Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pies Pawłowa
Temat: ochłodzenie?
polakmały; <1128177769.969844.307@g44g2000cwa.googlegroups.com:
Słuchajcie mam problem z moją dziewczyną,a może i z sobą.
Jesteśmy razem ponad rok. Wcześniej znaliśmy sie.Przez ten czas
bardzo się kochaliśmy(nie współżyliśmy jeszcze).Od jakiegoś
czasu(miesiąc) zaczęło sie żle dziać.Nie ma między nami
czułości,miłości,coś nie tak. Ona mówi,że tak czuje,że minęła
namiętność i zauroczenie że chyba nic sie nie da zrobić(również
w kwestii seksualnej nie ma potrzeb).
Bo to jesień panie, jesień. ;) Niskie temparatury, wczesne zmierzchy,
niskie ciśnienie, deszcze i takie tam. A może neurofizjologicznie tak ją
zmęczyło blokowanie potrzeb seksualnych, że "wysiadła"? Możesz poczekać
aż minie jesień, zima i powróci wiosna, a możesz zaryzykować. To nie ta
grupa, ale niech będzie - kark, szyja, namiętność i nasłuchiwać. Kobiety
to takie dziwne stworzenia, które nie oddychają świadomie przeponą -
kiedy usłyszysz oddech przeponowy [w zależności od egzemplarza kobiety i
zjedzonego obiadu ;) może być on trochę aromatyzowany, bo zapewne
ściśnięcie przepony powoduje również ściśnięcie żołądka] to ją masz -
możesz zdecydować się, czy zaryzykować to, że Twoja luba nie będzie
wiedziała co zrobić post factum z zaistniałą sytuacją i ucieknie lub ją
zaakceptuje. Jak ucieknie to na 50% też wróci. ;)
Ja chciałbym czuć sie potrzebny
i chciałbym więcej czułości.Ona mówi że okazuje mi miłość w
inny sposób.W związku z tym nie dochodzimy za bardzo do porozumienia
i ostatnio dość często się kłucimy.Ja już nie wytrzymuje i jestem
czasem chamski dla niej.
Ona nie wytrzymuje, on też - jakie to urocze i ckliwe - a czego złotka
nie wytrzymujecie? ;)
Moja dziewczyna uważa, że ludzie powinni być
ze sobą tak, że mogą się w każdej chwili ze sobą rozstać bez
robienia sobie problemów.Czy to nie jest czsem mniejsze
zaangażowanie.
Nie, to jest racjonalizacja - niestety jej sprawdzenie pociąga za sobą
pewne ryzyko, więc nie polecam jej "porzucać" w celu unaocznienia jej
fałszywości jej własnych sądów. Powiedziałbym, że sprawdzenie ich
prawdziwości może być bardzo przykre i utrudnić powrót - ot, pies
Pawłowa - czysty behawioryzm.
Mówiła mi ostatnio,że jest inaczej niż kiedyś i
się to już nie powtórzy.Dodam jeszcze,że pomogłem jej wyjść z
poprzedniego toksycznego związku trwającego 3 lata i to nas bardzo ze
sobą związało. Ostatnio chciałem ją sprawdzić jak zareaguje jak
będe chciał sie z nią rozstać i się troche zdziwiłem.Być może
dlatego, że ona przypuszcza,że wróce na drugi dzień.Ja ją bardzo
kocham,ale nie czuje się stabilnie w tym związku.Moja dziewczyna
mówi,że mnie kocha i że często wymyślam.Nie wiem czy wszystko
ogarnąłem/
Poradzcie mi coś
To co napisałem powyżej - kark, szyja i takie tam i nasłuchiwac a
później działać - instrukcja jak w Młodym Techniku - nic więcej nie
trzeba.;)
Flyer
Temat: spóźniony, ale kochający i zdecydowany - czy nie za późno?
michał; <45b157b1$0$13176$f69f@mamut2.aster.pl:
Flyer wrote:
| To jedna strona medalu - strona "rozpaczliwie wołająca" nie czuje
| spółmierności kary do winy, nie czuje się winna, czuje się
| wykorzystana, obawia się upokorzenia albo przegranej, czuje się
| postawiona pierwszy raz w nieznanej/obcej dla siebie roli, czuje, że
| to nie ona powinna "rozpczliwie wołać" - ogólnie mnóstwo emocji i
| ich
| sprzecznośc z odebranym przez adresata przesłaniem. Adresat widzi
| tylko przesłanie "ona mnie pragnie", ale nie widzi "ona nienawidzi
| pisać do mnie".
| Co byś zrobił, gdybyś czegoś nienawidził, ale to robił, mniejsza o
| to
| dlaczego. Czy gdybyś spełnił kryteria, które pozwalałyby zakończyć
| znienawidzoną czynność, to chciałbyś podjąć ją na nowo lub zbliżał
| się
| do jej źródeł (vide - nienawiść do szkoły). Ona nie patrzy przez
| pryzmat 5 lat (to zresztą argument jednostronny - przeciwstawienie
| jej
| zachowaniu argumentu quasiobiektywnego, przed którym nie można się
| obronić analogiczną ilością zdań, zagranie nieczyste), ale przez
| pryzmat ilości porażek, traum i wysiłku włożonego w zachęcanie
| Ciebie
| do powrotu, który to wysiłek nie odnosi się jedynie do ostatniego
| listu.
Streść mi to w trzech zdaniach, bo wyczuwam, że masz rację ;)
heh - zapytam z lekka złośliwie i jedynie dla porządku - a jak długie
zdanie złożone jesteś w stanie "przełknąć" i zrozumieć o co w nim biega?
Bo u mnie zdanie może jechać przez pół strony. ;)
Dobra, dobra. Nie wiem, czy mam rację - jakby nie patrzeć psychologia to
posługiwanie się abstrakcjami i tworzenie z nich syntez i analiz, która
do rzeczywistego przebiegu procesów ma się często nijak - ot psychologia
służy bardziej do tłumaczenia na sposób zrozumiały dla innych lub do
przekonywania do określonych zachowań.
Ale jeżeli już - to, że ktoś się stara niekonieczne oznacza, że
*fizjologicznie* (podświadomie, naturalnie) tak by się zachowywał.
Zwierzę, którym po części jesteśmy, po urazie unika bodźca go
wywołującego. Dlaczego kobieta/mężczyzna porzucany miałby na powrót
starać się wrócić, skoro pamięta, że jego partner/partnerka zadał mu
ból?
Ale wraca - wypiera negatywne emocje, które wzrastają nawet przy takim
powrocie, bo nauczony doświadczeniem wie, że emocje po powrocie mogą
załagodzić negatywy. Działa na kredyt. Nim więcej tych działań na kredyt
podejmie, tym bardziej wzrasta wartość partnera/partnerki, ale tylko ze
wględu na straty jakie ponosi próbując wrócić wbrew własnej fizjologii.
Typowy mechanizm brnięcia w uzaleznienie pomimo strat - typowy mechanizm
behawioralny, wypisz wymaluj Pies Pawłowa.
Partnerka autora zrezygnowała w pewnym momencie z pomnażania strat, być
może zrezygnowała wcześniej zanim napisała ostatni list - on był raczej
swoistnym wyrzuceniem nagromadzonych złych emocji, a nie "zaproszeniem"
- kiedy złe emocje zniknęły, zniknęło uzależnienie i "kredyt" - główny
motor jej działania. Może również przestraszyła się swojej
otwartości/zachowania.
Twój punkt widzenia, paradoksalnie jest zbieżny do mojego, choć nazwy
trochę jakby inne. Oczywiste jest to, że kiedy dziewczyna napisala swój
ostatni list, wyrzuciła negatywne emocje, to powrót faceta nie miał już
większego znaczenia - stąd się bierze Twoja racjonalizacja pt. "zemsta",
a de facto jest to próba pozbycia się jednostki nie wywołującej
pozytywnych emocji/zagrażającej.
Flyer
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematuTemat: spóźniony, ale kochający i zdecydowany - czy nie za późno?
| Flyer wrote:
| Streść mi to w trzech zdaniach, bo wyczuwam, że masz rację ;)
heh - zapytam z lekka złośliwie i jedynie dla porządku - a jak
długie
zdanie złożone jesteś w stanie "przełknąć" i zrozumieć o co w nim
biega?
Bo u mnie zdanie może jechać przez pół strony. ;)
Dobra, dobra. Nie wiem, czy mam rację - jakby nie patrzeć
psychologia to
posługiwanie się abstrakcjami i tworzenie z nich syntez i analiz,
która
do rzeczywistego przebiegu procesów ma się często nijak - ot
psychologia
służy bardziej do tłumaczenia na sposób zrozumiały dla innych lub do
przekonywania do określonych zachowań.
Ale jeżeli już - to, że ktoś się stara niekonieczne oznacza, że
*fizjologicznie* (podświadomie, naturalnie) tak by się zachowywał.
Zwierzę, którym po części jesteśmy, po urazie unika bodźca go
wywołującego. Dlaczego kobieta/mężczyzna porzucany miałby na powrót
starać się wrócić, skoro pamięta, że jego partner/partnerka zadał mu
ból?
Ma to formę wewnętrznego imperatywu skłaniającego do zweryfikowania
negatywnego odczucia "nie jestem dla niego wystarczajaco atrakcyjna".
Rusza wtedy maszyna mająca na celu doprowadzenie do konfrontacji.
Wewnętrzny imperatyw sterowany podświadomością narzuca określone
zachowania przypominające te z dawnych zachowań, kiedy było między
nimi wspaniale. Facet to kupuje, bo taki był jej cel i po odniesieniu
sukcesu następuje odprężenie. Teraz ona jest sobą i mówi, jak jest. To
koniec.
Ale wraca - wypiera negatywne emocje, które wzrastają nawet przy
takim
powrocie, bo nauczony doświadczeniem wie, że emocje po powrocie mogą
załagodzić negatywy. Działa na kredyt. Nim więcej tych działań na
kredyt
podejmie, tym bardziej wzrasta wartość partnera/partnerki, ale tylko
ze
wględu na straty jakie ponosi próbując wrócić wbrew własnej
fizjologii.
Typowy mechanizm brnięcia w uzaleznienie pomimo strat - typowy
mechanizm
behawioralny, wypisz wymaluj Pies Pawłowa.
Partnerka autora zrezygnowała w pewnym momencie z pomnażania strat,
być
może zrezygnowała wcześniej zanim napisała ostatni list - on był
raczej
swoistnym wyrzuceniem nagromadzonych złych emocji, a nie
"zaproszeniem"
- kiedy złe emocje zniknęły, zniknęło uzależnienie i "kredyt" -
główny
motor jej działania. Może również przestraszyła się swojej
otwartości/zachowania.
Twój punkt widzenia, paradoksalnie jest zbieżny do mojego, choć
nazwy
trochę jakby inne. Oczywiste jest to, że kiedy dziewczyna napisala
swój
ostatni list, wyrzuciła negatywne emocje, to powrót faceta nie miał
już
większego znaczenia - stąd się bierze Twoja racjonalizacja pt.
"zemsta",
a de facto jest to próba pozbycia się jednostki nie wywołującej
pozytywnych emocji/zagrażającej.
Tak toczno. Nie nazywałbym jednak symtptomatycznego porównania takiego
zachowania do zemsty racjonalizacją. Jest to swego rodzaju,
niekoniecznie w pełni świadomy, odwet. W każdym razie reperkusja.
Flyer
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematuTemat: Sopoćko kontra Grabowski
At 11:55 01-10-23 +0200, you wrote:
Dokładnie tak. A amatorom argumentu, że niby wysokie stopy oznaczają dla
firm
bardzo drogi i niedostępny kredyt polecam sprawdzenie jaki procent przyrostu
krajowych oszczędności jest "przejadany" przez rosnące zadłużenie sektora
publicznego i w odpowiedzi na to szukać przyczyn stagnacji, czy recesji
gospodarczej.
MJ
Dokladnie NIE.
Oczywiscie, ze wysokie stopy oznaczaja drogi kredyt dla firm. Zbyt drogi.
Problem z RPP polega na tym, ze w tym roku jest ona zmuszona bezskutecznie
naprawiac kardynalny blad, ktory popelnila latem 2000 r. (jeszcze bez
Balcerowicza, co odnotowuje by uspokoic jego zagorzalych fanow, choc do
nich wcale nie naleze). Pomimo, ze w roku obecnym obnizono juz stopy kilka
razy, to i tak realna stopa rosnie czyniac wysilki RPP daremnymi.
Czemu tak sie dzieje?
Z prostej przyczyny, a mianowicie dlatego, ze nasi pieniezni radcy
reagowali "po fakcie" w sytuacji, gdy powinni starac sie przewidywac
conajmniej na kilka miesiecy naprzod. Podwyzszyc stopy w odpowiedzi na
zmierzony juz wzrost inflacji, jak mialo to miejsce w sierpni 2000r, to
moglby nawet pies Pawlowa nauczony, ze na bodziec typu wzrost inflacji
nalezy sie odruch w postaci podniesienia stopy procentowej. Od wysoko
oplacanych czlonkow Rady Polityki Pienieznej powinnismy oczekiwac czegos
duzo wiecej, a mianowicie proby predykcji co bedzie z inflacja za kilka
miesiecy i podejmowania decyzji dopiero na tej podstawie, tak by lagodzic
niekorzystne tendencje i stabilizowac wskazniki makro.
Tymczasem nawet min. Bauc, tak tu wysmiewany, mowil wtedy (lato 2000), ze
tendencje inflacyjne w drugiej polowie 2000 roku beda znizkowe, a sam
wyskok inflacji byl spowodowany jednorazowym incydentalnym szokiem
podazowym (ropa i zywnosc).
Takie dzialanie "po fakcie" prowadzi do tego, ze wskazniki zwiazane z
inflacja zachowuja sie u nas jak oscylatory (od sciany do sciany), bo gdy
jest czas gaszenia to RPP pobudza i odwrotnie, gdy czas ozywiania (bo sa
juz widoczne wyrazne symptomy slabniecia gospodarki, czego przykladem byl
wlasnie sierpien 2000), to panowie i panie z RPP wlasnie radosnie naciskaja
na hamulec, wydajac przy tym aroganckie oswiadczenia, co wobec
kilkumiesiecznego opoznienia odzialywania tych decyzji na realna gospodarke
powoduje efekt "gaszenia ognia benzyna".
Co zatem powinna RPP zrobic obecnie?
Powinna MSZ uwazac by pod naciskiem lewakow nie przegiac tym razem w druga
strone i nie poluzowac zbytnio, ale jednak obnizyc stopy dosc smialo, tak
by zniwelowac owo "przesuniecie fazowe" w ktorym sie polityka pieniezna
znalazla.
PS1. Do Slawka: RPP nie jest powolana do "naprawiania domniemanych czy
rzeczywistych bledow rzadu", ani do recenzowania jego dzialania. Wystarczy
by nie popelniala wlasnych.
PS2. Jest oczywiscie wiele powodow dla ktorych nie powinno sie dzis obnizyc
zbyt radykalnie stop procentowych, ale gdyby nie zeszloroczna podwyzka, to
nie byloby obecnie to tak istotne i na tym polega moja krytyka.
PS3. Nikt nie obiecywal, ze praca w RPP jest latwa i przyjemna, bo poza
milymi chwilami zwiazanymi z dzieleniem hipotetycznych rocznych nagrod z
zysku (wiadomo ze NBP ma swietne wyniki :))), trzeba czasem jeszcze troche
wysilku - nie bojmy sie tego slowa - umyslowego i zastanowienia co tez sie
wydarzy za 6 miesiecy, a do tego nie wystarczy nawet najsilniejsze poparcie
partyjne (np. PeZeL).
Temat: Piktogramy turystyczne - potrzebne:))
Popadasz w dziwną skrajność przejawiającą się niezbyt przyjemnym i
interesującym sposobie artykułowania swoich myśli.
??? Możesz rozwinąć?
Hmmm, pisałem, nie chodzi o to żeby od dzisiaj zamiast symbulu mężczyzny
dla
ubikacji męskiej stosować symbol fallusa. Ale niech jest tam symbol
mężczyzny za to dobrze i czytelnie opracowany. Jeśli wg Ciebie symbol ma
być
nieczytelny to po jakiego czorta wogóle stosować symbolikę? Lepiej napisać
"Ubikacja dla Panów". Mylne pojęcie.
Mam wrażenie, że niespecjalnie wiesz co to jest symbol i jakie są ogólne
założenia przy projektowaniu symboli.
Symbol ma znaczenie czytelności, gdy pierwszy raz na niego patrzymy. Wtedy
jego czytelność ma znaczenie, bo tylko za pierwszym razem (no, może jeszcze
kilkoma następnymi) dokonujemy jego interpretacji, czyli próbujemy
zrozumieć, co on przedstawia. Następnymi razami symbol funkcjonuje już tylko
jako element słownika, jaki mamy zakodowany w głowie, a słownikowe
reagowanie (pies Pawłowa) odbywa się znacznie szybciej niż interpretacja -
znaczenie ma wtedy nie treść symbolu, tylko pamięć jego obrazu.
Wg tego co piszesz to zdecydowana większość ludzi to idioci nie potrafiący
kojarzyć, interpretować? Nawet nie wiesz, bo tak piszesz, że Twój mózg
również interpretuje symbol nawet ten widziany codziennie, ułamek czasu
szybciej niż nowy symbol ale jednak interpretuje. Przez ten ułamek czasu
nie
musisz się martwić, że nie zdążysz za potrzebą.
Spróbuję obalić Twój przykład. Np. czytanie - gdy jest to nowy trudny tekst,
z dużą ilością nowych wyrazów, to czytasz literując te wyrazy. Gdy tekst
jest standardowy to już nie interpretujesz liter, tylko posługujesz się
utrwalonym w mózgu słownikiem wyglądu powszechnych słow co jest znacznie
szybsze. Gdy czytasz tekst nowym fontem, do którego jeszcze nie przywykłeś,
znów musisz interpretować i budować w mózgu bazę nowych obrazów starych
słów. W skrajnym przypadku, przy bardzo typowej i standardowej dla
czytającego lekturze budowane są obrazy nie słów, lecz całych zwrotów, lub
nawet całych linijek tekstu.
Nikt nikogo nie zmusza ale warto nieco wysiłku włożyć w lepsze i
skuteczniejsze przekazanie komunikatu. Czyż nie o to chodzi?
Chodzi o szybkość reakcji. Stary, brzydki, bezsensowny, ale znajomy symbol
rozpoznajesz jednak szybciej, niż nowy, choćby najczytelniejszy. A corporate
identity ma dużo z psa Pawłowa. Uważam, że nie ma sensu tworzyć
czytelniejszych symboli, jeśli będą wykorzystywane incydentalnie. Za
stworzeniem nowego symbolu dla starego desygnatu koniecznie powinno iść w
parze jego upowszechnienie. Chyba, że robimy symbole na konkurs grafików.
Beno
Temat: Piktogramy turystyczne - potrzebne:))
"Beno" <b@szanty.plwrote in message | Popadasz w dziwną skrajność przejawiającą się niezbyt przyjemnym i
| interesującym sposobie artykułowania swoich myśli.
??? Możesz rozwinąć?
Niewybredne sformuowania obrazujące czynności fizjologiczne. Trochę się
zawiodłem.
Następnymi razami symbol funkcjonuje już tylko
jako element słownika, jaki mamy zakodowany w głowie, a słownikowe
reagowanie (pies Pawłowa) odbywa się znacznie szybciej niż interpretacja -
znaczenie ma wtedy nie treść symbolu, tylko pamięć jego obrazu.
Aczkolwiek ten obraz musi być wyraźny bo w przeciwnym razie może zostać
mylnie zinterpretowany. Czyli musi być czytelny niezależnie od miejsca i
czasu. Nie możesz dać gwarancji, że w "miejscu" pojawiają się tylko tacy
ludzie, którzy już są "obyci" ale również tacy którzy nie są. Więc
czytelność symbolu ma niebagatelne znaczenie.
Spróbuję obalić Twój przykład. Np. czytanie - gdy jest to nowy trudny
tekst,
z dużą ilością nowych wyrazów, to czytasz literując te wyrazy. Gdy tekst
jest standardowy to już nie interpretujesz liter, tylko posługujesz się
utrwalonym w mózgu słownikiem wyglądu powszechnych słow co jest znacznie
szybsze. Gdy czytasz tekst nowym fontem, do którego jeszcze nie
przywykłeś,
znów musisz interpretować i budować w mózgu bazę nowych obrazów starych
słów. W skrajnym przypadku, przy bardzo typowej i standardowej dla
czytającego lekturze budowane są obrazy nie słów, lecz całych zwrotów, lub
nawet całych linijek tekstu.
Czytanie tekstu (a więc zbioru nastepujących po sobie symboli) to całkowicie
inna sprawa.
W pewnym sensie masz rację, jednak symbole sytuacyjne (winda, ubikacja,
sklep, apteka, łyżwiarstwo itp. ) jako takie nie występują w ciągu więc
szybkość interpretacji ma praktycznie żadne znaczenie. Liczy się
rozpoznawalność i kojarzeniowość. Kiedyś telefony były tulko z tarczą i
symbolika zamykała sie w tym zakresie. Od jekigoś czasu pojawiły się
"przyciskowe" i symbolika powiększyła swój arsenał... symboli. W przedszkolu
przy ubikacji umieścisz symbol muszli klozetowej, a na dworcu napis "WC",
symbol mężczyzny lub kobiety. Dlaczego? Symbole prezentują czynność lub
zrestaw czynności, są identyczne znaczeniowo a jest ich kilka, dostrzegasz
różnicę? Nigdy na szczęście nie będzie tak, że wszedzie będą jednakowe
symbole opisujące daną czynność. Będą różne bo różni są ludzie (i wiekowo, i
intelektualnie, i zawodowo)
Chodzi o szybkość reakcji. Stary, brzydki, bezsensowny, ale znajomy symbol
rozpoznajesz jednak szybciej, niż nowy, choćby najczytelniejszy. A
corporate
identity ma dużo z psa Pawłowa. Uważam, że nie ma sensu tworzyć
czytelniejszych symboli, jeśli będą wykorzystywane incydentalnie.
Owszem, dlatego piszę, że dla szletu miejskiego w Pcimiu Dolnym to nie ma
sensu, ale dla wszystkich szaletów w we wszystkich oddziałach firmy ma.
Za
stworzeniem nowego symbolu dla starego desygnatu koniecznie powinno iść w
parze jego upowszechnienie. Chyba, że robimy symbole na konkurs grafików.
Beno, ja nie pisze o tworzeniu kompletnie nowych symboli choć jeśli pojawi
się nowe zastosowanie (nowa czynność) to taki symbol trzeba będzie
zaprojektować. Piszę o "uszlachetnianiu". Łopatologicznie, jeśli np. symbol
ubikacji można umieścić wpisany w prostokąt to można umieścić go również w
prostokąt z zaokrąglonymi narożnikami. Nie zmieni to znaczenia ani nie
pogorszy rozpoznawalności w żandnym stopniu. Dobór kolorów też ma nie małe
znaczenie - dużo zależy od otoczenia w jakim symbolika ma swoje położenie.
Pozdrawiam
Jacek
Temat: zabezpieczenia dla servera
Krzysztof Mlynarski wrote:
| jest z gruntu fałszywa i stosunkowo łatwo ją obalić, chociażby stawiając
| pytanie "dla kogo". Dla Linusa najwyraźniej nie jest, więc teza jest
| fałszywa.
Z tego wnosze, ze jesli Linus powie, ze niebo jest tak naprawde zielone, to
bedzie ono dla Ciebie zielone, bo tak powiedzial Linus.. wybacz. :-)
A jakie Linus ma pojecie o Mac OS X? Ee?
Ma dostatecznie duze, zeby... sprostować złe cytowania swojej wypowiedzi
takie, jakie tu nam kolega zaproponował. Mojego poprzedniego posta
wcięło w czeluściach cyberspejsu, więc go powtórzę.
Torvalds corrects Mac OS X statement
http://www.geek.com/news/geeknews/2001apr/gee20010412005367.htm
Istotny dla nas fragment:
Torvalds corrects Mac OS X statement
posted 3:07pm EST Thu Apr 12 2001 - submitted by
V_drive
NEWS
After reports surfaced about Linus Torvalds
referring to the Mach microkernel as "a
piece of crap" in his new book, the creator of
Linux clarified his statements in an
ITWorld article.
The Mach microkernel is the basis for Mac OS X.
Torvalds stated that he "never
commented on OS X," and further offered praise for
Mac OS X:
All of the interesting stuff in OS X is actually
outside the kernel: what makes Macs special is not the OS (which
historically has had tons of design problems, even more so than Mach
ever has -- so OS X is bound to be a big leap forward), but the UI and
the ease of use. Which has very little indeed to do with Mach.
Co najzabawniejsze, Linus powiedział 'Mach is a crap' jako fragment
większej całości - skarżąc się dziennikarzowi spisującemu jego
biografię, ze fanatyczni zwolennicy linuksa zbyt serio traktują jego
słowa. Przytoczył to jako przykład takich zbyt serio traktowanych
wypowiedzi... i oczywiście fanatyczni linuksiarze zareagowali jak pies
Pawłowa. Typowe.
Tak czy owak.. cytat jest malo przydatny, poniewaz nie ma "podparcia"
merytorycznego. Po prostu jest to wypowiedz zarozumialego nieco L.T., ktory
uwaza, ze moze sie autorytatywnie wypowiadac o systemie, ktorego zapewne
nawet nie widzial.. przeczytal gdzies cos w gazecie lub na WWW i po prostu
musial cos "chlapnac" dla prasy..
Niestety.. takie wypowiedzi mnie smiesza.. szczegolnie, gdy wypowiadaja to
ludzie uwazani przez szerokie grono za autorytet.
Jak widzisz, jest jeszcze zabawniej - LT to powiedział _skarżąc_ się na
to, ze niektorzy idiotycznie reagują na takie jego wypowiedzi...
IBM mainframe czy Odra.. i co? Czas zweryfikowal te bunczuczna wypowiedz
wydrukowana na lamach pewnego pisma.. to samo dotyczy L.T. tyle, ze czas go
zweryfikuje szybciej.
Gościu był honorowy i sam się zweryfikował.
Temat: suplement
marco
atma <a@zamosc.mm.plwrote:
[...]
Ciach! ciach...10 kilobajdów :)
- zostawimy tylko baczki i loczek nad lewym uszkiem:
Marco jak pies Pawłowa, człowiek nowoczesny
i śmieszny. Widzę że tobie to w nawyk wchodzi
taka bezwarunkowa supremacja analizy
na jedno kopyto mojej twórczości...
(dla niezorientowanych by przytoczyć dowód na to
polecam wątek mój np.wieczornica noworoczna,
i kilka innych choćby o automatyzmie oceny wierszy
rzeczonego marco)
Jak wspomniałem psy szczekają karawana idzie dalej...
| przypacz się obrazowi i skonfrontuj
| z wierszem. sądze że świat ma gdzieś
| wartości i piękno... zostają one wnim wyparte
| na tyle jak dziecko z kompielą wrynsztok.
| oczywiście to przenośnia
A to przykład wiersza będącego w poszczególnych fragmentach i w całości
przenośnią:
"metaforyczny tatuś"
wylać dziecko z kąpielą w rynsztok -- mało
wylać dziecko z kąpielą w rynsztok by jak kał pływało -- prawie
wylać dziecko z kąpielą w rynsztok by jak kał pływało w obsikanej
trawie -- !
...dobrze, a co dziecko na to?
- i tak cię kocham, tato
Tia pewa, to tak jak z przypowiastką o gównie na łące
zdaje się już cytowałem w jakimś wątku o kocie.
Łąka i gówno, owszem umiłowaliśmy formalizm
zbiurokratyzowane instytucie i skorzy jesteśmy życie
w przysłowiowym gównie
jako forma religii_polityki_kultury_rozrywki itd.
________n a r k o t y k i________________
Nazwać czymś właściwym i jeszcze podziękować
tak, tak to nasz znak .. do zapachu też można się przyzwyczaić
prawda marco? ja wole jednak łąkę jeśli pozwolisz :-)
To znaczy, myślałem do tej pory, że to zjawisko atmosferyczne
ale skoro proponujesz, by myśleć, że tęcza może być również
zjawiskiem grobowym, to cyt, piosenkę w usta...
Zjawisko grobowe
(...)
Stypendystka Wiesława Szymborska :)
| (wyłuskasz to co ci jest wygodne na swój obraz i podobieństwo)
| skoro masz ochotę postawić na swoim to postawisz :-)
Łącznie z kropką na końcu.
Co do filozofii głoszonej przez Ciebie a propos wiersza "suplement" i
sugestii,
że
jej nie rozumiem - nieśmiało zasugeruję że jesteś najmniej kilkaset
lat do tyłu. Zwłaszcza wczesne średniowiecze obfitowało identycznymi
pojęciami i opierając się na memento mori wielu ówczesnych wyzbywało się
świeckich dóbr oczyszczając serca swoje ("tam skarb twój, gdzie serce
twoje").
Czyżby lata średniowiecza, haha wyżej odsyłam 'gówno na łące'
pierwsze jest niezmienne i przez wszystkie czasy trwa jak telewizja
Trwam ;) co do pozbywania ech nie zamierzam się pozbywać,
ascetyzm i wyrzeczenia nie oto chodzi. Tylko tyle zrozumiałeś?
malutko
To śmieszne, wracać do tego - ale nie dlatego, że się wraca - tylko
dlatego,
że się wrzeszczy przy tym: Eureka! - zapominając, iż nikogo już
nie dziwi latanie nago po internetowych ulicach.
o co ci chodzi, co śmiesznego jest w wyrażaniu wartości wyższego rzędu,
jaka eureka?! To tylko obraz widzę że masz pretensje o to, że obraz
jest obrazem bo ma za dużo tego lub tamtego...
Myślę że jesteś stronniczy i nie chodzi tu o odmienność
patrzenia, tylko stronniczość twych sądów więc szukasz
rzeczy których można było by się czepić.
To nie jest analiza co prezentujesz tylko zaczepka,
pies Pawłowa :-)
Pozdrawiam.
marco
Pozdrawiaj sobie, to mnie nobilituję by coraz lepiej tworzyć
a widzę że i ty jesteś moim miłośnikiem, mojej sztuki przez duże S.
bo tobie jest szukać prawdy ducha tak więc dziękuje
Tobie!
Serdeczne
atma
Temat: Powtorka z prof. Deca?
On 27 Mar 98 09:47:58 GMT, ho@silesia.top.pl (Lukasz Jachowicz)
wrote:
------
Szczerze dobra rada - nie wierz we wszystko co przeczytasz, a juz
szczegolnie - nie opieraj sie na jednym zrodle...
Nie uwazam sie za "oszoloma", ale nie widze powodu udzielania
sakramentow osobam, ktore zdaniem kosciola ( a to on ich udziela) na
to nie zasluguja... To byloby,,,swietokradztwo...
Pomijam juz mniej kanoniczny argument, ze w sprawie sakramentow
niekoniecznie ekspertami sa przeciwnicy kosciola. O co do jasnej
anielki chodzi, zaden proboszcz tez nie protestuje kiedy Kalemu
szaman nie uzna rytualu inicjacji, ani nie wypowiadal sie na temat
..odbierania legitymacji partyjnych.
Prywatnie uwazam, ze Kosciol jak najszerzej powinien korzystac z
surowych sankcji wewnetrznych (dotyczacych wyznawcow). Moze ubyloby
wtedy paru "katolikow", ale sytuacja zmierzalaby w kierunku
normalnosci. Nie istnieje "jajeczko czesciowo nieswierze", nie
istnieje tez katolik nie uznajacy kilku przykazan ..
Kosciol ma wrecz obowiazek wymagac od swoich wiernych zycia zgodnego z
ustalonymi dla katolikow (przez katolikow) zasadami
(dekalogiem,tradycja,, wykladnia moralna), inaczej bedzie
odpowiedzialny za zaniechanie, a w konsekwencji - demoralizacje. "Roma
locuta, causa finita", komu sie nie podoba, moze starac sie zalozyc
wlasna wspolnote, droga wolna, zamiast podszywac sie pod juz
istniejaca, co osmiela reformatorow, takich jak nie przymierzajac
@Maciek, do chamskich napasci na zasady wiary i symbole religijne... .
To, ze komunisci obchodza sobie, bo taka jest tradycja "Swieta",
lamia sie oplatkiem, czy stawiaja na stole "swiecone", nie znaczy, ze
moga sie zaraz domagac sakramentow.
Moze w ich mniemaniu, to tez "sympatyczna tradycja", ale dla ludzi
szczerze wierzacych - to profanacja.
Jezeli ktos zyje w sposob urągajacy wszelkim uznanym przez kosciol
normom moralnym, nie moze sie spodziewac, ze kaplan nagrodzi to
farsowym odegraniem katolickego pochowku, tak samo, jak nie ma prawa
do sakramentow takich np. jak sakrament malzenstwa, czy komunia.
Ostentacyjne zycie w niezgodzie z normami moralnymi KK, przy
rownoczesnym gloszeniu, ze jest sie "prawdziwym katolikiem", to obraza
dla wspolnoty i sianie zgorszenia. "Bog jest litosciwy", ale nie
zapominajmy takze, ze "sprawiedliwy".
Inni juz zwrocili Ci uwage, ze obowiazkiem ksiedza nigdy nie bylo
grzebanie kazdego, kto tego zazada, co wiecej, okazuje sie, ze jezeli
w danej miejscowosci nie ma innego cmentarza niz katolicki, nikomu nie
wolno odmowic na nim miejsca...
Znam przypadki, kiedy ksieza odprowadzali na cmentarz nawet
samobojcow, wychodzac z zalozenia, ze czlowiek, ktory targnal sie na
wlasne zycie, dzialal pod wplywem choroby, czy w stanie ograniczenia
wladz umyslowych... Sa rozni pasterze: tradycyjni, oswieceni,
natchnieni, wymagajacy, sa takze glupi i tracacy owieczki... Z tego co
powiedzialem, nie wynika wcale, ze ci nadmiernie tolerancyjni maja
jedyna racje...
Jezeli wyrazone zdanie kwalifikuje mnie jako "oszoloma", to prosze
bardzo - wole byc takim oszolomem, niz demoralizatorem.
Nie zrozum nie zle, prosze.
Nie uwazam sie za autorytet moralny... Szczerze mowiac, nie uwazam sie
nawet za wzor moralnosci. Apeluje tylko, zebysmy nie reagowali od razu
jak pies Pawlowa na wszelkie sprawy zwiazane z wiara, czy Kosciolem...
Bardzo sobie cenie te dyskusje w internecie, bo nieprzejednana i...
nielogiczna postawa roznych "reformatorow", pomaga mi zrozumiec wiele
problemow, o ktorych w natloku spraw zycia codziennego nawet nie
myslalem. Zabawne, ze uzyskuja oni skutek przeciwny, niz zamierzony...
Pozdrawiam
Cezary
Temat: I jeszcze jedna Kawaleria Powietrzna.
Lech Szychowski wrote:
pkmb <p@catv.retsat1.com.plwrote:
:Potrafisz wychować agresywnych tylko względem przeciwnika?
: A ty nie!? Super inaczej mowiac twierdzisz, ze jedynym sposobem wpojenia
: dziecku (chlopakowi) aby nie dawal sie obijac w szkole jest nauczenie go
: aby w tejze wyszukiwal slabszych i znecal sie nad nimi tudziez bil
: wszystkich uczniow po kolei a nie tych, ktorzy sami ccha go pobic???
Nie, tego nie twierdzę. Twierdzę, że agresywność musi się odbić
jakoś także w życiu codziennym.
Czlowiek to nie pies Pawlowa. Nie dawanie sobie "w kasze dmuchac" nie
znaczy wcale, ze nalezy caly czas wszystkim na okolo udowadniac, ze "ja
sie wam nie dam". Bez powodu odniesie to tylko takie skutki, ze wszyscy
beda chcieli takiemu "gierojowi" dokopac prowadzac do spirali przemocy i
agresji. Tak wlasnie dzieje sie dzieki ludziom o twoich pogladach
(przynajmniej takich jakie przedstawiasz na grupie) w wojsku. Tam
hierarchia wsrod mlodszych zolnierzy przestala byc srodkiem dla
zapewnienia sprawnosci dzialania i zwiekszenia szybkosci szkolenia a
stala sie celem samym w sobie. A do tego zapewniana jest srodkami
znanymi z wiezien a nie z
innych - bardziej godnych nasladowania organizacji hierarchicznych.
Ja w przeciwienstwie do Kennetha calkowicie rozumiem, ze zolnierz
starszy sluzba ma prawo wydawac rozkazy innemu zolnierzowi, ktory mimo
starszenstwa wiekiem i wyksztalceniem jest w wojsku od niedawna. Jest to
zrozumiale. Tak jak zrozumiale sa przejawy budowania hierarchii w
stosunkach spolecznych w jednostkach przez na przyklad nakazanie
"mlodemu" pojscia po piwo/herbate dla "starszych" czy tez uznanie, ze
sprzatanie toalet nalezy wylacznie do "mlodych" zolnierzy. Takie
zachowania sa normalne i spelniaja swoj cel (budowanie stosunkow
hierarchicznych). Znane sa zreszta z innych struktur hierarchicznych
(wszystkich zreszta). Nazwijmy je fala sensu largo.
Jednak budowanie hierarchii jako podstawowa sfera aktywnosci zolnierza w
jednostce to przesada. Taka samo jak kwiatki typu zakaz poruszania sie
po korytarzu inaczej niz biegiem i koniecznosc pytania starszego
zolnierza pozwolenie wyjscia do toalety (oczywiscie pytanie o zgode jest
zrozumiale gdy na przyklad odbywaja sie jakies zajecia typu szkolenia
itp.). Bezsensowne udowadnianie "mlodym" swej przewagi nad nimi przez
"dziadkow" i to przy uzyciu metod znanych z gangow, wiezien i
poprawczakow jest niedopuszczalne. Prowadzi wlasnie do wzrostu
niekontrolowanej, zwierzecej agresji i do rozbicia jednostek na
szeregowcow i cala reszte. I to jest to co dla wiekszosci ludzi jest
fala. My mozemy nazwac to fala sensu stricto.
I tolerowanie jej przez kadre pod plaszczykiem tego, ze osiaga ona cele,
ktore mozna osiagnac znacznie mniej radykalnymi i szkodliwymi srodkami
jest karygodne, nie przystaje do wspolczesnosci i roli ZSW. I wlasnie to
zjawisko prowadzi do sytuacji gdy ogromna wiekszosc wyksztalconych
mlodych ludzi stara sie wywinac od armii. Nawet tych, ktorzy wcale nie
maja "w dupie patriotyzmu". A przeciez jest tak ogromna liczba
mozliwosci pozytywnego motywowania zolnierzy. Przeciez jest to najlepszy
sposob na przekoanianie czlowieka aby wlozyl jak najwiecej wysilku w
dana aktywnosc. Zmieni to wizerunek armii wsrod mlodych ludzi i zwiekszy
jej sprawnosc. Wystarczy jedynie przemyslec sprawe szkolenia od podstaw
i przestac trzymac sie argumentu, ze: "ja tez tak mialem" albo, ze
"zawsze tak bylo" bo to po pierwsze kiepski argument a po drugie
nieprawda.
Marcin B.
P.S. I prosze, nie dawaj argumentu, ze sa tacy co wszystko olewaja lub
sa po wyroku. Jasne, ze tacy sa ale stanowia mniejszosc zolnierzy. Nie
mozna wszystkich traktowac podlug najgorszych z nich. To niesprawiedliwe
i bez sensu.
Temat: Przemyslenia BROD@CZA
Karol wanel wrote:
Osobiscie tez tak kiedys myslalem, jako ze moja praca polega glownie na
jezdzie samochodem czesto spotykalem sie z ograniczeniami ktore na pierwszy
rzut oka wydawaly sie kretynskie jednak przemierzajac te odcinki drogi po
kilkadziesiat razy w przeroznych warunkach pogodowych oraz porach dnia i
nocy zrozumialem ze sa one jak najbardziej na miejscu (mowie o
ograniczeniach). Bywa tak ze w czasie deszczu i to nie ulewy tylko mzawki
niektore delikatne zakrety bywaja zdradliwe z racji permanentnego pylu ktory
sie gromadzi na asfalcie lub roznych refleksach swietlnych, ktore pojawiaja
sie tylko o konkretnych godzinach i danej porze roku. Z racji nabytego
doswiadczenia jak jade 2-u pasmowa jezdnia i widze ograniczenie do 40 to nie
mysle o tym ze "jakis debil" postawil ten znak zeby policja lapala
"niewinnych" kierowcow tylko ze moze na tej trasie czaic sie jakies
niebezpieczenstwo ktorego nie dostrzegamy i ktos tym znakiem moze uraowac
nam zycie, a to ze przejedziemy tam tysiac razy z predkoscia 140 km/h to nie
znaczy ze ten 1001-szy nie bedzie ostatnim. Mam nadzieje ze ktos zrozumial
moj wywod.
Mam odmienne zdanie
jesli jakis fragment drogi jest zdradliwy po deszczu, to nalezy
zastosowac odpowiednie oznakowanie, a nie wpierdzielic wszedzie 40 dla
swietego spokoju. dlaczego? Dlatego, ze widzac 1000 znakow 40
umieszczonych "na wszelki wypadek" kolejne zaczynasz ignorowac. Skutek
jest odwrotny do zamierzonego. I to nie dlatego, ze nieprzestrzeganie
prawa to nasza specjalnosc, tylko dlatego, ze czlowiek nie jest
specjalnie skomplikowana istota, ot, zwykly pies pawlowa na 2 nogach.
Jesliby znakami operowano oszczednie, to widzac jakiekolwiek
ograniczenie wiedzialbys, ze musi byc ku temu bardzo powazny powod, ze
nikt nie stawia znaku, ot tak sobie.
Dobrym przykladem sa nasi zachodni sasiedzi, jesli ustawiaja znak na
autostradzie 80 w czasie opadow, to sie dostosowujesz, i wiesz, ze jest
to konieczne, bo nikt tam nie umieszzcza znakow "szykanujacych" za
ktorymi w pokrzywach stoi policja chcaca cie oskubac z kasy.
Malo tego, uwazam, ze jesli na newralgicznych odcinkach umieszczonoby
tylko (oszczednie) np. znak typu wykrzyknik (uwazaj!) odniosloby to
lepszy skutek niz jkaies glupawe ograniczenia. Dlaczego? bo dojezdzajac
do tak oznaczonego zakretu NIE WIESZ na ile zostal wyceniony!!! na 40?
50? 80? Zachowujesz szczegolna ostroznosc! i o to chodzi!
Znam zakret oznaczony 40, przez ktory przejechalem 120km/h bez jakis
szczegolnych emocji. Zakret ow znam doskonale, bo jezdze tam badzo
czesto. Dla niedzielnego dziadka jest on do pokonania ~90 km/h bez
problemu. wiec po co to ograniczenie? Pojecia nie mam
Mam za soba jakies 600-700 tys km i ograniczenia do 40 po prostu olewam.
Zdobywam sie na luksus samodzielnego podejmowania decyzji, a o tym, ze
sa one trafne moze swiadczyc to, ze nigdy nie mialem wypadku, ani
kolizji ze swojej winy. Natomiast jezdze bardzo ostroznie, jesli na
drodze jest sporo innych wspoluzytkownikow drogi, na takiej drodze
predkosc jest albo przepisowa, albo dostosowana do poruszajacych sie
pojazdow, przewaznie to drugie.
Temat: slrn - filtrowanie UTF-8
On Wed, 17 Aug 2005 15:23:45 +0000 (UTC), Jakub Kamecki wrote:
| Odpowied? by?a prosta:
| Score: =-9999
| From: .
| To jedyny sposób na osi?gni?cie _stuprocentowej_ skuteczno?ci. Enter.
pisałem o stuprocentowej skuteczności wykrywania utf.
Powyższe wychwyci _wszystkie artykuły_. Artykuły zakodowane
w uteef to _podzbiór wszystkich artykułów_. Też zostaną
odfiltrowane. To jedyny sposób na osiągnięcie _stuprocentowej_
skuteczności przy wykorzystaniu regułek killfile slrn.
Czego w powyższym nie rozumiesz?
jeśli takie problemy z rozumieniem tekstu pisanego ma każdy
użytkownik tego kodowania to chyba nie chcę być jednym z nich.
Współczuję widzenia świata w kategoriach "my i oni".
dodatkowo jeśli nie starcza Ci to wyjaśnienie to dodam,
że szukam czegoś co da mi większą skuteczność niż mam obecnie.
Jedyny sposób na zwiększenie skuteczności filtrowania po nagłówku
"Content-Type" to powyższa regułka. Czego się spodziewasz
po killfile slrn? On naprawdę nie potrafi więcej niż potrafi.
różne czytniki różnie ten utf-8 oznaczają
Serio? Poproszę o konkretne przykłady w postaci Message-ID.
i z wykrywaniem tego mam problemy.
Problem to masz z myśleniem po prostu.
dlatego potrzebuję jakiegoś zmyślnego regexpa.
Do czego chcesz tego zmyślnego regexpa?! Do 4 czy 5 znaków?! :-D
| je?li problemem jest kaszanienie cytatów przeze mnie (co oczywi?cie
| wynika ze stosowania nieoficjalnego kodowania, ale w ko?cu mieli?my
| to zostawi?) to mo?esz sobie przyj??, ?e chce je scoreowa? dlatego ?eby
| nie kaszani? cytatów.
| A wystarczy?oby doda? do .slrnrc oko?o 20-stu znaków. Takie trudne?
takie trudne poprawnie kodować?
Takie trudne poprawnie cytować?
| I niewa?ne jak to sobie uzasadnisz (np. rzekom? nielegalno?ci? uteefu).
| Fakty s? takie, ?e *zepsu?e? cytat.*
| fakty s? te? takie, ?e w pl.* obowi?zuj? iso-8859-2.
| Fakty s? takie, ?e jak si? b?dziesz zbyt kurczowo powy?szego zdania
| trzyma?, to wcze?niej czy pó?niej staniesz si? kolejnym opowiadaczem
| "legendy o Old Skulu": <20050817111100199+0@igel.gazeta.pl.
google nie znajduje. póki co interesuje mnie tylko i wyłączynie
http://www.usenet.pl
lub inna oficjalna informacja od własciciela hierarchi, która mówiłaby o
przejściu na utf-8.
Pies Pawłowa.
a tymczasem chciałbym ten utf filtrować,
To filtruj. Filtruj co tylko chcesz, tylko nie jęcz
już tu bez sensu i nie śmieć zmasakrowanymi cytatami.
skoro nie jesteś w stanie podać konstruktywnego rozwiązania tego problemu
Przecież podałem. Co jeszcze? Sposób na chodzenie po wodzie? Gwiazdkę z nieba?
temat uważam za zakończony.
--
Dariusz Laskowski
darlas at post.pl
Temat: Czyste xherfgjb
Zbigniew Cofała <cof@usun-to.firma.hoga.plwrote:
Paszczak wrote:
| Zbigniew Cofała <cof@usun-to.firma.hoga.plwrote:
| Jakbym to już kiedyś słyszał. "A jak zniesiemy kartki, to mięso będą
| kupować tylko bogaci, bo przecież od zniesienia kartek go nie przybędzie
| a ceny będą takie jak na czarnym rynku". Taka sama retoryka jak twoja z
| tym że z 20 lat temu.
| I sądzisz, że nie ma dzisiaj ludzi, których _nie_ _stać_ na mięso?
O moja ulubiona argumentacja, jesteś przewidywalny jak pies Pawłowa. Jak
gdziekolwiek napiszę że żeby za komuny kupić samochód używanego malucha na
wolnym rynku to trzeba było na to przeznaczyć 20 wypłat, a teraz wystarczy
jedna, to nie minie 10 minut i przeczytam "a uważasz że teraz nie ma ludzi
których nie stać na samochód?".
Tak zupełnie na marginesie chciałbym zauważyć że w czasach PRL nie było
żadnych problemów z mięsem [mowa o latach '70 i '80] a jedynie z rynkiem
[zbyt niskie ceny oficjalne zniechęcały do sprzedawania państwu a
motywowały do pójścia w szarą strefę].
| Zresztą nie ma co porównywać szynki i zdrowia. Możesz zjeść chleb
| z szynką, możesz z samym masłem. Twój wybór.
Można iść do droższego lekarza, albo do tańszego.
To jest na poziomie 'chleb z margaryną', gdy dojdziesz do poziomu 'z masłem
i szynką' może się okazać że tańszego lekarza nie ma bo w grę wchodzą tylko
specjaliści najwyższej klasy. Podobnie z lekami i sprzętem - konkurencja
możliwa jest przy typowych przypadkach typowych chorób, im bardziej
wyszukana choroba tym mniejszy wybór.
| Jak jesteś poważnie chory,
| to wyboru za bardzo nie masz - żyjesz dalej albo umierasz.
Demagogia. Jak jesteś poważnie głodny to też wyboru nie masz. A co jeśli
nie masz co jeść bo nie zrobiłeś zakupów? Co prawda mogłeś zrobić, ale nie
byłeś na tyle przewidujący. Dlatego jest to argument, że trzeba fundować
jedzenie każdemu. Nawet większy od fundowania każdemu leczenia, bo przecież
nie każdy musi się leczyć, ale każdy musi jeść!
Idąc tym tropem mam pomysł. Dlaczego jedynie służba zdrowia ma być
bezpłatna?
Przynajmniej w tym towarzystwie nie piszmy głupot o 'bezpłatnej służbie
zdrowia', zostawmy to socjalistom z PiS.
Służba zdrowia nie jest w Polsce bezpłatna od wielu lat [podejrzewam że
przeciętny czytelnik tej grupy płaci ciężkie tysiące rocznie na to coś]
więc tu nie ma co zmieniać. Zmieniać trzeba relacje pacjent-służba zdrowia
tak by pacjent stał się klientem przynoszącym pieniądze [i mogącym w każdej
chwili powiedzieć 'choć visuchna, nie chcą nas tu'] a nie kłopotliwym
elementem psującym statystykę.
Wprowadźmy obowiązkowe ubezpieczenia żywieniowe, proponuję żeby
każdy pracujący musiał oddawać co miesiąć z pensji 600 złotych na Służbę
Żywienia, a za to WSZYSCY będą mieć zapewnioną kromkę chleba w razie gdyby
głodowali. Po skierowaniu oczywiście od dietetyka pierwszego kontaktu,
który stwierdzi, że jesteśmy głodni.
A tu z kolei piszesz bzdury. Z tego że Kowalski umiera z głodu nic dla mnie
nie wynika [o ile robi to cicho i gdzieś w kącie], z faktu że jest chory
np. na gruźlicę wynika dla mnie realne zagrożenie. Dlatego leczenie
Kowalskiego leży w moim interesie [bo niestety nie ma innych sposobów
zabezpieczenia się przed chorobą Kowalskiego] więc powinny się znaleść
pieniądze na jego leczenie. Najlepiej z jego kieszeni.
P.S. Jak dobrze pójdzie, to może niektórzy będą mogli dostać kromkę z masłem
i szynką, ale to jako dobro rzadkie będzie oczywiście niedostępne dla
wszystkich. Trzeba będzie rozstrzygnąć dylemat, czy kromkę z szynką
dostanie głodujące dziecko, czy staruszek.
Nigdy nie będzie tak że każdy będzie mógł otrzymać kromkę z szynką, to jest
z jednej strony za drogie, z drugiej technologia produkcji szynki nie jest
na tyle wydajna by dla wszystkich starczyło [cały czas mowa oczywiście o
prosciutto di parma spełniającymi wszelkie wymogi DOP]
Grzesiek
Temat: miśków suszących+nasze drogi..
| Misiu ptysiu zapamietaj sobie: nie daje lapowek funkcjonariuszom policji
| pantwowej. Natomiast oczywiscie uwazam, ze lepiej jest dac 50 czy 100 zlotych
| funkcjonariuszowi, zeby dziecku cukierkow kupil, czy jakas czekolade (wiadomo,
| ze przy tych poborach to sie nie przelewa), niz wplacic to do tzw. budzetu, zeby
| poszlo na przepie*dolenie
Znaczy, ten funkcjonariusz, co bierze na cukierki, to już nie jest
policja państwowa? Tylko jaka, prywatna?
Na moje oko jakby facet potrzebował wsparcia finansowego, żeby kupić
czekoladę, to nie ziębiłby tyłka [przepraszam wrażliwych ;)] w
krzakach przy szosie, tylko na przykład jęczałby w tramwajach albo pod
kościołem. Albo by tę czekoladę gwizdnął z supermarketu, tam jest
ciepło i sucho :
Zasadniczo masz racje...Zgadzam sie, ze tak by bylo jakos tak... po prostu
uczciwiej, ale im to powiedz nie mnie.
ATSD, wyobraź sobie, że inny kierowca spowodował wypadek, w którym
uczestniczyłeś, i od policjanta zależy, kogo uzna winnym. Co byś wolał
- uczciwego czy przekupnego policjanta?
Dlatego do rozstrzygania sluza sady. Poza tym ja nigdzie nie mowiłem jaka
policje bym wolal, a jedynie, ze obecna jest do dupy i nie ma za grosz szacunku.
I ze ich dzialania sa pozbawione jakiegokolwiek sensu.
| Poza tym interesuje odpowiedz na pytanie, ktore sprytnie wyciales: Jakie
| bezposrednie korzysci odnosisz z faktu, ze funkcjonariusze policji spedzaja czas
| w krzaczorach na wylotowce?
Ja Ci odpowiem inaczej: gdyby pewnego dnia na szosie
Warszawa-Białystok stał patrol, i gdyby złapał gościa jadącego 150
km/h tam, gdzie wolno jechać 90 km/h [a w owych warunkach pogodowych
rozsądniej byłoby jechać jeszcze wolniej], to pewna bliska mi osoba
nadal by żyła. I jeszcze dwie inne osoby też. Więc mogę powiedzieć, że
odniosłam osobistą i bezpośrednią niekorzyść z faktu, że policji tam
nie było.
Nie winię drogówki, bo nie można postawić policji co kilometr,
natomiast gadanie typu "a co to komu szkodzi, że pruję półtora raza
szybciej, niż pozwalają przepisy" cholerycznie podnosi mi ciśnienie.
Gdyby tacy mądrale potrafili jeździć w sposób nie zagrażający
bezpieczeństwu innych, nic bym nie powiedziała.
Na poczatku roku zdazalo mi sie bardzo czesto jezdzic tzw. gierkowka, na odcinku
Wawa - Miasto Swietej Wiezy. 221 km. Zdazalo sie nawet kilka razy w tygodniu. I
jakie poczynilem obserwacje?
Susza tylko na 70, zawsze tylko na 70, nawet kino objazdowe w postaci bordowej
Nubiry i srebrnego Mondeo zatrzymuje tylko na 70... Jaki to powoduje nawyk?
Kolko z 70, wszyscy 70+20, koniec kolka wszyscy to co wolno x2... Kilka razy
przejedziesz i reagujesz jak pies Pawlowa... Pomijajac ju z fakt, ze stoja
ciagle i ciagle w tych samych miejscach. Swojego czasu na pamiec znalem
kilometrowki. Mozna radio wylaczyc i na pamiec jechac...
Komu i czemu to sluzy? No czemu?
Ale nie potrafią, więc
ja tylko żałuję, że radarów i fotoradarów jest tak mało. Bo jeśli już
pewien gatunek kierofcuf* nie potrafi jeździć ostrożnie z powodu
rozsądku, to niech przynajmniej jeżdżą ostrożnie z powodu radarów,
mandatów i punktów karnych.
Tak dalej, rozwiazujcie sobie problem od dupy strony. Drukujcie bloczki i
stawiajcie karmniki. I swiatla, swiatla sa bardzo wazne. Od tego wszystkiego sie
napewno poprawi bezpieczenstwo radykalnie. Poza tym zawsze mozesz wplacic 'kilka
zbednych stowek' na szczytny cel budowy karmnikow, skoro jest za malo.
A'propos jak przebudowywali ostatnio gierkówke. Znaczy 'przebudowywali' szumne
slowo, nasadzili karmnikow tylko. To jak pamietam, karmniki tez stanely tylko
tam gdzie jest ograniczenie do 70, czyli wszystko po staremu.
Zreszta, gdziesz czytalem, ze szansa ze w karmniku jest akurat kukulka wynosi
ok. 17%, wiec za jakis czas wszyscy przywykna. I bedzie po staremu. Tylko znowu
kolejne $$$$ zostaly przepie*dolone.
W.
Temat: Mormona
In article <20020211202421.17417.00000@mb-cr.aol.com, Magdalena wrote:
ArturRP artu@idea.net.pl writes:
| Magdalena wrote:
| Nawet nie kazdy slepy mysli, ze "kolorow nie ma".
| Czyzby? A co uwazasz za przejaw `kultury homoseksualistów'?
A co Ty uwazasz za przejaw tej kultury?
Jak bym uważał, że przejawy tej kultury istnieją to byśmy nie
dyskutowali.
A tak btw, w ping-ponga nie gram.
Widzisz, dla mnie chyba wazniejsze jest
to, co za to uwazaja sami zainteresowani, bo jesli slepy powie, ze kolory nie
istnieja, to czy widzacy je ma przyjac swiatopoglad slepego?
Ale widzisz, jest mały szkopół. Akurat zdanie samych zainteresowanych
jest subiektywne i jako takie nie może być rozstrzygające.
Zresztą podążając Twoim tokiem myślenia to ślepy ma rację mówiąc,
że kolorów nie ma, bo w końcu najważniejsze jest zdanie samego
zainteresowanego.
| Jakos nikt nie mówi, ze istnieje kultura leworecznych, kultura
| krótkowidzów. Za to kultura homoseksualistów -- no to inna sprawa,
| nie mozna zaprzeczyc bo to takie niepoprawne i wogóle przejaw
| chamstwa i braku tolerancji.
Slucham? Ewentualnie to dowod na niezauwazanie rzeczy, ktore nas osobiscie nie
dotycza, reszta to Twoja interpretacja.
O nie, to jest co najwyżej dowód na postrzeganie pewnych zjawisk
w sposób nie taki jak w tv-papce każą je postrzegać.
| Denerwuje mnie reakcja z gatunku psa
| Pawlowa -- niewazne co sie mówi o homoseksualistach, wazne zeby
| bylo dobrze. A ja akurat zwracam uwage na to CO sie mówi i
| jak slysze takie brednie to nie zamierzam grzecznie przytakiwac.
Ale nie musisz tez zaprzeczac, czy musisz?
A Ty nie musisz też przytakiwać, czy musisz?
To znaczy, nie masz żadnego kontrargumentu tylko ping-pong?
A pies Pawlowa obudzil Ci sie przy Ameryce: od razu PC.
Projekcje jakieś?
Chyba jesteś przewrażliwiona na tym pkcie i przeinaczasz na swój
sposób moje słowa.
| Powiedzial slepy o kolorach (MSPANC).
| Nie musialas sie powstrzymywac, za to moglas sie przynajmniej
| wysilic i napisac jakis bardziej rzeczowy komentarz (zamiast
| wycieczek osobistych).
Nie sadze zeby to co pisze zmienilo Twoje zdanie. Po pierwsze masz do tego
podejscie emocjonalne, z czym trudno dyskutowac. Po drugie z gory zalozyles,
ze
cos takiego nie ma prawa istniec - stad wniosek ze nie istnieje (patrz kawalek
wyzej, zaczynajac o nieistnieniu kultury leworecznych). Zadne dowody tego nie
zmienia, dopoki nie zmienisz zalozenia. Dlatego o tym slepym to nie calkiem
nie na temat.
O nie, to z czymś takim trudno dyskutować.
Nadinterpretujesz i przeinaczasz wszystko co napisałem.
Zresztą to co piszesz tylko utwierdza mnie w moim przekonaniu -- a to
dlatego, że prezentujesz tylko podjazdy osobiste i argumenty w stylu
`tak, bo tak'.
| Czemu
| dokladnie zaprzeczasz btw?
| Istnieniu czegos takiego jak `kultura homoseksualistów'.
OK. Z ciekawosci: masz jakies warunki, po spelnieniu ktorych uznalbys ze
istnieje?
Nie wystarczaja kluby, kina, dyskoteki, dzielnice, przedstawiciele w roznych
wladzach, osrodki pomocy skierowane tylko dla nich, koscioly, nawet cale
miasto, muzyka, kino, teatr, nawet zawody ;)?
To jest co najwyżej dowód na izolowanie się tego środowiska od reszty
społeczeństwa. Żeby mówić o kulturze trzeba czegoś więcej, a nie tylko
izolacja i kontestowanie własnej odmienności.
Artur.
Temat: Pytanie do Pinopy - Odpowiedz dla "ciekawego_wszystkiego"
ciekawy_wszystki@poczta.onet.pl napisał(a):
Witam,
ciekawi mnie bardzo co Pinopa sadzi na temat opisu
obiektow za pomoca funkcji.
Zaspokajam ciekawosc, i to nie tylko Twoja. :) Uwazam, ze wszystko
nadaje sie do opisania za pomoca funkcji. Jesli dobrze przyjrzec sie, i
pod odpowiednim katem, to wszedzie mozna dostrzec funkcje (zaleznosci,
zmiennosci), w ktorych jedne rzeczy zmieniaja sie w wyniku zmian innych
rzeczy. Nie ma rzeczy, ktore pozostawalyby niezmienne - "wszystko
plynie", jak powiedzial pewien Grek. A ja powtarzam tylko to, co mowi
wielu innych, ze nie ma ani jednej rzeczy, ktora nie bylaby zalezna od
czegos, co jest poza nia. Nic dziwnego zatem, ze we wszystkim mozna
dopatrywac sie istnienia funkcji. Odrebna sprawa jest jej "zapisywanie".
Funkcje (zaleznosci, zmiennosci) sa realizowane na kazdym kroku w zyciu
organizmow zywych. Gdy pies Pawlowa kilkakrotnie slyszal dzwiek gwizdka
podczas karmienia, w jego organizmie powstawalo sprzezenie (ze soba)
roznych bodzcow, smakowych, wzrokowych, dotykowych, do tego doszedl
powtarzajacy sie dzwiek gwizdka. Wielokrotne powtarzanie tego dzwieku w
czasie karmienia doprowadzilo do powstania nowej funkcji, w ktorej "po
jednej stronie" byl dzwiek gwizdka, a "po drugiej stronie" pojawilo sie
to, co zaczelo kojarzyc sie w umysle psa, gdy (juz w pozniejszym czasie)
uslyszal on tylko sam ten dzwiek.
Funkcje powstaja i sa realizowane np. podczas nauki chodzenia dziecka.
Sa to funkcje "zapisywane" przez jego organizm i umysl, ktore pod pewnym
wzgledem podobne sa do pojec, lecz nie sa uzewnetrzniane inaczej niz w
postaci zachowania sie organizmu, gdy zdobywa on pewna wiedze i w wyniku
tego zmienia swoje zachowanie. Nie sa uzewnetrzniane inaczej, bo
istnieja w umysle w postaci "zapisanych" (zapamietanych) powiazan miedzy
odczuciami w roznych czesciach ciala oraz zapamietana pozycja ciala
wzgledem otoczenia. Chodzenie w pozycji pionowej wymaga wczesniejszego
zdobycia pewnej "bezslownej" wiedzy i nastepnie jej wykorzystywania.
Niczym innym, lecz wlasnie funkcjami sa wszelkie pojecia. Piszac tu
"pojecie" mam na mysli "slowo" bedace skrotowym zapisem pojecia, oraz
"znaczenie slowa", ktore jest rozwinieciem pojecia i okresla, o czym
mowa (gdy slyszymy dane slowo).
Nie chodzi mi tu bynajniej o
opinie na temat formalizmu samej mechaniki kwantowej, lecz
o bardziej ogolne rozwazania.
Jak widzisz, z funkcjami mamy do czynienia na kazdym kroku. Funkcje
stosowane w mechanice kwantowej nie sa czyms wyjatkowym, nadzwyczajnym
czy szczegolnym. Dla ich uzytkowania niezbedne jest jeszcze uzywanie
wielu innych rodzajow funkcji, ktore mozna znalezc (i okreslic) w zyciu
i dzialalnosci ludzi.
Pozdrawiam.
M.S.
Wszystkiego dobrego. Pinopa
http://yoda.legnica.tpsa.pl/~pinopa
@Brzydzcie sie nielogicznoscia, badzcie logiczni!@
Temat: Obiektywizm - chyba line too long
Ghost <gh@everywhere.plnapisał(a):
news:g2ntlg$q4m$1@nemesis.news.neostrada.pl
| Czy uzyskam wreszcie odpowiedz na pytanie - po co?
Innych odpowiedzi, niż te które już dostałeś ode mnie
w wielu miejscach tego wątku, w najbliższym czasie już nie dostaniesz.
Jak na razie dostalem cos w stylu - matematycy mimo iz pochodza z roznych
kultur, powinni intensywnie dyskutowac z przedstawicielami roznych kultur
(mimo iz juz to robia na co dzien, bo przeciez wspolpracuja miedzy soba
naukowcy z roznych krajow) - poniewaz ma to wplyw na tresc matematyki, bez
takiej wymiany doswiadczen matematyka ma poroblem. Czy dobrze Cie
zrozumialem? Nadal nie uzyskalem odpowiedzi jaki ma problem ta matematyka,
ani nie widzialem przykladow bledow w matematyce i np. fizyce wynikajacych
wlasnie z tego braku wymiany kulturowej, ktora jednak juz od dawna
funkcjonuje (swiat i globalna wioska)
| Czy uwazasz, ze naukowcy
| sa zamknieci szczelnie i nie wymieniaja pogladow z reszta swiata?
Tam gdzie im 'pies Pawłowa' pozwoli wymieniają, oczywiście z pewnymi
wyjątkami.
Widzisz i to jest mantrowanie, zero konkretow, wywodow, dowodow,
przykladow - tylko 'pies Pawłowa'
| Ze co?
To już pozostawie Twojej domyślności. Podam Ci tylko
jedną wskazówkę jest poniżej.
Wiesz co, i tak ciezko mi sie czyta Twoje posty, wiec daruj mi ten dodatkowy
wysilek.
| Pozostawanie w stałych dobrze wytresowanych (życiem)
| schematach nie jest niczym innym poza powtarzaniem
| odruchów Pawłowa. Nie ma nic wspólnego (IMO) z
| czymś co by było blisko 'obiektywizacji'.
| Poprosze o konkrety. Najchetnej z matematyki i fizyki. Jakies twierdzenie
| matematyczne, jakas teoria fizyczna, ktora sie "wywalila" gdyz miala
| ulomnosci wynikajace z braku wymiany miedzykulturowej. Poki co to co
| piszesz
| nie ma zadengo uzasadnienia. Jest jedynie Twoja teza, a raczej
| zalozeniem -
| bez konkretow trudno bedzie Ci ja gdzieklwiek przepchnac.
Ale ja nie zamierzam Cię przekonywać na siłę.
Ty mnie w ogole nie przekonujesz i trace wiare czy kiedykolwiek zaczniesz.
Nie podajesz argumentow za tezami tylko same tezy, po czym na wskazanie, ze
brakuje uzasadnien stwierdzasz, ze nie bedziesz nikogo przekowc na sile.
Sorry, ale to jest marnowanie mojego czasu.
| Wymyliles sobie jakis sztuczny podzial na np. matematyka
| vs kulturty roznych zakatkow swiata.
Kultura to tylko jeden element.
| Przeciez matematycy, fizycy sie z nich
| WYWODZA. Naukowcy to LUDZIE nosiciele wirusa zwanego kultura. Oni sie w
| tym
| swoim tyglu naukowym, rowniez doswiadczeniami zyciowymi wymeniaja.
I chwała im za to.
Czyli sa problemy z wymiana kutlurowa i ich nie ma, a tak w o gole o chwala
im za to.
| Juz
| pomijam ciagle wracajacy temat - wplyw kultury na jakosc matematyki (bez
| uwzgledneienia tempa rozwoju)
Rozumiem, że gdybyś to tempo uwzględniał to już byś musiał skapitulować.
Owszem kultura, jako ze zawiera w sobie wszytsko co wspiera dana nauke ma
wpyw na tempo - no i? My tu o jakosci matematyki, a wiec jaki ma wplyw
kultura na twierdzenie pitagorasa. Przeciez chodzi o bladzenie naukowcow, a
nie o to ile wyprodukowali.
Więc czym prędzej 'brzytwą Ockhama'/'psem Pawłowa'
uciąć niewygodny aspekt ?
Taa, widze brzytwe, ale tonacego nie Ockhama.
| - mowa oczywiscie o wspolczesnej matematyce?
Mowa o poznaniu ograniczonym do własnych klapek na oczach lub trochę
szerszym.
Super - kolejny konkret.
Gdybyśmy mieli już nie kontynuować, to z góry i dołu
dziękuję za rozmowę. Choć nie łatwą to dostrzegam
wyraźny wysiłek z Twojej strony.
Mysle, ze kontuacja nie ma sensu. Masz jakas teorie, byc moze skuteczna w
naukach humanistycznych/spolecznych (ale niekoniecznie) gorzej w scislych, i
absolutnie nieskuteczna w matematyce. Przy czym nie masz zadnych dowodow ani
sensownmych przeslanek nawet w przypadku tych pierwszych. Po prostu wierzysz
w nia jak rodzice wierza w swoje dzieci. Rzucasz jedynie psami i zdaje Ci
sie ze to wystarczy.
Temat: Obiektywizm - chyba line too long
Ghost <gh@everywhere.plnapisał(a):
<g2qfpj$19@nemesis.news.neostrada.pl
| Ghost <gh@everywhere.plnapisał(a):
| news:g2ntlg$q4m$1@nemesis.news.neostrada.pl
| Czy uzyskam wreszcie odpowiedz na pytanie - po co?
| Innych odpowiedzi, niż te które już dostałeś ode mnie
| w wielu miejscach tego wątku, w najbliższym czasie już nie dostaniesz.
Jak na razie dostalem cos w stylu - matematycy mimo iz pochodza z roznych
kultur, powinni intensywnie dyskutowac z przedstawicielami roznych kultur
(mimo iz juz to robia na co dzien, bo przeciez wspolpracuja miedzy soba
naukowcy z roznych krajow) - poniewaz ma to wplyw na tresc matematyki, bez
takiej wymiany doswiadczen matematyka ma poroblem. Czy dobrze Cie
zrozumialem?
Niezupełnie.
Na razie dostałeś coś w stylu:
1. Przy założeniu szerokiego pojęcia doświadczenia,
(tego o którym pisałem wcześniej) nie jest możliwe żadne poznanie
'apriori', które to mogłoby się obyć absolutnie bez żadnego (takiego jak
wyżej) doświadczenia ?
2. Żadne pomiary w laboratorium (rozwój matematyki) nie mogły by się odbyć
bez wcześniejszych doświadczeń (w szerokim sensie jak powyżej) ?
3. Widzę w świecie prawidłowości np. jedną z nich jest zasada,
że aby zrozumieć człowieka, który wydaje mi się być 'głupi/zły/wrogi...'
mogę dopiero wtedy gdy poznam jego sposób myślenia (oczywiście w dostępnym
mi zakresie).
4. Wpływ kultury na matematykę może być np. taki, że kultura wpływa na tępo
rozwoju matematyki.
5. Efekt 'psa Pawłowa', tzn. wszelakie zafiksowanie np. tylko na
swoim kręgu kulturowym, swojej misce, swoim stadzie itp. utrudnia
poznanie tego co wygląda jak zagrożenie dla mojego kręgu kulturowego,
mmojej miski, mojego stada itp. Co więcej jak sądzę jest to ewolucyjny
mechanizm odpowiadający za wszystkie konflikty, bo ewolucyjnie
bezpieczniej jest 'zagryźć' lub 'uciec' przed tym wyglądającym obco
'zjawiskiem', niż 'zginąć' próbując poznawać czy to 'obce zjawisko'
może mi pomóc w rozwoju.
[...]
| Czy uwazasz, ze naukowcy
| sa zamknieci szczelnie i nie wymieniaja pogladow z reszta swiata?
| Tam gdzie im 'pies Pawłowa' pozwoli wymieniają, oczywiście z pewnymi
| wyjątkami.
Widzisz i to jest mantrowanie, zero konkretow, wywodow, dowodow,
przykladow - tylko 'pies Pawłowa'
A propos przykładów to jak myślisz, czy taki 'pies Pawłowa'
ma jakiś związek z tym oczym piszę ? Tzn. o poznaniu
ograniczonym do własnych klapek na oczach (własnej michy) lub trochę
szerszym ?
[...]
| Przeciez matematycy, fizycy sie z nich
| WYWODZA. Naukowcy to LUDZIE nosiciele wirusa zwanego kultura. Oni sie w
| tym
| swoim tyglu naukowym, rowniez doswiadczeniami zyciowymi wymeniaja.
| I chwała im za to.
Czyli sa problemy z wymiana kutlurowa i ich nie ma, a tak w o gole o chwala
im za to.
Chwała za to tym, którzy pomimo skrajnie różnej 'optyki na świat'
porozumiewają się (na równych zasadach) z tymi ludźmi, których 'optyka'
jest na pierwszy rzut oka dla nich 'głupia/zła/wroga ...'.
[...]
| - mowa oczywiscie o wspolczesnej matematyce?
| Mowa o poznaniu ograniczonym do własnych klapek na oczach lub trochę
| szerszym.
Super - kolejny konkret.
Cieszę się, że zauważony.
[...]
puciek.
Temat: W rosyjskich wyborach Kreml górą, demokraci poz...
Gość portalu: Tom napisał(a):
> Bushowski, reagujesz na Meerkata jak pies Pawłowa.
>
> Zgadza się, Panie Bushowski, sprzedali nas, tyle, że i tak
zbrodnia Rosji
> Stalina jest większa- bo większa jest wina mordercy, niz
biernego świadka,
> który nie pomógł ofierze. Zreszta wyjściem mogła być kolejna
wojna światowa. A
> wtedy... Już widzę oczyma wyobrażni jakiegos "Trumana
Trumanowskiego"
> (wszelkie podobieństwo do osób piszących na tym forum....
zamierzone i
> nieprzypadkowe)piszącego na murach (Internetu jeszcze nie
było)"Truman debil,
> podżegacz wojenny, ludobójca" oraz "żydowscy podżegacze
raus", "zabić
> jankeskich siepaczy" itd. Zresztą, nie trzeba wyobrazni-
tzw. "poputczików"
> Stalina było mnóstwo, niektórzy tkwią w skostniałym
antyamerykaniżmie do
> dzisiaj, jak dinozaury.
>
> Wszyscy , nie tylko "amerykańcy" sprzedadzą Polskę, a juz
zwłaszcza Francja i
> Niemcy, a Rosja chętnie ją kupi. Ale, jeśli jest ktokolwiek,
kto może Polsce
> pomóc, to właśnie USA, a nie Lichtenstein, czy Gabon. Może
pomóc, jeśli będzie
> miało w tym interes, dlatego jestem zdecydowanie za tym, by
zainstalować u nas
> bazy Nato i instalacje przeciwrakietowe. Mamy coraz mniej
czasu- polecam
> przyjrzenie sie wynikom wyborów w Rosji i jej historii.
Pułkownik KGB Putin
> żelazną ręką chwyta Rosję za twarz. Kto zajął drugie miejsce?
Wypróbowany
> pacyfista i przyjaciel Polski, zwolennik samoograniczenia się
Rosji do jej
> etnicznych ziem nad Ocenem Indyjskim i Renem Żyrynowski.
Jedyna pociecha to
> sromotna klęska komunistów. Tylko USA ma siłę i wolę, by
zatrzymac ten walec,
> z żelazną konsekwencją i regularnością przetaczający sie przez
Polskę. Rosja
> ZAWSZE gardziła słabymi i szanowała tylko siłę.
>
> Jeśli juz KTOKOLWIEK MÓGŁBY (nie mówię, że to z całą pewnością
zrobi, to
> byłaby naiwność)nam pomóc, to ludzie tacy, jak Bush, a nie
cyniczny do szpiku
> kości Chirac, czy Schroeder. jeśli ktokolwiek ma pamiętać
nasze poparcie i
> lojalnośc, to właśnie prosty Bush.
>
> No, a Ty masz lepszy pomysł?
>>>>>Już widzę oczyma wyobrażni jakiegos "Trumana
Trumanowskiego"
> (wszelkie podobieństwo do osób piszących na tym forum....
zamierzone i
> nieprzypadkowe)piszącego na murach (Internetu jeszcze nie
było)"Truman debil,
> podżegacz wojenny, ludobójca" oraz "żydowscy podżegacze
raus", "zabić
> jankeskich siepaczy" itd. Zresztą, nie trzeba wyobrazni-
tzw. "poputczików"
> Stalina było mnóstwo, niektórzy tkwią w skostniałym
antyamerykaniżmie do
> dzisiaj, jak dinozaury.
>
>>>>Z belkotem twojej wyobrazni nie zamierzam polemizowac,
pozostanie BELKOTEM WYOBRAZNI !!!!
>
>>>>>Ale, jeśli jest ktokolwiek, kto może Polsce
> pomóc, to właśnie USA, a nie Lichtenstein, czy Gabon. Może
pomóc, jeśli będzie
> miało w tym interes, dlatego jestem zdecydowanie za tym, by
zainstalować u nas
> bazy Nato i instalacje przeciwrakietowe.>>>>
>>>>No ,ale tutaj to musze ZAPROTESTOWAC !!!
Jezeli na terytorium POLSKI beda znajdowaly sie bazy NATO i
instalacje przeciwrakietowe to w wypadku jakiegokolwiek
KONFLIKTU, w takie punkty w pierwszym rzedzie zostanie
skierowane uderzenie po ktorym nie pozostaje kamien na
kamieniu....Czy tego chcesz dla POLSKI?
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Terror islamski jest po to, by złamać Zachód - ...
"Jedyne sluszne poglady L.Ungera"
eva15 napisała:
> Jedyne sluszne poglady L.Ungera nie pokrywaja sie tym razem z jedynymi
> slusznymi pogladami neokonsow.
No przeciez poglady L.Ungera pokrywaja sie zawsze z jedynymi
slusznymi pogladami neokonsow.
To tylko autentyczni amerykanscy konserwatysci
odrzucaja i atakuja tzw. neokonsow.
Dodajmy, ze Buchannan zwala na syjonistow i
Izrael, ze wplatalí USA w napad na Irak,
ale tylko dlatego, ze ta napasc "nie jest w
interesie USA".
Co innego gdyby jakas napasc na slabe panstwo,
lub na Indian, byla w interesie USA - wowczas
Buchannan nie mialby nic przeciwko:
www.amconmag.com/03_24_03/cover.html
Taki to z niego golabek pokoju...
Ci neokonsi, Michnik, Unger, klika
Kwasniewskiego, oni wszyscy wyznaja
teorie Robert D. Kaplan´a (Ksiazka: "Warrior Politics. Why
Leadership Demands a Pagan Ethos", 2002"), ktor np.
napisal z uznaniem i aprobata:
"Kennan, the statesman, warned that the more underdeveloped the country, the
more ruthless we must be toward its inhabitants to improve their society. Such
unsavory truths, all descending ultimately from Thucydides´ The Peloponnesian
War, are too rarely taught." ("The Return of Ancient Times", w: The Atlantic
Monthly, 06/2000, str. 14-18).
Czyli: jak jakis kraj jest slaby i nie musimy sie bac, ze odda,
to mozemy wypuscic z siebie bestie - oczywiscie dla dobra
bestialsko masakrowanych ludzi, ktorzy jako slabsi
nic nam nie wyrzadzili.
Kaplan rozpoczal ten artykul od chwlebnego wg niego
przykladu masakrowania Palestynczykow w imie wyzszego dobra
przez premiera Izraela Rabina oraz krola Jordani Husseina.
Machiavelli dla Kaplana jest wzorem etyki. Itd. Itp.
Polityka USA, GB, Izraela relizuje zbrodnicze
brednie Kaplana:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17&w=13909784&a=13955369
, a byli karierowicze z PZPR akceptowali
rzez ZSRR na Afganczykach tak samo, jak dzis
akceptuja rzez w Iraku. To po prostu taki gatunek ludzi,
inni nie dochodzili w PRL do stanowkisk. To ludzie
wyselekcjonowani za czasow PRLu w drodze tzw.
"selekcji negatywnej" - najgorsi z Polakow
pchali sie do dobrobytu i stanowisk
jedzac komunie z reki. Dzis jako neofici robia to
samo dla tego, kogo postrzegaja jako "Moskwe" - dla nich,
w sensie psychologicznym, "Waszyngton" jest
po prostu "Moskwa" i to im starcza za wszelkie
uzasadnienie, tak sa, jak ten pies Pawlowa,
ukondycjonowani.
Poniewaz Polacy ich zaakceptowali u wladzy,
wynikaloby, ze Polacy tak naprawde tez
sa ukondycjonowani, i nie rozrozniaja
postepowego kapitalizmu Francji, Danii,
czy Niemiec, od kapitalizmu wojennego
USA, GB i Izraela.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: POLACY NA IRAK ? - CZYJA DECYZJA? - SEJMU ?
stary,
kto mowi ze musza sprzedawac wiecej nie jeden konflikt byl o to by zmniejszyc
podaz. przeciez US otwarcie mowi o odbudowie Iraku ze zniszczen o budowie
szpitali itp.
kto je bedzie odbubudowywal i za co ? szwajczarzy czy islandczycy?
w przykladzie o szklarzu amerykanie rozbijajacy szyby mieszkaja w innym miescie
rozbijaja szyby i daja pozyczke na procent na nowe szyby. i te szyby zgadnij w
ktorym miescie sie robi?
dlaczego chca wykopac Rosje Francje i Chiny z Iraku z olejowego byznesu? w
trakcie "wyzwalania" Iraku zniszczenia moga byc duze bo po wojnie "przyjazny
rezim w Bagdadzie" bedzie odbudowywal Irak, bedzie odbudowywal armie, zgadnij
gdzie beda kupowac sprzet? w Rosjii czy w US? bedzie mial czy placic bo ropa
tam bedzie jescze przez jakis czas. wyglada na to ze Irak to dobra inwestycja.
ma czm placic,
im wiecej sie zniszczy tym wiecej bedzie do odbudowania. podobnie bylo po II
wojnie. za co odbudowano Koln hamburg czy Bremen czy tez Tokio. Pozyczka? od
Kogo? podobnie w Poludniowej Korei Podobnie wszedzie?
nawet na Haitii nic sie nie zmienilo ludzie zyja w syfie jak zyli kiedys tyle
tylko ze w ramach prywatyzacji wykupiono resztki wlasnosci panstwowej.
co to wiec takiego amerykanski interes narodowy jak nie kontrola?
kto ostatnio bombardowal USA? Kto ostatnio bombardowal Irak? oczywiscie ze
podatnik amerykanski placi na to podatki podatnik sluzy w armi podatnik nawet
ginie na wojnie, ale kase robia korporacje. a podatnikowi mowi sie ze bedzie
mial prace zeby splacic pozyczke na dom.
kazdy jest szczesliwy dopoki wszystko dobrze sie kreci.
i dlaczego mialoby byc inaczej skoro jak piszesz masy nie maja pojecia czego
chca i nic do powiedzenia, wszystko jest zalatwiane pomiedzy kongresem ,
senatem i prezydentem, to po co sie martwic o podatnika jak jak piszesz
podatnik nie ma mozgu ma tylko zoladek i funkcjonuje jak przyslowiowy pies
Pawlowa.
Do kupna broni zmusza male kraje polityka duzych mocarstw. sprzedawanie broni
nie jest przestepstwem, napuszczanie jednych krajow na drugie tez jest OK tyle
ze zmyusza do kupna broni. Kto na tym zarabia?
co dakiego zlego jest w islamie ze trzeba islam zniszczyc? zwroc uwage ze aby
zniszczyc religie trzeba zabic ludzi bo religia bez ludzi nie istnieje. jakim
zagrozeniem dla ciebie , US jest pasterz w Afganistanie ktorego trzeba bylo
zabic na weselu (i ponad 30000 innych ktoryc tez zabito w procesie poprawiania
swiata ici ktorych zabije sie w Iraku).
I jak dzis zyje sie w Afganistanie, jak wyglada przestepczosc, jak produkcja
narkotykow? czy wszyscy jezdza samochodami? chyba nie ale budowac bedzie sie
rure przez Afganistan za 30 lat jak wszystko zamieni sie w kupe zlomu i nbedzie
trzeba wszystko naprawiac Afganistan dostanie rure na wlasnosc. kto bedzie
robil profit przez 30 lat i pozniej? Afganistan? czy moze koncerny?
zgoda, islam nie pasuje do wolnego rynku bo muzulmanin powinien dac biednym
wszystko czego nie uzywal przez rok. jak zatem ich motywowac aby kupowali? Jak
robic tam byznes? trzeba wiec zmienic im religie na bardziej konsumcyjna.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 3 z 4 • Zostało wyszukane 208 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4