Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: Pies przewodnik
Temat: Teksty
TAA! Wzruszyłam siem qrde.....
Bo i jak tu sie nie wzruszyc...
A pamiętasz ten kawałek reggae "ajajaj nie mam jaj łojojoj, po co ci
choj"?
Najbardziej podobało mi się, że jaja podnoszą emocje i wywołują wojny i że
jaja to zdwojone JA, no i że nie dość że niewygodne w dodatku
deformują spodnie...
Taa to sa wlasnie cale Kury ;)
A tak przy okazji znalazlem cos takiego:
TYMON MÓWI O ZAWARTOŚCI PŁYTY:
(Brum, Rafał Księżyk)
"Śmierdzi mi z ust" KSIEGOWI
Kwintesencja obaw młodzieńca, który po raz pierwszy spotyka się z miłością ,
z kobietą
"Jesienna deprecha"
GANIMEDES BOY BAND
Utwór opisują cy in statu nescendi stan depresji, dlatego pomimo
discopolowej proweniencji chwyta za gardło
"Nie martw się, Janusz" LIGNINA
Obawa przed przeludnieniem w brawurowym wykonaniu techno
"Dlatego" PAPA MOBILE
Odważna wersja piosenki poetyckiej a'la Grechuta. Kojarzy się z Monty
Pythonem, ale rzecz jest bez porównania poważniejsza, mówi o kwestiach
damsko-męskich w kontekscie śmierci i przemijania
"Kibolski" FATHERFUCKA
Rapowy numer, który pozornie mówi o problemie kibiców - chuliganów, ale ma
wiele podtekstów - obawa o przyszłość rodzaju ludzkiego, skoro nie umiemy
nawet kibicować
"Sztany glany" ADAM BIELAK
Utwór Olafa Dariglasoffa ujawnia lęki mieszkańca blokowiska, który boi się
wyjść z domu, bo tam "sztany glany chuj złamany"
"Ideały sierpnia" BRACIA SYPNIEWSCY
Moje credo wyśpiewane w klimacie Kaczmarskiego i Gintrowskiego
"Jestem dobry" TRYGŁAW
Death metalowy utwór może trochę satanizują cy, ale ukazują cy satanizm jako
zjawisko niekoniecznie negatywne, jest w nim bowiem pewna doza naturalizmu i
humanizmu
"Nie mam jaj" GRANIASTOPULOS
Pozytywna reggae'owa wibracja podejmują ca typowe problemy rasta - Babilon,
wojny, globalne zagrożenie, nieporozumienie między jednostkami
"Szatan" CZARNA WOŁGA
Kolejni zwolennicy trzech szóstech i znów mistyczno-humanistyczny przekaz
ukazują cy inną stronę zjawiska
"Mój dżes" WDZIĘCZNOŚĆ
Żarty z nas samych, bo przecież wszyscy jako polscy jazzmani jesteśmy
pijakami i w naszym jazzowym kręgu robimy sobie takie miluśińskie żarty
"Adam ma dobry humer" PŁK. KALETA
Udało nam się namówić na występ emerytowanego oficera. Utwór przypadł do
gustu starszemu panu jako rozliczenie z przeszłością
"O psie" PEDALSI
Country'owa opowieść o trudnej sytuacji polskiego rolnika, który martwi się
na zaś
"Lemur" KURY
Doszły do głosu nasze radykalne tendencje, za to tekst jest taką bajeczką ,
trochę dla dzieci, trochę dla dorosłych
A słyszałeś najnowszą płytę ich z kawałkiem poświęconym TPSA?
Nie ;(
Znam tylko POLOVIRUS'A
| A tak przy okazji nie chwalac sie... a nie w zasadzie to jak najbardziej
sie
| chwalac, to w Kurach gra i o ile czegos nie popieprzylem spiewa
"Jesienna
| depreche" moj szwagier (no bedac precyzyjnym ojciec dziecka mojej
siostry).
Znaczy siem który to, bo zapomniałam który to tak pięknie się starał
naśladować głos ala pedał-discopolowiec z disco-relaxu...
Wlasnie ten. Absolutnie rewelacyjnie mu to wyszlo.
A bo może taki ma z natury....??
Az taki to nie... Troche sie musial postarac.
Loki
Kiedy kierownik sklepu wrocil z lunchu zauwazyl
ze sprzedawca ma zabandazowana reke
ale zanim zdazyl go zapytac o ten bandaz,
sprzedawca powowiedzial ze ma dla niego
bardzo dobra wiadomosc.
"Nie zgadnie Pan!" - rzekl sprzedawca
- "W koncu udalo mi sie sprzedac ten ochydny garnitur
ktory zalegal u nas na pólkach tak dlugo"
-"To odpychajace rózowo-niebieske gowno
z tymi podwójnymi kokardami?" - spytal kierownik.
"Wlasnie to!"
-"Swietnie! Myslalem ze nigdy sie nie pozbedziemy
tego szkaradztwa. To byl najgorszy garnitur jaki mielismy.
Ale czemu twoja reka jest zabandazowana?"
-"Ach" zachnal sie sprzedawca"
po tym jak sprzedalem ten garnitur klientowi,
pogryzl mnie jego pies przewodnik"
Temat: [pr] Czy pies przewodnik musi mieć kaganiec?
http://miasta.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35590,3663738.html
Czy pies przewodnik musi mieć kaganiec?
Krzysztof Aładowicz
2006-10-04, ostatnia aktualizacja 2006-10-04 19:51
Kierowca MZK kazał mi wysiąść z autobusu, bo mój pies przewodnik nie miał
kagańca - skarży się niewidoma bydgoszczanka Ewa Lewandowska
Ewa, studentka Akademii Muzycznej, wracała wieczorem z Fordonu do centrum
miasta. Towarzyszył jej jak zawsze labrador, pies zastępujący niewidomej
osobie oczy.
- Ledwo zdążyłam wsiąść do autobusu linii 74, kierowca zaczął krzyczeć,
żebym założyła psu kaganiec. Tłumaczyłam, że jestem niewidoma, że nie mam
kagańca, bo nigdy żaden kierowca tego ode mnie nie wymagał, że pies jest
łagodny i specjalnie szkolony. Ale on w ogóle nie chciał mnie słuchać.
Powiedział, że nie ruszy z przystanku, dopóki nie wysiądę. Tak staliśmy z
pięć minut, a ja w tym czasie musiałam słuchać potoku przykrych słów pod
swoim adresem - opowiada Ewa Lewandowska.
Pasażerowie byli po stronie Ewy. I to oni zażądali od kierowcy, żeby
wreszcie ruszył. Jednak całą drogę, aż do pętli przy ul. Wyścigowej kierowca
w niewybredny sposób komentował całą sytuację.
- Było mi przykro. Przecież mógł mi to wszystko wyjaśnić spokojnie, a nie
krzyczeć. Z takim chamstwem w życiu się nie spotkałam. Mam dosyć
podróżowania miejskim autobusami - mówi poszkodowana dziewczyna.
Czy pies przewodnik w środkach komunikacji publicznej musi mieć kaganiec?
Elżbieta Łukasik z centrum rehabilitacji Polskiego Związku Niewidomych w
Warszawie twierdzi, że w naszym kraju nie ma jednoznacznych przepisów
dotyczących tego problemu.
- W zasadzie pies przewodnik nie powinien mieć zakładanego kagańca, bo to
utrudnia mu pracę. Jednak wszystkim naszym podopiecznym zalecamy, aby w
autobusach zakładali taką ochronę. Chodzi o to, żeby współpasażerowie,
którzy boją się psów, byli spokojni - wyjaśnia.
Żadnych wątpliwości nie ma natomiast Teresa Napierała z wydziału opłat
parkingowych i komunikacyjnych Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji
Publicznej. Jej zdaniem w regulaminie przewozów w bydgoskiej komunikacji
jest przepis, który precyzuje, że psy przewodnicy muszą być w kagańcach.
Witold Dębicki, dyrektor Miejskich Zakładów Komunikacyjnych uważa jednak, że
całe zajście w autobusie linii 74 trzeba wyjaśnić.
- Obsługa musi być uprzejma wobec pasażerów. Rozmawiałem już z kierowcą,
który twierdzi, że grzecznie domagał się wyjścia niewidomej z autobusu.
Chciałbym jednak poznać prawdę, dlatego zapraszam tę panią do nas na
konfrontację - mówi dyrektor.
Temat: Geanta na Ursynowie i nowobogackiego buca...
On Mon, 27 Oct 2003, Marcin Wieczorek wrote:
W artykule <Pine.LNX.4.53.0310262338320.11@goldenhinde.sail-ho.plJacek Kijewski napisal(a):
| Piesek zyje dluzej, niz rok. Taki wilczurek, nawet jak sie stresuje, bez
| wiekszych problemow przezyje jakies 8 lat, z czego 5 lat moze byc
| pelnosprawnym przewodnikiem (czy odkopywac ludzi w gruzach). Psy maja
| bardzo krotka starosc...
Psy przewodniki nie odkopują ludzi w gruzach. Nie są do tego szkolone.
Zadziwiajace... czemu sie sam nie domyslilem...
A powazniej: nie, nie sa. Do odkopywania w gruzach sa szkolone inne,
ratownicze. Pracuja tez w warunkach duzego stresu, a ich przydatnosc jest
dosc krotkotrwala, zwlaszcza, jak wykopuja juz trupy - taki pies wpada w
depresje i potem nie chce szukac.
Ale i tak mozna ich uzywac do tych celow kilka lat. Nie gadaj, ze
niewidomy zmienia psa co roku... Pies przewodnik nie pracuje kolo mlotow
pneumatycznych i palnikow...
| Druga sprawa: jak policzysz ZUSy i inne takie, to za 12 tys. rocznie nie
| utrzymasz opiekuna nie-psiego...
Ale człowiek może obsłużyć wiele osób a pies tylko jedną. Poza tym człowiek jest
bardziej uniwersalny.
Czy ja wiem... to bardzo uzaleznia takiego czlowieka od opiekuna.
"Przyjdzie o osmej, wyjdzie o dziewiatej". Pies pozwala na pewna
samodzielnosc.
Co jest cenniejsze, opieka czy samodzielnosc, to juz nie mi rozsadzac.
Powinni miec to do wyboru chyba sami zainteresowani. Bo za chwile kogos
uszczesliwisz na sile.
| Trzecia sprawa, taki niewidomy byc moze tez chcialby byc minimalnie
| samodzielny i nie zalezec ciagle od jakiegos opiekuna, zwlaszcza, ze
| relacje opiekun-niepelnosprawny czesto bywaja... napiete, nazwijmy to tak,
| i bardzo psychicznie wyczerpujace.
Niemniej pomysł pochodzi od człowieka niewidomego. Był publicznie, razem z innymi
pomysłami, wygłoszony w czasie IV Małopolskiego Forum Osób Niewidzących
i Słabowidzących w Bochni. Spotkał się z głośnym poparciem uczestników (wśród
których ludzie zdrowi stanowili znaczącą mniejszość - by nie powiedziec wyjątek).
Nie sądzisz, że to właśnie ludzie dotknięci tym problemem mają w tym względzie
najwięcej do powiedzenia?
Mysle, ze powinno to byc pozostawione do decyzji indywidualnej, bo
| A te 12 tys. to kwota chyba z ksiezyca wzieta. Tj. nie mowie, ze bujasz,
| bo niewykluczone, ze biurokraci takie pieniadze wydaja na te psy (3/4
| chowajac pewnie w kieszen), ale skoro szkolenie psa-ratownika kosztuje
| jakies 3-4 tysiace, to skad tu 12 tysiecy?
Pewnie stąd, że psu-ratownikowi stawia się kompletnie inne wynmagania
niż psu-przewodnikowi.
Nie zapominaj, że nie pisałem swojej opinii... powtarzałem natomiast opinie osób
niewidomych - a więc bezpośrednio zainteresowanych.
Ale to nie oni placa za to szkolenie, wiec rzeczywisty koszt szkolenia
moze byc inny. Psa sie szkoli kilka miesiecy, zakladajac, ze ma juz kurs
psa-towarzysza. Te dwanascie tysiecy brzmi jak bajka o zelaznym wilku,
szkolenie psow do bardzo specjalistycznych celow owszem, kosztuje, ale
mimo wszystko...
A psu-ratownikowi stawia sie bardzo wysokie wymagania.
Temat: Szkola dla psa w 3miescie
[cut bzdury] :-)
Ja te rojenia znam, bo temat zgłębiłem, gdy szukałem alernatywy dla
hauwardowych metod. A odpowiedź na to jest jedna:
Pies wie, że ja NIE JESTEM psem. Na przykład - nie bawi się ze mną jak z psem.
A moja rodzina nie jest jego stadem. A więc on nie stara się objąć w nim
przewodnictwa.
Hauwardowe i pokrewne metody opierają się na wyszkoleniu właściciela do
przejawiania psich zachowań - każą kłaść się w psim posłaniu, jeść z psiej
miski (a przynajmniej udawać) i takie tam. Wówczas pies uzna nas za dużego,
silnego psa i będzie nas słuchał.
Tymczasem, nie dość, że fałszywe jest założenie (o czym pisałem na wstępie),
to jeszcze dobór zachowań jest błędny. Wziął się on nie z obserwacji dzikich
psów, lecz z badania wilczego stada w niewoli. A okazuje się, że psy tak się
nie zachowują. Na przykład, nie przestrzegają kolejności posilania się.
Do tych idiotyzmów Hauward dokłada swoje - na przykład, jeżeli już nawet
założymy prawdziwość "stadnych" teorii, to nie pasuje do nich to wiązanie psa
do płotu. W ten sposób zabije się odruch poszukiwania stada przez osobnika
który się zgubił - stado sobie poszło, więc ja siadam i czekam. Wnet
pozostałby w nim sam przewodnik. :-)
Ja nie neguję skuteczności Hauwardu. Pies to inteligentne zwierzę i do
największych dziwactw się przyzwyczai. Ale za stosowanie jego metod płaci się
zbyt wysoką cenę. Nie mogę przytulić psa, gdy przy mnie usiądzie, nie mogę
pobawić się z nim, gdy przyniesie zabawkę, nie mogę ucieszyć się, gdy mnie
przywita. Gdybym chciał mieć bezwolną zabawkę, kupiłbym sobie Tamagotchi.
Teoria dominacyjna jest wygodna, ale słabo się broni. Czy pies - przewodnik
niewidomego czuje się jego szefem? Czy pies tropiący "dominuje" nad swoim
opiekunem? Jeżeli nie - to po co robić ceregiele w drzwiach? A jeżeli tak - to
w takim razie co w tym złego? Czy właścicielom i opiekunom tych psów źle jest
z nimi żyć?
Na koniec zacytuję słowa wielokrotnie nagradzanej za osiągnięcia w szkoleniu
psów trójmieszczanki, p. Magdaleny Michalskiej:
"Ja nie jestem szefem dla moich psów, nie muszę być. Jestem dla nich
przyjacielem, przewodnikiem, czasem uczniem. Jestem kimś w kim mają oparcie,
kimś z kim mogą się pobawić, od kogo dostają jedzenie, spacery, dach nad
głową. Jestem i powinnam być dla nich kimś, od kogo płyną tylko dobre,
pozytywnie kojarzące się wydarzenia. Nie przestrzegam innych zasad niż te
które sama sobie wymyslę. Moje psy nie muszą jeść ostatnie, wychodzić ostatnie
i robić innych podobnych wymyślonych rzeczy które utrudniają i nam i im życie.
Moje psy spią gdzie chcą, jedzą kiedy mi wygodnie, bawią się ze mną wtedy
kiedy mają na to ochotę, nie boją się położyc mi łapy na kolanie i przynieść
piłeczki, lubią spać ze mną, lubią siedzieć i patrzeć jak jem, jeszcze
bardziej lubią coś wtedy dostać. Nie zauważyłam żeby korona mi spadła ...
Nie jestem i nie chcę byc szefem dla moich psów, chcę być dla nich
przyjacielem i kumplem z którym jest fajnie żyć, fajnie cwiczyć, bo jest
ciekawie. Nie wymagam od moich psów, zeby robiły to czego nie chcą robić, nie
mam takiej potrzeby, one robią za to wszystko o co je poproszę i co jestem w
stanie im wytłumaczyć".
(za stroną http://www.dogs.gd.pl/psiejstwo/ )
A z chcącymi szkolić swoje psy, podzielę się przemyśleniem, do jakiego
doszedłem, zastanawiając się nad Hauwardem:
Jeżeli spróbuję innych (niż hauwardowe) metod - niczym nie ryzykuję. Jeżeli
się nie uda, to najwyżej przez parę tygodni dłużej będę miał niewyszkolonego
psa, po czym z pokorą wrócę do medod "dominacyjnych". Jeżeli natomiast nie
spróbuję i zostanę w Hauwardzie - odwrotu już nie będzie. Zniszczę w moim psie
wszysko to, co wniósł do domu i rodziny, zniszczę to, co czyni jego posadanie
sprawiającym tyle radości.
BR
Temat: Balcerowicz (stopy procentowe)
| Bohm-Bawerk konstruuje teorie kapitalowa. To wyzej, to teoria pieniezna,
| monetarystyczna.
| To tak jak by gospodarke przyjac jako rurociag wodny, który może
samoistnie
| przyłączać kolejne rury.
| W takim rurociągu płynie woda ( czyli nasz pieniądz M0)
| W ujęciu teorii pieniężnej badamy ilość wody w całym obiegu i jego wpływ
na
| poszczególne węzły.
| W ujęciu teorii kapitałowej bada się ujęcia w węzłach( które dają -
| odprowadzają część przepływającej wody jako podatki i jako bilanse, czy
więcej
| wody przypłynie do węzła, czy mniej i jaki to daje zysk)
| W moim rozumieniu, jeśli w pewnym węźle będzie wody przybywać do zbiornika
przy
| tym węźle to w innym wężle musi nastąpić mniejszy napływ wody i tamże
bilans
| będzie zrównoważony ale o znacznie mniejszej wartości.
Wlasnie nie!
Drogi przyjacielu, mowisz o teorii kapitalowej w tej chwili:)!!!:)
Jest tak:
******************************
teoria pieniężna to:
| W ujęciu teorii pieniężnej badamy ilość wody w całym obiegu i jego wpływ
na
| poszczególne węzły.
*****************************
teoria kapitałowa to:
| W ujęciu teorii kapitałowej bada się ujęcia w węzłach( które dają -
| odprowadzają część przepływającej wody jako podatki i jako bilanse, czy
więcej
| wody przypłynie do węzła, czy mniej i jaki to daje zysk)
| W moim rozumieniu, jeśli w pewnym węźle będzie wody przybywać do zbiornika
przy
| tym węźle to w innym wężle musi nastąpić mniejszy napływ wody i tamże
bilans
| będzie zrównoważony ale o znacznie mniejszej wartości.
*************************
To przeplywanie wody do roznych sektorow, to przesuwanie sie naturalnych
bogactw do roznych procesow produkcji w zaleznosci od czasowej preferencji,
faktu, jak ludzie wartosciuje pewne dobra.
Jesli stopa jest wysoka, to woda, bogactwa naturalne przeplywaja do niskich
stadiow produkcji, blisko konsumenta.
Jesli stopa jest niska, ludzie odkladaja swoja konsumpcje, dobra przesuwane
sa do dalszych stadiow.
I dobra wyprodukowane obecnie są zbędne, więc w następnym okresie ta ilość dóbr
maleje, nie zostaje wyprodukowana. A w obecnym czasie cena tych dóbr musi
spaść, aby dostosować się do ilości pieniądza pozostałego na rynku.
Ale jesli cena spadnie to i przychody spadną. Jak przychody spadają to i koszty
też muszą. A wśród kosztów są płace.
Pieniadz to nie woda. Pieniadz to pies przewodnik:) On sie slucha ludzi i
ich preferencji do przesuwania dobr w rozne stadia, ile oszczedzac i ile
konsumowac. Pieniadz to tylko srodek wymiany i lepiej nim nie manipulowac -
na przyklad przez dodruk i expansje kredytowa, co powoduje sztuczny boom,
zakonczony kryzysem.
Zgadzam się że sztuczne drukowanie i ekspansja kredytowa to sztuczny boom.
To już przerabialiśmy nie jeden raz.
Natomiast pozostawienie stanu takim jak jest, czyli stała ilość pieniądza w
sytuacji braku kredytów, spowoduje deflacje.
A deflacja wśród przedsiębiorców da sygnał do ograniczania kosztów, wraz z
zwalnianiem pracowników.
pozdr.
klus
matt
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Temat: Balcerowicz (stopy procentowe)
| Jesli stopa jest niska, ludzie odkladaja swoja konsumpcje, dobra
przesuwane
| sa do dalszych stadiow.
I dobra wyprodukowane obecnie są zbędne, więc w następnym okresie ta ilość
dóbr
maleje, nie zostaje wyprodukowana. A w obecnym czasie cena tych dóbr musi
spaść, aby dostosować się do ilości pieniądza pozostałego na rynku.
Ale jesli cena spadnie to i przychody spadną. Jak przychody spadają to i
koszty
też muszą. A wśród kosztów są płace.
Zalezy o czym mowisz. Odroznij wzrost oszczednosci (spadek stopy
procentowej) od wzrostu popytu na pieniadz (chec posiadania w bilansie
gotowkowym)
| Pieniadz to nie woda. Pieniadz to pies przewodnik:) On sie slucha ludzi
i
| ich preferencji do przesuwania dobr w rozne stadia, ile oszczedzac i ile
| konsumowac. Pieniadz to tylko srodek wymiany i lepiej nim nie
manipulowac -
| na przyklad przez dodruk i expansje kredytowa, co powoduje sztuczny
boom,
| zakonczony kryzysem.
Zgadzam się że sztuczne drukowanie i ekspansja kredytowa to sztuczny boom.
To już przerabialiśmy nie jeden raz.
Natomiast pozostawienie stanu takim jak jest, czyli stała ilość pieniądza
w
sytuacji braku kredytów, spowoduje deflacje.
A deflacja wśród przedsiębiorców da sygnał do ograniczania kosztów, wraz z
zwalnianiem pracowników.
Mylisz skutek z przyczyna...
Jasne, ze tak. Tylko, ze musisz wziac pod uwage, ze ceny spadaja z przyczyn
REALNYCH.
Czynniki realne, takie jak wzrost produktywnosci, podazy (prymitywnie
mowiac), kapitalu, dobr, uslug, decyduja o tym ,ze ceny spadaja. I beda
spadac, bo taka jest natura gospodarki rynkowej.
Zupelnie nie rozumiem, dlaczego chcesz uruchamiac czynniki MONETARNE po to,
zeby walczyc z czynnikami REALNYMI, ktorych nie zmienisz. Place realne rosna
i beda rosly. Pompowanie dodatkowego pieniadza w gospodarke to dziwny sposob
na walke z rzeczywistoscia. Koszty i ceny beda zawsze spadac.
To raz. A teraz inne problemy (troche szerzej niz mowiles) zwiazane z
monetarystycznym pomyslem na sciganie podaza pieniadza przyrostu dobr i
uslug:
(1) Helikopter Friedmana - jak zapewnisc wpompowanie pieniadza do kazdego
sektora jednoczesnie w tej samej wielkosci? Przeciez zwiekszanie podazy
powoduje REDYSTYBUCJE BOGACTWA. Od jednych do drugich. Nie mowiac o tym, ze
cykl koniukturalny takze i tutaj moze wystapic. To dalej bedzie pieniadz z
potwietrza na ktorym ktos skorzysta, a ktos straci
(2) Za ktorym M ma podazac bank centralny? M1? M1A? M2? MMMF? M12? M4?
(3) Jak wyliczyc skutecznie PKB? NIe mowiac o tym, ze PKB nie jest
jednolite, podobnie jak kapital nie jest jednolity (ten grzech
charakteryzuje i keynesistow i monetarystow). Wiaze sie to czesciowo z (1)
(4) Ta teoria wymaga nacjonalizacji pieniadza. Dla obroncow wolnosci, to juz
jest wystarczajacy powod na nie:)
pozdrawiam
matt
Temat: Balcerowicz (stopy procentowe)
| Jesli stopa jest niska, ludzie odkladaja swoja konsumpcje, dobra
przesuwane
| sa do dalszych stadiow.
| I dobra wyprodukowane obecnie są zbędne, więc w następnym okresie ta ilość
dóbr
| maleje, nie zostaje wyprodukowana. A w obecnym czasie cena tych dóbr musi
| spaść, aby dostosować się do ilości pieniądza pozostałego na rynku.
| Ale jesli cena spadnie to i przychody spadną. Jak przychody spadają to i
koszty
| też muszą. A wśród kosztów są płace.
Zalezy o czym mowisz. Odroznij wzrost oszczednosci (spadek stopy
procentowej) od wzrostu popytu na pieniadz (chec posiadania w bilansie
gotowkowym)
| Pieniadz to nie woda. Pieniadz to pies przewodnik:) On sie slucha ludzi
i
| ich preferencji do przesuwania dobr w rozne stadia, ile oszczedzac i ile
| konsumowac. Pieniadz to tylko srodek wymiany i lepiej nim nie
manipulowac -
| na przyklad przez dodruk i expansje kredytowa, co powoduje sztuczny
boom,
| zakonczony kryzysem.
| Zgadzam się że sztuczne drukowanie i ekspansja kredytowa to sztuczny boom.
| To już przerabialiśmy nie jeden raz.
| Natomiast pozostawienie stanu takim jak jest, czyli stała ilość pieniądza
w
| sytuacji braku kredytów, spowoduje deflacje.
| A deflacja wśród przedsiębiorców da sygnał do ograniczania kosztów, wraz z
| zwalnianiem pracowników.
Mylisz skutek z przyczyna...
Jasne, ze tak. Tylko, ze musisz wziac pod uwage, ze ceny spadaja z przyczyn
REALNYCH.
Czynniki realne, takie jak wzrost produktywnosci, podazy (prymitywnie
mowiac), kapitalu, dobr, uslug, decyduja o tym ,ze ceny spadaja. I beda
spadac, bo taka jest natura gospodarki rynkowej.
Zupelnie nie rozumiem, dlaczego chcesz uruchamiac czynniki MONETARNE po to,
zeby walczyc z czynnikami REALNYMI, ktorych nie zmienisz. Place realne rosna
i beda rosly. Pompowanie dodatkowego pieniadza w gospodarke to dziwny sposob
na walke z rzeczywistoscia. Koszty i ceny beda zawsze spadac.
Wręcz wołam o zakazanie drukowania pieniądza
A wprowadzenie pieniądza jednotransakcyjnego.
To raz. A teraz inne problemy (troche szerzej niz mowiles) zwiazane z
monetarystycznym pomyslem na sciganie podaza pieniadza przyrostu dobr i
uslug:
(1) Helikopter Friedmana - jak zapewnisc wpompowanie pieniadza do kazdego
sektora jednoczesnie w tej samej wielkosci? Przeciez zwiekszanie podazy
powoduje REDYSTYBUCJE BOGACTWA. Od jednych do drugich. Nie mowiac o tym, ze
cykl koniukturalny takze i tutaj moze wystapic. To dalej bedzie pieniadz z
potwietrza na ktorym ktos skorzysta, a ktos straci
Jasne, że zyska ten co pierwszy dokona zakupu banknotami wydrukowanymi.
Tego drukowania pieniądza wielotransakcyjnego trzeba zakazać.
(2) Za ktorym M ma podazac bank centralny? M1? M1A? M2? MMMF? M12? M4?
Likwidujemy Bank Centralny i pozostałe banki a znikają poszczególne Mx
(3) Jak wyliczyc skutecznie PKB? NIe mowiac o tym, ze PKB nie jest
jednolite, podobnie jak kapital nie jest jednolity (ten grzech
charakteryzuje i keynesistow i monetarystow). Wiaze sie to czesciowo z (1)
Liczyć ilości wyprodukowanych dóbr. Albo coś wyprodukowano albo nie.
(4) Ta teoria wymaga nacjonalizacji pieniadza. Dla obroncow wolnosci, to juz
jest wystarczajacy powod na nie:)
Która teoria?
W przypadku pieniądza jednotransakcyjnego, po wyprodukowaniu danego towaru
wystawia się papierek oznaczony wyłącznie na dany towar, taki papierek jest
pieniądzem jednotransakcyjnym. Nie można go wymienić na inny towar niż jest
oznaczony.
pozdr.
klus
pozdrawiam
matt
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Temat: __________FAN_club_BIMI___________________________
mr_watchman napisał:
> bimi napisał:
>
> > Tak. Brawo.
>
> A przecież sam pisałeś, że sumienie i edukacja nie mają nic ze sobą wspólnego.
> Zmieniłeś zdanie czy po prostu bredzisz od rzeczy?
Zminiłem zdanie z jakiego na jakie? :)
Wiesz, ja ci na serio dobrze radzę, zrób sobie przerwie. Bo twoje głowa
ewidentnie nie wytrzymuje wilowątkowości tej rozmowy.
Potem oszalejesz i będe cię miał na sumieniu, pomimo mej słabej edukacji... :)
> Dobrze, dobrze. Pobredziłeś sobie, a teraz wróćmy do pytania - napisz mi coś o
> moralności złodzieja, którą tak świetnie znasz.
Napisałem ci, że nie zamierzam się trudzić bo i tak nie zrozumiesz.
> Dawno już nie czytałem takiego steku kretynizmów. Tak, zgadza się - nie
> dotyczy mnie reguła, która głosi, że słownik jest zbędny. Takich jak ja jest
> tylko w Polsce parędziesiąt milionów, ale tobie to pewnie nie przeszkadza.
> A możesz odpowiedzieć, po co w takim razie są słowniki? Sam pisałeś, że
> niedawno sięgnąłeś do jednego - pamiętasz? Kiedy szukałeś
> definicji "megalomana". Czyżby - zgodnie z twoją teorią - zawiodła cię
> inteligencja?
> Bimi - w którym szpitalu psychiatrycznym się leczysz?
Pytasz sie mnie po co są słowniki? :)
Jakiego rodzaju odpowiedzi oczekujesz? Zreszta - co za róznica; i tak jej nie
zrozumiesz.
Słowniki są po to, aby ułatwiały zycie. Zauważ, że gdybyś np. ty nie miał
słownika, to już nic byś przecież nie potrafił. Bo skąd byś znał wszytkie
wyrazy? A tak - zakułeś ze słownika i możesz szpanować na forum.
> > :) Ale rozumiesz co to znmaczy "wiesz źle", prawda? No właśnie.
>
> Szczerze mówiąc - nie bardzo. "Wiedzieć źle" to związek frazeologiczny, jakim
> posługują się dzieci i nieuki. To wyjaśnia, dlaczego ty użyłeś tego zwrotu.
A w tamtym zdaniu.
> > A potrafisz to zapisać w swoim języku, aby było tak samo zrozumiałe, a
> > rówocześnie składało się z dwóch krótkich wyrazów? Względnie jednego...
>
> Bimi. To jest to słowo, które zawiera w sobie wszelką ujemną wiedzę, złą
> wiedzę, lasery niszczące budynki, zakazy posiadania magnetowidów i inne
> kretyństwa.
OK - zapisałeś sobie już w słowniku? Czy było?
> > No to dawaj - zobaczymy kto z nas, w bardziej optymalny sposób, potrafi
> > posługiwać się językiem. :)
>
> Język nie jest po to, aby posługiwać się nim w sposób optymalny, bo to nie
> łopata, ale - w sposób prawidłowy. A więc używając istniejących słów w ich
> właściwym znaczeniu, odpowiednich związków frazeologicznych, gramatyki,
> ortografii, interpunkcji itd. Czyli całej tej wiedzy tajemnej, jakiej ty nie
> posiadłeś.
Frajer z ciebie. Mi język służy do porozumiewania, a to staram się zawsze
wykonywać minimalnym nakładem energii, na zasadzie: minimum wysiłku - maksimum
przekazu.
No ale spoko - gadaj se jak chcesz; wali mnie to.
> Bimi - a co z listą lektur z zakresu telekomunikacji? Piąty raz cię proszę.
Idź do księgarni i zapytaj! Boże, jacy ci ludzie nieporadni. Jak wy sobie
radzicie w normalnym życiu?!
Acha, zapomniałem - pies przewodnik. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: __________FAN_club_BIMI___________________________
bimi napisał:
> Zminiłem zdanie z jakiego na jakie? :)
> Wiesz, ja ci na serio dobrze radzę, zrób sobie przerwie. Bo twoje głowa
> ewidentnie nie wytrzymuje wilowątkowości tej rozmowy.
> Potem oszalejesz i będe cię miał na sumieniu, pomimo mej słabej
> edukacji... :)
Już zapomniałeś? Najpierw stwierdziłeś, że edukacja ma się nijak do sumienia,
a potem - że syjonistom nawet Oxford nie pomoże w zrozumieniu, czym jest
sumienie. Więc pytam - zdążyłeś zmienić zdanie w ciągu jednej wypowiedzi czy
po prostu bredzisz od rzeczy?
> Napisałem ci, że nie zamierzam się trudzić bo i tak nie zrozumiesz.
Ale spróbuj. Zwłaszcza że - jak sam przyznajesz - moralność złodziejska jest
ci szczególnie bliska. Przedstaw więc może jej zarys, jakiś szkic.
> Pytasz sie mnie po co są słowniki? :)
Nie, ja wiem po co. I nie muszę o to pytać niedouczonego ćwierćinteligenta,
jakim jesteś.
> Jakiego rodzaju odpowiedzi oczekujesz? Zreszta - co za róznica; i tak jej
> nie zrozumiesz. Słowniki są po to, aby ułatwiały zycie. Zauważ, że gdybyś
> np. ty nie miał słownika, to już nic byś przecież nie potrafił. Bo skąd byś
> znał wszytkie wyrazy? A tak - zakułeś ze słownika i możesz szpanować na
> forum.
Wiesz, w przeciwieństwie do ciebie chodziłem do szkoły. Tam uczono, jak się
pisze, czyta, liczy itd. Każdy chętny uczeń mógł poznać znaczenie większości
słów z języka polskiego. Oczywiście, sporo też czytam - i książek, i gazet.
Czyli robię wszystko to, co tobie jest obce. Bo jedyne, co ty czytasz, to
napisy na murach i w szaletach. Stąd się bierze twoja wiedza o języku.
> A w tamtym zdaniu.
No, co z tamtym zdaniem, bimusiu? Co nasz forumowy yntelygęcik chciał
powiedzieć?
Określenie "wiedzieć źle" nie ma żadnego sensu, bez względu na to, w jakim
zdaniu go użyjesz.
> OK - zapisałeś sobie już w słowniku? Czy było?
Tak, w słowniku brzydkich wyrazów.
> Frajer z ciebie. Mi język służy do porozumiewania, a to staram się zawsze
> wykonywać minimalnym nakładem energii, na zasadzie: minimum wysiłku -
> maksimum przekazu.
Ale robisz koszmarne błędy i używasz zwrotów nie istniejącym w polskim języku,
co sprawia, że przekaz - już i tak koślawy logicznie - staje się potworkiem
lingwistycznym. No i zgadzam się - we wszystko, co robisz, wkładasz minimum
wysiłku, a zwłaszcza w myślenie. Popracuj nad tym, może któregoś dnia dowiesz
się, co to jest rozum.
I sprawdź, czy aby na pewno frajer to ktoś, kto właściwie używa języka
polskiego.
> No ale spoko - gadaj se jak chcesz; wali mnie to.
"Wali cię"? A co to znaczy po przekładzie z rynsztokowego na polski?
> Idź do księgarni i zapytaj! Boże, jacy ci ludzie nieporadni. Jak wy sobie
> radzicie w normalnym życiu?!
Ale ja wolę, abyś ty mi powiedział. Wiesz, pani w księgarni ma też książki
literackie, o prawie, o ekonomii, o robieniu ciast i ciasteczek. A ty jesteś
świetnym znawcą problematyki telekomunikacyjnej. Na pewno znasz jakiś tytuł
godny polecenia, gdzie wszystko jest porządnie i fachowo opisane. No, pochwal
się źródłem swojej wiedzy.
> Acha, zapomniałem - pies przewodnik.
I gdzie cię ten pies przywiódł? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Pijana wychowawczyni z domu dziecka włamała się..
Kto się zaopiekuje malutką labradorką?
GW/Poznan Piotr Merchelski 26-12-2004
Fundacja z Poznania poszukuje rodziny zastępczej dla psa przewodnika, który
później służyć będzie osobie niewidomej
Ociemniałym potrafi zastąpić oczy. Zaprowadzi do pobliskiego sklepu, na
przystanek, przeprowadzi bezpiecznie przez jezdnię. Ma szczególne predyspozycje
do tej właśnie roli. Mowa o psach rasy labrador.
Ich przygotowaniem zajmuje się poznańska fundacja, która za naszym
pośrednictwem postanowiła poprosić o nietypową przysługę szczecinian.
- Poszukujemy tzw. rodziny zastępczej dla suczki rasy labrador retriever
[jeszcze nie ma imienia - red.] - mówi Irena Semmler, członek zarządu Fundacji
na rzecz Osób Niewidomych Labrador Pies Przewodnik. - Teraz ma sześć tygodni.
Powinna trafić do rodziny około ósmego tygodnia życia, czyli między 7 a 20
stycznia przyszłego roku.
Wzorcowa rodzina zastępcza powinna mieszkać w śródmieściu (chodzi o to, by pies
przyzwyczajał się do miejskiego zgiełku, tramwajów, świateł itp.), na parterze,
pierwszym piętrze albo w budynku z windą (labrador szybko rośnie i nie powinien
chodzić po schodach ze względu na ryzyko zdeformowania stawów biodrowych).
Dobrze, żeby w rodzinie były starsze dzieci. Pies nie może pozostawać sam w
domu dłużej niż pięć godzin.
Wszystkie rodziny, które się zgłoszą, zostaną odwiedzone przez członków
fundacji i na tej podstawie zostanie dokonany wybór.
W swoim pierwszym domu czarna labradorka pozostanie do ukończenia półtora roku.
Potem pod okiem treserów przejdzie szkolenie. I dopiero po jego ukończeniu
zostanie nieodpłatnie przekazana osobie niewidomej.
- To praca ciężka, ale warta zachodu - mówi Agnieszka Skrzypiec, wolontariuszka
z Poznania, która wychowuje już drugiego labradora. - Bardzo żałuję, że wkrótce
będziemy się musieli rozstać, ale wiem jedno - "mój" pies ułatwi komuś życie.
Wyszkolenie labradora kosztuje 10 tys. zł. Fundacja zapewnia wszelkie środki na
utrzymanie, wyżywienie psa oraz pomoc weterynaryjną i instruktorską.
Do kogo trafi "szczecińska" labradorka? - W kolejce czeka 17 osób w całej w
Polsce. Imiennej decyzji jeszcze nie ma. Przyszły pan i pies muszą być
odpowiednio dobrani, chociażby pod względem wzrostu - wyjaśnia Irena Semmler.
Fundacja Labrador działa w Poznaniu od marca 2003 r. W tej chwili pod opieką
wyznaczonych przez nią rodzin zastępczych oraz treserów jest dziesięć psów.
Trzy z nich już w marcu trafią do osób niewidomych - prawdopodobnie z Łodzi i
Bydgoszczy.
Kontakt telefoniczny z fundacją: (091) 812 23 83. Patrz też:
www.fundacja.labrador.pl.
W naszym województwie są 4 tys. osób niewidzących, szczątkowo widzących i słabo
widzących z grupami inwalidzkimi. Obecnie żadna z nich nie zgłasza chęci
posiadania psa przewodnika.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Z cyklu: Nie moje, a ładne...
niech żryją głodni doktoranci!:
>>>Matematyka - ćwiczenia, mgr Krzysztof B:
>>>>>> Czy wiecie czym sie rozni prosta od mojej zony?
>>>>>> Studenci: - nie
>>>>>> mgr: - prosta jest nieograniczona
>>>>>> Politechnika Świętokrzyska
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> mgr T. - Fizyka:
>>>>>> O elektronie:
>>>>>> - No i ten elektron tak tu zapierdala.
>>>>>> Chwila zastanowienia...:
>>>>>> - ... no bardzo szybko sie porusza...
>>>>>> Politechnika Gdańska
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Prawo Konstytucyjne, mgr Ch.:
>>>>>> mgr Ch. opowiada nam na zajęciach o tworzeniu prawa w polskim sejmie:
>>>>>> - Siedzą ci posłowie w tym sejmie, debatują, burza mózgów... no w każdym
>>>>>> razie burza...
>>>>>> Uniwersytet Warszawski
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> mgr Główny Reanimator. Wykład z ratownictwa:
>>>>>> - (...) ważna jest odpowiednia kolejność czynności przy ratowaniu porażonego
>>>>>> prądem. Sam przekonałem się o tym, próbując parę lat temu, na wakacjach,
>>>>>> ratować mojego jamnika, który przegryzł kabel prowadzący prąd do namiotu.
>>>>>> Zamiast odłączyć prąd, złapałem jamnika za uszy próbowałem go odciągnąć.
>>>>>> Niestety, sam zostałem porażony prądem...
>>>>>> Z sali:
>>>>>> - ...bo to był pies-przewodnik!!!
>>>>>> Wojskowa Akademia Medyczna w Łodzi
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> mgr M.:
>>>>>> - W Średniowieczu jak miało się problemy z sąsiadem, to brało się kumpli,
>>>>>> paliło mu chatę, gwałciło bydło i odjeżdżało na żonie...
>>>>>> Politechnika Radomska
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Koniec zajęć z historii starożytnej... mgr na koncu zajęć:
>>>>>> - Czy są jakieś pytania?
>>>>>> Student: - Czy moze pan mgr coś powtórzyć?
>>>>>> mgr (zaciekawiony): - Od którego momentu?
>>>>>> Student: - Od "dzień dobry"!!!
>>>>>> Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Nestor wrocławskich chirurgów magistrów M. czyta na wykładzie błędy
studentów na
>>>>>> kolokwium:
>>>>>> - "Penis może mieć nawet do 30 m" - no to ładnie, czyli ja tu stoję i
>>>>>> prowadzę wykład, a mój mały kieruje ruchem na Placu Grunwaldzkim???
>>>>>> Akademia Medyczna we Wrocławiu
>
>>
sygnaturka rzęzi:
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Czterej pancerni i pies
No, mogę już się podzielić wiadomościami zaczerpniętymi z książki Marka Łazarza „Czterej pancerni i pies- przewodnik po serialu i okolicach”.
Niestety, z książki jasno wynika, że zdjęcia do odcinków „Daleki patrol” oraz „Klin” nie były kręcone w Dziwnowie.
W „Dalekim patrolu” zdjęcia mostu kręcono nawet nie w samym Sztutowie a w sąsiedniej Rybinie.
(elblag.2lo.elblag.pl/okolice/rybina/index.html)
( pl.wikipedia.org/wiki/Most_obrotowy ) .
Natomiast w odcinku „Klin” wykorzystano zdjęcia zwykłego mostu we wsi Wolnica niedaleko Ryni, który dla potrzeb filmu scenografowie upodobnili do mostu w Rybinie lub po prostu wykorzystali fragmenty nagrane w odcinku „Daleki patrol” aczkolwiek tylko jako migawki plenerowe. Wg autora książki dobudowano tylko makietę samego mechanizmu.
Co do odwiedzin załogi „Rudego” w Dziwnowie, w książce nie żadnej wzmianki. Jest wykaz trasy (67/68) występów aktorów występujących w poszczególnych odcinkach lecz w wykazie tym Dziwnów nie widnieje. Chociaż można domniemać iż podczas wakacji 1967, kiedy to J. Gajos, R. Wilhelmi i Małgorzata Niemirska odwiedzali ośrodki kolonijne w Niechorzu i Trzebiatowie, również odwiedzili i Dziwnów. Najprawdopodobniej tą wizytę „pancernych” zapamiętałam z dzieciństwa. Ponadto w 1968 roku miały też miejsce odwiedziny „Pancernych” w Kołobrzegu wykazane w książce jako „zakończenie lata 1968”. Również i w tym przypadku istnieje prawdopodobieństwo że odwiedzali ośrodki kolonijne za wybrzeżu zachodnim. W tym i Dziwnów.
Z wizytami „Pancernych” w różnych miastach Polski w książce jest opisana niemiła sprawa niejakiego pana O., który prywatnie (nieprawdopodobne w tamtych latach-a jednak !!!!) organizował aktorom „trasę koncertową”. Niesamowicie ich przy okazji oszukując a niejednokrotnie nawet nie dochodziło do występu aktorów pomimo „zainkasowania” honorarium. Pan został skazany ale wkoło serialu powstała jakaś „gęsta” atmosfera.
Dlaczego o tym piszę? Otóż można domniemać, iż wizyt „Pancernych” w Dziwnowie książka P. Marka Łazarza (który korzystał m.in. z archiwum WFF) nie wykazuje bo…. istnieje możliwość że były organizowane właśnie przez tego Pana (!).
Dodam jeszcze, że w książce jest podana „Bibliografia” w tym wykaz artykułów w ówczesnych pismach. Dla zainteresowanych (być może Dziwnowiacy mający dostęp i możliwości skorzystają z przekazanych wiadomości) podam tylko, że w Głosie Szczecińskim i Kurierze były artykuły na temat „Pancernych”:
• Głos Szczeciński 1966, nr 307 s. 1
• Głos Szczeciński 1967-1969
• Kurier Szczeciński 1970, nr 43-51
• Kurier Szczeciński 1974, nr 123 s. 4-5
W sumie książka dla miłośników „Pancernych” bardzo ciekawa. Dla mnie dodatkowo ciekawym wątkiem są opisy odcinków kręconych w Kłodzku, gdzie mieszkam już zdecydowanie dłużej niż mieszkałam w Dziwnowie.
Jeśliście ciekawi mogę zacytować w następnych postach (i niestety dopiero po 24 stycznia) różne anegdoty związane z serialem. Pozdrawiam miłośników Dziwnowa i … Pancernych
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Do właścicieli ujadających BURKÓW
Szacunek, troska o wspolmieszkancow i czworonoga
Uwielbiam zwierzeta. Mojego psa, ktory zwykl zbiegac w dol po schodach
szczekajac, zawracalem z powrotem do domu, Po czym ponownie wychodzilismy.
Zawracalismy, az do skutku. Szczekanie "po schodach" sie skonczylo.
Specjalista od psow cytowany w artykule mowi:
"Można próbować nad psem popracować: najpierw ustalić, w jakich sytuacjach pies
szczeka i wtedy próbować odwracać jego uwagę od irytującego go zdarzenia.
Przykładowo: jeżeli nasz pupil reaguje głosem na każdy ruch na klatce schodowej,
trzeba w tym momencie zainteresować go czymś przyjemniejszym, choćby miską
jedzenia. Ale może od tego paść na otłuszczenie serca."
miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,3130982.html
Wszytsko to sluszne za wyjatkiem ostatniej porady. Bo kto rozsadny da psu pelna
miche jadla w nagrode????
Czyz nie wstarczy przykladowa ulubiona kosc, niewielki, malutki kawalek miesa???
Co w nagrode oterzymuje trenowany pies przewodnik badz pies policyjny?
Przeciez nie kubel miesa.
Jasiu napisal:
"Pies szczekający, to pies, który przejmuje obowiązki przewodnika stada,
składającego się dla niego z domowników i świadczy zawsze
o niewłaściwych relacjach w domu, w którym się wychowuje. Pies szczeka, bo czuje
się odpowiedzialny za ostrzeżenie właściciela, ze
ktoś się zbliża, że ktoś znajduje się w pobliżu. Psy kochane, psy od których nie
wymaga się, by były przyjaciółmi, ale którym
poświęca się dużo czasu na zrozumienie ich psiej natury szczekają rzadko. Pies
który ma dobry kontakt z właścicielem, który
potrafi być szybko przez właściciela zrozumiany, czasem warknie, by coś
zasygnalizować, ale szczekał nigdy nie będzie.
A pies, który w nerwach rano jest wypychany na spacer (trzeba zdążyć do pracy),
pies zamykany na wiele godzin, pies na którego się
krzyczy, który słyszy, jak przy nim pyskują na siebie domownicy - taki pies
będzie szczał na podłogę i szczekał jak głupi."
__________________________
I jest w tym duzo racji. Stad kazdemu znane jest stwierdzenie, "ze pies
przypomina wygladem wlasciciela".
Jesli wlasnie w pospiechu wychodzi sie na 10. rano, ciagne targajac smycza psa w
pospiechu, ktory normalnie potrzebuje 30. relaksujacego go obchodu swego rejonu,
to jest to oczywiste, ze taki pies bedzie mial zaburzenia psychiczne.
Z tym psem na Zachodzie to sytuacje Jasiu lekko przejaskrawil. Bo rowniez pies i
tam jest przyjacielem czlowieka. Z tym , ze na Zachodzie sytauacja wyjacego za
dnie badz w nocy psa jest po prostu
n i e d o p r z e j s c i a
Na Zachodzie i prawo jak kultura osobista sprawia, ze dba sie o spokoj i sznuje
prawo do spokoju swego sasiada. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 233 wypowiedzi • 1, 2, 3