pieski dla dzieci

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pieski dla dzieci





Temat: jakiego kupić pieska dla dzieci
do marie.
jak widzisz ja w tym calym poscie nie wypowiedzialam sie ani razu. moje slowa
skierowane byly jedynie do Ciebie i to konkretnie w celu podania innych powodow
niz Twoje:)
ja na posty "piesek dla dzieci" przestalam odpowiadac juz dawno. kiedys
odpowiadalam i powiem Ci jedno - pierwszy post zakladajacy caly watek jest
bardzo wazny. bo pokazuje stosunek pytajacego do tematu, jego wiedze, jego
podejscie. net jest netem - nasze slowa swiadcza o naszym podejsciu. tutaj
przeciez zanim wysles post mozesz go przeczytac. dlatego tez skroty myslowe nie
sa zadnym wytlumaczeniem. w tym wypadku dowiedzielismy sie ze pies dla
dzieci/krotka siersc/maly. nic o samych dzieciach, o rodzinie o zwyczajach. no
i powiedzmy sobie szczerze - sama forma postu niechlujna i utworzona w 5 sekund
nie zachecala. w sumie sama chetnie bym na taki post odpisala ze pies pluszowy
wylacznie i jedynie.
podumowujac - forma i tresc postu calkiem niezle pokazuje zaangazowanie i
stosunek osoby pytajacej. a samo podsumowanie "psa i tak kupie" pokazuje
jedynie ze post ten jest tylko i wylacznie zawracaniem glowy.

gdybym miala dzieci to wybierajc psa kierowalabym sie wlasnym upodobaniem co do
rasy przedewszytskim, dzieci bym zaangazowala do poznawania psich ras,
kupilabym im encyklopedie i rozpisala rodzinny konkurs z wypracowaniem dlaczego
ten piesek a nie inny. a potem bym pojechala na dwie, trzy wystawy zeby dzieci
mogly pieski obejrzec na zywo, a ja porozmawiac z hodowcami i wlascicielami iz
adac im rozne pytania. albo ktoregos popoludnia wsadzilabym cala rodzine w
samochod i pojechala do schroniska i tam wybrala nowego przyjaciela rodziny.
natomiast raczej nigdy bym nie napisala na forum postu "jakiego kupić pieska
dla dzieci chciałabym żeby był mały krótka sierść"
i to tyle w temacie
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Piesek rasy Labrador i dwulatek ?
Znajomi mojej przyjaciolki mieszkaja na wsi i maja mala hodowle tych pieskow,
maja tez dwojke dzieci Jasia i Zuzie ok 4 i 5 lat oraz bliznieta w drodze
(termin lada dzien) i wiem,ze i pieski i dzieci sa szczesliwe. Labrador to
chyba idealna rasa.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: 70 latka urodziła bliźniaki
to niech sobie kupi pieska. jak pieskowi umrze 70letnia prababcio-mamusia, to
będzie to miało mniejszy wpływ na psychikę pieska, niż dziecka.


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czy ktos adoptował psa ze schroniska?
Nasz nawet dzieci uwielbia i jak się słucha...Mmy jamnika.Piesek
cudowny,dzieci go uwielbiają i on je też Zazwyczaj taki piesek
odwzajemni miłość,tylko też musi mieć czas na przystosowanie i
poznanie otoczenia tak jak dzieciątko... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Owczarek collie-czy to dobry wybór?
jeśli macie przestrzeń to chyba dobry wybór.U mnie w rodzinie jest taki
piesek,przemiły,dzieci pilnuje jak swoje ) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pies rzucił się na moje dziecko
Mój mąż został doktliwie pogryziony przez psa sąsiada. Owszem, weszedł wtedy na ich posesję, ale był umówiony z tym że gościem na określoną godzinę, poszedł tam znacznie później. Psa nie widział, dopiero gdy wszedł jakieś 20 metrów. Mój mąż zna techniki obrony, ale to wszystko nic w porównaniu z rozwścieczonym psem. Bardzo dotkliwie go pogryzł, nogi i ręce. Dobrze, że znalazł jakąś cegłę i walił psa po łbie i wreszcie za którymś razem go puścił. Sąsiedzi to olali, nawet nie spytali czy może go zawieźć do szpitala na zmianę opatrunków. JA byłam w 8 m-cu ciąży, w dodatku mamy jeszcze jedno dziecko. Od sąsiadów nic, nawet przepraszam. Leczenie trwało bardzo długo i było bardzo bolesne. Aż nie mogę wspominać tego ze spokojem.
Pies był przez jakiś czas w wielkiej klatce. Ale minęły dwa m-ce, zajeżdżam pod dom, a tu to bydle stoi pod moją bramą do garażu. Ja z dwójką dzici w samochodzie, męża nie ma. Zaczęłam trąbić, a to bydle hyc przez płot, jak sarna... Ale jak mam wysiąść, odtworzyć drzwi do domu które są 15 metrów dalej, przenieść dzieci??? Mówię wam, co ja przeżyłam z tym psem. Powiedziałam sąsiadom-grochem o ścianę. Psisko wiele razy było na naszej posesji. Zaczęliśmy dzwonić po sąsiadów za każdym razem, gdy tylko był u nas. Oni na to nic.
W końcu zagryzł owczarka niemieckiego. Pod naszym domem. W końcu powiedziałam im, że z nich kawał sku....., że dawno powinni go uśpić. No i w końcu uśpili.
Ale ja nadal boję się obcych psów, mój starszy syn też, bo widział co działo się z moim mężem. Ostatnio stoimy w kolejce w aptece, wchodzi paniusia z pieskiem i staje za nami. Mój syn chowa się z drugiej storny, ona głupio się uśmiecha i karze mu pogłaskać pieseczka. Mówię jej, że on boi się psów, a ona"ależ skąd, jej Funia to taki łagodny piesek, uwielia dzieci itd...no pogłaskaj Fuńkę" i z tym psem przysuwa się do mojego syna. On wtulił się we mnie, ja jej grzecznie żeby odsunęła tego psa, ona głupio-Funia jest przeciez taka milutka.. W końcu aptekarka powiedziała, że do apteki jest zakaz wprowadzania psów i kazała uwiązać przy barierce. Paniusia wielce obrażona opuściała aptekę...
Przypadki psów biegających samopas albo bez kagańców można mnożyć i mnożyć. NA twoim miejscu poszłabym do sądu, nawet gdyby to trwało. Następnym razem, sasiad może nie zobaczyć... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: tum tum! czyli o tym co zrobil dzis moj wspanialy smoczurek
Super!!!!!! Smoczurek pobił na głowę Filipkowego pieska Ech... dzieci są takie słodkie, że chyba się zaraz rozryczę Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: maluszki wrześniowo-październikowe 2002
Z malym opoznieniem, ale naprawde cieple zyczenia dla wszystkich jubilatow -
tych malutkich i tych troche wiekszych. Ja do trzydziestki ma jeszcze kilka
miseicy, ale juz racze nie poszaleje Synek jest tak absorbujacy, ze zapewnia
mi atrakcje prawie cala dobe.
Bylismy u pani doktor, przepisala jakies syropki i cos z homeopatii. Oliver
nadal kaszle, ale jakby troche mniej marudzi (zebym nie zapeszyla!).
Chyba teskni za tata. Rano patrzy zdziwiony na puste miejsce w naszym lozku,
akiedy wyciagne go z lozeczka zaczyna szukac w calym mieszkaniu. Az mi sie
smutno robi. Dzisiaj przyniosl mi telefon i powiedzial "alo tata" ( A ja sie
poplakalam.
Tak jak pisalyscie, wszystko co techniczne wzbudza jego szczery zachwyt. Czesto
ku mojemu przerazeniu. Raz juz uruchomil pralke!!! Komputer i drukarka to
glowne atrakcje mimo moich sprzeciwow. Pilot, gnaizdka - wszystko musimy
chowac. Ale za to pilnuje mnie, zebym gasila swiatlo. Straszna zapominalska ze
mnie, ale odkad maly opanowal sztuke pstrykania na pewno spadna rachunki za
prad
Lubi jak mu czytam, byle nie za dlugo. Wtedy przerzuca kartki, siega po inna
bajke, alebo demostracyjnie odchodzi. Mata-puzzle to zrodlo wiecznego balaganu
w mieszkaniu. Zlozone po prostu go denerwuja.
Od paru dni chcialby pic z "doroslego" kubeczka. Wychodzi mu to jeszcze bardzo
nieporadnie, ale nie poddajemy sie. Lubi siedziec przy stole kiedy ja jem. Nie
jest juz taki "zebrzacy" Dlubie w soim talerzyku i jest caly szczesliwy.
Coraz wiecej chodzi ale bardzo niepwewnie. Na dworzu zawsze cos tak przykluje
jego uwage, ze za zadne skarby nie moge go przekonac, aby poszedl w ta strone,
w ktora ja chce. Fascynuja go wszystkie mniejsze istoty - dzieci , pieski,
kotki, ptaszki. Zdecydowanie czesciej usmiecha sie do blondynek (!!!) niz do
innych doroslych.
Aha, zaczal wszystko pokazywac. Niby robil to wczesniej, ale teraz to juz
nalog. Musze nazywac wszystko dookola po sto razy. Moze wreszcie ruszy z mowa.
Tym bardziej, ze przez jakis czas nie bedzie slyszal niemieckiego
Nie wspominalam Wam, ze moj pracodawca zwolnil mnie podczas urlopu
wychowawczego. Problemy zaczely sie kiedy zaszlam w ciaze, a skonczyly sie
bardzo przykro dla mnie. Mam pierwsza sprawe w piatek. Trzymajcie za mnie
kciuki. Mimo, ze wiem, ze prawda lezy po mojej stronie, bardzo sie denerwuje.
Podobno chce przedstawic falszywego swiadka. Cala sprawa dla mnie jest
wyjatkowo nieprzyjemna. Naprawde lubilam ta prace i tak dlugo jak firma na mnie
niezle zarabiala bylam prawie czlonkiem rodziny. A kiedy juz chcialam zalozyc
prawdziwa rodzine... szkoda gadac.
Pozdrawiam,
Magda mama Oliverka Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: STYCZNIOWE POCIECHY 2005
Cześć

Właściwie to ja mam na imię Eliza a córeczka Ola

No to parę słów o nas. Jak już pisałam mieszkamy w Szczecinku. Już będzie dwa
lata od przeprowadzki. Olka urodziła się w tutejszym szpitalu w sposób
naturalny. Zdrowa śliczna mała. Tylko okropny łobuziak z niej rośnie. Biega jak
szalona nie patrząc pod nogi, wszędzie włazi itd. Uszczerbione jedynki po
upadku i ciągłe siniaki mówią same za siebie
Ola kocha zwierzęta i dzieci. Pieski i kotki to by cały czas całowała i
ściskała. A my niestety nie możemy mieć w domu żadnego zwierzaka bo tata
alergik (chociaż może to i lepiej dla tego zwierzątka bo by ciężkie życie miało
cały czas przytulane). Na spacerach zawsze jest problem jak zobaczymy pieska bo
ona stanie i nie chce iść dalej. Na razie działa jeszcze "zróbmy pieskowi pa
pa" i idziemy dalej ale zobaczymy jak długo. Jeśli chodzi o dzieci to najgorzej
jak na ulicy zobaczymy grupę przedszkolaków. Nie ma siły żeby ją odciągnąć od
nich a potem jest płacz jak sobie pójdą. Podobnie ciężko rozstać się jej z
placem zabaw.
Ola mówi parę słów i to dosłownie parę. Mama, tata, lala, dzieci, dzidzia, pa
pa i pu pu (jak puka). Pokazuje części ciała i naśladuje pieska, kotka, krowę i
świnkę. Na nocniku na razie siedzi 5 sekund i więcej nie chce, oczywiście bez
załatwienia swoich potrzeb.
Pogoda u nas jest paskudna, mokro i zimno. Chyba jesień z wiosną się zamieniły.
Ja z Olą chorowałyśmy ostatni tydzień. Tata przyniósł jakąś zarazę z pracy.
Wciąż nie możemy kataru się pozbyć.

Pozdrawiamy
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przyjaźń:(
spóźnionym
ale i tak se pogadam, bom wczoraj byłem pląsac i mnie taki fajny dyskursik
ominął:(
Ad rem, braineatera teoria związków interpersonalnych:

poziom pierwszy - znajomi z obowiązku - ludzie, których spotykasz często, lecz
zawsze w sytuacjach intytucjonalno-oficjalnych. Klasyka: dzień dobry,
dzieńdobry, ładna pogoda, jak tam dzieci/piesek/praca, dowidzenia, miłobyło
spotkać - tych jest stosunkowo najwięcej.

poziom drugi - znajomi z wyboru - ludzie z którymi udaje sie odbywac rozmowy o
abstraktach, pogadac o rzeczach z kosmosu i dobrze sie bawić jakiś czas. Tu,
przynajmniej w moim wypadku, króluja znajomi wirtualni (btw - ciekawe czy to
się zalicza do znanej z bajek i horrorów, kategorii "Wyimaginowany
przyjaciel?":), czyli po prostu kontakt oparty na podobnych zainteresowaniach,
typie poczucia humoru i szybkich złośliwych ripostach - tych jest oczywiście
dużo mniej niż poziomu pierwszego, ale mają tą przewagę, że sa skrupulatnie i
precyzyjnie dobrani przeze mnie. Kontakty które staram sie podtrzymywac i
czasami przenieść z przestrzeni wirtualnej w rzeczywistośc materialną, i jak na
razie z doskonałym skutkiem.

poziom trzeci - kumple - czyli ludzie z którymi się wychowywałem, wiem gdzie
mieszkają, bywam w ich domach, znam rodziców, mężów, żony, mogę zadzwonić o
kazdej porze dnia i nocy, jak równiez odebrac od nich telefon w każdej
sytuacji, ludzie, ktorzy jeśli nie mają ochoty się spotkać, mówią po prostu,
nie stary, nie dziś, zobaczymy się za tydzień i nie jest to pwoód do oburzenia,
obrazy i zerwania kontaktów. Takich osób w swoim środowisku naliczyłem pięc -
dwóch facetów i trzy niewiasty - przy czym nie bez znacznenia jest chyba fakt,
że z owymi niewiastami łaczył mnie w róznych chwilach zycia, związek,
hmm...natury intymnej...:)

poziom czzwarty - przyjaciel na 'całe życie' - kategoria w której istnienie
wierzę, lecz nie miałem okazji zaobserwować w działaniu. Jak dla mnie cżłowiek
taki musiałby być chyba moim sobowtórem, klasycznym doppelgangerem, a to chyba
średnio mozliwe

poziom piąty - żona - bowiem nie możliwe jest małżeństwo, przynajmniej w moim
wypadku, gdyby żona nie była własnie takim 'moim drugim ja' - i to nie
koniecznie pod względem zainteresowań - te akurat mamy 100% rozbieżne,
znajomych - praktycznie nie mamy wspólnych znajomych czy sposobu reagowania na
świat - bo to tez bynajmniej nie jest u nas takie samo - ja się smieję,
małżonka raczej sie przejmuje, ale jest jeden element, którego nie ma w innych
relacjach - 150% akceptacja z obu stron - ja to ja i niczego nie zmieniamy,
wręcz przeciwnie - doceniamy całokształt takim jakim jest i w drugą stronę
oczywiście tak samo. Oczywiście, nie jest to bezkonfliktowa sielaneczka,
chmurki owieczki kwiatuszki, ale świadomośc tego, że nawet jeśli w trakcie
zaognienia sytuacji zostanie wyciągnięta najcięższa artyleria, to nie po to by
zrobic komuś krzywdę, by sie poranić i poharatać, tylko dlatego, że tak już
mamy i jak juz parę razy huknie walnie i dym się rozwieje, wszystko jest do
naprawienia.

I to chyba tyle w temacie:)

Pozdrowienia:)
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Doświadczeni pomożcie- ciąża....;(((
Nie na maturze... Na "pracy dyplomowej" kończącej szkołę językową w UK...

Jak znajdę to podam źródło :o)))

To, że jesteśmy dorośli (albo mamy takowe mniemanie) wcale nie znaczy, że mamy
inną percepcję postrzegania zła! Moim skromnym zdaniem po osiągnięciu pewnego
wieku uczymy się relatywizmu i mydlenia oczu (w tym przede wszystkim sobie
samym). To, że uważasz iż dziecko zaczyna swoje życie gdy pracuje mózg - to
Twoja sprawa. Ja trochę inaczej na to patrzę...

To, że nie musiałas wybierać kilka lat temu to bardzo dobra okoliczność. To, że
Twoi rodzice w ten sposób przekazali Tobie wiedzę nt zabezpieczeń p-ko
niechcianej ciąży - również należy pochwalić. Moi rodzice zaś potrafili mi
przekazać poza gruntowną wiedzą nt antykoncepcji - również odpowiedzialność za
swoje czyny... Resztę dorzuciła "nagonka" z początku lat 90'ych - i w ten sposób
stałem się 100% przedstawicielem "pro life"...

Przyczyną późniejszych problemów kobiet była aborcja. Opieram się na ich relacji
oraz na własnych obserwacjach, które dowiodły słuszności ich stwierdzeń. Nie
będę tu roztrząsał dalej tego aspektu.

"problem „poddania się chwili lub pękniętej gumy” nie będzie stanowił o
przetrwaniu."
Nie no... Nie skomentuję tego stwierdzenia... Jakby kiedykolwiek tak było....


"Do czasu, kiedy władza zacznie faktycznie ustanawiać politykę pro rodzinną,
czyli zabezpiecz kobietę - matkę przed bezrobociem. Niestety obecne tendencje
nakazowo-zakazowe temu nie sprzyjają. Tak to już jest, że marchewka jest
skuteczniejsza od kija. Czemu zamiast idiotycznego becikowego i zamiast zapomóg
nie zwolnić pracodawcy z części obciążeń związanych z pracownikiem - matką?
Jestem pewna, że będzie to skuteczniejsze niż ochronka i bóg wie jak długi
macierzyński . To ostatnie omija się nie zatrudniając kobiety albo płacąc jej
mniej by zaoszczędzić na etat zastępcy. A przecież państwo łożąc (ściślej
rezygnujac np. z części podatku) na ten etat nie musiałoby łozyć na kolejnego
bezrobotnego i na społeczne skutki jego siedzenia w domu.
Okaże się wtedy, że pewna swojej sytuacji materialnej kobieta nie zrezygnuje z
macierzysta, bo będzie ją na nie stać. I wtedy wpadka nie będzie dramatem."

No brawo!!! Piękny manifest liberalno feministyczny!!! Jestem pełen podziwu!!!
Moim mesko szowinistyczno świńskim zdaniem - wystarczyłoby wesprzeć rodzinę
zapewniając odpowiednie dochody osobie utrzymującej rodzinę... matce lub ojcu...
Powrócilibyśmy do XIXw kiedy facet mógł zarobić wystarczająco na utrzymanie
wszystkich w swojej rodzinie a kobieta zajmowała się dziećmi... W tej chwili
może być odwrotnie...
Problem jest inny. Aborcja, spadek dzietności kobiet, rozluźnienie więzów
rodzinnych itd jest spowodowane naszym EGOIZMEM. Wszystko jest ważniejsze od
posiadania dzieci... Praca, studia, kariera naukowa, wyjazd na wycieczkę,
piesek, biedne dzieci w Bangladeszu itd...
Zajmujemy się trylionem spraw nieważnych...

A czy nas stać na posiadanie dzieci??? Nie. Nigdy nas nie będzie stać!!! Jeśli
zarabiam 2100zł netto i jako jedyny utrzymuję 4 osobową rodzinę to mnie stać???
Nie stac mnie - ale dostaję coś zupełnie innego!!!! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Doświadczeni pomożcie- ciąża....;(((

> inną percepcję postrzegania zła! Moim skromnym zdaniem po osiągnięciu pewnego
> wieku uczymy się relatywizmu i mydlenia oczu (w tym przede wszystkim sobie

Naprawdę wierzysz, w to, że istnieją rzeczy wyłączenie dobre albo wyłącznie
złe? Że nic po środku?

> samym). To, że uważasz iż dziecko zaczyna swoje życie gdy pracuje mózg - to
> Twoja sprawa. Ja trochę inaczej na to patrzę...

Masz prawo, ja do swoich poglądów też.

>Moi rodzice zaś potrafili mi
> przekazać poza gruntowną wiedzą nt antykoncepcji - również odpowiedzialność

Ciężko dyskutować gdy rozmówca zamiast rzeczowego argumentu zarzuca domniemane
wady i jeszcze robi to nie wprost.

> No brawo!!! Piękny manifest liberalno feministyczny!!! Jestem pełen podziwu!!!

Argumentów nie starcza to wpadasz w tony ironiczne?

> Moim mesko szowinistyczno świńskim zdaniem - wystarczyłoby wesprzeć rodzinę

A jak wesprzeć? Bo, że wesprzeć to wszyscy mówią, takie słowo-wytrych.
A ja właśnie Ci podałam przykład metody na wędkę a nie rybę a Ty to wyśmiałeś.

> zapewniając odpowiednie dochody osobie utrzymującej rodzinę... matce lub
ojcu..

Ależ oczywiście. I wcale nie uważam, że matka powinna po trzech miesiącach
oddawać dzieciaka do żłobka, czy babci żeby związać koniec z końcem. Nie uważam
tez ze dobrze jest, kiedy siedzi przez siedem lat w domu, chyba, że tak wybrała
i jej to odpowiada.

> Powrócilibyśmy do XIXw kiedy facet mógł zarobić wystarczająco na utrzymanie
> wszystkich w swojej rodzinie a kobieta zajmowała się dziećmi...

Czas posiadania małych dzieci to też wiek dynamicznego rozwoju kariery. Praca
zawodowa to nie tylko pieniądze, ale tez odskocznia od monotonii i sposób
realizacji siebie.

>W tej chwili
> może być odwrotnie...

Odwrotnie to może być w odosobnionych przypadkach - nie na wielką skalę. Chyba
ze za ileśtam pokoleń kiedy zmieni się model wychowania i nie mam pewności czy
to wystarczy, bo w końcu ewolucja po coś ten instynkt i różne hormony nam dała.

> Problem jest inny. Aborcja, spadek dzietności kobiet, rozluźnienie więzów
> rodzinnych itd jest spowodowane naszym EGOIZMEM. Wszystko jest ważniejsze od
> posiadania dzieci... Praca, studia, kariera naukowa, wyjazd na wycieczkę,
> piesek, biedne dzieci w Bangladeszu itd...
> Zajmujemy się trylionem spraw nieważnych...

W wielu przypadkach tak jest ale...
Wytłumacz mi, czemu teraz jest tak wiele pań w ciąży i skąd się wziął ten
wzrost urodzeń w ostatnich paru latach? Czy uważasz, że nie ma to związku z
poprawieniem się nastroi społecznych i większa nadzieją na normalne życie?

> A czy nas stać na posiadanie dzieci??? Nie. Nigdy nas nie będzie stać!!! Jeśli
> zarabiam 2100zł netto i jako jedyny utrzymuję 4 osobową rodzinę to mnie
stać???
> Nie stac mnie - ale dostaję coś zupełnie innego!!!!

Mam bić pokłony, czy zacząć się licytować?

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: minerwa mnie zainspirowala - glos z uk
Mieszkam obecnie w US, mam wrazenie, ze nie ma tu tak dobrze jak w UK. Jak sie
dowiedzialam przyszlo mi mieszkac w czesci US, gdzie ze zwierzakami nie jest
dobrze, jest bardzo duzo bezdomnych i bardzo mala swiadomosc potrzeby
sterylizacji, jedyna roznica, bezdomne nie chodza po ulicach tak jak u nas w
Polsce, ale sa zwykle dosc szybko wylapywane i w wiekszosci usypiane
Mialam ostatnio okazje zadzwonic do wszystkich schronisk w okolicy i prywatnych
grup wsparcia, a kiedys bylam wolonatriuszem w takim powiedzmy panstwowym-
stanowym schronisku czyli mozna powiedziec najgorszym, gdzie liczba usypianych
zwierzat jest najwieksza i przyznam sie Wam, ze nie wytrzymalam tam dlugo,
wracalm codziennie z bolem serca i w dodatku nie pozwolono mi tak praktycznie
nic robic z tymi zwierzerami oprocz sprzatania ich odchodow, co oczywiscie
moglam robic, ale ja chcialam wiecej, mialam nadzieje, ze oni tam te zwierzeta
przygotowuja do adopcji, uspoleczniaja jak trzeba, pieszcza, doprowadzaja do
porzadku, ale nic z tych rzeczy. Jeszcze rozumiem, ze nie mieli czasu na
pieszczoty, spacery z psami, wiec wlasnie od tego mieliby byc wolonatriusze,
ale coz wolonatriusze byli tylko zbednymi swiadkami i jeszcze dodam, ze oprocz
mnie bylo tam tylko dwoch uczniow, ktorzy dostali prace spoleczna jako kare za
zle sprawowanie i widac bylo, ze wiekszosc miala te zwierzeta, ze tak powiem w
d...
Sa i lepsze miejsca, ale z rozmow z nimi dowiedzialam sie, ze sa przepelnieni.
Niektorzy, gdy zaczynalam rozmowe, ze znalazlam malego kotka, rzucali
sluchawka, w zasadzie to moze byly tylko 2-3 osoby z kilkudziesieciu, ktore
chcialy ze mna porozmawiac i wyrazily wspolczucie dla kotka.
Umiescilam duzo ogloszen na internecie, ale zostalam ostrzezona, ze moge
dostawac podejrzane propozycje, osob ktore zbieraja koty i psy do eksperymentow
laboratoryjnych, wyszukujac naiwnych z ogloszen, ktorzy maja zwierzeta do
adopcji. I dzis sprawdzam skrzynke a tu 3 takie listy, nie wierze w zadne,
powiedzcie jaki kto by mial interes by adoptowac kota z przeciwnego kranca USA,
organizowac transport, skoro na pewno ma pod nosem wiele bezdomnych kotow.
Dostalam bajki, ze niby corka jest chora i chce dla niej kotka, ze niby juz
caly dom jest przygotowany na mojego kotka i oni czekaja. Tyle, ze widac, ze te
listy to szablony, bo pytaja sie tam o takie rzeczy, ktore byly podane w
ogloszeniu np imie kota, zdjecie, a nawet moje prywatne dane, adres, telefon,
pelne nazwisko. Przykre to... W przypadku czarnego kota zostalam jeszcze
ostrzezona, zebym uwazala na sekty i inne tego typu dewiacyjne grupy, bo one
czesto niby chca adoptowac wlasnie cale czarne kociatko.
A tak na koniec dodam, ze gdy mowilam, ze to caly czarny kotek, to odpowiadano
mi o to zle, bo czarne nie sa w modzie i malo jest chetnych (ja sie nie zgadzam
jako wlasciciel Smolucha!). Gdy mowilam, ze ma okolo 3 miesiace, to tez zle za
stary, co mnie dziwilo, bo dla mnie to taka kruszynka, ale ludzie chca kotki 4-
6 tygodniowe, takie miniaturki-zabawki, co tez jest dla mnie okrutne, bo
przeciez taki maly kotek powienien jak najdluzej byc z mama. Ja to traktuje tak
po ludzku, kto by chcial male dziecko odrywac od matczynej piersi, ale dla
ludzi kotek to zabawka. Powiedziano mi jeszcze, ze teraz jest nawet dobry okres
na adopcje, bo ida swieta i ludzie chca kotka czy pieska dla dzieci pod
choinke, ale to tez mnie przeraza, bo wiadmo, co czesto sie potem dzieje, gdy
kotek lub piesek dorasta..
U mnie w rodzinie jestem wyjatkiem, nie wiem skad wziela mi sie milosc do
zwierzat, moja mama raczej zwierzat nie lubila, dla niej to byl tylko pies lub
kot, gdy jej powiedzialam, ze mam teraz az 3 koty w domu to powiedziala, ze
jestem nienormalna i zebym tego trzeciego tez wyniosla na dwor tak jak to inni
zrobili, dlatego wiem, ze z moja rodzina o kotach nie mam co rozmawiac. Dla
mojej siostry, ktora ma dzieci to chyba obraza, ze ja traktuje kota jak ona
swoje dzieci.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Ile kosztuje opieka lekarska nad 1 szczeniakiem
czarnykluch napisała:

> o nie zauważyłam pierwszej części Twojej odpowiedzi,
> wydaje mi się że skoro zadałaś pytanie na forum a ja Ci na nie odpowiadam to
to
> nie jest pouczanie ale dzielenie się swoją wiedzą, ale pewnie się myle, nie
> rozumiem tylko po co pytałaś...
> a dlaczego mój pies nie jest ze schorniska? Ponieważ mój pies jest psem
> ratowniczym , dogoterapeutą cały miot szczeniąt był więc sprawdzany pod kątem
> predyspozycji i wybrany ten jeden najlepszy szczeniak. Nie chciałam mieć
> poprostu psa ale psa o konkretnych cechach, chciałam mieć pewność co do jego
> przyszłego charakteru, wyglądu- bardziej chodzi o wielkość, widzieć wyniki
bada
> ń
> stawów biodrowych i łokciowych rodziców i dziadków- w przypadku psów bez
> rodowodu to raczej nie jest prawdopodobne...
> Pozdrawiam

To zupełnie zmienia postać rzeczy. Jeśli tak rzeczywiście jest, to moją
złośliwość potraktuj jak niebyłą.

A w kwestii nierodowodowych szczeniąt.
Po pierwsze: zauważ, że w pierwszym poście robiłam rozeznanie, czy w ogóle
decydować się na miot a jednym z moich pytań była kwestia ewentualnej sprzedazy
szczeniąt.
Po drugie: traktowanie psów zależy od człowieka a nie posiadanego certyfikatu
ZK i dowodu opłacenia składki członkowskij. I nie ma reguły, że ci poza
związkiem są źli, a ci należący do zwiazku są świetni.
Po trzecie: jestem osobą dorosła i odpowiedzialną i nie sprawię sobie szczeniąt
po to by je w jakikolwoek sposób skrzywdzić. Co więcej pomysł ze szczeniakami
wyszedł od znajomych zainteresowanych kupnem ode mnie pieska, na 4 (!)
szcenięta mam już pewnych nabywców.
Po czwarte: będę się upierać przy tym, że ZK to biurokracja przede wszystkim
dobra dla osób, ktorym potrzebny jest rodowód czyli dla psów z aspiracjami
wystawowymi, psów użytkowych oraz ew. przyszłych hodowcow. I oczywiście dla
osób, którym z jakiegokolwiek innego powodu na rodowodzie zależy. Dla osób
kupujących pieska dla dziecka w zupełności wystarczy szczeniaczek z gwarancją
pochodzenia od dwóch rodowodowych labradorów.
Związek Kynologiczny walczy z nieformalnymi hodowlami, bo ma w tym finansowy
interes w postaci nieopłacanych składek.
Oczywiscie, są ludzie i hodowle, które nie powinny istnieć i są psy źle
traktowane przez hodowców zainteresowanych wyłącznie szybkim zarobkiem. I z tym
należy walczyć bezwzględnie. Ale pisanie, ze każdy kto rozmnaza psy
nierodowodowe jest złym człwoeikiem i krzywdzi zwierzęta jest powierzchownym,
krzywdzącym i niesprawiedliwym osądem.

Notabene obydwa pieski, które chcę skojarzyć miały kontrolny rentgen stawow
biodrowych robiony,a rodowodowa hodowlana suczka - matka mojej labradorki nie.

Chyba więc, Twoja ocena /bez obrazy/ na temat moich predyspozycji do posiadania
szczeniąt jest zbyt powierzchowna.

Pozdrawiam
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: obraza uczuc religijnych - oskarżenie wytrych
zloty_delfin napisała:
"Głowę bym dała, że podsunąłeś mi ten pamiętny "w miarę rzeczowy i
nieemocjonalny artykuł" chęcią dokształcenia mnie. Strasznie go (tekstu)
broniłeś przed zarzutami, które wysuwał Supaari. To sugeruje, że jednak dajesz
wiarę tego typu źródłom."

Oj, szanuj swoją głowę, bo masz ją tylko jedną. A właśnie w tym wypadku byś ją
straciła. Zrozum, iż to, że podaję jakieś źródło to nie znaczy, że podpisuję
się pod wszystkim co tam napisane obiema rękami. Było tam napisane o papieżu -
i o to chodziło. I z tym się zgadzam. Ale pozostała część (której się
uczepiłaś) nie miała z naszą dyskusją nic wspólnego. A uczepiłaś się jej ot,
tak sobie. Żeby tylko wytknąć mi błąd. Tak jak w przypadku św. Antoniego czy
kar za usiłowanie zabójstwa. Wiesz... śmieszne to trochę.
=============================
"W czasie naszej pamiętnej dyskusji też padło to stwierdzenie, podobnie jak to,
że popierał ludobójców, że go nienawidzisz, gardzisz nim, itp. To nie są moje
insynuacje, to są fakty. Mam ci przypomnieć?"

Nie musisz przypominać, ponieważ nigdy temu nie zaprzeczałem. NIGDY!!
Faszystowscy kaci też mieli pieski, kotki, dzieci, które głaskali po
główkach... No i to były ich pozytywy, czyż nie? Ale jednocześnie miliony
takich samych dzieci wysyłali do komór gazowych. Więc, jeśli o nich piszę, to
raczej pozytywów nie wymieniam. Tylko skupiam się na negatywach.
=============================
"Za krytyczne uważałeś tylko te teksty, które jeździły po nim w całości, o tych
które ja wstawiłam, w moim odczuciu również krytycznych (rzeczowo krytycznych)
artykułach z prasy światowej byłeś łaskaw napisać: "jeżeli uważasz te artykuły
za krytyczne, to się kompromitujesz"."

I tutaj masz rację. Te artykuły były krytyczne wyłącznie "w twoim odczuciu".
Czyli rzecz pojmując skrajnie subiektywnie. To było, że tak sparafrazuję,
delikatne i ledwo dostrzegalne dobrotliwe pogrożenie paluszkiem, a nie normalna
krytyka.
================================
"Może jego charyzmę? Może miłość do ludzi? Dla milionów ludzi na świecie - nie
tylko Polaków i nie tylko katolików - to fakt niezaprzeczalny."

Czy to, że ktoś kocha ludzi (zresztą nie wszystkich) ma tego kogoś
predysponować do stawiania mu pomników?? I nazywania ulic jego imieniem???? No
wybacz...
================================
"Ty tych rzeczowych argumentów nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, bo,
jak sam piszesz, jesteś zacietrzewiony i "uparłeś się"."

No i właśnie tak jest najłatwiej odpowiedzieć. Wymijająco. To BARDZO wygodne.
Nie podając racjonalnych argumentów. Odpowiedź typu: "Bo ty jesteś głupi i tak
tego nie zrozumiesz". Brawo :)))
=======================================
"Wiem, że nie zgadzasz się z..."
"Ale prawdopodobnie Ty i tak wiesz lepiej..."

Jeśli już tak piszesz, to znaczy, że tłumaczenie mi czegokolwiek uważasz za
pozbawione celu. A twoje przykłady są, hmmmm... niepoparte dowodami. No oprócz
tego z Argentyną i Chile. Poszło tam, o ile dobrze przeczytałem, "w sumie o
drobiazg - trzy bezludne wysepki Lennox, Picton i Nueva znajdujące się w kanale
Beagle na samym południu obu państw". Tym samym Wojtyła zapobiegł III Wojnie
Światowej, w której zginęłoby co najmniej z miliard ludzi :))) No, ale lepszy
rydz niż nic.
=================================
"Z tego co pamiętam, to szanujesz Zolla, mam powiedzieć co on mówił na temat
JPII na wykładach z prawa karnego dla studentów II roku?"

No nie rób jaj!!!! :)))) Pokaż mi JEDNEGO Polaka, który jest osobą publiczną,
który śmiałby powiedzieć COKOLWIEK naprawdę krytycznego nt. Wojtyły. :)))
=================================
"Jeszcze raz powtórzę: nie insynuuj mi kłamstw. Nie wyśmiewałabym Twoich
"mądrości" gdyby nie zachowanie, które im towarzyszy."

Jak to mam nie insynuować?? Sama napisałaś: "wyśmiewam zjawisko - nie ciebie".
A właśnie o to chodzi że żadnego zjawiska nie wyśmiewasz, tylko MNIE osobiście!
Do czego zresztą masz prawo. Więc nie kłam na przyszłość.
=================================
"Owszem, głosisz błędne informacje (ten ze św. Antonim to ich bardzo błahy
przykład) z absolutnym przekonaniem o ich prawdziwości i nie potrafisz się do
tych błędów przyznać."

Błahy przykład, hmmmm... A mogłabyś podać inne? Nie "błahe"? Bo akurat
uczepiłaś się: stalinizmu w latach 80-tych, Kodeksu Karnego i św. Antoniego.
Jeśli tylko na to cię stać... To powodzenia.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Nietolerancja
Moglabym tu wiele pisac wlasnie o nietolerancji innych ludzi, ich braku
zrozumienia, wtracaniu sie do cudzego zycia, ponizaniu itp.
Na poczatku opisze bardzo niemile dla mnie zdarzenie.
Mieszkamy razem z moimi rodzicami w domku jednorodzinnym z podworkiem. Moja
mama bardzo lubi psy no i miala 4 malutkie pieski w domu, ktore wychodzily na
dwor kilka razy dziennie w nocy spaly w domu. Oraz 3 psy na podworku, 2 nie
duze 1 owczarek kaukazki.
Dodam, ze w naszej okolicy prawie wszyscy maja psy. Obok nas wprowadzila sie
nowa rodzina, dosyc bogata i wydawaloby sie na poziomie.
No i zaczelo sie po paru miesiacach od ich wprowadzenia otruto 8 letnia suczke
kaukaza i 6 letnia czarna kundelke, ktora przepadala za moja coreczka.
Jeden z pekinczykow mamy cudem ocalal, bo zwymiotowal trutke z duza iloscia
krwi. Weterynarz nie dawal mu szans na przezycie, ale piesek sie uratowal.
Jakby tego bylo malo otruto rowniez moja ukochana syjamska kotke i dwoje jej
kociakow!!!!!!!!!!!!
Ktos moze powiedziec, ze duzo psow i niedawaly sasiadom spac, ale tak nie bylo
bo male pieski zawsze spaly w domu, a te z podworka jezeli zaczynaly za bardzo
chalasowac zamykane byly na noc w piwnicy.
Dodam, ze w tym czasie moje dziecko mialo ok 16 miesiecy i czesto przebywalo na
podworku, oczywiscie zawsze pod opieka, ale to jet moment i mogloby wziasc
trutke do buzi!!!!!!!!!!!!! Niektorzy ludzie sa poprostu bezmyslni!
Ten sam sasiad posypal wapnem rosnace wzdluz siadki nasze jalowce, bo on ze
swojej strony posadzil o polowe mniejsze po to zeby nasze uschly wtedy jego
beda lepiej rosnac!
Dodam, ze ci ludzie rowniez mieli pieska bo dzieci chcialy, ale trzymali go na
ulicy przed domem.
Wracajac do nietolerancji, wlasnie z tego powodu, ze maz jest obcokrajowcem
mielismy wiele niesmacznych i bolesnych uwag, ale o tym pisaly juz i inne
dziewczyny.
Bo mozna by bylo o tym pisac i pisac!
Gdy maz wyjechal sam na jakis czas zagranice (pisze tam doktorat) to jeden z
sasiadow ciagle mi mowil zobaczysz on juz nie wroci, znajdzie sobie tam inna,
albo ze napewno cie zdradza. (Ja sie tylko smialam pod nosem, bo z taka osoba
to nawet nie warto dyskutowac )
Pewnego razu wybralismy sie cala rodzina nad rzeke powedkowac. Maz zarzucil
wedke w miejcu gdzie zawsze lowimy zachowujac oczywiscie dozwolona odleglosc
od innych wedkarzy. Ale jednemu to sie niespodobalo stwierdzil, ze maz napewno
wyploszy mu ryby
i chwycil 0,5 merowy drag i ruszyl na meza!!!

Lub inny przylad Moj tata czasami chodzil z wnuczka na spacery, bo po porostu
to lubil. Ale doszly nas sluchy ze inni ludzie tak mowia cytuje:
"Same siedza w domu, a biednemu facetowi z wozkiem kaza chodzic! " Jak to
uslyszala to sie usmialam, ze ludzie nie maja czym sobie glowy zawracac.
Lub krytyka gosci przy stole, ze ten sok pomaranczowy to jest sztuczny oni
kupuja innej marki, a ten ma smak ich plynu do kapieli. Ze lody tez nie takie
itd......
Zawazylam rowniez, ze wiele osob lubi podkreslac, ze to co oni maja jest
najlepsze, najladniejsze.
Moj tata ma nawet znajomego ktory twierdzi, ze wszyskie granice panstw powinny
byc pozamykane, a ludzie siedziec we wlasnych krajach!
Tym bardziej nie powinno byc dopuszczone zawieranie malzenstw roznych
narodowosci! I co Wy na to! Ale to juz chyba skrajny przypadek!
Nie ma tu co juz wspominac o glupich docinkach lub wyzywaniu ludzi na ulicach,
ze ktos jest grubszy, czy dziwnie ubrany lub czymkolwiek innym wyroznia sie z
tlumu! Bo to tez sie zdaza, a nawet slyszalam o pobiciu osoby za to, ze miala
ciemniejsza skore.
Wiem, ze nie wszystki moje przykalady sa na temat nietolerancji, ale sa to
zdarzenia ktore utkwily mi w pamieci.
Dodam, ze mieszkam w miasteczku pod Warszawa.
I oczywiscie nie twierdze, ze wszyscy Polacy sa nietolerancyjni, chamscy itp.
Tylko wydajemi sie, ze troche za czesto zdarzaja sie u nas przykre sytuacje i
raniace slowa, ktorych mozna by uniknac gdyby czesc spoleczenstwa byla bardziej
tolerancyjna.
Napisalam to wszystko troche chaotycznie bo boli mnie glowa
(nie mam rowniez polskich liter)
Pozdrawiam emamusie
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pies bez kaganca mogl ugryzc moja 9-mies.corke !
Tak, tak klocic sie nie bede bo ja wiem swoje a wy swoje, kazdy ma prawo do
wlasnego zdania w demokratycznym kraju i ja je MAM
Co do kup i nie sprzatania ich, to wlasnie wychodzi nasza kultura, chamstwo i
ciemnogrod, masz psa, wychowaj go odpowiednio, traktuj rozsadnie, ale sam tez
pokaz ze jestes swiadom posiadania zwierzaka. Ja naleze do takich swiadomych
osob , ktore na spacer zabieraja woreczki foliowe i bedac na placu zabaw,
zostawiaja psa przed ogrodzeniem. Co i tak nie uchrania mnie przed gadaniem,
wtarcaniem sie i glupim gadaniem ludzi ktorym zapewne nie podoba sie fakt , ze
ja wogole tego psa posiadam. Z 2 msc temu wrocilam do kraju i zaskoczyla mnie
nagonka jaka sie prowadzi od pewnego czasu na psy, ludzie wrzucicie na luz,
niedlugo wlasciele czworonogow beda musieli jezdzic z nimi za miasto zeby w
spokoju z nimi pospacerowac, a nie ogladac sie co chwila czy jakas idiotka
jedna z druga nie podleci i cie nie zbluzga, fuj.
Nigdy nie mialam duzego psa i nie chce go miec, ale nie przeszkadzam zyc innym
z takimi olbrzymami, jesli zas taki czworonog pojawi sie w okolicy moich dzieci
to podchodze i pytam " czy piesek lubi dzieci czy nie ugrayzie itp.", poza tym
obserwuje psa i widze czy jest pooddenerwowany, czy zachowuje sie bardzo
lagodnie. Zaden pies z lagodnego misia nie zmienia sie nagle w bestie.
Obawiam sie ras tzw. niebezpiecznych ale tez nie robie problemu jesli pies
jest spokojny, po prostu odchodze.
Nie zgadzam sie z ktoras z was ze nawet ratlerek musi nosic kaganiec, usmialam
sie do lez, wiesz ile pieski takiej rasy waza pewnie do 5 kg, a z obserwacji
wiem ze miesko trzeba im kroic na drobniutkie kawaleczki bo nie sa w stanie
wiekszych kawalkow pogryzc, chyba ze spotkalas w swoim zyciu wscieklego
ratlerka albo taki piesek dotkliwie cie pogryzl ( a ty wazac 10 razy wiecej od
niego nie moglas sie obronic)to zwracam honor, choc moje 1,5 roczne dziecko
doskonale radzi sobie z tak malutkimi psami.
A autorka watku z tym tematem takze wydaje mi sie troszke przewrazliwiona ,
moglabym opisac podobnie dzisiejsza sytuacje , kiedy idac do sklepu duzy pies
na smyczy ale bez kaganca powachal moja 2,5 latke, rany!!! przeciez tez mogl ja
ugryzc. Moze powinnam ci podziekowac za otwarcie mi oczu hehe.
A tak na marginesie mnie rzeczywiscie zaden pies nie ugryzl i nie mam jakis
traumatycznych wspomnien z tymi zwierzakani zwiazanych, pogryzl za to moja
mame, ktora ma psa , kocha te zwierzaczki i widzac jakiegos olbrzyma na ulicy
nie ucieka na druga strona tylko zagaduje i usmiecha sie, mysle wiec ze to
takze nie jest problem , aczkolwiek trzeba miec dobre checi, a nie kazdy z nas
je ma.
Teraz mozecie sobie pojezdzic po tym co napisalam , a ja znikam... zyczcie
mi milego wyjazdu z moimi dwunozkami i czworonogami.
Pa Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: gdzie sie chowaja inne robale?
Piaskownica siedliskiem pasożytów? 7
Skomentuj

Dla dzieci nie ma większej frajdy jak zabawa w piaskownicy – kopanie dziur, stawianie babek, budowanie zamków i fortec. Wszystko byłoby piękne, gdyby piasek był czyszczony i systematycznie wymieniany. Często dochodzi też do tego, że w miejscu zabaw dzieci, pieski i kotki pozostawiają po sobie „poszlaki” w postaci moczu i kupek, uznając piaskownicę za rajską kuwetę. Odchody te zazwyczaj zawierają jaja pasożytów lub ich formy dojrzałe. I niestety, ale często w takich właśnie piaskownicach bawią się dzieciaki, co nierzadko skutkuje różnymi chorobami pasożytniczymi.

Jakich „towarzyszy zabaw” ma dziecko w niepewnej piaskownicy?

Lamblia (Lamblia intestinalis, Giardia lamblia) należy do wiciowców, ze względu na posiadanie wici umożliwiającej poruszanie się parazyta. Postacią inwazyjną dla człowieka jest cysta – bardzo mała, owalna struktura. Lamblia występuje na całym świecie i wywołuje chorobę zwaną lambliozą. Jest ona głównie zauważana u dzieci. Lokuje się w jelicie cienkim, wyrostku robaczkowym i przewodach żółciowych. Przenosicielami lamblii są ludzie, zwierzęta, muchy i karaluchy. Objawy inwazji to: kłujące bóle brzucha, wzdęcia, zgaga, odbijania, nudności, wodnista biegunka, zapalenie żołądka, pęcherzyka żółciowego, wyrostka robaczkowego, bóle głowy, gorączka, męczliwość i ogólne osłabienie. Nie wszystkie z tych objawów muszą wystąpić. Do badania pobierany jest kał lub treść dwunastnicza.



Owsik (Enterotobius vermicularis) jest parazytem należącym do nicieni, ponieważ ma postać małej niteczki. Postacią inwazyjną są jaja owsika. Owsik jest pasożytem kosmopolitycznym, czyli występującym na całym świecie. Jest typowy dla człowieka, a lokuje się w jelicie grubym, aż do wyrostka robaczkowego. Zarażamy się poprzez inhalację jaj przez drogi oddechowe, autoegzoinwazję – przez brudne ręce, autoendoinwazję – samica owsika składa jaja w jelicie lub retroinwazję – wykluwanie się larw z jaj w okolicach odbytu i ich aktywne wpełzywanie do jelita, gdzie dojrzewają. Owsik powoduje parazytozę, zwaną owsicą. Objawami parazytozy jest świąd w okolicy odbytu i pośladków i związane z tym zaburzenia snu, widoczne na odbycie białe niteczki – owsiki, bóle brzucha, trudności w oddawaniu stolca oraz zmiany skórne podobne do alergicznych. Do diagnostyki wykonuje się wymaz okołoodbytniczy lub pobiera się pasożyty poprzez naklejenie plasterka celofanowego.

Glisty: ludzka/psia/kocia (Ascaris lumbricoides, Toxocara canis/cati) są pasożytami również należącymi do nicieni. Ich postaciami inwazyjnymi są jaja. Glisty, podobnie jak wspomniane już wyżej pasożyt,y są kosmopolityczne. W przypadku glisty ludzkiej przenosicielami są owady i koprofagi (organizmy żywiące się kałem), w pozostałych przypadkach, przenosicielami są odpowiednio psowate i kotowate. Wszystkie te glisty upodobały sobie jelito cienkie. Do objawów inwazji zaliczamy: niedrożność jelit, osłabienie, bóle głowy, rozdrażnienie i reakcje alergiczne. W celu diagnostycznym pobiera się świeży kał (jaja giną w temperaturze 37°C).

Tasiemiec bąblowcowy (Echinococcus granulosus) jest kosmopolitycznym tasiemcem. Jego drobna wielkość jest odwrotnie proporcjonalna do zagrożenia jakim jest dla naszego organizmu. Postacią inwazyjną jest tzw. protoskoleks. Tasiemiec ten lokalizuje się w mózgu, wątrobie, płucach, mięśniach i kościach. Przenoszą go zwierzęta mięsożerne np. pies, wilk, trawożerne np. krowa, owce, kozy oraz człowiek. Tasiemiec ten wywołuje bąblowicę (echinokokoza). Objawy zależą od tego gdzie się umiejscowił tasiemiec. W wymienionych strukturach anatomicznych mogących paść łupem bąblowca tworzy się torbiel, która wywołuje objawy uciskowe. I tak może to być zastój żółci, żółtaczka, niedodma w płucach, zanik kości, bóle głowy, nadciśnienie śródgałkowe, osłabienie mięśni. W diagnostyce wykorzystuje się punkcję wybranych partii ciała.


Toxoplasma gondii należy do sporowców i również jest pasożytem kosmopolitycznym. Postaciami inwazyjnymi są tachyzoity, bradyzoity i sporozoity. Toxoplasmę przenoszą zwierzęta kotowate. Pasożyt za swoje lokum obiera mięśnie, mózg i makrofagi. Toxoplasma gondii wywołuje toksoplazmozę w następujących postaciach: oczna, węzłowa, mózgowa i wrodzona. Objawia się ona gorączką, objawami grypopodobnymi, objawami neurologicznymi oraz powiększonymi węzłami chłonnymi.

Jak może dojść do inwazji?
Wszystkie wymienione choroby można śmiało zaliczyć do kręgu „chorób brudnych rąk”. Dziecko słynie z tego, że prawie wszystko testuje drogą oralną – próbuje powstałych babek z piasku, sprawdza trwałość łopatek, wkłada kamyczki do buzi, podnosi i zjada jedzonko, które mu spadło. Wszystko to może się przyczynić do zakażenia pasożytami. Czasem bywa i tak, że dziecko podczas zabawy znajdzie w piaskownicy prezent w postaci psiej lub innej kupki...

Wyjdź naprzeciw parazytom
Trzeba zadbać o to, by piasek do piaskownic na placach zabaw był systematycznie zmieniany. Uzasadnionym też będzie postaranie się o zakaz wprowadzania zwierząt tam, gdzie się bawią dzieci oraz zamontowanie dodatkowych płotów, uniemożliwiającym zwierzakom zwiedzanie m.in. piaskownicy.

Już od najmłodszych lat wpajajmy dzieciom wiedzę na temat higieny. Należałoby uświadomić je o tym, jak ważne jest częste mycie rąk, warzyw i owoców. Poświęćmy też więcej uwagi małym dzieciom, które tak bardzo są ciekawe świata i jego smaków – dopilnujmy, aby jakieś zanieczyszczone przedmioty nie znalazły się w ich ustach.

Katarzyna Ziaja Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: obraza uczuc religijnych - oskarżenie wytrych
crax napisał:

"Oj, szanuj swoją głowę, bo masz ją tylko jedną. A właśnie w tym wypadku byś ją
straciła. Zrozum, iż to, że podaję jakieś źródło to nie znaczy, że podpisuję
się pod wszystkim co tam napisane obiema rękami. Było tam napisane o papieżu -
i o to chodziło. I z tym się zgadzam. Ale pozostała część (której się
uczepiłaś) nie miała z naszą dyskusją nic wspólnego. A uczepiłaś się jej ot,
tak sobie. Żeby tylko wytknąć mi błąd. Tak jak w przypadku św. Antoniego czy
kar za usiłowanie zabójstwa. Wiesz... śmieszne to trochę."

Wystarczy, że podpiszesz się jedną ręką.
Owszem, to co pisali o Papieżu było równie śmieszne jak cała reszta.

"Nie musisz przypominać, ponieważ nigdy temu nie zaprzeczałem. NIGDY!!
Faszystowscy kaci też mieli pieski, kotki, dzieci, które głaskali po
główkach... No i to były ich pozytywy, czyż nie? Ale jednocześnie miliony
takich samych dzieci wysyłali do komór gazowych. Więc, jeśli o nich piszę, to
raczej pozytywów nie wymieniam. Tylko skupiam się na negatywach."

JPII popierał ludobójców... Weź się stuknij w mózg, innym stwierdzeniem nie
mogę tego skomentować.

"I tutaj masz rację. Te artykuły były krytyczne wyłącznie "w twoim odczuciu".
Czyli rzecz pojmując skrajnie subiektywnie. To było, że tak sparafrazuję,
delikatne i ledwo dostrzegalne dobrotliwe pogrożenie paluszkiem, a nie normalna
krytyka."

Taaak. Zapewniam Cię, że nie były to artykuły krytyczne tylko w moim odczuciu.
Rzeczowa krytyka to analiza wartości, wiesz? Dobrych i złych stron. Przy tylko
złych upierają się wyłącznie ci, którym obce jest znaczenie słowa
sprawiedliwość.


"Czy to, że ktoś kocha ludzi (zresztą nie wszystkich) ma tego kogoś
predysponować do stawiania mu pomników?? I nazywania ulic jego imieniem???? No
wybacz..."

No comments. Tracę siły.

"No i właśnie tak jest najłatwiej odpowiedzieć. Wymijająco. To BARDZO wygodne.
Nie podając racjonalnych argumentów. Odpowiedź typu: "Bo ty jesteś głupi i tak
tego nie zrozumiesz". Brawo :)))"

No właśnie, Twoja kolejna odpowiedź wskazuje na to, że miałam rację, iż nie
warto się fatygować.

"Jeśli już tak piszesz, to znaczy, że tłumaczenie mi czegokolwiek uważasz za
pozbawione celu. A twoje przykłady są, hmmmm... niepoparte dowodami."

Słuchaj no, wskazałam ci konkretnych autorów, niezależnych historyków, wolę
czerpać wiedzę od nich niż od IV międzynarodówki, czy wydawnictwa, które głosi,
że Matka Teresa to czarownica piorąca brudne pieniądze. Zaglądnij sobie
do „Półwiecza” Roszkowskiego. Wpływ na obalenie komunizmu przez JPII jest
niepoparty dowodami? Zapewniam Cię, że wierzą w to mądrzejsi od Ciebie i ode
mnie też. A to, że reżim Castro zelżał po wizycie JPII to fakt, który nie
podlega dyskusji. Jakie są twoje dowody na to, że tak nie było? A tak, sorry,
zapomniałam.

No oprócz
tego z Argentyną i Chile. Poszło tam, o ile dobrze przeczytałem, "w sumie o
drobiazg - trzy bezludne wysepki Lennox, Picton i Nueva znajdujące się w kanale
Beagle na samym południu obu państw". Tym samym Wojtyła zapobiegł III Wojnie
Światowej, w której zginęłoby co najmniej z miliard ludzi :))) No, ale lepszy
rydz niż nic.

Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, czy czasem nie przeceniasz możliwości jego
urzędu.

"No nie rób jaj!!!! :)))) Pokaż mi JEDNEGO Polaka, który jest osobą publiczną,
który śmiałby powiedzieć COKOLWIEK naprawdę krytycznego nt. Wojtyły. :)))"

Tylko, że na wykładach z prawa karnego Zoll nie miał obowiązku mówić
czegokolwiek o Wojtyle, a tymczasem mówił. I gwarantuję Ci, że z
Twoimi „mądrościami” nie zgodziłby się.

"Jak to mam nie insynuować?? Sama napisałaś: "wyśmiewam zjawisko - nie ciebie".
A właśnie o to chodzi że żadnego zjawiska nie wyśmiewasz, tylko MNIE osobiście!
Do czego zresztą masz prawo. Więc nie kłam na przyszłość."

Dobra, dobra. Dość wybiórczo podchodzisz do tego co piszę, również na twój
temat.

"Błahy przykład, hmmmm... A mogłabyś podać inne? Nie "błahe"? Bo akurat
uczepiłaś się: stalinizmu w latach 80-tych, Kodeksu Karnego i św. Antoniego.
Jeśli tylko na to cię stać... To powodzenia."

Te lata osiemdziesiąte to tylko symbol bezmiary idiotyzmu źródła, Twoim
zdaniem "w sumie niezłego", "w miarę rzeczowego", z którego czerpiesz "wiedzę".
Pokazuję go teraz wykształconym ludziom, którzy w moim otoczeniu dominują (nie
wszyscy z nich to katolicy zakochani w JPII) i mamy ogromny ubaw. Oczywiście na
zakrapianych imprezach, bo na trzeźwo nie da się tego doczytać do końca.
Podobnie to, jak świetnie się znasz i rozumiesz przebieg procesu
beatyfikacyjnego, to, że Wojtyła popierał Rydzyka (tak samo jak Pinocheta i
podobnie jak Pinochet Rydzyk nim manipuluje), prawo wszędzie jest takie samo,
Ty najlepiej wiesz kiedy dochodzi do jego nadużyć, wiek Maryi, która była
molestowana przez Ducha Św. itp.
Zresztą napisałam, że nie chodzi o to, że głosisz błędne informacje, tylko
sposób, w który to robisz, styl pt. "padajcie na twarze przed moją
wszechwiedzą".

Mimo wszystko cieszę się, że potrafimy jednak w miarę kulturalnie ze sobą
porozmawiać, bez uciekania się przez Ciebie do pomocy Jajca, żebyś mógł "dop...
papieżakom" czy "katolickim oszołomom".

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Sierpień 2004 nowy wątek.
witajcie!

właśnie zajadam samotnie swoje ciasto urodzinowe Julka śpi bo obudziła mnie
już o 5-tej więc pół dnia odsypia swoje. Mąż obiecał wrócić szybciej z pracy no
i właśnie jeszcze siedzi w niej a wyjechał przed 7-mą rano. Rodzinka i znajomi
królika zwalą się w weekend. A moi przyjaciele co dziś mieli wpaść jako jedyni,
utknęli w szpitalu, bo najprawdopodobniej nie utrzyma Ania ciąży ( a to sam
początek). A tak się wszyscy cieszyliśmy i ich dopingowaliśmy. Wylądowali
dzisiaj w nocy z powodu krwotoku i nadal lekarze się wahają. Mam nadzieję, że
sie uda i może dzięki leżeniu tak jak ja dotrwa do tygodnia dla dziecka
bezpiecznego. Ja trzymam za nich kciuki i modlę się, bo w takich sytuacjach
ufam zawsze, że Bóg wie co robi, choć jak przez 2 miesiące pierwsze miałam
skórcze i okropne bóle to lekarz mnie ostrzegł, że są niewielkie szanse na
utrzymanie Julki to non stop ryczałam i miałam depresję taką, że hej. Potem
bałam się cokolwiek mówić i nawet moja mama i siostra dowiedziały się dopiero w
wigilię, że może w lipcu będzie dzidzia.

A u Julki wszystko OK. Dzisiaj właśnie raniutko odkryłam, że przebiła się W
KOŃCU druga jedynka, choć już się śmiejemy z mężem, że mamy zamiast dziecka
pieska rasy bokser - tak się mała ślini. Na szczepieniu było ok. Julka waży
niecałe 8 kg więc coś się ruszyło do przodu. Pani doktor za wiele jak zwykle
jej nie oglądała, jedynie na piersi jej zwróciłam uwagę, bo mamy z mężem
wrażenie, że przez ostatnie 2 m-ce jej się pojawiły takie małe cycuszki. Nie
wiem czy to normalne, więc Pani doktor nas wysłała do dziecięcego endokrynologa
no i badania krwi przedtem musimy zrobić. Kazała nam też odstawić drób. Julka
wcale nie je dużo kurczaków, a podobno indyki jak zjedzą coś nieodpowiedniego,
to zdychają i dlatego są lepsze niż kurczaki. W sumie tylko parę razy
ugotowałam jej sama coś na polędwiczce od piersi a tak to wcina słoiczki, a
przecież tam kurczaki chyba nie są pędzone sterydami, bo by taki koncenr sie
przekręcił za taką przewałkę.

Na razie z mężem nie lecimy na badania krwi, bo do dziś pamiętam rączki i
główkę i stópki Julki po szpitalu. Pokłute jakby dopadł ją rój pszczół.
Poradzimy się jeszcze prywatnie Pani doktor naszej no i zobaczymy. A może mamy
dziewczynek mnie pocieszą, że ich pannice też tak nagle dojrzały?

Co do wagi to na szczęście Pani doktor sie nie czepiała. Jedynie wyglądaliśmy
na rodzinę patologiczną bo wizyta była o 9:30 a z rańca Jula walnęła takiego
fikołka w łóżeczku i jechała z fifą na środku czółka. No cóż nie pierwsza i nie
ostatnia.

Motoryka u nas do przodu: powoli krzyczy i gramoli się i już staje w łózeczku,
albo jak jej troszkę pomagamy to np. przy kanapie, ale i tak the best są
sprężynki. Hit od 4 m-ca życia, tyle że teraz już nie w leżaczku A tak
swoją drogą to kupiliśmy dość drogi leżaczek, a właściwie od miesiąca go już
wcale nie używamy. Zęby + rozwój motoryczny = znów problemy z zasypianiem.
Teraz jednak już nie wystarczy przekręcanie się na brzuch tylko gramolenie się
przy akompaniamencie stęknięć i jęków do barierki aby stanąć bądź klęknąć choć
na chwilę, no a potem walnąć się w dyńkę. Chyba po proszę aby babcia kupiła jej
kask ochronny na tą głowę no i ubranie jak dla bramkarza hokeisty.

Niestety mała gada a właściwie śpiewa nikt nie wie co, za to już nie gada mama,
tata, baba. Bije wszystkim tylko brawo, nawet Pani doktor po zastrzyku na WZW
jak wychodziła zamiast papa to brawo bije. A najlepiej klockami nawalać w
sprzet tatusia. O!! To jest dopiero oddźwięk. Stanowczo aczkolwiek delikatnie
jej tłumaczę, że to tatusia i liczę, że kiedyś zrozumie, bo niestety nie jestem
w stanie na razie przemeblować inaczej szuflandii, jak będzie już raczkowała na
całego to się pousuwa niebezpieczne rzeczy i tyle.

Dziękuję za to, że ktoś zauważył moją nieobecność. TO miłe. Wpierw były święta,
wtorek szczepienie i mąż w domu, więc pojechaliśmy sobie do Klifu na zakupy, a
wczoraj całe 4 godziny spędziłam na zebraniu wspólnoty, dobrze, że to tylko 15
rodzin, bo aż strach pomyśleć co by było gdyby nas tu więcej mieszkało.

Lecę do kuchni, bo narobiłam tyle jedzenia dla gości a chyba sama będę musiała
to wszystko próbować no i lusterko postawię i lampeczkę wina sobie wypiję za te
moje latka )

No i zabrałam się w końcu za czytanie. Wpadł mi ten zapomniany na półce Kod
Leonardo da Vinci i dzisiaj kupiłam sobie Jestem nudziarą = Moniki Szwaji. To
drugie to takie lekkie do czytania w ogródku, bo pewnie trzeba będzie się
oglądać non stop za Julką.

Muszę nadgonić czytanie bo chyba sobie tutaj jakieś elaboraty pisałyście )
no i zauważyłam nowe mamusie, więc witajcie i mam nadzieję, że się u nas
zadomowicie i podzielicie swoimi troskami i kłopotami.

Buziaczki
Asia
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 231 wypowiedzi • 1, 2, 3