Pozdrowionka dla wszystkich :)))
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: KOMIKS
Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi
a co mi tam, odświeżę swój temat, mam ich tyle że muszę dbać o każdy z nich.
Tak więc MFK. Byłem ze swoją dziewczyną, pierwszy raz (już wiem że nie ostatni),
pełne trzy dni.
Bardzo ciekawe spotkania z autorami, bardzo fajne kolejki spragnionych
autografów komiksowych maniaków w których można było podyskutować o ... komiksie
oczywiście.
Mi udało się również troszkę tego zdobyć, linków do fotografii komiksów podawał
nie będę, ale pobawię w wymienianie:
1.
THORGAL - 30 - Ja, Jolan
autograf nowego scenarzysty serii Yves'a Sante
2.
TROLLE Z TROY - 9 - Uwięzieni w Darshanie
Rysunek pędzelkiem na całą stronę, oraz dedykacja imienna od Jean-Louis'a
Mouriera (rysownika)
3.
PAN BLAKI
rysunek z autografem oraz dedykacja scenarzysty i rysownika
4.
PAN ŚMIERĆ I DZIEWCZYNA
Rysunek z autografem i dedykacją od Maxa Anderssona (sce i rys)
5.
JEŻ JERZY - 7 - Człowiek z blizną
Rysunek i autograf z dedykacją wykonane przez Tomasza Leśniaka
6.
LIKWIDATOR - Likwidator nad Rospudą
Autograf i mały rysunek z dedykacją od Ryszarda Dąbrowskiego (scen i rys)
7.
MARZI - Dzieci i ryby głosu nie mają
rysunek i autograf rysownika, i dedykacja z autografem od scenarzystki
8.
DOM ŻAŁOBY 4
autograf z dedykacją od rysownika, oraz oryginalna plansza ze szkicami ołówkiem
z tego komiksu
9.
CZŁOWIEK PAROOVKA - 2 - Dorysuj mu wąsy
kolorowy rysunek z dedykacją imienna od autorów
10.
ZIARNKO PRAWDY
autograf z dedykacją scenarzysty (nie byle jakiego, scenarzystą jest Jerzy
Szyłak, niepodważalny autorytet w temacie komiksu, autor wielu opracowań
komiksowych, pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego)
11.
SYBERYJSKIE SNY - Antologia Konstantyna Komardina
autograf z rysunkiem autora
12.
BEARS OF WA - Round 1
autograf z dedykacją imienną i małym rysunkiem od Śledzia (Osiedle Swoboda etc)
13.
ALOIS NEBEL - 1 - Biały Potok
autograf i rysunek z imienna dedykacją od autorów
14.
ALMA WHITE
Kolekcjonerskie, numerowane (50 sztuk) wydanie z podpisem dwóch autorów. Ja mam
numer 44 ;)
plus oczywiście jakieś dodatkowe komiksy, ziny, programy, antologie :)
Galerie zdjęć dla chcących sobie pooglądać
GILDIA
www.komiks.gildia.pl/imprezy/mfk/2007/fotorelacjaPOLTER
komiks.polter.pl/Miedzynarodowy-Festiwal-Komiksu-w-Lodzi-2007-g2105
ALEJA KOMIKSU
komiks.nast.pl/galeria/5/802/MFK-2007/
Nie ukrywam że bardzo przyjemnie sie je wszystkie ogląda :) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Na wigilie: zupa grzybowa czy barszczyk z uszkami?
Nie wiem, czy opisac jest wogole mozliwe
Miasteczko, rynek, dzien grudniowy, mrozny
W olbrzymiej kadzi maja karpie zywe
Z ciezarowki sprzedaja, biednym i zamoznym.
Do ataku rusza tlum znieciepliwiony
A tegie chlopy w fartuchach gumowych
Czerpaki zanurzaja czerwonymi dlonmi
I trzepoczace pakuja w papier gazetowy
Szybko placic, ? zlotych, bo inni tez stoja
A w domu juz wanna woda napelniona
Siatke oprozniam, choc przyznam, ze troche sie boje
I karp wraca do zycia machnieciem ogona
Codziennie, codziennie dodac swiezej wody
Bo inaczej by brzuchem do gory wyplynal
I na diabla by byly te wszystkie zachody
I jak sie wytlumaczyc przed cala rodzina
Ale dzien wreszcie nadszedl.
Piec juz szumi, goracy
Trzeba najpierw tasakiem ogluszyc nieboge
Bo inaczej sie rzuca o oddech walczacy
I wyslizgnie sie zywy na brudna podloge
Ale juz ogluszony, wiec teraz ostroznie
Trzeba glowe mu obciac.
Noz musi byc ostry
A gdy strune grzbietowa mu przetniesz na koniec
To podskoczy, posmiertnie, oslizgly i mokry
Lecz uwazaj jak kroisz, bo jak trafisz w zolciowy
woreczek, co przy glowie jest blisko
To sie gorycz rozleje po ciele karpowym
I do kubla na smieci mozesz wrzucic wszystko
Ale ci sie udalo, wiec wnetrznosci bierzesz
i kotu rzucasz - co z dziecmi bawi sie pilka
A dzieciom pokazesz powietrza pecherze
Co jak balon pekaja, gdy przeklujesz szpilka
Teraz pokroj w dzwoneczka po 2 centymetry
Reszte zmielisz, dodasz maki, zoltka, bulki
To bedzie na nadzienie, posolisz popieprzysz
Tylko nie zapomnij bron Boze cebulki
A tymczasem juz glowa martwe slepia wytrzeszcza
Wsrod marchewki, cebulki , pietruszki, ciut kopru
W garnku bulgocze i cala swa galaretnosc
Do zupy oddaje slodkawej i ostrej
A ty farsz do dzwonkow upychasz ostroznie
I w garnku duzym i plaskim poukladasz na dnie
I niech sobie bulgocze na niewielkim ogniu
Kiedy zupa od glowy zalales dokladnie
Potem tylko na balkon wystawic, na zimno
Niech sie zetnie, rybenka, marcheweczka zlota
I tak ze 3 godziny poczekac powinno
Ale na milosc boska - uwazaj na kota
Teraz tylko chrzaniku tartego dodamy
Co ci w nosie zakreci, i juz pachnie rajem
I jeszcze ciepla chalka pleciona, od mamy
I wodeczka przezimna - raj w gebie - lechaim
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do obowiazkow prawdziwego mezczyzny nalezy zakup, a nastepnie zgladzenie
karpia na danie zwane "Gefilite fish" - po zydowsku. Lub na to samo danie -
po polsku - zwane, "Karp po Zydowsku" w liczbie jednego albo dwoch. To
rytualne morderstwo jest praktykowane w kazdym polskim i zydowskim domu od
dziesiatkow lat i nie wywoluje protestow ekologow ani specjalnych
sentymentow.
Oczywiscie, dla karpia jako gatunku. Bo karp rozwazany jednostkowo i
traktowany osobnie, moze stac sie przyczyna wielu groznych chorob. Zwlaszcza
nerwowych. Ale jak Pan brzydzi sie morderstwem to tradycja na tym nie
ucierpi, jesli karpia kupi Pan od razu na polmisku, zalanego dokladnie
galareta tak dokladnie, by nie mogl dawac zadnych odznak zycia.
O zupie grzybowej, nie bede pisal, poniewaz boje sie ze pomyli Pan gatunki
grzybow i stane sie przyczyna Panskiej rodzinnej tragedi.
Ale, jesli ma Pan ochote na "Gefilte fisz", lub "Karpia po Zydowsku" to
przygotowuje sie to tak:
Oto jeden z przepisow a jest ich wiecej, podaje przepis na dwa kg karpia.
Rybe oskrobac, podzielic ja na trzy kawalki, przeciac ja 1 cm od glowy do
ogona, przeciac do konca brzucha tak zeby srodkowy kawalek ryby brzucha byl
nie przeciety. Teraz, ten srodkowy kawalek wypatroszyc, wszystkie trzy
kawalki dobrze wyplukac, pokroic ta rybe na plastry szerokosci okolo 3 cm,
ostrym szpiczastym nozem wyciac mieso z grzbietu tych plastrow nie
naruszajac skory do ktorej pozniej wkladamy farsz.
Przygotowujemy nadzienie dla dwoch kg ryby. Jarzyny, burak czerwony,
marchew, seler, korzen pietruszki, cebule. Te wszystkie jarzyny powinny miec
po 20 dkg kazda z tych jarzyn. Wykrojone mieso z ryby i te jarzyny +
zamoczone dwie czerstwe bulki (wielkosci kajzerek) dobrze wycisniete z wody.
To wszystko przepuscic przez maszynke do miesa. Do tej masy dodac trzy cale
jajka, pieprz, sol, lyszke stolowa cukru. To wszystko dobrze reka wymieszac
jesli to nadzienie bedzie za rzadkie dodac troche bulki tartej suchej zeby
to nadzienie bylo takie jak mieso na kotlety mielone. Ta wymieszana mase
nadziewamy te plastry ryby w trzech pustych otworach skad wykroilismy mieso
rybie, dwa otwory na grzbiecie I jeden otwor brzucha, wyrownujemy.
Teraz, przygotowanie garnka do gotowania tych gotowych juz porcji
"Gefilte-fisz".
Na 2 kg ryby, garnek powinien byc 6-7 litrowy. Na dno garnka kroimy i
kladziemy jarzyny tyle zeby dno garnka bylo calkowicie zakryte, dajemy
marchew, seler, pietruszke, burak, pore. Na to ukladamy porcje ryby, robic
to delikatnie! - tak jak pierwszy raz z dziewczyna - na ktorej nam zalezy -
na randce. Ukladac warstwe na warstwie, zalac to woda. Tak lac wode po
brzegu garnka zeby strumien wody nie wyplukal tego nadzienia! - wody dac
tyle zeby zakryla rybe. Rowniez tu dac do garnka sol, pieprz, lyzke stolowa
cukru. Teraz juz jestesmy prawie przy koncu, postawic garnek na duzym ogniu
do momentu zagotowania sie ryby, z chwila kiedy ryba sie zagotowala
zmniejszyc ogien na sredni i gotowac to dwie godziny, podczas gotowania
poruszac garnkiem kilka razy, zeby sie nie przysmalilo. Garnka nie
przykrywac. Od czasu do czasu, lyzka stolowa ta woda ktora jest w garnku
polewac kawalki ryby ktore sa na wierzchu. Po poltorej godzinie gotowania te
kawalki ryby ktore sa na samym wierzchu w garnku delikatnie przewrocic. Po
dwoch godzinach gotowania, garnek odstawic zeby to ostyglo. Wyjmujemy dwoma
lyzkamy, lub swoimi lapskami i ukladamy slicznie na polmisku. Przybrac to
marchwia, burakami ktore byly na dnie garnka. Wywar po calkowitym
ostygnieciu robi sie jak galaretka czerwona tym mozna tez upiekszac podana
rybe.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Co poradzić na samotność?
> Witam, z chęcią polemizuję dalej;).
No to myk, uprzedzam ze bedzie dlugie.
1.
Pierwsze pytanie - co rozumiesz przez "potrzeba kochania kogos i wszystko co z
tym zwiazane sa uniwersalne". Np. moglbym powiedziec ze genralnie kocham swiat -
swoje otoczenie, to z czym sie stykam, etc. Zatem moja "potrzeba kochania"
jest zaspokojona az nadto, niezaleznie czy jestem w zwiazku czy nie.
Druga sprawa - ow 25 letni chlopak. Zakladam, ze uczyl sie, pracowal itd bo
sprawialo mu to autentyczna przyjemnosc, radosc, ze dlatego odpuscil sobie
podrywanie itp. Nie rozumiem, gdzie tu jest miejsce na frustracje w takim
razie. Jesli on teraz zacznie odkrywac swiat randek, podrywania itd - to
zakladam ze bedzie szukal tu podobnej radosci i przyjemnosci. I bedzie czerpal
duzo radosci z samego randkowania jako takiego, nawet jesli nie doprowadzi ono
do tego ze cos zaiskrzy. Przypomina mi sie tutaj fajna wypowiedz, z pozoru
paradoksalna: "spedzilem z nia cudowny wieczor, ale to nie bylo to".
Problem np. Vox'a jest IMO taki, ze traktuje randke troche jak przeszkode do
pokonania na drodze do celu - wywoluje u niego strach, bo ma w glowie cel -
nawiazanie bliskiej relacji. I ten cel go paralizuje, bo cale swoje zachowanie
w stosunku do interesujacej go dziewczyny poddaje ocenie pt. "czy przybliza,
czy oddala mnie to od osiagniecia CELU".
To co ja mowie, to maly hokus-pokus, ktory sprawia, ze ow cel przestaje byc
istotny, i zaczyna sie do niego podchodzic na luzie.
Bo mysle ze wewnetrzne poczucie szczescia (czy pelni jesli wolisz) daje duze
oparcie w samym sobie (albo odwrotnie, na jedno wychodzi), co z kolei sprawia
ze nabierasz dystansu, co z kolei sprawia, ze stajesz sie bardziej otwartym -
na swiat, na ludzi. I na randce bardziej sie liczy ciekawa rozmowa, niz to czy
po randce wyladujecie w lozku, czy staniecie sie para. Zmienia sie perspektywa -
poznajesz ludzi bo sa ciekawi, a nie dlatego ze sa potencjalnymi kandydatami
na partnera. I odpada strach, ze powiedziales cos nie tak i zawaliles sprawe,
bo "cel" nie jest az tak istotny.
Trzecia rzecz - "gorszy start" - moim zdaniem to tylko wymowka, zwalajaca
problem na okolicznosci. Jesli idzie np. o mnie, to nie moge za bardzo
powiedziec, ze mialem lepszy start od Vox'a, a dosc prawdopodobne ze sporo
gorszy. Pierwszy raz z dziewczyna calowalem sie dopiero na studiach, i bylem
chorobliwie wrecz niesmialy w stosunku do dziewczyn ktore mi sie podobaly. Z
kolei tryb zycia (studia, poza miastem gdzie sie wychowywalem, i jednoczesnie
praca) raczej nie sprzyjal nawiazywaniu nowych znajomosci. Tyle na temat
gorszego startu.
Owszem, nie poklepuje po ramieniu, jakos nie umiem, zwlaszcza ze
wszelkie "bedzie lepiej" w moim odczuciu traca falszem.
2. Tu mamy znowu wymowke - "zyjemy w swiecie zachodu". Pytanie na czym nam
bardziej zalezy - na zadowoleniu z wlasnego zycia czy na spelnianiu stereotypu
takiego co mu "sie udalo"? Nie mowiac o tym, ze wschod jest ostatnio bardzo
modny :"P
Z drugiej strony mozna powiedziec ze dazenie do bycia w parze to efekt
marketingowego oglupienia - zwroc uwage, ze promuje sie wszedzie bycie razem, z
kims. Single traktowani sa jako swego rodzaju dziwolagi, nawet jesli sa
singlami z wyboru i swietnie sie z tym czuja.
Ponawiam pytanie, na czym nam bardziej zalezy?
Moim zdaniem nie da sie osiagnac szczescia szukajac go na zewnatrz siebie (a
przekonanie ze znajdzie sie je poprzez bycie z kims czyms takim jest),
niezaleznie od tego z jaka kultura obcujemy. No i ja nie obiecywalem ze bedzie
latwo - tez sie wozilem z tym przez pare lat.
3. OK. Bede nieco sarkastyczny - tez takie znam.
Problem sie zaczal wtedy gdy dzieci stwierdzily ze sa juz duze i czas sie
wyprowadzic z domu, a w zycie Matki-Polki wkradla sie pustka...
Znowu wracamy do tego, ze szczescia nie da sie znalezdz nigdie poza soba. W
kazdym razie nie takie ktore by bylo trwale. Mnie rozwiazania przejsciowe jakos
nigdy nie necily.
Oczywiscie, sa tez i takie Matki-Polki ktore po odejsciu dzieci znajda sobie
inne zajecia ktore beda im sprawiac radosc. Ale tutaj z nie mamy do czynienia z
sytuacja typu bycie matka-polka = recepta na szczescie. Po prostu robia to co
lubia a jak nie moga tego robic to robia inne rzeczy ktore lubia i nie placza z
tego powodu. Dam moze jasniejszy przyklad - uwielbiam fotografie. Bywaly takie
okresy, ze aparat fotograficzny mialem ze soba wszedzie. Fotografia daje mi
kapitalna radosc. Ale z drugiej strony, zdarzaly sie tez okresy, ze nie moglem
robic zdjec przez dluzszy okres czasu (bo np. rabnieto mi sprzet). Moge wtedy
zachowac sie na dwa sposoby - wpadac w dola, ze nie mam sprzetu, ze chcialbym
fotografowac, ale nie mam mozliwosci itd, albo zajac sie innymi rzeczami ktore
sprawiaja mi radosc, a do fotografii wrocic kiedy nadarzy sie okazja sprawienia
sobie nowego sprzetu. IMO, to drugie rozwiazanie jest znacznie bardziej
sensowne.
Mozesz teraz stwierdzic, ze fotografia to nie to samo co milosc. Dlaczego niby?
4. Owszem. Ale gdzies tutaj padlo o okreslenie "potrzeba bycia z kims".
Potrzeby traktuje jako sprawy fizjologiczne. Tak jak potrzeba jedzenia, spania,
oddychania, etc. To bez czego nie jestes w stanie funkcjonowac to sprawa
fizjologii, reszta to dodatki i bardziej pragnienia (bez ktorych mozna sie
obejsc) niz potrzeby. Wiec albo fizjologia, albo bonus, ktory raczej nie
podniesie "bazowej" jakosci zycia.
Tak jak nie podniesie jej np. nowy samochod.
Jesli zas jestesmy przy temacie szacunku, moralnosci itd., to warto tez
spojrzec na sprawe z drugiej strony. Jesli partner ma byc dla mnie kims kto
sprawia ze jestem szczesliwy (a skoro bycie z kims jest potrzeba, to na to
wychodzi), to moim zdaniem jest to podejscie strasznie instrumentalne...
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: raz nieco inaczej
raz nieco inaczej
W pewnym mieście, stolicy małego i sympatycznego choć rzadko uczęszczanego
państwa, trafiłem na dość dziwną dziewczynę. Prawdę mówiąc w pewnej chwili
myślałem, że wpakowałem się w kłopoty i zacząłem się zastanawiać, co tu dalej
robić.
Nie była może pięknością, jak na przykład dziewczyny w moskiewskich hotelach.
Nie była też w zawodzie nowa – powiedziała mi że ma 35 lat i ponieważ wyglądała
młodziej, nie mam powodu przypuszczać że zawyżyła sobie wiek. Piła coś co
wyglądało jak woda mineralna z cytryną i mogło udawać jakiegoś białego drinka.
Prawie nie mówiła po angielsku, ja musiałem odrzucić jej niemiecką propozycję,
i już zastanawiałem się w jakim języku przebrniemy przez pierwsze formalności.
Na szczęście mówiła po włosku na poziomie umożliwiającym w miarę swobodną
rozmowę, więc przez początkowe dziesięć minut podziwiałem jej nogi
przypominając sobie congiuntivo. I tu pierwsza niespodzianka – dość uporczywie
wracała do wątków rodzinnych, co i raz wspominając o swoim piętnastoletnim
synu. Jak na rozmowę około północy w hotelowym barze, prowadzoną na ogół z
podekscytowanymi samcami w delegacjach, temat był raczej dziwny i, można
powiedzieć, nie na miejscu. Wiadomo – przypomina o własnej rodzinie i stawia
przed oczyma obraz własnych dzieci, a są to myśli które raczej przeszkadzają
niż pomagają sfinalizować łóżkowy biznes. Przez chwilę zastanawiałem się co
dalej, ale pomyślałem że to może jakieś drobne dziwactwo. Tym bardziej, że
nogi, biust i włosy i miała naprawdę wspaniałe (buzię zresztą też miłą). Na
koniec przeszliśmy na swoje ojczyste języki i tak chyba rozumieliśmy się
najlepiej.
Kiedy już podałem jej numer pokoju, poszedłem na górę i zdjąłem marynarkę,
okazało się, że musiałem czekać niespodziewanie długo. Już zacząłem się
zastanawiać czy aby nie pomyliła pokoi, kiedy wreszcie rozległo się cichutkie
pukanie do drzwi.
Dopiero w pokoju, kiedy stała, zorientowałem się że jest dość niska, około 170
cm wzrostu. Miała ładny biały stanik, który zauważyłem już w barze, jak
prześwitywał pod bluzką. Kiedy wyszła z łazienki po prysznicu przeżyłem szok:
zmieniła bieliznę i założyła czarny komplet, który nawet nie wiem jak się
fachowo nazywa. Takie coś zdarzyło mi się pierwszy raz, żeby dziewczyna nosiła
w torebce bieliznę specjalnie przygotowaną do łóżka. To się nazywa
profesjonalizm! – pomyślałem, choć trochę mi to nie współgrało z tą
nieprofesjonalną rozmową na dole. Powiedziała też coś o tym że ma tremę i że
zanim przyszła do pokoju, musiała jeszcze napić się przy barze.
Była bardzo czuła. I w swoich czułościach bardzo cierpliwa. Bardziej niż ja,
prawdę mówiąc. Zawodowe dziewczyny na ogół zmierzają prosto do celu, a na
czułości zostawiają sobie tylko tyle czasu ile potrzeba, żeby klient był
przygotowany na danie główne. Tym razem to ja musiałem przejąć inicjatywę i
zdjąć z niej resztę garderoby. Pomimo tego jakoś nie sięgała po prezerwatywę,
więc musiałem ją o to poprosić. Jak myślę, po prostu zamierzała przejść do
rzeczy dopiero za jakiś czas. Zorientowałem się też że istotnie, napiła się
przy barze. Ale nie stępiło to jej wrażliwości; trafnie powiedziała mi jakiej
wody kolońskiej używałem tego dnia rano, choć było to kilkanaście godzin
wcześniej i kilkaset kilometrów dalej.
Dalej akcja potoczyła się w miare standardowo. Oczywiście znów nie byłem w
stanie dociec na ile ochy i achy, które słyszy się od dziewczyn w takich
sytuacjach, są zawodowo przećwiczonym komponentem całego pakietu usług, jaki
dostaje klient, a na ile czymś oryginalnym. Tego dnia dlaczegoś skłaniałem się
ku tej drugiej interpretacji.
Największa niespodzianka przyszła na końcu. Po wszystkim nie wstała natychmiast
z łóżka i nie pobiegła do łazienki pod prysznic, jak to zwykle dziewczyny
robią. Leżeliśmy obok siebie, a ona mówiła, trochę do siebie a trochę do mnie.
Minuty mijały, a ja zaczynałem się niepokoić. Podejrzewałem, że dopiero teraz
alkohol uderzył jej do głowy i że trochę się pogubiła. Już kombinowałem, w jaki
sposób pozbyć się dziewczyny z pokoju, kiedy ni mniej ni więcej tylko...
zaproponowała mi drugi raz! Zawodowa dziewczyna, która proponuje drugi raz!
Byłem kompletnie zmieszany. Po pierwsze, sytuacja stała się na tyle
niestandardowa że bałem się kłopotów. Po drugie, było około pierwszej w nocy a
rano jak zwykle, świeży i wypoczęty musiałem stawić czoło problemom w biurze
lokalnego oddziału mojej firmy. Po trzecie, całkiem normalnie po pierwszym
razie byłem zadowolony i niczego mi już do szczęścia nie było trzeba. Zabrało
mi trochę czasu wytłumaczenie jej tego.
Rozstanie było miłe. Kiedy dowiedziałem się że ma samochód pod hotelem
poradziłem, żeby nie jechała po kieliszku do domu, i dowiedziałem się, że może
będzie nocować w okolicy, u mamy. Atmosfera zrobiła się zatem całkiem rodzinna.
Poszła i cały czas zastanawiam się z kim miałem do czynienia. Czy miała już na
tyle rutyny żeby pozwolić sobie na nierutynowe zachowania? czy może wróciła do
zawodu po przerwie i jeszcze nie zdążyła nabrać rutyny? Czy może wcześniej tego
dnia stało się coś co zupełnie zmieniło jej nastrój, powiedzmy, syn zdał ważny
egzamin? Nie wiem.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 123 wypowiedzi • 1, 2