Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pies gończy
Temat: Napiszmy opowieść kolejową (dla T. Wardasa no more Happy End).
Zapowiadała się awantura, ale dzwonek u drzwi po swojemu gwałtownie
wywołał
Gienię z zaplecza do sklepu.
- Arciuch! To drugie wejście do tunelu musi być tutaj na zapleczu! - szeptem
powiedział Czapa.
- Daj spokój tyle dni straciliśmy na wałęsanie się po tym tunelu -
odpowiedział Arciuch.
- To co nie pójdziesz ze mną ?
- Spadaj ! Już mi się nie chce - to gonitwa za duchami.
Nie jestem świrem, aby coś takiego gonić!
A tak na marginesie - to w jakim ty sanatorium byłeś Czapa ?
- Odwal się - chcesz tu popróbować swego szczęscia z Gienią, to zostań -
powiedział Czapa i zaczął szukać wejścia do tunelu.
Ale wejścia nigdzie nie mógl znaleźć.
Intuicja mu podpowiadała, że wejście musi być tu na zapleczu - ale gdzie?
Spojrzał na Arciucha rozpierającego się na wersalce, którą kiedyś Czapa
pozbywając się starych mebli przed przeprowadzką z bloku do postawionej
gospodarczym sposobem komórki na działce, wstawił tu na zaplecze, aby Gienia
miała wypoczynek podczas przerwy obiadowej, i doznał olsnienia.
-Arciuch - rusz tyłek z tej leżanki i pomóż mi ją przestawić.
Wspólnie przesunęli leżankę w bok, ale podłoga byla gladka.
Arciuch pukał się palcem w głowę - no masz intuicję Czapa !
Ale Czapa nie rezygnował - opadł na kolana i niczym pies gończy zaczął się
przyglądać deskom podłogi.
Pośród szpar w deskach dojrzał coś w rodzaju haczyka.
- Arciuch ! Masz ten swój szwajcarski scyzoryk ?
-Mam.
-Dawaj go tu !
-Ani mi się chce !
-Arciuch - morderco - dawaj !
Im szybciej tym lepiej !
Arciuch nie śpiesząc się wyjął swój scyzoryk i dał go Czapie.
Czapa pochłonięty tajemniczym haczykiem nie zauważył wyrazu twarzy Arciucha.
Arciuch patrzył na Czapę tym samym spojrzeniem, co pamiętnej nocy, gdy
rozjeżdżał ludzi w imię punktualności pociągu.
Czapa otworzył jedno z ostrzy i uchwyciwszy haczyk pociągnął go do góry.
Zwarta płaszczyzna desek raptem złamała się i część podłogi w kształcie
kwadratu opuściła się w dół tworząc jakby stopień klatki schodowej.
- Idziesz - zapytał Czapa
-Nie - Arciuch był zdecydowany.
Czapa spojrzal na niego, ale pochlonięty aberacyjną misją odkrycia zagadki
podziemi nie zamierzal się przejmować tym, co zamierza Arciuch.
Stanął na podeście schodów i zaczął powoli schodzić w dół.
Gdy zniknął podest wrócił na swoje miejsce, a Arciuch czym prędzej zasunął
lezankę na swoje miejsce i rozwalił się na niej czekając na Gienię.
Tymczasem Czapa po ciemku schodził schodami uważnie macając kolejny
stopień schodów.
- Cholera kolejny raz nie mam latarki - powiedział.
Klatka schodowa się skończyła i stanął na betonowej podłodze tunelu.
Nie szły tędy żadne tory.
Oczy zaczęły mu się przyzwyczajać do ciemności i choć z trudem zaczął
rozróżniać szczególy, to jednak poczuł się z tym raźniej.
Trzymając lewą rękę na murze tunelu zaczął iść przed siebie.
Czasami szczury kolejowe obijały mu się o nogi, wtedy wzdrygał się z
obrzydzeniem, ale parł przed siebie.
Wydawało mu się, że słyszy czyjeś popłakiwania, ale tu w tunelu łatwo było o
omamy, więc zbytnio się tym nie przejmował.
Po dłuższej wędrówce prostym odcinkiem korytarza dotarł do wykutej w skale
groty pełniącej rolę szopy.
Popłakiwanie stało się głośne - ktoś labiedził!
"Obiecał mi, że będę mógł zafocić nadzwyczajnie - a tymczasem pokrzywdził
mnie strasznie."
W jednym z loków tkwił człowiek przywiązany w dziwnej pozycji do nastawnika.
-Ej ! Kto tu jest ??
Wer ist da ? - na wszelki wypadek Czapa powiedział to po niemiecku.
Nazywam się Serowski - odpowiedział lamentujący.
[cdn]
Poszukiwacz
Temat: zwycięstwo terrorystów
On Sat, 23 Jul 2005 15:42:25 +0200, JFK wrote:
Dnia Sat, 23 Jul 2005 13:49:42 +0200, Piotr Smerda napisał(a):
| Pieprzysz jak potłuczony. Tyle kamer ilu mieszkańców? 10mln kamer w
| jednym mieście? Chyba Cię Zeus opuścił ... I co z tego że system
| identyfikuje ludzi po rysach twarzy? Podłożyć bomby nie może koleś
| który przyjechał tydzień wcześniej i system się go jeszcze nie
| "nauczył" ?
Sam system CCTV ma ponad 4 miliony kamer z czego spora wiekszosc w centrum
londynu wlansie. Do tego dochodzi cala masa kamer typu nazwijmy to
prywatnego (kazdy sklem ma ich przeciez co najmniej kilka)
Do tego dochodza kamery starego systemu nie podlaczonego do cctv
A do tego nie kazdy z 10 milionow londynczykow jest w kazdym momencie na
ulicy! Wiec kamer wystarczy spooooro mniej by wyszla jedna na lebka.
Wierz mi ze brytyjczycy maja w tej kwesti pojechane jak sto diablow. To
jest najbradziej obserwowane spoleczenstwo.
Sam napisałeś : "jedna kamera na jednego mieszkańca". Nie dopisałeś że
chodzi o tych co akurat są na ulicy. Ale to i tak mało istotne. Jak sobie
wyobrażasz analizowanie tylu obrazów :
Załóżmy że jest 5mln kamer. CCTV nagrywa 2klatki na sekundę. Czyli w
sekundzie jest do przeanalizowania 10mln klatek filmu. Załóżmy że na jednej
klatce jest średnio 1,5 twarzy. Czyli masz do sprawdzenia 15mln różnych
twarzy. Jaki system ma to przetworzyć? I co jeśli znajdzie 20 osób w 20
różnych miejscach?
Co do uczenia sie nowych twarzy to musze cie zmartwic. Terrorysci musza
zrobic rekonesnans w miejscach zamachow. Musza sie przygotowac i tak
dalej. A poza tym jak widac na przykladzie ostatnich zamachow to zazwyczaj
i tak sa mieszkancy danego miasta a nie ktos z zewnatrz.
Pewnie - muszą osobiście podejść i przymierzyć czy im plecak będzie pasował
pod siedzenie autobusu. Dodatkowo muszą wymierzyć czy się zmieszczą w oknie
czasowym i żeby było trudniej muszą to zrobić tak by ich widać nie było.
Zastanów się nad tym co napisałeś - koleś bierze ładunek, wsiada do
autobusu i wali go to czy w autobusie jest 10 osób czy 100. Rozwala siebie
i autobus a przy okazji robi mielonkę w większej lub mniejszej ilości.
| [cut piperzenie o eleiminowaniu i wypadkach]
No dobra to teraz powiedz geniuszu JAK zamierzasz ich eliminowac. Bo
widzisz ja moimi wywoadami usilowalem ci przemowic do ograniczonego i
wystarszonego mozgu tak bys zrozumial ze wyeliminowanie terroryzmu jest to
TAK SAMO niewykonalne jak wyeliminowanie wypadkow drogowych!
Latwo krzyczec strzelajcie do nich ale to moze spowodowac co najwyzej
samosady na tle religijnym i eskalacje terroru!
Jak to jak? Mam podejrzanego, przenoszę go do oddzielnego pomieszczenia po
uprzednim zastosowaniu odpowiednich środków ostrożności. Jeśli się nie
stosuje - cóż ... sam tego chciał. A jeśli się zastosuje - odpowiednie
traktowanie, sankcje prawne (kamieniołomy czy co tam wymyślą) i po sprawie.
Teksty o ograniczonym mózgu powinieneś kierować do swoich znajomych, bo
teksty takie świadczą o braku szacunku do adwersarzy.
Co do wypadków - wiele zdań na pl.pregierz już na ten temat napisano.
Konkluzja jest jedna - nie da się wyeliminować wypadków, tak samo jak
terroryzmu. Ale oba te zjawiska należy minimalizować różnymi sposobami.
Bardzo latwo jest powiedziec: powystrzelac, ale jak przychodzi co do czego
to musielibysmy dac uprawnienia policji do strzelania do wszytskich wedle
zasady najpierw strzelaj a potem pytaj. I jak sadzisz ilu niewinnych
muzulmanow/ludzi idacych innym krokiem/majacych za duzy plecak/majacych
ciemniejsza skore/takiech ktorych policjant po prostu nie lubial a mial
okazje zabic/itp zginie?
Patrz pan - a w innych krajach ludzie nie protestują przeciwko temu by
policja strzelała do tych których uważa za niebezpiecznych. Wierzysz w to
że każdy policjant będzie chodził po ulicy jak pies gończy z gnatem gotowym
do strzału i rozwalał wszystkich podejrzanych?
Zgadzasz sie na taki koszt? Bo ja nie! Ja uwazam ze koszty terroru sa duzo
mniejsze niz bylby koszty tego typu podejscia zwlaszcza ze europa juz
przerabiala taki scenariusz i skonczyl sie II WS!
Przemysl to.
Pozdrawiam
Koszta terroru są wysokie i są dużo mniejsze niż koszta podejścia takiego
jakie ja (i inni prezentują). Lepiej się zabezpieczać i uważać niż biadolić
że komuś z rodziny rękę urwało czy nawdychał się sarinu. Ciekaw jestem jak
byś wtedy krzyczał głośno - "precz z terrorem" czy "precz z kontrolami" ?
A po II WS terror hitlerowski został wyeliminowany - Niemcy przegrali
wojnę.
Temat: zwycięstwo terrorystów
Dnia Sat, 23 Jul 2005 16:41:06 +0200, Piotr Smerda napisał(a):
Czyli masz do sprawdzenia 15mln różnych twarzy.
Jaki system ma to przetworzyć? I co jeśli znajdzie 20 osób w 20
różnych miejscach?
No i dochodzimy do sedna: nie przetworzy. Dlatego sens wydawania kasy na
taki system jest moim zdaniem w wypadku terroryzmu niewielki. Z reszta
anglicy mysla podobnie. System byl projektowany glownie przeciw
kieszonkowcom i zlodziejom samochodow. Analizuje wylacznie twarze ludzi
ktorzy w tlumie zachowuja sie inaczej niz powinni.
Pewnie - muszą osobiście podejść i przymierzyć czy im plecak będzie
pasował pod siedzenie autobusu. Dodatkowo muszą wymierzyć czy się
zmieszczą w oknie czasowym i żeby było trudniej muszą to zrobić tak
by ich widać nie było. Zastanów się nad tym co napisałeś - koleś
bierze ładunek, wsiada do autobusu i wali go to czy w autobusie jest 10
osób czy 100. Rozwala siebie i autobus a przy okazji robi mielonkę w
większej lub mniejszej ilości.
Nie wiem czemu uwazasz ze ja gdzies napisalem ze terrorysci beda przed
kamerami uciekac. Moim zdaniem gosciowi ktory ma sie zamiar zabic zwisa to
czy go za godzine w telewizji pokaza ;-)
Natomiast faktem jest ze robia wczesniej wywiad na miejscu. Sam nie wiem
po co ale robia. Praktycznie kazda z tych akcji byla planowana dosyc dlugo.
Jak to jak? Mam podejrzanego, [cut reszta z ktora sie zgadzam]
Tylko widzisz jedne problem: _nie_ masz podejrzanego.
W tego typu przypadkach podejrzany jest praktycznie kazdy.
Czlowiek z plecakiem/teczka/siatka/czyms tego typu. Czlowiek w puchowej
kurtce(zgadnij ile tam mozna ukryc materialu wybuchowego), dowolny gruby
czlowiek szczelnie zimowo ubrany (moze wcale nie jest gruby tylko
opatulony tnt) i tak dalej i tak dalej.
Czyli co jesli chcesz dotrzec do pracy w normalnym czasie to musisz isc w
t-shirie i bez teczki? Bo inaczej zostaniesz postawiony do kolejki ktora
jest kontrolowana. Bo ze bylyby kolejki to nie watpie bo nie mamy az tyle
policji by to przebiegalo sprawnie.
Patrz pan - a w innych krajach ludzie nie protestują przeciwko temu by
policja strzelała do tych których uważa za niebezpiecznych. Wierzysz
w to że każdy policjant będzie chodził po ulicy jak pies gończy z
gnatem gotowym do strzału i rozwalał wszystkich podejrzanych?
Nie wierze w to ze kazdy. Ale wystarczy ze kilku zacznie.
Koszta terroru są wysokie i są dużo mniejsze niż koszta podejścia
takiego jakie ja (i inni prezentują). Lepiej się zabezpieczać i
uważać niż biadolić że komuś z rodziny rękę urwało czy
nawdychał się sarinu. Ciekaw jestem jak byś wtedy krzyczał głośno
- "precz z terrorem" czy "precz z kontrolami" ? A po II WS terror
hitlerowski został wyeliminowany - Niemcy przegrali wojnę.
Owszem lepiej sie zabezpieczac. Ja tez jestem ZA walka z terroryzmem.
Tylko problem w tym ze jeszcze nikt nie wpadl na sensowny sposob JAK to
robic. Ogolnie problem z terrorysami al-kaidy polega na tym ze oni nie
maja nic do stracenia, a ty,ja czy policjant ktory ma nas chronic ma:
zycie. A takie pomysly na szybkiego polegajace na oddawaniu praw nie sa i
nie beda skuteczne. Moga sie najwyzej skonczyc tak jak za Hitlera. No i po
co nam to?
pozdrawiam
Temat: Hotline news - nobel z fizyki
Mirek Prywata <mi@solth2.fuw.edu.plnapisał(a) w artykule
Poza tym, skoro można badać tylo umysłem, to
trzeba odrzucić wszelkie informacje dotyczące świata (wszystkie
obserwacje, przecież każda obserwacja to empiryzm).
Niezupelnie. Chodzilo o to, ze filozofia bada umyslem, ale nie neguje
wiedzy juz uzyskanej przez inne nauki. Dlatego filozofia przyrody tak sie
szalenczo obecnie rozwija - bo fizyka, chemia, biologia itp juz pedza na
przod a nie biegna, a filozof tupta za nimi i sie zastanawia - co z tych
ostatnich odkryc mozna sie dowiedziec na temat, jaki jest swiat. Jak
Hercules Poirot, ktory siadal wygodnie w fotelu i uruchamial male, szare
komorki, gdy pies gonczy Japp przynosil mu jego "fakciki". W tym ujeciu
filozofia jest wiec metanauka.
Czyli mamy super naukę w której możemy tworzyć dowolne teorie opisujące
rzeczywistość i weryfikować je w dowolny sposób (byle nie korzystać z
rzeczywistości, którą opisują - bo to przecież już empiryzm).
Empiryzm to prad filozoficzny (a jakze), wymyslony przez Locke'a, ktory
twierdzil, ze istnieje tylko to, co mozna stwierdzic empirycznie, czyli na
podstawie doswiadczenia (ale nie chodzi tu tylko o doswiadczenia fizyczne,
lecz w szerszym, ogolnym znaczeniu zetkniecia sie z przejawem
rzeczywistosci piecioma zmyslami). A to, czego nie widac, nie slychac, nie
mozna dotknac, nie pachnie, nie smakuje - nie istnieje. To jest oczywiscie
nieprawda i obaliliscie to Wy, drodzy fizycy, odkrywajac np. fale
elektromagnetyczne.
wszystkie one są słuszne. Pozostaje jeszcze margines interpretacji
(filozofia nie ma dobrego języka, wszechobecne są w niej interpretacje).
Jest nim jezyk logiki arystotelesowskiej, dwuwartosciowej.
No i dochodzimy do interpretacji. Otóż załóżmy, że mamy dwóch filozofów
ze
starożytnośći - jeden twierdzi, że świat jest ciągły, drugi, że dyskretny
(składający się z oddzielnych cząstek - tutaj atomów). Teraz śledząc
historię nauki można powiedzieć, że raz jest jeden górą, a raz drugi.
To prawda. Istnieja od 2,5 tys. lat dwa nurty w filozofii, jeden wywodzacy
sie od Demokryta (ze swiat jest dyskretny), a drugi od Heraklita - ze jest
ciagly. Jesli spojrzy sie na teorie korpuskularno-falowa swiatla, to obaj
mieli racje naraz, co?
Demokryt stwierdzil, ze istnieje logiczna mozliwosc, ze materia jest
dyskretna i sklada sie z niepodzielnych czastek (atomos - gr.
niepodzielny). Logiczna mozliwosc. A potem pojawiliscie sie Wy, kochani
fizycy, i udowodniliscie, ze tak jest swoimi doswiadczeniami. Ale to nie
jest powod zeby gardzic Demokrytem - z dzisiejszego punktu widzenia mozna
go uznac za fizyka-teoretyka.
A wracając do Demokryta, to niestety nie za bardzo można stwierdzić o
jakich cząstkach on mówił.
To nie ma znaczenia. Chodzi tylko o to, czy materia jest dyskretna, czy
ciagla. To jest klasyczne pytanie filozoficzne, a nie tylko fizyczne.
Widzisz IMHO filozofia to bardziej __sztuka__ niż nauka - tak jak poezja.
Teorie filozoficzne mogą być piękne, brzydkie, wspaniałe, przejmujące,
intrygujące, ciekawe, etc - tym niemniej bardziej przypominają poezję niż
naukę.
To jest piekne co napisales. Ja widzialam w filozofii sposob zycia, ale
okreslenie sztuka tez jest swietne. Sformulowanie nauka wzielo sie stad, ze
jakis ... (mlotki, siekiery, swastyki) kilkadziesiat postow wczesniej
oznajmil, ze nauki humanistyczne nie sa godne miana nauki.
Hanka
Temat: Hotline news - nobel z fizyki
On 16 Oct 1998, han wrote:
Mirek Prywata <mi@solth2.fuw.edu.plnapisał(a) w artykule
| Poza tym, skoro można badać tylo umysłem, to
| trzeba odrzucić wszelkie informacje dotyczące świata (wszystkie
| obserwacje, przecież każda obserwacja to empiryzm).
Niezupelnie. Chodzilo o to, ze filozofia bada umyslem, ale nie neguje
wiedzy juz uzyskanej przez inne nauki. Dlatego filozofia przyrody tak sie
No właśnie, a stąd już bardzo blisko do nienegowania wiedzy, którą te
nauki dopiero zdobędą (tak np. robi fizyka, chemia, etc.). Budujesz teorię
na podstawie pewnych przeszłych doświadczen, a następnie wymyślasz inne,
które dopiero się kiedyś odbędą (ty znasz ich wynik - teoretycznie), a to
co się naprawdę zdarzy jest testem tych teorii.
szalenczo obecnie rozwija - bo fizyka, chemia, biologia itp juz pedza na
przod a nie biegna, a filozof tupta za nimi i sie zastanawia - co z tych
ostatnich odkryc mozna sie dowiedziec na temat, jaki jest swiat. Jak
Hercules Poirot, ktory siadal wygodnie w fotelu i uruchamial male, szare
komorki, gdy pies gonczy Japp przynosil mu jego "fakciki". W tym ujeciu
filozofia jest wiec metanauka.
Tylko dla mnie np. filozofia nauki to fragment tej właśnie nauki (to
znaczy filozofia fizyki to dział fizyki, filozofia matematyki to dział
matematyki - przecież nie da się bez tego uprawiać żadnej nauki). Tym
bardziej, że odgrywa ona rolę inspirującą w danej nauce (odkrycia fizyki -
będę mówił dla uproszczenia o fizyce, ale można to uogólnić także na inne
nauki - mają wpływ na sposób myślenia o świecie, stawiania problemów, etc
(to nazywa się filozofią fizyki) co staje się inspiracją do kolejnych
odkryć). Zauważ jednak, że tego słowa filozofia można właściwie uniknąć,
nie jest to jakiś oddzielny twór, to jest wewnętrzna cecha samej fizyki.
Stąd więc o filozofii nauki nie mówię jako o filozofii - gdyż jest to
różnica jakościowa - filozofia fizyki jest na wskroś przesiąknięta fizyką.
| wszystkie one są słuszne. Pozostaje jeszcze margines interpretacji
| (filozofia nie ma dobrego języka, wszechobecne są w niej interpretacje).
Jest nim jezyk logiki arystotelesowskiej, dwuwartosciowej.
Dlaczego tylko takiej?
Tak więc drażni mnie hipokryzja filozofii. Doświadczenia tak, ale przeszłe
(dlaczego??), logika tak, ale jakaś jedna z wielu milionów innych.
Strasznie to ograniczone - oczywiście, gdyby na grupie znalazło się więcej
filozofów, to zapewne pojawiłoby się mnóstwo argumentów za tym dlaczego
akurat tak a nie inaczej. Tylko, że większość z tych argumentów jest typu:
"Ziemia jest okrągła, bo to kształt boski." (ostatnie słowo można sobie
zastąpić dowolnym innym, chciałbym uniknąć odejścia w stronę dysput
religijnych).
okreslenie sztuka tez jest swietne. Sformulowanie nauka wzielo sie stad, ze
jakis ... (mlotki, siekiery, swastyki) kilkadziesiat postow wczesniej
oznajmil, ze nauki humanistyczne nie sa godne miana nauki.
Są naukami w innym sensie. I chwała im za to.
pozdrawiam
Mirek
Temat: Hotline news - nobel z fizyki
han wrote:
Mirek Prywata <mi@solth2.fuw.edu.plnapisał(a) w artykule
| Poza tym, skoro można badać tylo umysłem, to
| trzeba odrzucić wszelkie informacje dotyczące świata (wszystkie
| obserwacje, przecież każda obserwacja to empiryzm).
Niezupelnie. Chodzilo o to, ze filozofia bada umyslem, ale nie neguje
wiedzy juz uzyskanej przez inne nauki. Dlatego filozofia przyrody tak sie
Filozofia przyrody to termin, ktory wyszedl juz
z uzycia i zatracil, wraz z wyodrebnieniem sie
z filozofii poszczegolnych nauk szczegolowych,
swoje pierwotne znaczenie.
szalenczo obecnie rozwija - bo fizyka, chemia, biologia itp juz pedza na
przod a nie biegna, a filozof tupta za nimi i sie zastanawia - co z tych
ostatnich odkryc mozna sie dowiedziec na temat, jaki jest swiat. Jak
Nie sadze, zeby bylo tak jak piszesz. Filozofia
nie idzie w slad za naukami szczegolowymi.
Rozwija sie raczej wlasnym torem, tylko czasami
nawiazujac do wynikow konkretnych badan.
Hercules Poirot, ktory siadal wygodnie w fotelu i uruchamial male, szare
komorki, gdy pies gonczy Japp przynosil mu jego "fakciki". W tym ujeciu
filozofia jest wiec metanauka.
No nie. Termin metanauka nalezaloby rozumiec jako
nauka o nauce. A filozofia to cos innego, cos wiecej
niz tylko refleksja nad nauka. To proba calosciowego
ujecia rzeczywistosci.
Empiryzm to prad filozoficzny (a jakze), wymyslony przez Locke'a, ktory
twierdzil, ze istnieje tylko to, co mozna stwierdzic empirycznie, czyli na
podstawie doswiadczenia (ale nie chodzi tu tylko o doswiadczenia fizyczne,
lecz w szerszym, ogolnym znaczeniu zetkniecia sie z przejawem
rzeczywistosci piecioma zmyslami). A to, czego nie widac, nie slychac, nie
mozna dotknac, nie pachnie, nie smakuje - nie istnieje. To jest oczywiscie
nieprawda i obaliliscie to Wy, drodzy fizycy, odkrywajac np. fale
elektromagnetyczne.
To bardzo 'historyczne' rozumienie czym jest empiryzm,
ograniczone do tego co pochodzi od empirystow wywodzacych
sie bezposrednio od Locke'a. Ale jest to zawezajace rozumienie
tej ideii.
| wszystkie one są słuszne. Pozostaje jeszcze margines interpretacji
| (filozofia nie ma dobrego języka, wszechobecne są w niej interpretacje).
Jest nim jezyk logiki arystotelesowskiej, dwuwartosciowej.
Tak na marginesie, okazuje sie, ze logika dwuwartosciowa
staje sie bezuzyteczna w konfrontacji ze zjawiskami
zachodzacymi w mikroswiecie i nie stanowi uniwersalnego
narzedzia badawczego.
| No i dochodzimy do interpretacji. Otóż załóżmy, że mamy dwóch filozofów
ze
| starożytnośći - jeden twierdzi, że świat jest ciągły, drugi, że dyskretny
| (składający się z oddzielnych cząstek - tutaj atomów). Teraz śledząc
| historię nauki można powiedzieć, że raz jest jeden górą, a raz drugi.
To prawda. Istnieja od 2,5 tys. lat dwa nurty w filozofii, jeden wywodzacy
sie od Demokryta (ze swiat jest dyskretny), a drugi od Heraklita - ze jest
ciagly. Jesli spojrzy sie na teorie korpuskularno-falowa swiatla, to obaj
mieli racje naraz, co?
Oczywiscie. Oznacza to poprostu, ze nie jestesmy
w stanie uchwycic jednoczenie tych dwoch aspektow
zjawisk i obiektow fizycznych. Jesli popatrzy sie
na teorie korpuskularno-falowa swiatla, i nie tylko,
okazuje sie, ze obaj naraz mieli racje, bo kazdy z nich
uchwycil jakis konkretny aspekt tej dwoistosci i ze obaj
sie mylili ograniczajac sie do tylko jednego aspektu
natury tych obiektow i zjawisk.
...
To jest piekne co napisales. Ja widzialam w filozofii sposob zycia, ale
okreslenie sztuka tez jest swietne. Sformulowanie nauka wzielo sie stad, ze
jakis ... (mlotki, siekiery, swastyki) kilkadziesiat postow wczesniej
No coz...
Pawel Masiak
oznajmil, ze nauki humanistyczne nie sa godne miana nauki.
Hanka
Temat: Wierszokletka zawsze u boku mafii,
Oto tekst rezolucji:
W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich
powiązanych z krakowską Kurią Metropolitarną.
My zebrani w dniu 8 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku
Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny
(wytłuszczenie - S. K.), którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na
część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego,
uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję.
Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali
knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki
kulturalne.
Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo
i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i
ostrzej piętnować wrogów narodu - dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej."
Rezolucję podpisało swoimi nazwiskami i pierwszymi literami swoich imion 53
osoby. Wśród nich znaleźli się tak znani pisarze i krytycy literaccy jak: K.
Bunsch, Wł. Dobrowolski, K. Filipowicz (późniejszy mąż Szymborskiej), A.
Kijowski, J. Kurek, Wł. Machejek, Wł Maciąg, S. Mrożek, T. Nowak, J. Przyboś,
T. Sliwiak, M. Słomczyński (znany tłumacz Szekspira podpisujący kryminały
swojego autorstwa pseudonimem Joe Alex), O. Terlecki, H. Vogler, A. Włodek
(pierwszy mąż Szymborskiej).
Wśród sygnatariuszy tej rezolucji znalazł się również Jan Błoński, który
kilkadziesiąt lat później zarzucał Polakom, równie kłamliwie, w "Tygodniku
Powszechnym", "zbrodniczą obojętność wobec zagłady getta warszawskiego".
Rezolucję podpisali także: K. Barnaś, Wł. Błachut, J. Bober, Wł. Bodnicki, A.
Brosz, B. Brzeziński, , B. M. Długoszewski, L. Flaszen, J. A. Frasik, Z. Groń,
L. Herdegen, B. Husarski, J. Janowski, J. Jaźwiec, R. Kłyś, W. Krzemiński, J.
Kurczab, T, Kwiatkowski, J. Lowell, J. Łabuz, H. Markiewicz, B. Miecugow, H.
Mortkowicz-Loczakowa, W (lub S.). Otwinowski, A. Polewka, M. Promiński, E.
Rączkowski, E. Sicińska, St. Skoneczny, A. Świrszczyńska, K. Szpalski, J.
Wiktor, J. Zagórski, M. Załucki, W. Zechenter, A. Zuzmierowski.
Rezolucja ta była, powtórzmy to raz jeszcze, zbrodnicza i haniebna. Ci, którzy
ją podpisali, podpisali się nie tylko pod wyrokami śmierci dla 3 księży i pod
wyrokami wieloletniego więzienia dla pozostałych kapłanów, ale podpisali się
również w ten sposób pod pozostałymi zbrodniami stalinizmu. Oni przecież użyli
swych nazwisk, swoich autorytetów, by wesprzeć stalinizm, by go wzmocnić, by go
usprawiedliwić.
Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że podpisało się pod nią wielu znanych
literatów, że w tym samym czasie wielu innych obywateli polskich, w tym znanych
ludzi takich choćby jak Gałczyński czy Tuwim, postępowało tak samo czy
podobnie.
Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że Stalin umarł miesiąc później i wyroków
śmierci nie zdążono wykonać.
To chyba jednak nie "uzyteczna idiotka" to po prostu "pies gonczy" Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: pies gończy na śledztwa !
pies gończy na śledztwa !
Powołana została dziesięcioosobowa sejmowa komisja śledcza do zbadania, czy
Lew Rywin był, jest, czy dopiero będzie stuknięty, przez kogo i w co. Ma
również dać odpowiedź na pytanie, jakie kręgi zatoczyłaby ta sprawa, gdyby ją
od razu po wizycie Rywina u Michnika „Wyborcza” ogłosiła. Na razie wiemy, że
ujawniona dopiero po pół roku, zatoczyła szerokie kręgi, o czym poinformował
sam niepokalany do tej pory Adam Michnik na specjalnie zwołanej w tym celu
konferencji prasowej. Była to jedyna konkretna wiadomość przekazana
dziennikarzom na tym spędzie. Nie bardzo wierzymy, że ta sejmowa komisja
ustali, jak szerokie są to kręgi, ile ich jest, kto jest w ich środku, a kto
stoi za nimi. Nasza mała wiara w tym względzie bierze się stąd, iż w komisji
tej zasiada poseł Jan Dalibóg Maria, który – w odróżnieniu od legendarnego
króla Midasa – czego nie dotknie, wszystko zamienia w błoto. Już na
inauguracyjnym posiedzeniu komisji dał popis swoich umiejętności. Jako
bezstronny przedstawiciel komisji, jeszcze zanim ta komisja kogokolwiek
przesłuchała, już zasugerował werdykt, następnie zmieszał z błotem SLD oraz
dał wyraz swojej niechęci do przewodniczącego z UP i nie ukrywał obrzydzenia
do wiceprzewodniczącego z SLD. To, że J. M. Dalibóg będzie brylował i
szołmenił, jest pewne jak to, że 2x2=4. Bo to jest faktycznie polityczny
trup, którego ta komisja na moment ożywiła, przywracając go niczym zombi do
życia publicznego. Sromotna, kompromitująca klęska w wyborach na prezydenta
Krakowa sprawiła, że teraz robi co może, żeby chociaż jeszcze przez pięć
minut istnieć w mediach, zanim w końcu padnie już ostatecznie i się nie
podniesie.
Ale wróćmy do komisji. Kolejne jej zadanie to zbadanie, czy premier Miller
był z Rywinem na „ty” czy na „pan”. Jeżeli na „pan”, to dlaczego podczas
konfrontacji Michnik-Rywin-Miller zwracał się do Rywina na „ty”? Czy jest to
przejawem złej pamięci premiera, czy może tylko wybiórczej? W zależności od
tego, jaka jest sytuacja raz jest z kimś na „ty”, a raz na „pan”. Ważne jest
również ustalenie, jakim wzrokiem dysponuje pan Leszek. Dobrym, złym czy
również wybiórczym? Badanie wzroku premiera konieczne jest z powodu
niezauważenia Rywina na tle innych gości świętujących imieniny pana
prezydenta. Badanie wzroku w tej samej sprawie dotyczy także Adama Michnika.
Nie bez znaczenia dla komisji będzie również ustalenie, czy premier posiada
niezbędne kwalifikacje do wydawania diagnoz psychiatrycznych. Na jakich
przesłankach opierał się Miller, wydając sąd na temat władz umysłowych Lwa
Rywina? Czy w czasie konfrontacji Michnik-Rywin-Miller badał Rywinowi dno
oka, odruchy w kolanie i przeprowadził niezbędne testy? Jeżeli nie, to
komisja powinna powołać biegłych psychiatrów, którzy jednoznacznie określą,
czy do nazwania kogoś wariatem wystarczy, że ten ktoś zażąda łapówki w
wysokości 17,5 mln $? Biegli powinni również odpowiedzieć na pytanie, czy
17,5 mln $ to jest dolna granica, od której zaczyna się być wariatem.
Nie od rzeczy będzie również dojście komisji do tego, kto w końcu kogo
nagrywał. Czy tylko Michnik Rywina i Rywin Michnika, czy może również Miller
miał włączony magnetofon? Bo z tego, co do tej pory ogłoszono, widać, iż
panowie bohaterowie skandalu mieli do siebie ogromne zaufanie i darzyli się
jeszcze większym szacunkiem, dlatego podczas wspólnych spotkań i rozmów, aby
niczego z nich nie uronić, wszyscy wszystkim robili pamiątkowe nagrania.
PS Jak z powyższego wynika, na sejmową komisję śledczą czeka zbiór zadań z
wieloma niewiadomymi. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Smieszne przygody ze zwierzakiem
Łoś, ja i gończy polski "Beryl"
Czy ja wiem, czy to śmieszne, co spróbuję opowiedzieć? Dla mnie śmieszne i na
pewno dziwaczne. Widzę, że towarzystwo się tu nieco rozkręciło na polu różnych
intymności i związanych z tym części (ludzkiego) ciała, więc spróbuję
kulturalnie przekazać coś, co zapowiadałem powyżej.
Rzecz toczy się w rezerwacie „Łosiowe błota” – jak sama nazwa wskazuje pełnym
łosi. To doprawdy niezwykłe, ile tych pięknych, a truchlejących ze strachu z
byle powodu zwierząt można tam napotkać. Wiele razy je tam fotografowałem.
Bohater opowieści – pies gończy polski o imieniu Beryl. Osobnik nie będący
specjalnym przyjacielem ludzkości ani innych żywych stworzeń, ale czego
oczekiwać od dzikarza i od rasy mającej w ogóle opinię dość dzikiej i trudnej w
prowadzeniu. A zatem był to pies, który na najwęższej nawet i najbardziej
krętej leśnej ścieżce zawsze ostrzegał mnie na długo przed tym, zanim ktoś lub
coś pojawiło się na tej ścieżce. Pod tym względem Beryl był niezwykły. Po tym,
jak uruchamiał się w nim system fuknięć, warknięć, sapnięć, podskoków, stójek i
bojowych postaw zawsze dobrze wiedziałem, że za kilka minut kogoś lub coś w
lesie spotkamy. I niezawodnie tak zawsze było. Już nie wspomnę, że raz uratował
mi skórę i wyprowadził mnie z lasu, gdy się w nim zgubiłem. JA – człowiek,
który cztery lata uczył się nawigacji i jeszcze rokrocznie zdawał z niej
egzaminy państwowe :-) Ale to tak na marginesie.
No więc jesteśmy ja i Beryl w rezerwacie „Łosiowe błota”. Schodzę ze ścieżki,
bo... nooo... po prostu musiałem za potrzebą. Że tak powiem – realizuję tę
potrzebę, realizuję, realizuję, Beryl jak zawsze w takich okolicznościach
wpatrzony w ten szczegół do realizacji potrzeb, ja jak zawsze odpędzający go od
siebie i okręcający się w trakcie „realizacji” wokół siebie, żeby skuteczniej
odpędzać Beryla... i tak dalej, i tak dalej. W ramach tego połączonego
okręcania się, „realizacji” i odganiania od siebie Beryla patrzyłem wszędzie
tylko nie na to, przed czym tak naprawdę cała ta kabaretowa scena się działa.
Gdy to dostrzegłem – skóra na mnie ścierpła, a na dodatek jeszcze
ta „realizacja”. Większego łosia już w życiu nie widziałem, aż musiałem zadrzeć
głowę. Stał 4-5 metrów ode mnie i od Beryla. Co mnie wtedy przemykało przez
głowę?!?!?! Co robić?! Co się teraz może wydarzyć, gdy już sobie z łosiem
spojrzeliśmy w oczy?! Zapinać portki i w nogi?! A może nie zapinać portek i w
nogi?! Oczywiście wściekłość na Beryla – jak on mógł pierwszy raz w życiu
zawieść swojego pana tak okrutnie i nie wyczuć łosia 5 m od siebie?!?!?! Na
mnie gęsia skóra na całym ciele, stoimy wszyscy i każdy patrzy się na to, co go
najbardziej w tej chwili interesuje, czyli: ja – na łosia; łoś – na mnie;
Beryl – naaa... no wiecie, na co. Trwało to może 20-30 sekund, aż wreszcie mózg
zaczął mi chłodno i logicznie pracować i przypomniały mi się różne informacje o
łosiach, w tym artykuł o łosiu w Kazuniu Polskim pod Warszawą, który umarł na
zawał serca ze strachu, gdy wszedł do chłopskiej zagrody i nie potrafił już z
niej wyjść. Umarł ze strachu, gdy służba leśna chciała mu pomóc w wydostaniu
się z tej zagrody.
Powoli przypomniałem sobie jakie to łosie są strachliwe i zacząłem się zapinać
i szykować do spokojnego, powolnego odejścia z miejsca zdarzenia. Beryl do
samego końca popiskiwał tylko z niecierpliwości, że stoimy i nic się nie
dzieje. Łoś niczym pomnik – nie drgnął przez cały ten czas ani długo po naszym
odejściu, bo go z oddali obserwowałem. Może umarł stojąc?:-) No i jak taki
niezawodny Beryl mógł tak fatalnie zawieść w takim kryzysowym momencie?
No i kto w to wierzy? Nie wiem, czy sam uwierzyłbym czytając tę opowiastkę. Sam
mistrz Michał Sumiński lepszej by nie wymyślił. Wszystkim, którzy mimo wszystko
wierzą – dziękuję za zaufanie i pozdrawiam.
C. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 226 wypowiedzi • 1, 2, 3