pies do mieszkania

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pies do mieszkania





Temat: Apel do wszystkich zajadłych anty-psiarzy!
Panie Kalinowski teraz nie jest ważne kto ten przepis wprowadził. Ważne jest aby
to skorygować i wprowadzić mądre przepisy, które będą egzekwowane. Jeśli ma Pan
możliwość i nadal zasiada Pan w odpowiednich władzach to może uda się coś z tym
zrobić.
Kolejną rzeczą, o której warto było by pomyśleć to nakaz kastracji i
sterylizacji zwierząt niehodowlanych czyli wszelkich kundelków raso podobnych, a
także obowiązkowe czipowanie. Zmniejszyło by to populację psów a co za tym idzie
stopień zabrudzenie trawników.
Niestety smutną prawdą jest, że "właściciele" niektórych psów są bezmyślni aż do
bólu. Przepisów nie znają, ustanawiają swoje własne bzdurne prawo i wydaje im
się, że wszystko mogą.
Takie rzeczy są możliwe chyba tylko u nas. Pies powinien być luksusem a nie
dobrem ogólnodostępnym dla każdego, kto tylko sobie wymarzy zabaweczkę na 4 łapkach.
Ja mam 2 suki rodowodowe, z uprawnieniami hodowlanymi, sprzątam po nich
/narażając się na złośliwe uśmieszki i wchodzenie w cudze niespodzianki/ Moje
psy chodzą na smyczach w przeciwieństwie do wielu głupich kundelków z osiedla,
często agresywnych i niezrównoważonych. Mimo tego to na mnie są skargi wyssane z
palca, do spółdzielni a nie na innych właścicieli.
Na naszym osiedlu mieszka pies wyżłowaty, nie kastrowany, którego właściele idąc
do sklepu zostawiają luzem, co prawda w kagańcu ale biega po całej okolicy.
Wielokrotne tłumaczenia i prośby nie dają efektu. Według właścicieli jest to dla
psa forma wybiegania. Wzywanie SM mija się z celem bo zanim przyjadą to już nie
będzie po co. Dziś na zwróconą uwagę, po 20 minutach urzerania się z kundlem
właścicielka stwierdziła, że ona się nie boi ani SM ani spółdzielni bo to jest
pies, który musi pobiegać a ona nie ma siły iść z nim na spacer w miejsce
odludne. W imię źle pojętej miłości do psa cierpi zwierzak i właściele innych
czworonogów.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: szczekajacy pies
u mnie w domu również mieszka pies, który szczeka Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Bat na właścicieli psów
Cokolwiek zrobi pies odpowiada za to właściciel Pies nie ma osobowości prawnej..
Nie ma więc różnicy czy to pies robi kupę czy właściciel. Mam p[ytanie czy w
mieszkaniu pies tez może sikać i sr.. gdzie chce? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Akinka6 odezwij się!!!!!!!!
Dla husky to trzeba mieć warunki! to nie jest pies do mieszkania w bloku!!! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pies terrorysta !!!!
Skoro bez problemu możecie odebrać mu "kość" nie wchodzą w grę problemy z
nadmierną dominacją psa w stadzie. Spróbujcie przez tydzień, czegoś takiego:
kiedy wracacie do domu, a pies był sam, przez pierwsze 10-15 minut nie
zwracajcie na niego uwagi. Zamiast zabawy z nim, krótki rozkaz: dobry pies - na
miejsce. Dopiero po kwadransie wołajcie go do siebie, a najlepiej nie bawić się
z nim w mieszkaniu, lecz wyjść na krótki spacer i dopiero po powrocie być
bardziej wylewnym w stosunku do niego. Brzmi to trochę okrutnie z ludzkiego
punktu widzenia, ale analogicznie oducza się psa strachu, obawy przed pewnymi
rzeczami lub zdarzeniami. Wyobraź sobie, że masz małego psa, który boi się np:
dużego sznaucera sąsiada.Kiedyś został pogryziony przez podobnego psa i obecnie
na widok czarnego olbrzyma: piszczy, wyrywa się ze smyczy, skowyczy. Z reguły
właściciele w tym momencie go pocieszają, biorą na ręce, tulą, uspokajają. W
efekcie pies zamiast się uspokajać reaguje z coraz wiekszym strachem na
sznaucera. Znacznie większy efekt da spokojne zachowanie się i krótka ostra
komenda: siad , spokój. Okazuje się że zachowanie właściela roztkliwiającego
się na psem, ten interpretuje jako nagrodę za jego zachowanie. Im bardziej i
głośniej psiak okazuje strach i przerażenie, tym bardziej jest "nagradzany"
przez właściciela. Stosując analogię: po powrocie nagradzacie psa za jego
zachowanie, pokazujecie, że stało się coś "strasznego" za co psa trzeba
nagrodzić. Powstała w ten sposób samonakręcająca się spirala: pies coraz
bardziej broni się przed pozostaniem sam, wy po powrocie coraz mocniej go
nagradzacie (nie oszukujmy się - macie ogromne wyrzuty sumienia, ze musiał być
sam). Jeżeli namówisz domowników na tygodniową próbę, wszyscy muszą w tym
uczestniczyć, gdyż inaczej pies nie zrozumie o co wam chodzi, to daj znać czy
jest jakiś efekt. W przypadku psa młodego dobrze jest zmniejszyć mozliwość
przemieszczania się po mieszkaniu. Pies czuje się znacznie pewniej na małym
terytorium (dlatego w 80 % takich przypadków, najlepszym rozwiązaniem jest
klatka), lub zamknięcie psa w małym pomieszczeniu. Ale w przypadku psa 9-
letniego nie powinno mieć to znaczenia. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Adopcja psa: czy warto, jeśli pracuję?
podpisujemy się pod tym, tj. ja z moim schroniskowym 'dziadkiem', właśnie tym
kierowałam się podejmując decyzję o zabraniu do domu psiaka ze schronu. Trudno o
mniej kłopotliwego towarzysza (jeśli tę kwestię poruszyć), pewno, że każdy
przypadek może być inny, mój akurat nigdy w najmniejszy sposób nie nabroił,
zostaje sam na ok. 8,5 godziny, mysle, że dobrze to znosi, spi po prostu.Nie
wyje, nie szczeka (pytałam sąsiadów - byli zaskoczeni, że za ścianą mieszka
pies) Młody psiak może gorzej znosic samotność.
Co chyba też jest istotne - warunki do spacerów - większość duzych psów będzie
potrzebowała więcej ruchu, my chodzimy na trzy spacery (w wolne dni cos
ekstra)najdłuższy po pracy i zwierz jest naprawdę przeszczęśliwy po godzinie
hasania po łące i lesie, wkrótce w tę ciemną i zimna porę niestety krócej (mój
to taki 15 kg średniak) Z pewnością miał wcześniej dom, bo pierwszego dnia po
obwąchaniu
kątów szybko znalazł drogę na kanapę, doskonale wiedział, że załawiać sie to
tylko na dworze. Przyszedł z biegunką, ale to chyba częsty przypadek, w pierwsze
dni na spacery chodziliśmy znacznie częściej, zresztą - tego wszystkiego dowiesz
się w schronie (w każdym razie powinnaś) Aha, i ja wybrałam okres tuz przed
świętami,
dodatkowo wzięłam dzień urlopu, żebyśmy się trochę wzajemnie poznali , ale chyba
już na drugi dzień zostawiłam go na troszkę samego, następnego dnia na poł
godziny, itd. Przepraszam, że tak się rozpisuję na swój temat, ale naprawdę
szczerze chciałabym zachęcić do zastanowienia się nad starszym psem, im znacznie
trudniej znależć dom, każdy chce młodego i pięknego.. a te starsze biedaki - coż
wystarczy zajrzeć do schroniska. To prawda, że prędzej trzeba się będzie
pożegnać, ale - naprawdę warto takiemu sponiewieranemu przez lata uparciuchowi
(to mój akurat:), dać na starsze lata fajne życie. Mam zdjęcia z czasu kiedy
mieszkał w klatce - nidgy później (znaczy od kiedy jest u mnie)nie miał tak
smutnego i zrezygnowanego spojrzenia. No, to się nachwaliłam i psa i siebie:),
i życzę podjęcia najlepszej decyzji.
A czy pies czy suka - nie mam zdania, podobno suki się bardziej emocjonalnie
przywiazują, ja dotąd miałam psy (samce), a w schronisku wybrałam konkretnego
zwierza, a że to samiec, no to ..jest samiec.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: prawa i obowiązki właściciela psa
black_tangens napisała:

> Ja tez jestem mieszczuchem i podpisuje sie pod tym co napisala truscaveczka. Ni
> e
> rozumiem, jak mozna w ramach milosci do zwierzat nie czuc, ze mocz psa po prost
> u
> smierdzi,

Mnie nie śmierdzi.

ze kiedy pies szcza na trawnik to niszczy trawe, bo
> trawa przestaje rosnac (mocz zawiera amoniak!).

Jakoś u nas psi sikają a trawa rośnie po prostu jak szalona - szczególnie podczas takiej pogody jaką mamy teraz.

Widze na osiedlach takie
> trawniki, ktore sobie upodobaly pieski i widac, ze tam to juz gola ziemia:-(

A widzisz te ścieżki przez osiedlowe trawnki wydeptane przez leniwych mieszkańców, ktorym nie chce się iść parę metrow dalej do parkingu, śmietnik czy sklepu?


> Poza tym nie widze sensu trzymania psa w malym mieszkaniu: pies sie w
> takim mieszkaniu po prostu meczy,

Jak biega to się nie męczy.

Mialam takiego sasiada na dole, to pies caly dzien
> wyl z nudow czy tesknoty za panem.

Jak ktoś nie ma czasu wybiegać psa to psa mieć nie powinien.

Mysle, ze gdyby psom dac wybor czy
> chca zyc w malym mieszkanku w miescie czy na wsi z mozliwoscia wybiegania sie t
> o
> wybralyby wies.

Mój pies mieszka w mieście i zapewniam Cię że jest szczęśliwy.
Kilka godzin dziennie biega albo po polu za osiedlem, albo po działce.
I wolę zadbanego psa w mieszkaniu, niż łańcuchowego wiejskiego burka, któremu pancio nawet wody czasami nie doniesie. A jeść daje tylko wówczas gdy zostaje coś z obiadu. Nie mówiąc o braku podstawowej opieki medycznej i konaktu z człowiekiem.

Nie chcesz - nie musisz mieć psa.
A jak Ci psy nie pasują - wybuduj sobie dom w jakiejś samotni


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: legowisko dla psa
Piesek czy suczka? Jeśli piesek to to, co zrobił jest naturalne -
dał komunikat: "to moje!!!". Zaznaczanie miejsc moczem jest
potwierdzeniem, że to miejsce należy do psa i jest to jego "teren".
Dla psów zapach ma duże znaczenie komunikacyjne, dlatego od czasu do
czasu odświeżają takie "wizytówki", zwłaszcza wtedy, gdy dokoła
pojawia się wiele innych zapachów, które mogłyby być świeższe i
bardziej wyczuwalne niż jego własny ( tutaj nowe legowisko
przesiąknięte obcym zapachem).
Gdzieś przeczytałam, że znaczenie moczem terenu przypomina trochę
naklejanie plakatów wyborczych na płocie. Ten, który jest
najbardziej aktualny, kolorowy, duży, przyciąga uwagę i zasłania
starsze, nieaktualne, wyblakłe.Nikt raczej nie wywiesza plakatów
wyborczych we własnym mieszkaniu. Pies również tak nie robi, chyba,
że przeżywa duży niepokój "czy aby na pewno jestem kandydatem?" Gdy
pies czuje się niepewnie, zaczyna znaczyć teren tak, jakby chciał
zakrzyczeć wszystkie inne "reklamy" i (mówiąc nieco przesadnie
obrazowo) potwierdzić fakt swojego istnienia.W przypadku zachowań
trwających dłużej może być konieczne podanie leków, które poprawią
samopoczucie psa i zmniejszą niepokój, umożliwiając pracę nad zmianą
zachowań. Karcenie nic nie da. Pies nie zrozumie, że postępując w
naturalny sposób robi coś złego. Niekiedy pomaga zastosowanie
feromonów, które działają kojąco i relaksująco na zwierzę. Psu nie
wystarczy samo bieganie po ogrodzie. Konieczne są wspólne spacery,
odkrywanie świata, zabawa z psem, tropienie. Wszystko w tym celu,
żeby pies poczuł się lepiej i - użyję antopomorfizmu - "uwierzył w
siebie". Wracając do naszego obrazu z plakatami wyborczymi: nikt nie
wiesza plakatów wyborczych po wygranych wyborach. Postaraj się, żeby
pies wygrał je, a wtedy nie będzie prowadził nieustannej "kampanii
wyborczej".
Proponuję jednak psiaka wykastrować i nie powinno być więcej takich
niespodzianek :)
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Rasa psa do domu - ogrodu.
A to pies do mieszkania w domu czy wytrzyma zimą w ogrodzie?

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: rak krwi
pytaj w sklepach ziołowych, ze zdrową żywnością i aptekach.

Koniecznie zmieszaj z ziołami: nagietek, skrzyp (skrzyp trzeba pogotować z pół
godziny pod przykryciem bo to krzemionka. Potem wystudzasz i mieszasz 1/1 ).
Samego olejku nie dawaj, bo jest bardzo silny, ja kiedyś mało się nie
wściekłam - piekło i szczypało.

W sklepie mogą sugerować zmieszanie z olejem jadalnym, tak jak jest w
książeczce, ale to chodzi o masaż. Tutaj chodzi o nowotwór, a ja nie wiem czy
olej ma działanie przeciwnowotworowe.

[[Jak masz dostęp do książki Jadwigi Górnickiej (prof, medycyny, kt. leczyła
ziołami przez wiele lat) "apteka natury" lub podobny tytuł, to poczytaj,
wyłapiesz może jeszcze inne zioła przeciwrakowe. Mnie kojarzą się nagietek,
skrzyp, dziurawiec, sok brzozowy, huba brzozowa (wyciąg z tego nazywa się chyba
befungin i jest wskazany przy raku żołądka). ]]

Dawaj na zewnątrz i do picia. Jak dajesz do picia, to potem dawaj też trilac -
naturalne bakterie - dostaniesz w aptece bez recepty. To się daje przy
antybiotykach, a olejek ma takie działanie antybiotyczne. Jeśli bierze
jakieś "medyczne leki", to rób przerwę między nimi a ziołami - tak ze 2
godziny.
Na otwarte rany - jeśli nie są głębokie, to chyba możesz spróbować. Olejek ma
działanie znieczulające, odkażające, regenerujące. Ale koniecznie zmieszaj go,
nigdy sam na żywca.
Lekarze czy weterynarze mogą Cię krytykować ale oni się po prostu nie znają na
ziołach. Wyjątki od tej reguły są bardzo nieliczne. Nie przejmuj się tylko
walcz o psa.

Środki naturalne działają powoli, więc się nie zniechęcaj.
Ja piłam ostatnio dużo soku brzozowego (też w sklepach ziołowych) są różne
wersje - z dodatkiem dziurawca, dzikiej róży i inne. To jest smaczne, oczyszcza
krew, drogi moczowe, wersja z dziurawcem miała na opakowaniu napisane, że
wspomaga zwalczanie nowotworu. Może dawaj psu po troszku do picia, najpierw do
wody, jak się przyzwyczai, to zwiększyć dawkę, może sam sok będzie pić.


Olejek pichtowy ma dużo zastosowań, to warto jednak kupić z jeden droższy, to
sobie spokojnie poczytasz. Dobry jest też do aromaterapii - dasz kropelkę do
pojemnika z wodą i podgrzewaj tak by parowało w mieszkaniu. Pies sobie
powdycha, trochę się wzmocni.
Walcz. trzymam kciuki Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Jaki pies do bloku ???
lila1974 napisała:

> uzasadnij

a co to uzasadniać? to chyba logiczne, ze pies do mieszkania się nie nadaje, bo
taka jest jego natura. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kto spi w lóżku z psem..?:)
> ale i tak od razu poznac dom w ktorym sa dzieci i taki w ktorym mieszka pies

Faktycznie tak jest.
Taki dom po prostu zyje.
Zarowno dziecko jak i pies potrafia wprowadzic swietna, pelna radosci atmosfere.
Tym wlasnie taki dom rozni sie od innych.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czy patrzycie na wykształcenie w doborze znajomych
Nie patrzę
Jestem po studiach uniwersyteckich x 2, kończę doktorat
moja przyjaciółka jest po szkole pomaturalnej
jest wspaniałą, dobrą i ciepłą osobą, na którą w każdych okolicznościach mogę
liczyć
mój były narzeczony był po zawodówce i liceum skończonym wieczorowo.
Jednocześnie był człowiekiem mądrym, zaradnym i uczciwym. To, że się
rozstaliśmy - tak bywa... ale w żadnym razie nie chodziło o wykształcenie
Chciałabym jeszcze napisać o moich sąsiadach. W pierwszym momencie byliśmy
zdziwieni - facet po domu dziecka, odsiadce w poprawczaku i w kryminalne, w
dziarach i tatuażach, ona sporo od niego młodsza pracuje na targu i mają trójkę
dzieci. Z biegiem czasu okazali się wspaniałymi, mądrymi życiowo ludźmi. Bardzo
mądrze wychowują dzieci, pomagają w lekcjach, rozwijają zainteresowania. Ujęła
mnie dobroć tych ludzi chociaż skryta pod pewną prostotą - to byli jedyni
sąsiedzi, którzy zainteresowali się moją Babcią kiedy musiała zostać sama w
mieszkaniu, doglądali i pilnie obserwowali czy ktoś sie nie kręci pod drzwiami,
od razu reagowali. Dzieci są super wychowane, pomagają zawsze mojej Babci jak
widzą, że idzie z miasta, ładnie się witają, nigdy ich o to nie prosiliśmy a
zawsze pomogą. Ten sąsiad jest jedynym, który tak się zachowuje, mimo, że w
budynku mieszka wiele osób lepiej wykształconych, nawet zamożniejszych. A już
zupełnie rozbroił mnie stosunek do zwierząt, sposób traktowania zwierząt
jakiego uczy dzieci. Dwukrotnie przygarnęli wywalone kocięta, odchowali,
zapewnili dobry dom - jeden został u nich. Mieszka u nich także wyrzucona przez
innych ludzi suka. Dzieci wychowywane są w szacunku dla zwierząt - w domu
mieszka pies, kot, koszatniczka, świnka morska, kanarek. Sąsiedzi są
niewykształceni a jednak wychowują dzieci mądrze i odpowiedzialnie. Sami także
chętnie pomagają.
W piątek urodziło im się czwarte dziecko - już byliśmy.
Agnieszka Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: tranzystor bipolarny w ukladzie WE
news:ch7ilu$1o$1@atlantis.news.tpi.pl


Interesuje mnie natomiast sformulowanie ksiazkowe mowiace ze "zlacze
kolektor-baza spolaryzowane jest w kierunku zaporowym". Kolektor jest
typu n, czyli przykladamy do niego + . Oznacza to ze zarowno do
kolektora jak i do bazy przylozone jest napiecie dodatnie (choc do
bazy przylozone jest kilkukrotnie mniejsze napiecie).


Tranzystor bipolarny można rozrysować jako dwa  połączone ze sobą  złącza
p-n. W przypadku  tranzystora n-p-n   ich wspólną częścią  jest  obszar bazy
typu p.  Jeżeli kolektor znajduje się na wyższym potencjale niż baza - a
jest to normalne w stanie aktywnym, to  złacze B-C (n-p)  będzie siłą rzeczy
spolaryzowane w kierunku zaporowym.  Jedynie w stanie nasycenia dochodzi do
spolaryzowania tego złącza w kierunku przewodzenia (potencjał kolektora
spada poniżej potencjału bazy).


Prosze o wyjasnienie dlaczego mozemy w tej sytuacji mowic o
polaryzacji w kierunku zaporowym, skoro po obu stronach zlacza jest
napiecie tego samego znaku.


Być może zasugerowałeś się:  Jak to się dzieje, że złącze kolektorowe
spolaryzowane zaporowo a jednak przewodzi?  Owszem, ale jest to inny prąd
niż w przypadku polaryzacji w kierunku przewodzenia.

Otóż na prąd emitera Ie płynący przez złącze E-B (będący sumą prądów Ib i
Ic) składa się w lwiej części prąd nośników mniejszościowych wstrzykiwanych
przez to złącze do obszaru bazy  (w obszarze "p" mniejszościowe są
elektrony).  Gdyby nasz przyrząd półprzewodnikowy składał się tylko z
jednego złącza (tzn. zamiast tranzystora był diodą B-E), to wstrzyknięte
nośniki mniejszościowe spokojnie odpływałyby sobie dyfuzyjnie od warstwy
zaporowej złącza w głąb bazy,  stopniowo rekombinując z nośnikami
większościowymi. Chyba, że baza okazałaby się zbyt krótka w stosunku do
długości drogi dyfuzji i kończyła znienacka metalicznym kontaktem, na którym
zachodziłaby natychmiastowa rekombinacja.  Jednak wszystkie nośniki
mniejszościowe i tak uległyby ostatecznie rekombinacji i weszły w skład
prądu przepływającego przez metaliczny kontakt  bazy.

W tranzystorze sytuacja się komplikuje. Otóż baza jest bardzo krótka (mało
czasu na rekombinację) a na jej drugim końcu, na nośniki mniejszościowe
czycha drugie złącze  (B-C) spolaryzowane w kierunku zaporowym.  Niewielka
część nośników mniejszościowych wstrzykniętych przez złącze E-B, którym
jednak zdarzy się zrekombinować po drodze wniesie swój wkład do prąd bazy
tranzystora (Ib).  Jednak zdecydowana większość (wsp_transportu=~0.99)
unoszona strumieniem dyfuzji  (a bywa, że i polem elektrycznym wbudowanym
przez niejednorodny profil domieszkowania bazy) dociera do warstwy zaporowej
złącza B-C gdzie jest natychmiast porywana przez pole elektryczne i unoszona
na drugą stronę, gdzie już jako nośniki większościowe (obszar n) staje się
prądem kolektora (Ic).
O ile mnie skleroza nie zwodzi, to na schemacie Ebersa-Molla rysuje się
tranzystor jako dwie diody z dołączonymi równolegle sterowanymi źródłami
prądowymi. Prąd źródła kolektorowego jest sterowany (ze wsp alfa ~=0.99)
prądem płynącym przez złącze emiterowe.  W praktyce rozpływ prądów w
tranzystorze nie jest tak prosty -  przede wszystkim za sprawą rekombinacji
nośników w obszarze warstwy zaporowej. Jednak zasadniczy mechanizm działania
tranzystora opiera się na opisanym transporcie nośników mniejszościowych
przez obszar bazy.

Aparat pojęciowy stosowany w fizyce półprzewodników nie jest prosty, a
uproszczenia stosowane w mniej ambitnych podręcznikach tylko utrudniają jego
przyswojenie.  IMHO kluczowe jest zrozumienie pojęcia nośników
większościowych/mniejszościowych.  Fizycznie oba rodzaje nośników są
elektronami  jako, że dziura to _brak_elektronu_ (odsłaniający zlokalizowane
ładunki domieszkowe) czyli twór de facto również opisany zachowaniem
elektronów.  Jednak oba byty operując na różnych poziomach energetycznych są
od siebie w pewnym stopniu niezależne i potrafią przez pewien czas (tau -
czas życia nośników mniejszościowych) istnieć obok siebie, zachowując własne
indywidualne cechy jak np. różne wsp. ruchliwości. A nawet do momentu
rekombinacji działać w parach poruszając się ze wsp. dufuzji ambipolarnej.

Przypomniało mi się wyjaśnienie kolegi, który jako przykład dawał swojego
psa i kota współistniejących w jednym mieszkaniu.  Pies operował na poziomie
podłogi, kot na poziomie szaf i górnych  półek. Oba zwierzaki miały
zaskakująco długi czas życia a przepadki rekombinacji prawie się nie
zdarzały ;-)

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Syfiarze na osiedlach

Użytkownik "Tomasz Pyra" <hellf@spam.spam.spamnapisał w wiadomo ci
news:f0navf$5m3

| Ulic się tam chyba w ogóle nie sprząta - wiatr przewala po ulicach
| sterty li ci i  mieci, a wszędzie leżą pety.
| W żadnym polskim mie cie nie widziałem takiego syfu jak tam.
|
| Jeżeli chodzi na nasze cechy narodowe to z pewno cią jedną z nich jest
| snucie opowie ci o "pięknej i cudownej zagranicy"...

Ok. Hiszpania. Moze inaczej.
Mam zasade w zyciu: Rownac w góre.  Wiec nie wymieniaj po kolei Europejskich
smieciarzy tylko moze jakies pozytywne i budujace przyklady zapodaj? :)
Byles kiedys w Niemczech? Mozna? Można.

| | Za to w Ameryce (pewnie nie wszędzie) taka walka skończyła się
| | całkowitym zakazem trzymania srających zwierząt w bloku. W Toronto
jakiś
| | czas temu widziałem że za psa trzymanego w bloku jest 5000 dolców
| | mandat, nawet jeśli taki mandat miałby być wlepiony co godzinę.
|
| Coz, jestem za. Wogole nienormalne i niehumanitarne jest trzymanie psa
na 60
| metrach.
|
| No to  błysnął ;)
| Skoro człowiek się mie ci to pies tym bardziej.
| Zauważ że dla psa najulubieńszym miejscem w mieszkaniu będzie i tak
| jaki  kąt - najlepiej jak najmniejszy, a w ogóle najszczę liwszy jest w
| budzie.

Nigdy nie mialem zadnego zwierzaka w domu mimo ze mialem mozliwosci (dom z
duzym ogrodem).
Teraz mieszkam w blokowisku i tym bardziej nie wyobrazam sobie w niemalym
miekszaniu miec jeszce czworonoga. Wlochatego, inaczej pachnacego i
brudzacego. Mam zreszta przyklad fatalnej sasiadki. Otwiera okna, otwoera
dzrwi na korytarz i tym sposobem wietrzy mieszkanie. Lepiej wtedy sie w
bloku nie pojawiac. Zapach mieszkania w ktorym mieszka pies. Dziekuje
bardzo. Ale jek widac. Sa tacy ktorzy to lubia. A moze po prostu musza to
znosic....
Potem jeszce jakby mieli malo z tym syfem wychodza na trawniki i chodniki.
Dobrze ze chociaz maja te psy na smyczy a przy mocniejszych egzemplazach
rowniez kagance. Ale to juz inny temat.

| Na poczatku przemian nasi najwieksi mysliciele i autorytety zapomnieli o
| edukacji spolecznej. Ze teraz KAZDA wlasnosc trzeba szanowac i ze
| najprostrze zasady kultury osobistej wymagaja sprzatania po sobie lub po
| swoim psie ktory tego sam nie zrobi. Nauczyc ludzi odpowiedzialnosci za
to
| co robia. Nie zbiorowej odpowiedzilanosci tylko osobistej. Konkretny
| czlowiek w konkretnym miejscu w konkretnej sytuacji. To potrwa.
|
| I jak to się ma do zakazu posiadania psów który tu postulujesz.
| Rozumiem, że to nie jest przejaw zbiorowej odpowiedzialno ci, za to
| wielki przejaw poszanowania własno ci i wolno ci...

Ja nie postulowalem tego zakazu. Ktos inny tutak przytoczyl przyklad ze
Stanow.
Powtarzam. Mysle ze chodzi w tym wszytkim po prostu o elemantarny brak
kultury. I tyle.
Vx

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Gadomski polemizuje z Dunin: Rynek jest ciepły
To, co wam mówię jest proste. I wiem, że to rozumiecie. Tylko trudno wam to
przyznać, bo za tym idą logiczne konsekwencje.

Piekarz człowiekowi na tyle głodnemu, że jest gotów dawać za chleb swój dom
(albo choćby szafę, którą mimo wszystko sporo trudniej zrobić niż chleb - nawet
w czasie wojny) powinien ten chleb - dać.

Nie chodzi więc o to, by niehandlował (napisałem jasno, że ma prawo wziąć pewną
zapłatę, o ile głodnego na nią stać, ale nie może to być
zapłata "wolnorynkowa").

Odmawiając zarówno dania chleba jak i sprzedaży (nawet za dom), piekarz również
postąpiłby niegodziwie.

Po prostu: głodny ma dostać chleb!

Nie idzie o zakaz handlu, lecz o nakaz dostarczenia głodnemu chleba - bez
wyzysku (nie: bez handlu).

Fałszem myślenia neoliberalnego jest zamykanie oczu na istnienie przemocy
biernej.

Ktoś mógłby powiedzieć, że przymus w ogóle nie istnieje (nawet tortury dążą do
tego, by ofiara się ZGODZIŁA)

Neoliberał tak daleko się nie posuwa.

Uważa jednak, że nie stosuje przymusu, kiedy w torturowaniu wyręcza go los, a
jedyną groźbą, jaką wystarczy się posłużyć, jest zaniechanie wsparcia.

"Rzucę koło tonącemu, ale tylko w zamian za..."

Otóż gospodarka kapitalistyczna sprawniej funkcjonuje, gdy są tonący i dlatego
nie ma nic w mechanizmach wolnorynkowych, co by powstrzymywało kreowanie
sytuacji, w której coraz więcej ludzi musi popaść w nędzę. Jest natomiast w
tych mechanizmach sporo czynników, które taką sytuację kreują.

Dlatego nie wolno puścić rynku na zywioł. Co nie znaczy, wbrew demagogicznemu,
binarnemu myśleniu, powrotu do prymitywnego radzieckiego ręcznego sterowania.

> Koszt wyprodukowania serwisu Youtube wynosił parę miesięcy/lat pracy
> dwóch studenciaków. Tak samo z Google. Czy sprzedaż Youtube za $1.500.000.000
> jest szmalcownictwem? Toż to dużo więcej niż "trud zrobienia".

Youtube nie jest artykułem pierwszej potrzeby, więc jego sprzedaż po takiej
cenie - nie jest porównywalna ze szmalcownictwem.

Ale ponieważ, jak sam mówisz, "to dużo więcej niz trud zrobienia", więc
społeczeństwo ma prawo opodatkować ten zysk, by wesprzeć tych, którzy o wiele
większy "trud zrobienia" muszą codziennie wkładać, aby przeżyć.

Społeczeństwo ma prawo (a nawet obowiązek) traktować "prawo własności"
właścicieli Youtube - nierygorystycznie (co nie oznacza zupełnego zignorowania
tego prawa).

Nierygorystycznie - właśnie dlatego, że własność ta ma zupełnie znikomy związek
z kwestią wypracowania jej.

Własność prywatna jest aktem przymusu (groźbą) wobec ludzi określonych
jako "niewłaściciele" (jej symbolem jest płot - marny symbol wolności:)

Kiedy ten przymus (skądinąd też państwowy:) rozrasta się zbyt poważnie
ograniczając wolność współobywateli, wówczas mniejszym przymusem może być
skierowanie przez państwo części jego ostrza w drugą stronę.

Ktoś rzucił gdzieś tu uwagę polemiczną wobec mojego postu - twierdził
mianowicie, że inne niesprowadzalne do pragnienia wymiany towarowej pragnienia
człowieka nie wchodzą w kolizję nawet ze zabsolutyzowaną swobodą wymiany.

Tak nie jest. Choćby pragnienie życia w niezdewastowanym środowisku naturalnym
czy w przestrzeni kulturowej niezaśmieconej krzykliwą tandetą, bzdurnymi
wzorami życia i kiczem. Okazuje się, że "rynek" nie spełnia tu "naszych
pragnień", lecz stara się nimi manipulować wykorzystując naszą apatię i -
właśnie - wolnorynkowe zideologizowanie, które przeszkadza nam zdać sobie
sprawę, że mamy prawo cały ten kapitalistyczny szmelc wypieprzyć na zbity pysk.

Co do uwag miłośnika psów, gdzieś w tym wątku - to w mojej kamienicy mieszka
pies, który regularnie sika pod bramą wejściową i warczy na dozorcę, który to
sprząta. Najwyraźniej czworonóg czuje się właścicielem budynku:)

Do dowód na naturalny charakter własności kamienic:) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pies bohater
Pies bohater
Miałem dzisiaj pewien przypadek, który warto opisać.
Miałem bardzo pilną sprawę słuzbową i właśnie miałem wyjść z
mieszkania, gdy nagle rozległ sie dzwonek telefonu stacjonarnego.
Pani, która dość chaotycznie i z wielkim przejęciem, wyjaśniła mi
sprawę. Jest pielęgniarką w przychodni zdrowia, odebrała telefon od
jakiejś starszej pani, która prosi o ratunek, jest bardzo chora i
traci przytomność, podała jedynie numer bloku i rozmowa została
przerwana. Telefon nie został rozłączony, pani wzywająca pomocy już
się nie odzywała i tylko w słuchawce słychać było wycie psa.
Pielęgniarka mając numer bloku (6 klatkowy, 4 piętrowy) z kart
ewidencyjnych wyszukała kogoś kto mieszka w tym bloku i mają jego
numer telefonu. Ja byłem tą jedyną osobą i pielęgniarka własnie
zatelefonowała do mnie abym zrobił wszystko co możliwe dla ratowania
tej pani, sprobował zlokalizować z jakiego numeru lokalu tak wyje
pies i wezwał pogotowie ratunkowe. Natychmiast wyszedłem przed blok,
rzeczywiście było słychać bardzo słabe wycie psa. Pies tak nie
szczeka normalnie. Przebiegłem wzdluż bloku, przed klatką schodową
gdzie wycie psa było najgłośniejsze, nacisnąłem kilkanaście
przycisków domofonu aby ktoś otworzył drzwi klatki schodowej,
wbiegłem na schody, przebiegłem po schodach "góra-dół" i
zlokalizowałem mieszkanie gdzie wydawało mi się, że za tymi drzwiami
wyje pies. Drzwi mieszkania nie były zamknięte, wszedłem. Przy
stoliku z telefonem, ktorego słuchawka leżała na ziemi, leżała
starsza pani, coś próbowała mówić. Obok niej siedział nieduży czarny
piesek, ktory tak bez przerwy wył. Natychmiast ze swego telefonu
komórkowego wezwałem pogorowie ratunkowe, mogłem podać już dokładny
adres, prosiłem o jazdę pogotowia na sygnale, powiedzialem jeszcze,
że będę czekał przed blokiem aby przyprowadzić lekarza jak
najszybciej jak przyjedzie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko.
Nie znalem tej chorej pani więc jak przyszedł lekarz ja, jako zbędny
widz poszedłem. Po dwóch godzinach znowu zatelefonowała pielęgniarka
z tej przychodni lekarskiej do mnie i bardzo mi dziękowała. Miała
już wiadomość z pogotowia, że w ostatniej chwili ta chora pani
otrzymala zastrzyk z jakimś lekiem i życie jej zostało uratowane,
już czuje się lepiej, życiu już nic jej nie zagraża. Jakby pogotowie
przyjechało 15-20 minut poźniej to pani ta umarlaby.
Mnie nie trzeba dziękować, każdy by się tak zachował, prawdziwym
bohaterem jest pies, ktory uratował swoją panią. To jemu trzeba
podziękować, że swoim wyciem umożliwił zlokalizowanie gdzie
potrzebna jest pomoc. Pies jest czarny, nieduży, nawet nikt by nie
pomyślał, że tak mały pies może tak glośno wyć. Ta pani zawdzięcza
jemu swoje życie. Bardzo mądry pies i jemu poświęcam ten opis, choć
on nie wie o tym.

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: dziecko + pies (obcy!) - jak reagujecie?
Tak cie psinko rozsierdzil ze poszczegolnych osob, ktore skomentowalas nie
dalas rady ich przeczytac?
Raz wyjasialam ale moge jeszcze raz.
Zupelnie nie przeszkadzaja mi staruszki. Trzesace sie tym bardziej. Staruszki
z psem tez w zasadzie nie.
ALE
Co mi daje ze pies byl na smyczy, jesli staruszka byla z nim w parku i NIE
MOGLA go przytrzymac, bo... no nie mogla. Gdybym ja wyszla z psem ktorego
posiadalam bez kolczatki- pewnie moglby to samo ze mna zrobic co piesek
staruszki ze staruszka- czyli mowiac wprost- moglby moje proby przytrzymania
olac. Pies staruszki to robil.
Co do aresztowania- uwazam ze zarowno kare jak i opieprz powinna dostac nie
sama staruszka tylko ktos kto z nia mieszka (pies byl mlody, silny nie
wygladal jak pies staruszki) i kto ma tak niewiele wyobrazni ze wypuszcza
takiego psa z kobieta ktora ledwie na nogach sie trzyma. Nie dosc ze stwarza
zagrozenie dla dzieci w parku, to przede wszystkim dla owej staruszki-
zlamania w tym wieku latwo sie nie lecza. Straznicy to rozumieli i staruszke
po prostu wyprowadzili z parku, nikt na nia nie krzyczal i mandatu jej nie
wlepial. Dziwi mnie to ze jakos wszyscy w tym watku to rozumieja, procz dwoch
osob i calkiem przypadkowo te wlasnie dwie osoby maja gdzies czy ich pies
chodzi na smyczy czy nie.
Zas zamykanie kota pomaga bo wie wiem czy wiesz psinko ale cakiem przypadkowo
wiekszosc alergenow znajduje sie na kocie Nie powiedzialam ze moja
kolezanka wchodzi do mnnie i tryska zdrowiem, a jak kot nie zamkniety to
odwozi ja pogotowie. Zawsze wychodzi ode mnie troszke spuchnieta, zakichana bo
jak bystrze zauwazylas alergeny sa w calym mieszkaniu. Ale lubimy sie
nadzwyczajnie i dlatego u mnie bywa (moglaby w koncu nie bywac i wymawiac sie
kotem) a moj kot nie jest z gatunku co to na gosci patrzy z wyzszoscia, tylko
z radosnym mruczeniem laduje sie im na kolana, myje i kazde drapac po
brzuszku. I tak wypracowalysmy sobie model odwiedzin- kot idzie spac (zreszta
czesciej to nie on jest zamykany tylko my sie zamykamy, kot bowiem zamkniety
zaczyna odczuwac gwaltowna potrzebe skorzystania z kuwety, wody i zdradza
wszystkie klasyczne objawy chorobiliwego wscibstwa ))
Dziekuje za podniesienie kwestii szczerosci mojej przyjazni, na szczescie
przyslowie mowi "prawdziwych przyjaciol poznajemy w biedzie" nie
zas "prawdzimy przyjaciel to ten ktory lubi twojego kota".
No to w koncu "prosi" czy "zdecydowanie"? Moim
> zdaniem jedno wyklucza drugie. "Prosze" to chyba nie odpowoednie slowa.
Wydaje
> mi się, że odpowiedniejsze byloby: "ządam" A jakim prawem? Co predestynuje
was
> do wydawania innym polecen? Dlaczego jakas obca baba, o ktorej nic nie wiem,
ma
>
> mi mowić, co JA mam robic? I co ma robic MOJ pies?
Nie mozna "bardzo prosze" lub "zdecydowanie prosze"? powiedziec?
A prawem takim ze prawo nakazuje wlascicielom prowadzanie psow na smyczy.
Ludzie w wielu krajach przyjmuja to prawo bez piany na twarzy. Tak samo jak
zakaz hodowli pewnych ras, jak zakaz hodowania psow w blokach i jak wiele
innych praw. U nas jak widac- tez ku mojej radosci wielu wlascicieli psow umie
po prostu zrozumiec ze pies MA byc na smyczy. Nie wszyscy jednak ) A ja tez
bede walczyc o moje prawo do bezzzasadnej i absurdalnej obawy przed psami.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: psia toaleta -opinie
tak sobie sledze od jakiegos czasu liste i skoro pojawilo sie cos o moim psie
to musze sie ustosunkowac.

zz_beatka napisała:


> więc albo udajesz kogoś innego co na tym forum jest bardzo częste (nie bierz
> tego do siebie) albo cię z kimś innym pomyliłam bo w 2 klatce mieszka pies
> który przez ok 2 -3 tyg idąc znaczył chodnik a teraz już nie znaczy chodnika
za
>
> to na śniegu pojawiło się sporo żółtych plam (nie wiem czy to jego zasługa
czy
> nie nie interesuje mnie to) dlatego sądziłam że to ty jesteś jego
właścicielką

to moj pies znaczyl chodnik, a to dlatego, ze cos mu sie porobilo z pecherzem,
ze przestal wytrzymywac za bramke, mimo, ze wczesniej udawalo mu sie to calkiem
niezle. Weterynarz nie potrafi tego wytlumaczyc i wcale sie nie dziwie bo to po
prostu fizjologia. W zwiazku z tym, ze nie meczyc jego i siebie pozwalamy mu
siusiac wczesniej.

> nie wiem czy czytałaś o klubie bezstresowych właścicieli (a skoro mieszkasz
tam
>
> gdzie ja to musiałaś ich widzieć) przychodzących co wieczór pod moje okno. a
> obok wejścia do mojej klatki (2 z tych psów mieszkają w 2 klatce) jest bardzo
> dużo gówien właśnie dzięki tym właścicielom bo nie dość że hałasują wieczorem
> to jeszcze nie raczą posprzątać.

nie jestem bezstresowa wlascicielka, wrecz przeciwnie, moj pies jest bardzo
dobrze wychowany, mimo tego, ze ma dopiero 9 mies. Wszyscy wlasciciele psow, z
ktorymi moj mial okazje sie bawic, sa zdziwieni, ze jest taki grzeczny. i bez
wzgledu na to, czy jest na smyczy czy nie, slucha sie tak samo. bo
przyzwyczajenie psa do smyczy polega na tym, zeby umial chodzic przy nodze
zrowno ze smycza jak i bez, a nie, ze cale zycie ma byc ciagany na smyczy. to
sie nazywa meczenie psa. pies musi sie wybiegac. jak wiadomo na naszym osiedlu
zbyt wielu mozliwosci nie ma. rzeczywiscie wieczorem spotykamy sie w kilka
psow, zeby sie ze soba pobawily, bo dopiero pies, ktory nie bawi sie z innymi
psami moze sie stac agresywny. Ty masz szczescie Beatko, ze masz dwa psy i moga
sie one bawic ze soba na wzajem. Ale wiekszosc psow takiej mozliwosci nie ma.
my swojego psa przed wieczorna zabawa najpierw wyprowadzamy za bramke zeby sie
zalatwil, wiec jezeli leza kupy to nie sa to kupy naszego psa.

> a ja wieczorem nie chcę słuchać pod oknem szczekania i uciszać moje psy aby
nie
>
> odszczekiwały (bo to na mnie ktoś złoży skargę że psy hałasują)
> nie chcę też słuchać krzyków pod oknami przeplatanych łaciną podwórzową

a moze masz jakis pomysl gdzie te psy maja sie pobawic? za bramka na ulicy?
zeby wpasc pod jakis samochod? ja nie widze innego wyjscia, ale jesli masz
jakis pomysl to chetnie poslucham. moj pies nie halasuje, bo on prawie wcale
nie wydaje z siebie dzwiekow, tylko radosnie biega i sie bawi, a ze czasem
trzeba go zawolac, to chyba nic dziwnego. ja laciny nie uzywam, moj maz tez
nie, wiec ja sie do winy nie poczuwam. A jezeli masz do kogos pretensje i nie
chcesz, zeby robili to czy tamto, to zejdz na dol i z nimi porozmawiaj. zgadzam
sie, ze kupa powinna byc posprzatana, ale ja juz mowilam, zeby sprzatali, dalej
nie sprzataja, co ja poradze. ich psy, to ulubieni koledzy mojego psa i z tego
powodu nie bede zabraniala mu sie z nimi bawic.
> właśnie przez 5 tych właścicieli stworzył się problem bo gdy nie pisałam o
nich
>
> to nie raczyli nawet spróbować wyjścia na zewnątrz i przyjęli jako standard
> spacer pod oknami bez sprzątania i cichego kulturalnego zachowania.

moze nie kazdy z nich bywa na forum, jak mowie zejdz i porozmawiaj, powiedz
czemu Ci sie to nie podoba, ale sprobuj tez podsunac jakies lepsze rozwiazanie,
bo najlatwiej jest czegos zakazac, a co Wy dalej z tym zrobicie, to juz nie moj
problem, tak?
> ja nie ukrywam się pod nijakim nickiem bo wiem że mam rację i nie wstydzę się
> tego.
> uważam że wybieg nie poprawi sytuacji bo:
> 1) trzeba psa do niego zaprowadzić - a niekażdemu się chce wysilić
mysle, ze nie masz racji, duza czesc ludzi nie sprzata bo sie brzydzi, gdyby
powstal wybieg, codziennie sprzatany mysle, ze by sie przekonali.

2) trzeba zapłacić za sprzątanie - a skoro szkoda kupić torebkę to nie będzie
> się chciało tez finansować sprzątania co m-c

patrz wyzej

> to są fakty i choć nie wszyscy się tak zachowują to będzie dużo osób które i
> tak znajdą powód aby nie korzystać z wybiegu a będą kryte w swym procederze
> poprzez stwierdzenie: płacę to niech ktoś to sprzątnie; a jak sprawdzić kto
> płaci kto nie; kto ma psa a kto nie; część właścicieli na ZZ już pokazała swój

mysle, ze sa sposoby na to, zeby sprawdzic kto placi a kto nie, a dostep
mieliby tylko Ci, ktorzy placa. moznaby wprowadzic klucze, zeby osoba, ktora
nie chciala sie wlaczyc w przedsiewziecie swojego psa tam nie wyprowadzala. A
pozostalych wlascicieli trzba bylo by w jakis sposob zmusic albo do
wyprowadzania pupila poza teren osiedla, albo do sprzatania po nich.

> wysoki poziom kultury i nie sądzę aby zmienili coś w sobie aby dostosować się
> do większości i poprawić wizerunek wszystkich psiarzy
>
> i powtarzam na naszym osiedlu na taki wybieg nie widzę miejsca i uważam też
że
> gmina powinna zbudować duży i sprzątany codziennie gdzieś na terenie Bródna a
> już marzeniem by było aby był w pobliżu naszego osiedla

niestety obawiam sie ze masz racje. na osiedlu ewentualnie widzialabym miejsce
tylko na kibelek dla psow, ale nie na wybieg z prawdziwego zdarzenia. A
pieniadze w gminie na to sa. Zgadzam sie tu z Toba i z zzja.


> bez obrazy pozdrawiam

pozdrawiam Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czy ktos z was ma psa jamnika i małe dziecko????
Tekst dla wytrwalych Po pierwsze - jamnik jako rasa. Jamnik jest psem mysliwskim z silnym instynktem lowieckim. Poniewaz jest to pies pracujacy w norze - a wiec bez bezposredniego nadzoru czlowieka przez wiele pokolen byl selekcjonowany pod wzgledem niezaleznosci i samodzielnego podejmowania decyzji (psu przebywajacemu w norze czlowiek nie moze wydac zadnego polecenia wiec pies musi zadecydowac sam co ma robic). Ze wzgledu na niewielkie rozmiary i sympatyczny wyglad jamniki zaczely byc powszechnie trzymane w domach jako psy do towarzystwa. Przyjelo sie (jakze bledne przekonanie) ze jamnik to typowy pies kanapowy nie wymagajacy ani zbyt duzo ruchu ani specjalnego nakladu pracy jesli chodzi o wychowanie. Efektem tego jest cala masa nieszczesliwych psow wyprowadzanych na smyczy na trawnik przed blokiem nie potrafiacych wykonac zadnej podstawowej nawet komendy - bo po co? Maly pies nie musi byc posluszny. Co wiecej 80% obecnych wlascicieli tych psow nie ma zielonego pojecia do czego byly one uzywane wczesniej i jakie maja w zwiazku z tym predyspozycje psychiczne. Z powyzszego bardzo jasno wynika ze: 1. jamnik nie jest wbrew pozorom psem dla kazdego, bo wymaga odpowiedniego traktowania i prowadzenia. Nie uzna za swojego przewodnika nikogo kto jest niekonsekwentny i nie potrafi wyegzekwowac wydanych polecen. Kazda chwila slabosci w wychowaniu tego psa jest przez niego natychmiast wychwytywana i wykorzystywana. Jest to pies z silna psychika ktory potrzebuje jasno okreslonych zasad panujacych w jego "stadzie" 2. Jamnik nie jest psem dla dzieci - z powodu silnego instynku lowieckiego a takze jw. z powodu silnej niezaleznosci i potrzeby egzystowania scisle okreslonej hierarchii. Dzieci nie potrafia byc ani konsekwentne ani stanowcze. Kazde nieposluszenstwo psa prowadzi do gniewu - a dla psa krzyk jest oznakiem slabosci. Slaby = nizszy w hierarchii a to prowadzi do sytuacji w ktorej pies stara sie "doprowadzic do porzadku" nieznosnego ludzkiego szczeniaka w sposob jak najbardziej naturalny dla swojego gatunku - a wiec za pomoca warczenia czy zebow. Po drugie - pies a dziecko (kazdy pies bez wzgledu na rase) W domu jest juz pies i ma on scisle okreslona pozycje w stadzie. W pewnym momencie pojawia sie dziecko. Cala uwaga poswiecona jest malemu krzyczacemu zawiniatku, ktore - pachnie inaczej niz wszyscy (bardzo czesto jest to zapach lekarstw - szczegolnie zaraz po powrocie ze szpitala - a jest to zapach wyjatkowo nieprzyjemny dla psa), wydaje inne niz wszyscy dzwieki, porusza sie inaczej niz wszyscy itd. Co wiecej w pewnym momencie rozwoju (raczkowanie) jego sposob poruszania sie bardzo przypomina sposob poruszania sie szczeniaka. Pies przyjmuje wiec ze nowy mieszkaniec jest poprostu ludzkim szczeniakiem a wiec plasuje sie nizej w hierarchii stada - i tak wlasnie traktuje nowego przybysza. Czy jesli przyniesiemy do domu w ktorym mieszka pies malego krolika (zakladajac ze pies nigdy nie mial bliskiego kontaktu z krolikami) bedziemy wymagac od psa zeby przyjal wobec nowego zwierzecia pozycje poddancza? Czy raczej bedziemy go uczyc ze na krolika nie wolno polowac, nie wolno warczec kiedy podchodzi do psiej miski itd... Jesli tak, to dlaczego wymagamy od psa zeby od razu zaakceptowal dziecko skoro jest ono dla niego taka sama nowoscia jak mlody krolik. Obowiazkiem rodzicow jest nauczyc psa co wolno a czego nie wolno w nowej sytuacji. I to nie za pomoca kar czy zakladania kaganca ale za pomoca nagrod za porzadane zachowanie. To tak jakbysmy karali psa za to ze na komende "zeby" nie pokazuje zebow - oczywiscie ze nie pokazuje, skoro go tego nie nauczylismy. Tak samo nalezy nauczyc psa ze dzieciece zabawki, kocyki, lozeczko sa nietykalne. No i oczywiscie samo dziecko jest dla psa nietykalne. Nauczyc a nie oczekiwac ze w momencie pojawienia sie dziecka pies bedzie to wiedzial. najlatwiej jest zrobic to zakladajac ze zasady dla psa i dla dziecka sa takie same, tzn: - jesli dziecko ma takie miejsce gdzie moze spac i odpoczywac i gdzie nikt mu nie przeszkadza (np. lozeczko) to i pies takie miejsce powinien miec (poslanie - najlepiej w rogu pokoju tam gdzie nikt sie nie kreci) i dziecko nie ma na nie wstepu, nie budzi spiacego psa i nie przeszkadza kiedy ten odpoczywa - jesli pies nie moze na dziecko warczec to i dziecko nie moze na psa krzyczec (krzyk dziecka ma specyficzne brzmienie i u niektorych psow moze powodowac duzy niepokoj i pobudzenie) - jesli psu nie wolno podszczypywac dziecka zebami to i dziecku nie wolno psa bic, wieszac sie na nim itp. - jesli psu nie wolno biegac wokolo dziecka i na nie ujadac, to dziecku nie wolno skakac nad glowa spiacego czy odpoczywajacego psa - jesli dziecko moze w spokoju zjesc obiad to i pies tak samo... itd... zanim jednak sytuacja sie unormuje podam ci kilka prostych sposobow na pokazanie psu ze dziecko zajmuje wyzsza pozycje w hierarhii stada... wez talerzyk z obiadem dla dziecka i psia miske z jego karma... usiadz na podlodze a obok posadz dziecko... przed soba postaw talerzyk (jesli nie chcesz na podlodze to moze to byc niski stoleczek - byle nie wysoki stol tak zeby pies wszystko widzial) i miske psa... zawolaj psa i kaz mu usiasc (jesli nie masz pewnosci ze pies nie podejdzie do miski to zapnij mu smycz i przywiaz go do stolu na przyklad)... pamietaj zeby nie pozwolic psu nawet zblizyc sie do miski (ale oczywiscie bez krzyku i podnoszenia glosu)... nakarm dziecko co jakis czas ostentacyjnie wrzucajac psu jakis okruszek do miski (chodzi bardziej o gest niz o pozywienie - mozesz to robic ty ale lepiej zeby robila to twoja coreczka - tylko tu naprawde chodzi o teatralne przedstawienie!!!)... kiedy dziecko skonczy jesc daj mu do reki miske psa i niech to ono poda mu jedzenie... jesli boisz sie ze w trakcie podawania miski pies moze ugryzc to niech dziecko postawi miske na srodku pokoju, pomiesza w niej troche raczka, poprzerzuca jedzenie (trudno pozniej poprostu umyjecie rece) i stanie kawalek dalej... ty spusc psa i pozwol mu w spokoju zjesc... takie karmienie psa powinno trwac co najmniej miesiac (musicie jakos nadrobic te dwa lata) - bardzo wazne jest zeby w trakcie nie podawac psu zadnego innego pozywienia ponad to co dostaje od dziecka... zadnego dokarmiania przy stole! to cwiczenie obrazuje hierarchie w wilczym stadzie - tam zawsze osobnik najnizej postawiony je na koncu to, co przewodnik mu pozostawi... i nie ma sie co smiac kiedy porownuje rodzine ze slodkim jamnikiem do wilczego stada... cd jak Zoska usnie... o ile beda chetni do czytania ps. chodzenia w kagancu pies na 100% nie odbierze jako kary za warczenie na dziecko... on najzwyczajniej w swiecie nie skojazy tych dwoch faktow... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 114 wypowiedzi • 1, 2