Pieśni Wielkopostne

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: Pieśni Wielkopostne





Temat: co to wlasciwie znaczy?
Jakie są główne grzechy dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w Polsce?

[Co to za pytanie? O jaki dialog chodzi? Zydzi (przynajmniej
ortodoksyjni) odrzucaja dialog na tematy teologiczne. Nie mamy o
czym dyskutowac. Mamy swoja religie. Nie mamy zamiaru nikogo na nia
nawracac, ani nie jestesmy zainteresowani zapoznac sie z zadna inna
religia. Wiec nie ma o czym dyskutowac.]

- Mam wrażenie, że Kościół nie dostrzega pewnych problemów. W Wielki
Piątek jak co roku modlono się w kościołach, "aby lud, który niegdyś
był narodem wybranym, mógł osiągnąć pełnię odkupienia". To jest złe
tłumaczenie. W wersji łacińskiej mszału nie ma słów: "lud, który
niegdyś był narodem wybranym" - ale "lud, który jako pierwszy został
wybrany". Nie można modlić się za naród niegdyś wybrany, bo on nigdy
nie przestał być narodem wybranym! Ks. Stanisław Musiał nazwał to
tłumaczenie sabotażem teologicznym. A ono przetrwało do dziś... Tak
jakby nie było Soboru Watykańskiego II, nie było łez Jana Pawła II w
Instytucie Yad Vashem. Jakiż problem zrobić korektę, wydrukować
erratę, którą wklejono by do mszału? [Zupelnie jest nam obojetne
jak sie katolicy modla.]


Kto mógłby to zarządzić?

- Episkopat. To sprawa, którą powinna się zająć komisja liturgiczna
Episkopatu.

Zwracał się ksiądz z tym do Episkopatu?

- Od kilkunastu lat piszę o tym we wszystkich moich tekstach.
Sygnalizowałem też inne sprawy, np. tytułów akapitów w Biblii.
Niektórzy zarzucają mi, że chcę zmieniać Pismo Święte, ale to
nieprawda. Ja chciałbym, żeby ono było w sposób poprawny odczytywane,
a nie deformowane, żeby znikły tytuły akapitów sprzeczne z dokumentem
soborowym "Nostra aetate" takie jak "Jezus odrzucony przez swój
naród" czy "odrzucenie Żydów". Najlepiej byłoby wydać Biblię bez
śródtytułów, bo one narzucają interpretację. Zapewne są ludzie,
których to nie boli, których to nie dotyczy, którzy przechodzą obok
tego jak obok napisu na murze: "Żydzi do gazu!" czy "Żydy won!".

Ksiądz to porównuje?

- A jakaż jest różnica między napisaniem na płocie "Żydy won!" a
dopisaniem do Pisma Świętego hasła "odrzucenie Żydów"? Tu jest trochę
grzeczniej, a tam trochę mniej? Mówimy: to jakiś dureń maluje po
płocie, po co się przejmować. Przepraszam bardzo, a kto napisał w
Piśmie Świętym? Teologowie, bibliści. Całe tłumaczenie Biblii
Tysiąclecia weszło do liturgii. Chyba coś tu jest nie w porządku.
Dlaczego przez tyle lat nikt nie chce tego ruszyć? [Kazde
tlumaczenie biblii (kazde tlumaczenie jakiegokolwiek tekstu) jest
interpretacja. Jezeli ksiadz chce dobre tlumaczenie biblii na jezyk
polski, to niech poczyta tlumaczenie rabina Pecarica (wydane przez
fundacje Laudera). ]

Ksiądz ma też zastrzeżenia do pieśni wielkopostnych.

- Tu jesteśmy w samym sercu wielkiej katechezy, która w Wielkim
Tygodniu robi się szczególnie dotkliwa. Adorujemy krzyż [ wedlug
judaizmu adoracja krzyzu(lub jakiegolwiek innego symbolu lub
przedmiotu to balwochwalstwo. Nic dziwnego ze wedlug wielu rabinow
chrzescianstwo to poganizm . ] i śpiewamy "Ludu, mój ludu, cóżem ci
uczynił". Dla przeciętnego człowieka ten lud to przecież nie są
ludzie zgromadzeni w tym kościele, tylko Żydzi. Bo czy Polaków Bóg
"wyzwolił z mocy faraona"? Nie. Mało komu przyjdzie więc do głowy, że
to on swoimi grzechami ukrzyżował Jezusa. Nie brak też pieśni o tym,
jak Żydzi się rzucili jako lwy zaciekłe na Pana Jezusa.

A czym, jeśli nie deformowaniem Pisma Świętego, są pasje sprawowane
na polskich dróżkach i w polskich parafiach, których bronimy jak
niepodległości? W Kalwarii Zebrzydowskiej stroje faryzeuszy z rogami
wyraźnie podsuwają konotację: Żyd to diabeł. Jeśli ktoś spotyka
Jezusa, spotyka judaizm, a zatem jeśli spotyka antyjudaizm, to czy
naprawdę spotyka Jezusa?

[Ten ksiadz widzi ze chrzescianstwo i judaizm nei moga wspolzyc. Ze
niemozliwe byc jednoczesnie ksiadzem i zydem. Wiec on probuje
przerobic katolicyzm w cos czym ta religia nie jest i judaizm tez w
cos czym judaizm nie jest. Ksiadz ma wlasne pojecia o chrzescianstwie
i judaizmie i probuje udowodnic zydom i katolikom ze jego pojecia sa
prawidlowe a caly swiat jest w bledzie. Dzien dobry don kichocie!]

[reszte cytuje bez komentarza:]
To dlaczego Kościół nie chce tego zmienić?

- Nie wiem, to nie jest pytanie do mnie. Uważam, że to znieczulica,
brak elementarnej empatii. Ja mogę co najwyżej krzyczeć, prosić.
Czuję się bardzo mocno zjednoczony z ludem żydowskim i sądzę, że
takie akcenty poniewierają ten lud i tak przez wieki poniewierany. W
polskim świątku Jezusie Frasobliwym widzę przede wszystkim Żyda
poniewieranego na polskich drogach A źle zinterpretowane Pismo Święte
mi w tym pomaga.

Nie pamięta się o tym, że Polska jest największym na świecie
cmentarzem żydowskim. Że ten ból żydowski na polskiej ziemi
szczególnie promieniuje. Jeżeli się tego nie słyszy - a chyba się nie
słyszy - to mamy poważny problem braku wrażliwości. Dla mnie
osobiście jest to problem moich zamordowanych rodziców, którzy nigdy
Jezusa nie odrzucali, mojego brata, mojej całej rodziny, tych
wszystkich, których kocham i za którymi tęsknię. Mój głos to
jednocześnie krzyk księdza katolickiego, który powinien kiedyś być
usłyszany. Sam w Wielki Piątek nie czytam tak tej modlitwy za Żydów,
modlę się "za lud, który był wybrany jako pierwszy". Kiedy to
wymawiam, drżę.


Dlaczego?

- Bo uważam, że wszyscy powinni tak zrobić, a jakoś nikomu to nie
przeszkadza. W brewiarzu też można się natknąć na ten zwrot. Został
on wprowadzony w rzeczywistość Kościoła w Polsce bezkarnie,
fałszywie, jakby komuś zależało na tym, żeby tę nieprawdę nieść, żeby
oskarżać Żydów. Nie mam prawa posądzać biskupów, że nie chcą
zachowywać nauczania Kościoła. Fakty mówią jednak, że lekceważymy to
nauczanie, machamy na nie ręką.

Nie chcę powiedzieć, że nic nie drgnęło, wrażliwość wśród młodzieży
jest coraz większa, młodzi ludzie potrafią dziś antysemickie napisy
na murach zamalowywać. Ale oprócz pozytywnych znaków są takie, które
przejmują bojaźnią, każą mówić, że pewien rodzaj diabła przepędza się
tylko postem i modlitwą.





Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wesolych Swiat


Wiesław Jan Wysocki

ŚWIADECTWA ŻYCIA RELIGIJNEGO WIĘŹNIÓW OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH

Część II

Czy w KL Auschwitz Bóg pytał o prześladowanego i cierpiącego Häftlinga? Jak
wyglądał religijny mikrokosmos obozu?*



Święta religijne w warunkach obozowych

Nie sposób nawet w najbardziej skrajnych i restrykcyjnych warunkach wyrwać całej
zbiorowości jej dziedzictwa kulturowego; całkowicie oderwać od zwyczajów i
nawyków narodowych, środowiskowych, mentalności cywilizacyjnej etc. Do takich
najgłębiej zakorzenionych potrzeb ludzkich należą święta religijne, zwłaszcza te
największe, obrosłe swoistą kulturą, obrzędowością, klimatem...

Największe święto chrześcijan – Wielkanoc – zewnętrznie, poza Wielką Niedzielą
jako dniem wolnym od pracy i - z powodu liczniejszych urlopów nadzorujących
esesmanów - zmniejszonym rygorem, nie wyróżniało się niczym od codziennego dnia
obozowego. Ale tylko pozornie, gdyż więźniowie, a zwłaszcza więźniarki,
poddawały się nastrojom tego okresu liturgicznego i zwyczajom kościelnym;
organizowały namiastki rekolekcji wśród chorych współtowarzyszek (KL Majdanek),
śpiewały (raczej: nuciły) pieśni wielkopostne i wielkanocne, budowały w
ustronnym i mało dostrzegalnym miejscu miniaturki Grobu Pańskiego. Niektórzy
podejmowali wyrzeczenia: w Wielki Piątek, gdy ktoś dostał tzw. zulagę w postaci
kawałka kiełbasy zamienił ją na marmoladę; więźniarki na Majdanku tego dnia
zrezygnowały z kostki cukru, jaką wtedy dostały, itp. Wspomina jedna z kobiet:
„Zaczęłam sama siebie przekonywać, że przecież tu, w tym strasznym lagrze, nie
obowiązują posty, że tu nie trzeba pościć. Kiedy zdecydowana byłam zjeść
plasterek kiełbasy rozgrzeszając samą siebie, przychodziły nowe refleksje:
przecież ten kawałek kiełbasy mnie nie uratuje, nie nasyci głodu, jeżeli tak
długo nie jadłam kiełbasy, to i teraz w Wielki Piątek, nie muszę jej jeść. Może
trzeba ponieść jakąś ofiarę, żeby przeżyć, [...] może z trzydzieści razy
zmieniałam decyzję.24 Niektórzy starzy więźniowie mogli spotkać się z okazji
świąt „przy stole” w małej grupie w kąciku izby bloku, ale częściej towarzyszyły
uwięzionym szyderstwa i kolejne dramaty. W Wielki Piątek 1942 r. w KL Auschwitz
ks. Piotr Dańkowski usłyszał od kapo: „Dziś będziesz ukrzyżowany jak twój
mistrz.”25 Na ramiona narzucono mu ciężką kłodę, pod którą kilkakrotnie upadał,
aż skonał pod ciosami oprawcy. Podobną bluźnierczą (w oczach esesmanów było to
szyderstwo) scenę W. Siwek utrwalił na obrazie - Powrót karnej kompanii z pracy.
Jest to opis sytuacji z Wielkiego Piątku 1942 r. w karnej kompanii, gdzie
znęcano się nad księżmi i Żydami, zwłaszcza tymi ostatnimi; w końcu spośród
zmaltretowanych półżywych ludzi wybrano jednego, któremu wbito na głowę zwój
drutu kolczastego, a do ręki włożono łopatę, pozostałym kazano procesjonalnie
wnieść go do obozu. Podobnych sadystycznych nawiązań, a nieraz dokładnych
naśladowań ewangelicznego opisu męki Chrystusa, znaleźć można w obozach nazbyt dużo.

Mniej drastycznie utrwalił się w pamięci uwięzionych obraz drugich wielkich
świąt chrześcijańskich – czas Bożego Narodzenia. Duch tych świąt jest zawsze
bardziej radosny, rzewliwy, emocjonalny... Nastrojowi temu ulegali wszyscy,
nawet w obozie, a w życzeniach dominowało pragnienie wolności i nadzieja
rozerwania kolczastych drutów oraz powrotu do rodzinnych domów.

W obozie lubelskim powstała kolęda w formie życzeń:

"Wesołych Świąt życzymy Wam

U wszelkich miast, u lagrów bram.

I Wam w pokojach wygodnych, jasnych.

I Wam w barakach wilgotnych, ciasnych.

Wszystkim Wam ślemy szczere życzenia,

Niech radość wszystkie smutki przemienia,

Niech się rozjaśnią zbolałe czoła,

Gdy tylko Gloria zabrzmi dokoła."26

Nawet na placu apelowym obozu stawiano świąteczne drzewko (utrwalił to z KL
Auschwitz W. Siwek na obrazie, przechowywanym obecnie w muzeum obozowym, pt.
Wigilia w Oświęcimiu 1940), choć rzeczywistość obozowa i wtedy rzucała swój
ponury cień; pod choinką składano zmarłych i zamęczonych Häftlingów.

Śpiewano pieśni; tylko czasem adwentowe, powszechnie kolędy, za co niekiedy
później bywały zbiorowe represje w postaci długiego stania z odkrytymi (zima!)
głowami. Powstawały pomysły na szopki świąteczne i noworoczne.

Okres świąt wnosił w życie więźniów pewien oddech „wolnościowy”, ale też nastrój
wigilijny, zwłaszcza gdy dochodziła do głosu tęsknota za najbliższymi,
niepewność dalszego losu, troska o rodzinę, wywoływał bardzo głębokie psychiczne
reakcje niemal u każdego uwięzionego.

Znaczna liczba Żydów, którzy przeszli przez obozy nazistowskie, zaznaczyła swoją
obecność elementami religijnymi, między innymi specyfiką odrębnego świętowania
swoich świąt. Szczególnie ważne miejsce miał Sądny Dzień (Jom Kippur), podczas
którego należało odmówić modlitwę Kol Nidre. Inne święta, jak Chanuka, Purim,
Seder czy Pesach miały swój rytuał, choć jego zachowanie było nadzwyczaj trudne
i tylko najbardziej ortodoksyjni Żydzi, mimo warunków obozowych, starali się
świętować wedle własnej tradycji. Bardzo często przy tej okazji ze strony
nadzorców spotykały ich szyderstwa i poniżenia.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Stanisław Soyka w Lubinie!
Stanisław Soyka w Lubinie!
Stanisław Soyka w lubińskim klubie Ave Cezar! Po kilku latach nieobecności
artysta powraca na lubińską scenę.Koncert 20 kwietnia ukaże Soykę wraz z
sześcioosobowym zespołem,Soyka Sekstet.Artysta zapowiada, prawie dwu godzinny
koncert,gdzie będziemy mogli usłyszeć jego wspaniałe piosenki i kompozycje.
Bilety do nabycia w Sklepach muzycznych Piano Forte w Lubinie i w Legnicy
www.pianoforte.pl , w Klubie Ave Cezar(Lubin ul.Piłsudskiego 22 vis a vis
Kauflanda)oraz w Barze Cezar (Lubin ul.Sportowa 7) www.avecezar.pl:
30 zł przedsprzedaż
35 zł w dniu koncertu - Klub Ave Cezar.

menagment koncertu:
Belushi - Rafał Ratajczak
GSM Mobile 506344706
e-mail beluschi@wp.pl

Stanisław SOYKA – śpiewak jazzowy, pianista i kompozytor, autor tekstów.
Urodził się w 1959 roku w Żorach na Górnym Śląsku w Polsce.

Swoją muzyczną drogę rozpoczyna jako sopran w chórze katedralnym w Gliwicach.
Ma 8 lat i jest już od dwóch lat także uczniem Państwowej Szkoły Muzycznej I
stopnia w Gliwicach w klasie skrzypiec. Kończy następnie Liceum Muzyczne w
Katowicach oraz wydział aranżacji i kompozycji w Katowickiej Akademii
Muzycznej.

Debiutuje w listopadzie 1978 roku recitalem w Filharmonii Narodowej w
Warszawie w ramach cyklu „ Jazz w Filharmonii”. Zapis tego występu znajdzie
się na jego pierwszym albumie zatytułowanym „Don’t you cry”. Śpiewa tam
utwory R. Charles’a, S. Wonder’a, Beatles’ów, Gershwin’a. Zafascynowany
zwłaszcza czarna muzyką, prezentuje własne interpretacje klasyków jazzu,
soul, bluesa, ale także polskich kolęd czy pieśni ludowych.

W 1981 roku ukazuje się płyta „Blublula”. Zawiera porywające wykonania takich
standartów jak „I’m just a lucky so and so” D. Ellington’a czy... Naima J.
Coltrane’a. Całość z towarzyszeniem Tria W. Karolaka. Płyta staje
się „Jazzową płyta roku ‘81” i rozchodzi się w „złotym” nakładzie. To wtedy
właśnie legendarny amerykański animator i krytyk jazzowy W. Connover
goszczący w Polsce podczas festiwalu Jazz Jamboree usłyszawszy Soykę, miał
powiedzieć: ten facet, to najlepiej strzeżony sekret muzyki polskiej.
Soyka jest gościem wielu festiwali nie tylko jazzowych w Europie (All Stars
Jazz Fest -Stockholm, Umbria Jazz –Perugia, Nancy Jazz Festival).

Od połowy lat 80 tych ujawnia się coraz bardziej indywidualny styl artysty.
Odchodzi od klasyki amerykańskiej w stronę polskiej tradycji muzycznej. Soyka
włącza do repertuaru swych koncertów coraz więcej własnych pieśni i piosenek.
Kształtuje się jakość najcenniejsza - własny unikalny wyraz.

W 1986 roku Soyka podpisuje kontrakt z niemiecką filią RCA, dla której
nagrywa swój pierwszy autorski album pt. Stanisław Sojka.
W 1988 roku rozpoczyna długoletnią, owocna współpracę z Januszem „Yanina”
Iwańskim – gitarzysta – współtwórcą charyzmatycznej grupy „Tie Break”
reprezentującej progresywne skrzydło polskiej sceny jazzowej lat 80tych.

Duet Soyka Yanina dużo koncertuje i nagrywa. O albumie „Acoustic” (wydanym w
1991 roku z duchowym i finansowym wsparciem - Dietera Meyera z grupy „Yello”)
mówi się, że o kilka lat wyprzedził modę na kocerty/płyty pop –
unplugged. „Acoustic” jak i następujący po nim album „Neopositive” rozchodzą
się w multiplatynowych nakładach, a piosenka „Tolerancja” staje się wielkim
przebojem.

6 lutego 1995 roku ukazuje się piętnasty longplay
zatytułowany „Retrospekcja”. Jest początkiem wieloletniego kontraktu artysty
z firmą Pomaton EMI Polska. Album jest zapisem koncertowych wykonań
największych hitów z lat 1983 – 1994 zarejestrowanych w Krakowie w kwietniu
1994 roku. To już Soyka przemawiający własnym, jedynym w swoim rodzaju
językiem muzycznym.

I oto nowa przygoda. Album „Soyka sings W. Sharespeare sonnets” z 1995 roku
to suma fascynacji literackiej i przyjaźni z wybitnym pisarzem, tłumaczem i
humanistą Maciejem Słomczynskim. Powstaje wybór 12 sonetów w przekładach M.
Słomczyńskiego i St. Barańczka, a w 20 miesięcy później suplement w postaci
tychże 12 sonetów śpiewanych w języku oryginału. Soyce przydarza się tez
niecodzienna okazja, by przebywającej z oficjalną wizytą w Polsce królowej
Anglii Elżbiecie II osobiście wręczyć egzemplarz sonetów podczas spotkania w
British Council w Warszawie w 1996 roku.

W latach 1996 – 2002 wychodzą m.in. albumy takie jak „Polskie Pieśni
Wielkopostne” czy „Sztuka Błądzenia”. Soyka eksperymentuje, szuka...

W 2003 roku Soyka komponuje i nagrywa muzykę do słów „Tryptyku Rzymskiego”
Jana Pawła II. 4 listopada tegoż roku podczas uroczystego koncertu z okazji
imienin Ojca Świętego w Watykanie wraz z zespołem wykonuje fragmenty utworu.
Autor bije brawo...

Wciąż inny wciąż nowy a jednocześnie rozpoznawalny od pierwszych nut. Jest
zwierzęciem muzycznym z charyzmą performera. Z zespołem czy solo wkrótce po
wejściu na scenę obejmuje całkowite panowanie nad publicznością. W jednym z
licznych wywiadów artysta powiedział „Nie gram dla fajerwerków, nie śpiewam
by się popisać. Moją ambicją i pragnieniem jest, by mój śpiew, moje pieśni
dodawały otuchy, podnosiły na duchu tych, którzy przychodzą mnie słuchać.
Chcę by wychodzili z koncertu pogodni i umocnieni.

Przyjdźcie i posłuchajcie

J.J.-info z www.soyka.pl Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Więcej Grand Prix w Polsce
Więcej Grand Prix w Polsce
Wieś Bydgoszcz (przez niektórych torunian zwana też Tyfusowem) –
podobno miasteczko na prawach powiatu w woj. kujawsko-pomorskim, nie
wiadomo dlaczego na spółę z Toruniem miasto wojewódzkie, a także
ośrodek przemysłowy o malowniczych barwach tęczy. Płynie przezeń
rzeka Brda, w której trudno doszukać się związków podobnych do wody.
Obok Bydgoszczy leży stołeczne miasto Toruń.

Pornosy w formie rzeźb, czyli symbole Bydgoszczy
Symbolem Bydgoszczy jest Łuczniczka, czyli sprośnie roznegliżowana
kobieta stojąca bezwstydnie naprzeciw teatru i rażąca swą nagością
nieliczną elitę bydgoską wychodzącą z owego gmachu. Czasami znika ze
swojego podestu i nieliczni oraz nietrzeźwi świadkowie twierdzą, że
chadza na ulicę Mostową do równie roznegliżowanego pana, który wisi
sobie na linie nad rzeką i ogląda płynące ścieki. Przez miejscowych
ów zawiśnięty nad Brdą nazywany jest "pan ciężka nóżka", bowiem
napchano mu 100 kg balastu do jednej z nóg, by nie zwisał dziwacznie
głową do dołu, tudzież nie fruwał nad miastem-wsią i nie nabijał
przechodniów na swą dzidę.

Po polsku lub po wolsku, czyli jak mówią w Bydgoszczy
Bydgoszczanie komunikują się specyficzną odmianą jezyka polskiego,
która cechuje się niewyrażnym wymawianiem wszystkich liter
oprócz „ę”, naleciałościami germańskimi i – ponoć – przeciąganiem
sylab. Legendy głoszą, iż narzecze to pochodzi z tej samej grupy
językowej co specyficzny dialekt chełmżyński (W Chamży ziamia pankła
ba dawna daszczo nie byo.). W czystej formie WIEŚ !!!

Trzymaj mapę do góry nogami, czyli dzielnice w Bydgoszczy.
Proszę. Oto Błonie masz jak na dłoni. Jest to sprawa ciekawa i
zagmatwana. Do tego stopnia, że nawet na Wikipedii się pogubili.
Otóż tak, nikt w Bydgoszczy dokładnie nie wie, ile jest tam
dzielnic. Jedną z ciekawszych wersji jest ta, która mówi, że jest
ich 58. Taka mapa z zaznaczonymi granicami musiałaby być niezbyt
czytelna. Ba, dla niektórych to są dzielnice, a dla innych osiedla
tworzące tym razem sześć dzielnic. Niektórym zdarza się tworzyc
dzielnic 66, doliczając jeszcze 8 pobliskich wiosek. Tylko co na to
ich mieszkańcy? Kolejna wersja, tym razem autorstwa Rady Osiedli,
mówi o 30 dzielnicach. Tutaj też nie damy listy. Najmniej obszerna
wersja została stworzona przez policję. Mimo wszystko, tej wersji
prawie nikt w Bydgoszczy nie używa (HWDP?). My jednak owszem, nawet
listę dostaniesz:

Błonie – ot, parę bloków w dwóch rodzajach, w każdym z nich
różniących się tylko kolorem, żeby dało się wytłumaczyć gościom z
daleka, który to „nasz”. Także parę sklepów, bynajmniej nie
monopolowych;
Fordon – kojarzy się tylko z mostem przez Wisłę i pierdlem.
Reszta to tam nawet nie wjeżdża. Dawniej samodzielna, pocieszna
wiocha, dzisiaj niesamodzielna dzielnica z własną starówką - Toruń
już się śmieje i ludu Tyfusiowego. To by się zgadzało.
Szwederowo – północny zachód Bydgoszczy. Mają tam lotnisko ?
Tamtejsza parafia przez pierwsze trzy lata mogła cieszyć się
wspaniałym kościołem... a właściwie salą taneczną. Ciekawe, czy
tańczyli do pieśni wielkopostnych. Bydgoszczakom okolica kojarzy się
z ciągłym mordowaniem, wojną gangów i innym wyolbrzymieniem zwykłego
nadmiaru przestępców. To nic strasznego.
Śródmieście – centrum całego miasta bez Fordonu (który ma przecież
własne Stare Miasto-Toruń się śmieje !), a bez niego to ta dzielnica
wypada na wschodzie miasta. Dzieli się na Stare Miasto wzdłuż Brdy i
Nowe Miasto dookoła, a w praktyce na północ od Starego, bo na
południe od niego jest tak naprawdę granica Śródmieścia.
Wyżyny – na południe od Brdy i na zachód od Starówki. Budowane dla
60 tysięcy ludzi, w rzeczywistości żyje tam połowa tego, co było w
planach. No, to tyle. Łatwe? Łatwe. Mimo tego, w Bydgoszczy i tak
używają najobszerniejszej wersji. Dziwne.

Piniondze to nie fszysko, czyli handel w Bydgoszczy
Bydgoszcz jest znanym w całej Europie ośrodkiem handlu i biznesu;
obrót towarowo-pieniężny odbywa się takich centrach biznesu jak
Targowisko Na Błoniu, Targowisko Na Bartodziejach, Targowisko na
Leśnym, Targowisko Na Kapach, ewentualnie Targowisko w Fordonie.
Dzienny obrót dochodzi do 150 kg ziemniaków.

Lista ludzi do wybicia - wszyscy. Politycy w Bydgoszczy
Prezydent miasta i jego otoczenie to stare pierniki, którzy tak
potrafią zniechęcić wszelkich inwestorów, że nawet biedna IKEA nie
może się wybudować. Brawo Toruń !!!

Bydgoszcz nie ma zbyt korzystnych stosunków z Toruniem, kłócą się
nawet o gazetę Metro, mimo, że jest bezpłatna. Niektórzy pionierscy
uczniowie bydgoskich szkół pracują nawet nad obaleniem teorii
heliocentrycznej, wychodząc z założenia, że co toruńskie i
kopernikowskie, jest nieprawdziwe. Próba pogodzenia się z Toruniem
zaowocowała filią Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy, co
niestety nie wyszło na dobre, burząc do reszty autorytet tak
znamienitych uczelni jak Bydgoska Akademia Pedagogiczna, Uniwersytet
Kazia Wielkigo (UKW), czy słynny niczym Masachusset Institute of
Technology Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy. Bravo Toruń !!!

W czapce-kibolce, czyli sport w Bydgoszczy
W grodzie tym, podobnie z zresztą jak w sąsiadującym Toruniem (jakaś
cecha w końcu jest wspólna!) dwie ekipy kiboli nieustannie walczą ze
sobą w imię klubów zapisując na murach, chodnikach, drzewach,
przystankach autobusowych, starszych ludziach i własnych czołach ich
symbole. Przy tym – walczą ze sobą klub piłkarski i żużlowy, które
wspólne mają tylko miasto i nawet ze sobą nie rywalizują w lidze.
Pytanie Polonia czy Zawisza jest najczęstszym powodem sporów wśród
bydgoskiej inteligencji dresiarskiej. Jest ono też przyczyną wzrostu
ilości wybitych zębów, co w znacznym stopniu nakręca bydgoską
gospodarkę.

Jak zużyć baterie w aparacie, czyli co zwiedzić w Bydgoszczy
Najciekawszą rzeczą, jaką można zrobić w Bydgoszczy, jest wycieczka
do Torunia !!! Możesz ewentualnie pojechać do Inowrocławia,
Grudziądza, czy do jakiegoś innego miasta, które zobaczysz w
pobliżu. Dlaczego? Chociażby dlatego, że prócz rzeźb mających po 100
lat i będących zaczątkami dzisiejszej pornografii, Bydgoszcz oferuje
takie „atrakcje”, jak budynki mieszkalne czy zakorkowane ulice. I to
tyle w temacie.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 72 wypowiedzi • 1, 2