Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: Pies i wilk
Temat: Proszę o radę w sprawie psa
natalka85n napisała:
Jean fennel przez dlugie lata
> obserwowala wilki a jak wiadomo pies zachowuje sie w stadzie tak jak one, to my
> musimy nauczyc sie myslec jak pies czy wilk zeby nasz pupil nas zrozumial.
1. nie masz szans nauczyc sie myslec jak wilk ;)
2. nie jest prawda, ze psy mysla jak wilki. polecam artykul z pierwszego postu
tutaj:
www.szkoleniepsow.fora.pl/problemy-wychowawcze,26/toria-dominacji-fragment-ksiazki-barry-ego-eatona,343.html
z naciskiem na:
>>>Chociaż pies ewoluował z wilka, to wilk zmienił się w niewielkim stopniu. My
natomiast stworzyliśmy rasy o różnych kształtach i rozmiarach. Mamy rasy z
różnym umaszczeniem, typem i długością sierści, a nawet psy, które jej nie
posiadają. Mamy psy z różnymi typami chodów, innymi ogonami oraz pozycjami uszu.
Mamy psy przeznaczone do pomocy ludziom w stróżowaniu, tropieniu, psy
pasterskie, ciągnące, zaprzęgowe, do polowania lub po prostu zwykłe „kanapowce”.
Mózg psów uległ zmianie; jest mniejszy niż mózg wilków, ma inną strukturę, inne
wrodzone wzorce motoryczne ( ruchowe ) inne instynkty i motywację. Pies nie jest
wilkiem w skórze psa; jest po prostu psem!
gdyby
> to co pisze bylo nieprawda nie dzialalloby tak znakomicie
dziala, ale nie mozesz byc pewna, dlaczego dziala. i dlaczego na jedne psy
dziala znakomicie, a na inne wrecz przeciwnie?
jak juz napisalam, nie sadze, zeby metody fishera dzialaly akurat dlatego, ze
teoria dominacji jest sluszna. sadze, ze rownie dobrze moga dzialac bo
a) lepsze takie sygnaly, niz zadne. glowna przyczyna problemow z psami jest brak
porozumienia (sprzeczne sygnaly ze strony czlowieka, pies nie rozumie czego sie
od niego chce) oraz konsekwencji. wprowadzenia zasad pomaga. ale nie musi miec
nic wspolnego z dominacja.
b) ksiazki fishera zachecaja, by zajac sie szkoleniem swojego psa. lepsze to,
niz zostawic go samego sobie.
... i pewnie moze byc jeszcze milion wyjasnien.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Mój pies złamał mi serce...
Nie rozumiesz, co mam na myśli. Postaram się wytłumaczyć jaka jest
różnica między psem a wilkiem podpierając się artykułami naukowymi ;)
Wilki i psy są bardzo podobne genetycznie, ale te pozornie
nieznaczące różnice w strukturze ich genetyki tworzą zmiany
hormonalne, które dają w efekcie bardzo znacznie różniące się
zachowania. Gdzieś między 20 000 a 100 000 lat temu kilka wilków
zaczęło pożywiać się resztkami pozostawionymi wokół ludzkich
obozowisk. Od tego pierwszego zetknięcia ludzie zaczęli wywierać i
nadal wywierają ogromne ciśnienie na selektywny dobór cech
(niektórych celowo, innych nie), by psy były mniej płochliwe,
terytorialne, łowcze i agresywne niż wilki. Badania potwierdzają, że
układy hormonalne psowatych, u których stwierdzane są powyższe cechy
(np. u psów), są inne niż te, które występują u dzikich psowatych.
Te odmienności hormonalne są przyczyną głębokich różnic w
zachowaniach. W wyniku tego zwierzę nigdy się nie zachowuje jak
dojrzały psowaty. Mówiąc w uproszczeniu, pies jest wilkiem, który
się zatrzymał w rozwoju. Psy przez całe życie postępują bardzo
podobnie do niedojrzałych wilków. Młodociany wilk jest chętny do
zabawy, łatwo się dostosowuje i jest zdolny do wytworzenia więzi z
innymi gatunkami, łatwo przyjmuje dyrektywy oraz jest daleko mniej
terytorialny i drapieżczy niż dorosły, w pełni ukształtowany wilk.
To czyni psy tak dobrymi kompanami. Układ hormonalny wilczego
podrostka osiąga dojrzałość (między 18 miesiącem a 3 rokiem życia) i
wilk zaczyna przejawiać te cechy, które są normalne dla dorosłego
wilka. Dlatego, podczas gdy wielu taksonomistów klasyfikuje psa jako
podgatunek wilka i oba zwierzęta są genetycznie całkiem podobne do
siebie, zdecydowanym błędem jest uważać, że fakty te udowadniają, że
pies i wilk to to samo zwierzę. Gdy właściciele i entuzjaści hybryd
spierają się, że wilki i psy są zasadniczo tym samym, ponieważ mają
tak wiele wspólnego materiału genetycznego, zatrzymaj się chwilę nad
tym, że ludzie i szympansy mają ponad 98% identycznego materiału
genetycznego, a przecież nasze zachowania są radykalnie rożne.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: # Do loli
Marcin Jaworski <lopezdev@poczta.onet.plw artykule
news:19991121110020Z421445-492+740@mercury.newsgate.pl pisze...
Lolu,
Przeczytałem na stronie Henia Twój cykl wierszy "Niuton i Ja". W
komentarzu
do "Seksotyku" śmiałem zapytać, "czy piszesz także pogodne wierszse" o
"jasnej stronie po-życia". Teraz już wiem.
Zawstydzony -
LdV
Też zawsze uważałem ten cykl za loli najpiękniejszy i namawiałem do
dopisywania kolejnych wierszy.
Cieszę się, że to mój niuton, na początku zycia z Małej litery na końcu
przyczynił się do napisania pierwszego wiersza,
dziś zatytułowanego "niuton i wiosna", wówczas :
Nadawca:
lola (09/03/1999)
Temat:
taniec dla niutona i marco....
oto
wiosna zajrzala na nasz rynek
i niuton postanowil ze czas
zarobic na czerwone wino
wyciagnal wiec malowana balalajke
i zagral
zaplotl moje warkocze
zatancz prosze
itd.
Wiersz został zainspirowany rąbniętym wątkiem "Nadgenialność"
o którym lola wtedy napisała :
"pytanie!!!
dlaczego niuton chowa takie wiersze w starym watku, do ktorego tylko przez
przypadek dotarlam!!!"
W trzy dni po tych słowach powstał pierwszy wiersz "Niuton i ja".
Szkoda, że dzisiaj niektórzy poeci i poetki zapominają nawet o dedykacjach
dla tych, którzy byli inspiracją, katalizatorem jakiejś ich myśli.
Może wojtekf swoje piękne "tango" jutro przerobi dla niezamężnej panny
Jadzi?
A może po prostu napisze pani Jadzi następne?
Ja, kiedy zafascynowany wierszami WH ruszyłem w świat poezji - napisałem
jeden z pierwszych swoich wierszy wykorzystując zwroty z jego wierszy :
We mgle sen chmurką zwiewną spłynął
Łoskocząc po torach rdzawymi kołami
Ostatnim tramwajem spóźnionym zawinął
Do wysp tramwajowych z rozbitkami
Korsarze mali powylatywali
Obelgami miotając niczym pociskami
Wtem tramwaj ruszył, chwilkę rozmyślali
I pomknęli za nim rdzawymi torami
dedykację umieszczając w pierwszych literach wersów tego zlepka
"Wysp tramwajowych'".
Czy byłoby w porządku, gdybym dziś przestawił kolejność paru słów
i uważał sprawę za niebyłą? Przecież napisałem to dla Niego, tak jak
wtedy umiałem - zafascynowany Jego wierszami. Możemy się pokłócić,
znienawidzieć - ale właśnie TAK BYŁO!
Nawet Mickiewicz pisząc
"PIES I WILK" zaznaczył : (naśladowanie z Lafontaina)
więc była to dedykacja dla inspiratora.
Tymczasem, czuję się oszukany tym, że kiedyś dumny z owej dedykacji
dla marco i niutona - dziś zostałem jej pozbawiony.
Po co w takim razie było dedykować mi ten wiersz?
Nie chodzi mi o jakieś prawa autorskie i tym podobne - tylko o
zwykłą gorycz, którą odczuwam wobec czegoś takiego.
Tym bardziej, że wtedy - pisałem do kilku osób na priva, że czuję
się dumny przyczyniając się do napisania przez lolę Jej wiersza.
Dzisiaj te słowa stanęły mi w gardle.
Nieważne, czy coś ktoś z Nas osiągnie swoim pisaniem - ważne,
że kiedyś wspomni tych, którzy go inspirowali, byli jakgdyby
członkami jednej rodziny. Włączali codziennie komputer i patrzyli
co tam znowu napisał Wojtek, Janek, TK, Heniu i inni urozmaicając
powszedność dnia.
A może Poeta powinien trzasnąć wiekiem od trumny, zapominając
że chowa tysiące wspomnień, które pomogły mu wyrosnąć?
Pozdrawiam Wszystkich
marco
A niuton urodził się tak :
Nadawca:
marco (20/01/1999)
Temat:
niuton
niuton
lezał niuton pod drzewem
i własnie dojrzewal
kiedy jablko na głowe
spadlo z czubka drzewa
krzyknal ja nie wierze
zapomnial ze trzeba
pomyslec o spadaniu
gdy leci jablko z drzewa
ze chyba i raczej
wszystko
byc powinno
zupelnie inaczej...
ciach!
A umarł dzisiaj...
Temat: pies i wilk
W dobie dyskusji powątkowej na temat kundli i wików,
chciałbym przytoczyć co na ten temat miał do powiedzenia
Nasz Poeta Wieszcz :
* * *
PIES I WILK
(naśladowanie z Lafontaina)
Jeden bardzo mizerny wilk - skóra a kości,
Myszkując po zamrozkach, kiedy w łapy dmucha,
Zdybie przypadkiem brysia jegomości,
Bernardyńskiego karku, sędziowskiego brzucha :
Sierść na nim błyszczy gdyby szmelcowana,
Podgardle tłuste, zwisłe do kolana.
-"A witaj!, panie kumie!! witaj, panie brychu!
Już od lat kopy o was ni widu, ni słychu,
Wtedyś był mały kondlik - ale kto nie z postem,
Prędko zmienia figurę!
Jakże służy zdrowie?"
-"Niczego" - brysio odpowie.
I za grzeczność kiwnął chwostem.
- "Oj! oj!... niczego! - widać ze wzrostu i tuszy! -
Co za łeb - mój Boże! choć walić obuchem -
A kark jaki! a brzuch jaki!
Brzuch! niech mnie porwą sobaki,
Jeżeli, uczciwszy uszy,
Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchem!"
- "Żartuj zdrów, kumie wilku; lecz mówiąc bez żartu,
Jeśli chcesz, możesz sobie równie wypchać boki".
- "A to jak, kiedyś łaskaw?" -
- "Ot tak - bez odwłoki
Bory i nory oddawszy czartu
I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
Idź między ludzi - i na służbę przystań!"
- "Lecz w tej służbie co robić?" - wilk znowu zapyta,
- "Co robić? - dziecko jesteś - służba wyśmienita -
Ot jedno z drugim nic a nic!
Dziedzińca pilnować granic,
Przybycie gości szczekaniem głosić,
Na dziada warknąć, Żyda potarmosić,
Panom pochlebiać ukłonem,
Sługom wachlować ogonem.
A za toż, bracie, niczego nie braknie :
Od panów, paniątek, dziewek,
Okrusztn, kostek, polewek,
Słowem, czego dusza łaknie".
Pies mówił, a wilk słuchał : uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały
I nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyjały!
Wtem patrzy... "A to co?" - "Gdzie?" - "O tu,
na
karku".
- "Eh, błazeństwo!..." - "Cóż przecie?" - "Oto,
widzisz, troszkę
Przyczesano, - bo na noc kładą mi obróżkę,
Ażebym lepiej pilnował folwarku!"
- "Czy tak? Pięknąś wiadomość schował na ostatku".
- "I cóż, wilku, nie idziesz?"
- "Co nie, to nie, bratku :
Lepszy w wolności kęsek lada jaki
Niźli w niewoli przysmaki". -
Rzekł - i drapnąwszy co miał skoku w łapie,
Aż dotąd drapie!
Adam Mickiewicz
/ wklepywała, za karę - pani Jadzia :-) /
Jak widać słowo "wilk" bywa nadużywane :-)))
Temat: Podobienstwo i analogie dowodza wspolnego przodka czy wspolnego tworcy?
"darked" <darek.ke@gmail.comwrote in message On Sep 27, 5:51 am, "Pszemol" <Psze@PolBox.comwrote:
| Argument kreacjonistow jest inny.
| Tworca "ulepil" jednego chrzaszcza, jednego banana i jednego psa/wilka.
| Reszta to "mikroewolucja" czyli selekcja w obrebie juz istniejacych cech.
| Uzywaja okreslenia "rodzaj", dosyc nieprecyzyjnego - zgodze sie - ale
| okreslenie czysto naukowe "gatunek" tez jest nieprecyzyjne.
1. Widac dalej 'lepil' ich na roznych etapach rozwoju Ziemi. Baraminy
nie zaczynaja sie w jakims mistycznym punkcie (szkielet psa
[orginalnie krolika] z prekambru ktos widzial?) tylko skamienialosci
roznych baraminow wystepuja w roznych warstwach geologicznych.
Albo tak to dla nas wyglada...
2. Spytaj czy czlowiek i malpa to jeden baramin czy dwa. Po uzyskaniu
niechybnej odpowiedzi iz czlowiek i malpa to dwa calkiem rozne
baraminy draz dalej i sprobuj sie dowiedzec co sprawia ze 350tys
gatunkow zuczkow rozniacych sie wygladem/zwyczajami/srodowiskiem/DNA w
stopniu nieporownywalnie wiekszym klasyfikujemy jako jeden barami a
szympansy i ludzi jako dwa.
Kreacjonisci wymiguja sie od precyzyjnego definiowania tego pojecia
ale maja bardzo dobra wymowke: naukowcy tez spieraja sie w sprawie
pojecia "gatunek". Co to jest gatunek? Ja sie uczylem w szkole rzeczy
typu "jak sie nie krzyzuje to odrebny gatunek", a potem okazalo sie
ze wsrod ryb NA PORZADKU DZIENNYM sa krzyzowki pomiedzy
gatunkami, ze wilk i pies domowy to odrebne gatunki, a nie maja
problemu z krzyzowaniem sie wzajemnym, i tak dalej...
Trudno wiec uzywac argumentu ze kreacjonisci nie moga sie dogadac
w sprawie baraminu skoro naukowcy tez nie moga sie dogadac
w sprawie znaczenia pojecia gatunku.
3. gatunek/rzad etc to pojecia sztuczne, takie szuflady w ktore
wpychamy zmiennosc wystepujaca w przyrodzie. Bariery rozrodcze nie sa
szczelne, mamy hybrydy zarowno wsrod roslin jak i zwierzat, quasi-
gatunki -ostre podzialy nie sa mozliwe.
Otoz to - dlaczego wiec czepiasz sie o to samo kreacjonistow?
| Czy jest jakas *metoda naukowa* potrafiaca udowodnic powstawanie
| nowych rodzajow, rzedow roslin/zwierzat?
Krzyzowki miedzyrodzajowe zadowola Twoja ciekawosc? Prosze:
http://en.wikipedia.org/wiki/Cama_%28animal%29
http://en.wikipedia.org/wiki/Wolphin
A tu znane juz Darwinowi krzyzowki pomiedzy _rodzinami_:
http://en.wikipedia.org/wiki/Gamebird_hybrids
Nie, nie zadowalaja. Delfin i orka to w sumie dla kreacjonisty dwa delfiny...
Pies i wilk to dla kreacjonisty dwa psy. Kurczak czy bazant to dwa ptaki.
Nie ma z tym kreacjonizm problemu: wariacje w obrebie baraminu.
| Nie chodzi mi o domyslanie sie, zgadywanie i tym podobne teologie.
| Chodzi mi o TESTOWALNA teorie w rygorach metody naukowej.
Calkiem niedawno stworzenie nowego gatunku bylo uwazane przez
kreacjonistow za niemozliwe. Nowe gatunki np. slonecznika stworzono
calkiem niedawno w labie i poznaje sie mechanizmy jak owo roznicowanie
zachodzi: http://www.sciencedaily.com/releases/2006/10/061024010411.htm
Poczekaj troche... ;-)
Chcesz powiedziec ze niedlugo wezmiesz grusze i jablon, zaplemnisz
kwiaty jabloni pylkiem z kwiatow gruszy i zamiast jablek na jesien
bedziesz zbieral na jabloniach zielone wiewiorki? :-)
| Nie widze DOWODOW NAUKOWYCH po stronie biologow - widze
| tylko luzne interpretacje obserwacji i tworzenie nietestowalnych teorii.
Gubie sie troche. Przeczytales strone polecona przez Enzo i zakladasz
ze wszystkie opisane tam przyklady zostaly objasnione post hoc (= zero
przewidywan przed dokonaniem odkrycia, proba naciagniecia teorii od
faktow juz po ich odkryciu)? Toz podstawowe zalozenie z XIXw mowi o
wspolnym pochodzeniu organizmow i zanim zobaczylismy pierwsze prazki
na chromosomach czlowieka i szympansa czy porownali ich sekwencje
zalozenie bylo iz beda one podobne lecz nie identyczne (descent with
modifications). Bez tego ewolucjonizm gryzlby piach.
Podoba mi sie Twoj argument o "przewidywaniach" post hoc...
To wlasciwie jedyne co mnie do tej pory zaczyna przekonywac.
I jedyne z czym prawdopodobnie kreacjonizm bedzie mial
problemy z uporaniem sie.
Temat: Wilki i jelenie (wycie)
Bartek Suder http://www.KoronaEuropy.webpark.pl wrote:
| Parę dni temu słyszałem wycie wilków. Ale wczoraj znalazł się
| ktoś kto mnie przekonywał że to raczej było ryczenie jelenia
| w/g niego bardzo podobne do wycia wilków i często mylone.
| Myślicie że to możliwe?
Mi jakos nigdy do głowy nie przyszło, że oglosy rykowiska mają
cokolwiek wspólnego z wyciem wilków, a zdarzalo mi się słyszec
i jedno i drugie.
Ja nigdy nie słyszałem ani jednego ani drugiego.
Z opisu cieżko wywnioskować coś mądrego.
Wycie "nieprzyjemne i zlowróżbne" to dobry opis, za to ze
szczekaniem nie bardzo - wilki nie szczekają, conajwyżej skomlą.
To nie było takie szczekanie jak można normalnie usłyszeć u psa.
Gdy to usłyszałem to miało to taki charakter nie agresywny.
Dopiero stopniowo nabierało "grozy i złowróżbności". Gdy
ta "złowróżbność i groza osiągały" osiągały maksimum nagle
ustawały. Ale w między czasie włączały się inne osobniki które
wydawały dokładnie te same dźwięki tylko gdy pierwszy był +/-
w połowie to one właśnie zaczynały. Myślę że tych głosów było
4-5. Może były tylko 2 a każdy miał więcej niż 1 "kolejkę"
(Choć czy o tej porze roku wilki nie powinny występować
samotnie?).
Z początku myślałem:
"Pies czy wilk?
Wilk czy pies?
Psy czy wilki?
Wilki czy psy?
To nie psy! To wilki!"
Na koniec już nie miałem wątpliwości że to nie psy tylko wilki!
Nigdy nie słyszałem psa wydającego takie dźwięki.
Za to ryczenie jeleni zawsze mi sie kojarzylo albo z muczeniem
krowy albo ze stękaniem, jakby taki zwierzak miał jakieś
gigantyczne zaparcie.
Nie przypominało to nic takiego.
Swoją drogą w Rominckiej jest sporo wilków, więc dość
prawdopodobne, że je słyszałeś. A na rykowisko to chyba ciut
późno? Zresztą nie wiem, jak to w tym roku tam na północy wygląda.
Zaskoczyło mnie twierdzenia że to jelenie na rykowisku. Stąd moje
pytanie na grupie.
jeden z grupowiczów "krzem " <krzem xi.WYT@gazeta.plstawiał
na jelenie, ale niczym to nie uargumentował.
Aha, a scyzoryk możesz sobie darować. Chyba, że chodziło o efekt
psychologiczny ;)
Niby wiem że można spać spokojnie. Ale zupełnie mnie to zaskoczyło,
10 km do najbliższej wioski, 0,5 km od granicy z obwodem
kaliningradzkim, przy wejściu do puszczy tabliczki zakaz
biwakowania a tu jeszcze wilki wyją :-).
Bartek Suder
http://www.KoronaEuropy.webpark.pl
Temat: Krew w kale u psa- po kosci?
Cos znalazlam, klejam za krapkowice.net/kurier,art,id_5765
Kłopotliwa kość
Uzębienie zwierząt mięsożernych w toku ewolucji zostało przystosowane do
rozrywania skóry, wyszarpywania kawałów mięsa i do oddzielania mięsa od kości.
Tylko nieliczne ssaki żywiące się głównie padliną np. hieny są przystosowane w
pełni do kruszenia kości i ich spożywania. Pies i wilk są trochę pokrzywdzone
pod tym względem. Owszem, mogą schrupać kosteczki, połknąć je nawet, ale ich
soki żołądkowo-jelitowe nie są w stanie strawić kości. Dlatego też wilki
spożywają kości tylko w okresie silnego głodu. Obgryzają szkielet upolowanego
zwierzaka doszczętnie, ale go zostawiają. Psy natomiast często pastwią się nad
kośćmi dopóki ich nie pochłoną. Część zwierzaków wręcz pochłania tylko lekko
zgryzione kości, które niestety mogą utkwić w gardle, przełyku czy nawet
spowodować przebicie jelita. Pod tym względem najbardziej niebezpieczne są
kości z drobiu i królika. Pies gryząc np. udo kurczaka rozłupuje kość na ostre
kawałki, które stara się połknąć. Tak wstępnie pogryziona kość wygląda jak
kilka małych sztylecików z ostrymi końcami. Na próbę można wziąć kość z udka
kurczaka z rożna, uderzyć w nią młotkiem i zobaczyć na jakie 'piękne' kawałki
się rozpadła. To powinno nam uświadomić, jak niebezpieczne mogą być to rzeczy.
Załóżmy wersję optymistyczną, pies pogryzł i połknął kości. W żołądku psa,
który ma np. wrażliwą ścianę żołądka dochodzi do dodatkowego podrażnienia przez
ostre kawałki i najczęściej do wymiotów, które nie są przyjemne ani dla psa ani
człowieka. Czasami w zwróconej treści można zobaczyć krew, co definitywnie
powinno nam uświadomić, że nasz pies nie powinien zjadać kosteczek. Załóżmy
jednak, że kości przeszły dalej do jelita i powędrowały bez większych przeszkód
do końcowego odcinka przewodu pokarmowego, gdzie znów mogą zacząć się problemy.
W tym miejscu dochodzi do silnego odwodnienia resztek, które mają być wydalone.
Ostre elementy kostne zbijają się w masę z ostrymi występami, które szorują po
jelicie jak druciana szczotka do czyszczenia metalu. Pies przeżywa męki, chce
wydalić tego jeża, ale nie może, bo boli... Kolczasty korek powoduje
opuchnięcie jelita, a nawet podkrwawianie, a stan ogólny zwierzaka się pogarsza
z dnia na dzień. Wtedy pozostaje tylko mechaniczne usunięcie 'kostnego jeża',
co jest dość bolesne dla pacjenta.
Nadszedł czas grillowania i może nas pokusić, by kości po biesiadowaniu
podrzucić pieskowi. Lepiej je zebrać i wyrzucić do kosza, a psu kupić wędzone
ucho do gryzienia lub dużą kość cielęcą, którą sobie dokładnie obgryzie.
krapkowice.net/kurier,art,id_5765
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Kard. Schonborn o projekcie w przyrodzie
urwany wątek raz jeszcze w caości:
> Skad wiadomo, ze B pochodzi od A? Bo kawalek B jest podobny do kawalka A. OK.
> Skad jednak wiadomo,ze to podobienstwo odzwierciedla pokrewienstwo i
> na jakiej podstawie? A jesli rzeczywiscie jest to pokrewienstwo, to skad
> wiadomo, za to pokrewienstwo odpowiada darwinowska ewolucja i na jakiej
podstawie?
Zauważmy na początku, że zapis kopalny nie mówi o MECHANIZMACH ewolucji, a o
jej PRZEBIEGU. Czyli formy pośrednie są przywoływane jako argument w kwestii
WSPÓLNEGO POCHODZENIA ZE ZMIANAMI, a nie np. procentowego udziału mutacji
neutralnych względem doboru itp. Dlatego drugie pytanie jest chybione.
(upraszczam, bo można co nieco dedukaować o mechanizmach i prawidłowościach,
ale nie na tym poziomie, kiedy zapis kopalny ma rozstrzygać między ewolucją a
kreacją).
O pokrewieństwie podobnych form wnioskujemy z ekstrapolacji empirycznych
obserwacji dziś. Wiemy, że zazwyczaj im bardziej osobniki są do siebie podobne,
tym bliżej są spokrewnione. Założenie, że pies i wilk wyglądają podobnie przez
przypadek jest skrajnie nieprawdopodobne w zestawieniu z założeniem, że
podobieństwo wynika z pokrewieństwa. Wiemy też, jaka jest skala zmian między
spokrewnionymi organizmami (np. różnymi rasami udomowionych roślin i zwierząt,
albo między nimi, a dzikimi przodkami). Jeśli wiec znajdujemy dwa organizmy,
które różnią się nie bardziej niż jamnik od charta, buldoga czy wilka, nie
musimy czynić nadzwyczajnych założeń, żeby przypisać to podobieństwo
pokrewieństwu.
Natomiast kluczowe z punktu widzenia oceny zapisu kopalnego jako potwierdzenia
lub falsyfikacji wyjaśnienia ewolucyjnego i kreacjonistycznego jest to, że
kiedy Darwin formułował swą teorię, zapis kopalny był znany bardzo słabo.
Dlatego Darwin, a także późniejsi ewolucjoniści, stawiali hipotezy nt.
przebiegu ewolucji i pokrewieńswach na podstawie anatomii porównawczej gatunków
współczesnych (dziś dochodzą do tego porównania sekwencji DNA jako szybkie i
zautomatyzowane, a więc dość obiektywne narzędzie). Z takich modeli filogenezy
poszczególnych grup wynikały przewidywania, tego, co powinno się znaleźć w
zapisie kopalnym: ciągi przejść np. między rybami a płazami, płazami a gadami,
gadami a ptakami, innymi gadami a ssakami, małpami a ludźmi, itp. (a nie np.
niezliczone inne możliwości - między ptakami a ludźmi, między nietoperzami a
ptakami czy między dinozaurami a słoniami itp. I takie właśnie formy stopniowo
zapełniają gałęzie drzewa rodowego. Tymczasem kreacjonizm, także w wersji ID,
kazałby się spodziewać istnienia od razu gotowych, docelowo zaprojektowanych
organizmów, nie układających się w ciągi form przejściowych tylko nieznacznie
różniących się między sobią. Chyba jest oczywiste, które przewidywania
potwierdza empiria (mimo nieuchronnych luk spowodowanych nieciągłością
sedymentacji, brakiem zapisu każdej epoki z każdego miejsca na świecie itp.) Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Czy SB reżyserowała 1989 rok?
Specjalnie dla Pana Jędrka (1)
Szanowny Panie Jędrku
Napisał Pan: "Pamięta Pan bajkę o psie i wilku. Ostatnie słowa wilka: „lepszy na
wolności kęs lada jaki, niźli w niewoli przysmaki”.
To znaczy, lepiej czasami być głodny, ale wolny, niż z pełnym
brzuchem na łańcuchu...
Panie Jędrku
Odwołujemy się do tych samych bajek, ale co innego w nich znajdujemy. W "Beczce"
nr 10 (198) zamieściłem artykuł zatytułowany "Co zrobił źle Lech Wałęsa". Oto
jego treść:
"„Jeden bardzo mizerny wilk - skóra a kości, myszkując po zamrozkach, kiedy w
łapy dmucha, zdybie przypadkiem brysia jegomości, bernardyńskiego karku,
sędziowskiego brzucha. Sierść na nim błyszczy, gdyby szmelcowana, podgardle
tłuste, zwisłe do kolana.”
Bajka „Pies i wilk” urodzonego 210 lat temu Adama Mickiewicza, wzorowana na
podobnej bajce urodzonego blisko 400 lat temu Jeana de La Fontaine, który
wzorował się na starożytnych, którzy wzorowali się... Otóż bajka „Pies i wilk”
powinna być lekturą obowiązkową każdego, kto myśli o karierze politycznej, czy
jakiejkolwiek innej.
Pies i wilk znali się od małego. Po latach wychudzony wilk spotkał psa (brysia)
sytego i wypasionego. Pies, życzliwy wilkowi, namawia go, by zgodził się służyć,
to też będzie żyć w dostatku. Wilk słucha tego chętnie, lecz dostrzega dziwny
ślad na psim karku. Pyta, co to. Nic takiego, odpowiada pies. To ślad po obroży,
którą zakładają mi, bym lepiej pilnował. Wilk nie chce już słuchać o pełnej
misce, bo dla niego „lepszy w wolności kęsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki”.
O obróżce jako przepustce do kariery mówił niedawno prof. Antoni Kamiński, były
szef Transparency International Poland i jej współzałożyciel. Cytowaliśmy go w
„Beczce” 4(192) z 12 marca br. („Z innej Beczki”). Profesor mówił, że „politycy
mają zaufanie tylko do tych, na których mają haki”. Mówił też, że „ciemne
interesy to wstęp do polityki”. Jasno stwierdzał, że kto nie wykaże się giętkim
kręgosłupem, ten ma drogę do kariery zamkniętą, bo w polityce jest jak w mafii.
Czy jest jakiś obszar życia publicznego bez obróżek? Czy jest nim np. kościół?
Wątpię. Przypomnę głośne sprawy arcybiskupów Juliusza Paetza i Stanisława
Wielgusa. Obaj nosili obróżki. Czy tylko oni dwaj, w wąskim przecież kręgu
polskich arcybiskupów? Gdy wybuchła sprawa arcybiskupa Wielgusa pisałem w
„Beczce” nr 2(172) z 17 stycznia br., że nie można z absolutną pewnością
wykluczyć, iż arcybiskupa Wielgusa wyeliminowano, by utorować drogę komuś innemu.
Podobno Lech Wałęsa w latach 70. współpracował z SB jako Bolek. Jeśli nawet, to
co? Jak miał wejść w świat polityki, nie dając na siebie haków? Gdyby nie
donosił, to czy nadzorujący SB gen. Stanisław Kowalczyk mógłby w 1980, jeszcze
przed powstaniem „Solidarności”, zapewnić Edwarda Gierka, że sytuacja jest pod
kontrolą, bo Wałęsa to człowiek SB? Bez takiej gwarancji Lecha Wałęsę można było
wyeliminować z polityki, zanim w ogóle ludzie dowiedzieli się o nim.
Czy należy mieć pretensje do Lecha Wałęsy, że po 1989 nie ujawnił faktu
wcześniejszej współpracy z SB? Moim zdaniem nie. Zawsze uważałem, że żądanie, by
ktoś sam siebie publicznie oskarżał jest jakimś łotrostwem. A czy można mieć do
Lecha Wałęsy pretensje, że już jako Prezydent RP wyczyścić miał swe akta z
obciążających go dokumentów? Nie można. Pretensje można by mieć co najwyżej do
tych, którzy mu to umożliwili.
O co zatem można mieć żal do Lecha Wałęsy i jego entuzjastów? Można mieć żal o
wzgardę wobec społeczeństwa, które miało jakoby w 95 proc. tchórzliwie siedzieć
cicho, gdy Wałęsa, niemal samotnie, „obalił komunizm”. Z powodu swego
tchórzostwa społeczeństwo nie ma jakoby prawa oceniać teraz Wałęsy. Pogląd taki
głosił np. ostatnio Władysław Frasyniuk na łamach „nto”.
Żal można też chyba mieć o wzgardę wobec „wilków”. W bajce pies i wilk zwracają
się do siebie z życzliwością - „Witaj panie kumie!”. Każdy z nich wybrał inną
drogę życiową, ale chyba lubią się i jeden drugiego nie potępia jakoś zawzięcie.
Życie nie jest jednak bajką. W życiu „wilki”, które nie dały sobie założyć
obróżki, uznano często za oszołomów i głupców godnych wzgardy i zapomnienia."
Panie Jędrku
Ja w tej bajce widzę przede wszystkim to, że pies i wilk to przyjaciele. Pan
chyba tego nie widzi. Niech Pan uważniej patrzy.
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Badura
PS. "Beczka" jest dostępna w czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w
Opolu, przy ul. Piastowskiej.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Dlaczego Potocki odchodzi z NTO?
A czy warto być szefem "nto"?
Szanowny Panie Broń nas Bóg
Twierdzi Pan, że z moich wypowiedzi przebija, iż chciałbym zostać szefem "nto".
Popełnia Pan stale ten sam błąd. Nie chce się Pan pogodzić z faktem, że w
stosunku do Pana, to ja mam wilczą naturę (patrz "Pies i wilk"). Ja Pana nie
potępiam za trochę psi wybór życiowy, bo ja zgadzam się z poetą, że wybory psa
i wilka są równouprawnione. Można sobie cenić ciepłą i wygodną budę oraz pełną
miskę, a można też cenić sobie wolność. Poeta nie przedstawił psa jako złego.
Wilk nawet z zazdrością patrzy na tę budę i pełną miskę. Pies jest wilkowi
przyjacielem. Podpowiada mu, jak dojść do tej budy i miski. Ale wilka odstrasza
obroża. Wilk woli zrezygnować z budy i miski, bo dla niego jednak "lepszy na
wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki".
Pan ma już ładną budę, ładnie położoną na skraju lasu i z eleganckim dojazdem
drogą krajową. Nad Jeziora Turawskie ma Pan z budy na rowerze przez las
kwadrans drogi. Sielsko, anielsko. Zazdroszczę Panu trochę tej budy i pełnej
miski, ale zbyt cenię sobie wolność i niezależność.
Pan był już wiceszefem "nto". Teraz jest pan szefem jednej z darmowych gazet we
Wrocławiu (bardzo marnej, niestety). Wie Pan ile za to trzeba płacić. Pamięta
Pan jeszcze obrożę, którą założyli Panu, gdy poszedł Pan na służbę w organie
PZPR. Pamięta Pan wszystkie inne obroże. Mam nadzieję, że dziś uważa Pan, że
warto było dać sobie te obroże zakładać.
Nie ma nic złego w tym, że ludzie dokonują raczej psiego wyboru. Przytłaczająca
większość tak właśnie wybiera. Rodzice zwykle doradzają swym dzieciom bardziej
psi wybór, nawet gdy sami dokonali wyboru wilczego. Wiedzą, że za wilczy wybór
bierze się przez całe życie po głowie. Ale czasem ktoś ma wyjątkowo silną
potrzebę wolności i niezależności i mimo wszystko wybierze drogę wilka.
Pies może być szczęśliwy i wilk może być szczęśliwy, ale warunkiem jest to, by
akceptować swój wybór. Odnoszę wrażenie, że Pan nie akceptuje swego własnego
wyboru. Dokonał Pan wyboru raczej psiego, ale Pana marzeniem było zostać
wilkiem. Tzn. ściśle rzecz biorąc chciał Pan być wilkiem z ciepłą budą i pełną
miską. Zbyt dużo Pan chciał. Owszem, są mityczne Super Wilki, które oddychają
powietrzem wolności i niezależności, a potrafią przy tym wywalczyć ciepłą budę
i pełną miskę. Ale to nie jesteśmy my, Panie "Broń nas Bóg". My mogliśmy wybrać
tylko jedno (to i tak lepiej, niż nieszczęśnicy, którym przypadł los bitego
psa, bez budy i pełnej miski). Niech się Pan cieszy tym, co Pan ma. Ja się
cieszę tym, co ja mam. Czy nie może być tak jak u poety, że pies zostaje przy
swej budzie i misce, a wilk przy wolności i niezależności, ale mimo to są
przyjaciółmi? Przecież kiedyś nie warczeliśmy na siebie, a wprost przeciwnie. I
co to Panu przeszkadzało? Dlaczego musiał Pan to zepsuć?
Z wilczym pozdrowieniem
Piotr Badura Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Bereszyński, IPN, służby i... ślepcy?
Wielce Szanowny Behemocie
Powiem szczerze. W najmniejszym stopniu nie dziwi mnie, że akurat Pan rozumie
Bellę. Zapewne doskonale rozumieją ją też Zośka, Barry etc. Skoro jednak Pan
rozumie Bellę, to może by Pan objaśnił jej wypowiedź nierozumiejącym.
Przykazanie ósme mówi: "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".
Czy wobec tego informator służb specjalnych, który melduje prawdę o bliźnich,
grzeszy czy nie? A jeśli grzeszy, to z którego przykazania i dlaczego?
Informator, który przekazuje służbom fałszywe informacje, by szkodzić swym
bliźnim, oczywiście grzeszy. Takich informatorów zawsze potępiałem. Ale jeśli
informator doniósł, że Iksiński ma pociąg do kieliszka, a było to prawdą, i z
powodu tego donosu Iksiński nie został pilotem odrzutowca, o czym marzył, to czy
ten informator ma grzech, że zaszkodził bliźniemu? Z którego przykazania? I czy
powinien mu wypłacić jakieś odszkodowanie?
Jeśli ktoś wstąpił do partii i dzięki temu zrobił karierę, eliminując kogoś
innego, to czy ten partyjny powinien zadośćuczynić wyeliminowanemu?
Naczelnik mojej gminy (jeszcze w PRL) chciał bym został gminnym inspektorem
oświaty i wychowania. Uważał, że mam wysokie kwalifikacje. Wiedział, że nie
zgodzę się wstąpić do PZPR, ale namawiał mnie, bym wstąpił przynajmniej do ZSL
lub SD. Tłumaczył mi, że objęcie stanowiska inspektora oświaty i wychowania, to
przecież krok w kierunku dalszej kariery. Odmówiłem wstąpienia nawet do ZSL czy
SD. Naczelnik mimo to chciał przeforsować moją kandydaturę, ale komitet gminny
PZPR się zaparł, że skoro ja mam takie rogi, to nie. Inspektorem został ktoś,
kto miał dużo niższe kwalifikacje, ale zgodził się wstąpić do partii. Czy ja mam
się teraz domagać od niego zadośćuczynienia, bo swym wstąpieniem do partii
zablokował mi możliwość robienia "kariery"? Przecież też mogłem wstąpić do partii.
W innych wątkach na tym forum powoływałem się już na bardzo mądrą bajkę "Pies i
wilk". Pies daje sobie założyć obrożę, a za to ma ciepłą budę i pełną miskę.
Wilk oddycha powietrzem wolności, ale za to cierpi głód i chłód. Pies i wilk są
przyjaciółmi. Każdy cieszy się tym, co wybrał. I tak jest dobrze.
Różne niedojrzałe osoby postulują, by to wilkom dawać ciepłe budy i pełne miski
w nagrodę za ich niezależność, a psom za ich uległość nie dawać nic. Coś takiego
głosi chyba Bella, której zdaniem "kariera" to coś co człowiekowi automatycznie
przysługuje. Czy Bella tak uważa Panie Behemocie?
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Badura
PS. Równie śmieszny jak wilk, który domaga się ciepłej budy i pełnej miski jest
pies, który żąda, by uznać go za wolnego, niezależnego. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: rotweilery
Nie martwię się tym tak bardzo, że Ci się nie podobam, specjalnie mi na tym nie
zależy.
To, że niektóre psy bez powodu napadają na ludzi, ciężko ich raniąc lub
zabijając uważam za dostateczny powód, aby nazywać je degeneratami. Te pieski
napadają również na swoich właścicieli, jeśli nie mają oni w ręku solidnego
kija, albo na członków ich rodzin, których oceniają jako słabszych od siebie.
W takich warunkach powiedzenie, że pies jest podobno najlepszym przyjacielem
człowieka brzmi makabrycznie. Dziwne, że nie znalazłaś w moich postach
uzasadnienia mojego stanowiska. Pisałem też kilkakrotnie, że moje wypowiedzi
nie są skierowane przeciwko zwierzętom, tego też nie raczyłaś zauważyć.
Najwyraźniej sama nie wiesz, czego chcesz i co reasumujesz. Lepiej przeczytaj
jeszcze raz swoje posty. Najpierw wyrażasz wątpliwość, czy pies może zagryźć
dziecko. Ktoś jeszcze Ci przyklaskuje, twierdząc, że psów agresywnych nie ma.
A jednak takie są, są rasy powszechnie uważane za agresywne i są psy agresywne
innych ras, odpowiednio tresowane i degenerowane przez swoich chorych
właścicieli. Te degeneraty, tchórzliwe i agresywne atakują bez powodu tylko
osobniki, w tym i ludzi, które uważają za słabszych od siebie. Przed
silniejszymi uciekają, podwijając ogon. Było już dużo przypadków ataków,
głównie na kobiety i dzieci, nawet dzieci właścicieli piesków, co do których
trudno przypuścić, że zachowały się wobec psa niewłaściwie. Ty o tym wszystkim
dobrze wiesz, bo w następnym poście ujawniasz, że się na tym znasz, piszesz
nawet beztrosko, że degenerat „klasy Alfa” może zaatakować nawet z powodu
spojrzenia!
Ja piszę, że problem istnieje i spodziewam się rzeczowej dyskusji na ten temat,
przykładowo, że podzielisz się z nami swoją wiedzą na temat zachowań, które
mogłyby uchronić ludzi przed takimi bydlętami (nie chcę tu obrażać bydła, ale
tak się mówi), Ty jednak nie podejmujesz tego tematu tylko wykręcasz się pisząc
o krzywdach zwierząt, jakby jedno z drugim miało coś wspólnego, albo wekslujesz
na temat rzetelności dziennikarskiego przekazu.
Twoje ostatnie wywody o politycznej poprawności czy niepoprawności oraz
wolności dyskusji i oryginalności myślenia to rzeczywiście dobry powód do
zakończenie tej bezmyślnej przepychanki.
Jeśli to Cię jedynie interesuje, na pewno znajdziesz odpowiednie forum,
polityka, telewizja, dziennikarstwo, czy coś podobnego, może tam ktoś zechce
podjąć z Tobą dyskusję.
P.s.
Kiedyś, dawno temu stałem z kolegą na przystanku autobusowym, a obok nas
siedział pies, ogromny „wilk”. Dla żartu uderzyłem kolegę w ramię, pies wstał,
wcisnął się między nas i stanął... Od razu odechciało się nam tej zabawy. Nie
wiem, czy ten pies był „klasy Alfa”, a jeśli nawet, to czy o tym wiedział. Nie
wiem, z kim był, nikt mu nie wydał polecenia, to co zrobił, zrobił z własnej
inicjatywy, kierując się swoim rozumem.
Życzę Wam,, Drodzy Forumowicze, żebyście tylko takie psy spotykali na swojej
drodze.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: o imionach w Rzeczpospolitej
OPINIE Rady Języka Polskiego
Żelazny wilk, francuski "kłętę" i filmowa Fiona
Rada Języka Polskiego opiniuje imiona
Wilk - tak, ale z ostrzeżeniem o złych skojarzeniach
Odpowiadając na pismo USC w Dusznikach-Zdroju w sprawie skojarzeń,
jakie budzi imię Wilk, wyrażamy następującą opinię: Skojarzenia z
ewentualnym męskim imieniem Wilk wynikają ze skojarzeń, które budzi
wyraz pospolity wilk jako nazwa "drapieżnego ssaka z rodziny psów" i
oczywiście sam wilk, czyli ów "ssak drapieżny". Opinia, że imię
to "budzi ujemne skojarzenia", znajduje potwierdzenie w literaturze.
Władysław Kopaliński w swoim "Słowniku mitów i tradycji kultury"
pisze, że wilk "był symbolem nienasyconej żarłoczności i żądzy
mordu, postrachem pasterzy i myśliwych; jego wycie, a bardziej
jeszcze jego pojawienie się uważano za zły albo śmiertelny omen;
ustawiczne wędrówki wilka łączyły go w wyobraźni ludowej z
uciekinierami, banitami i porzuconymi dziećmi". (...) Jednakże aby
się ustrzec zarzutu jednostronności, wypada uwzględnić
kontrargumenty: Po pierwsze, wilk oprócz wszystkich przypisywanych
mu przywar jest też symbolem przywiązania do wolności. W bajce "Pies
i wilk" Adama Mickiewicza jeden bardzo mizerny wilk - skóra a kości,
odrzuca możliwość objadania się za cenę obroży, mówiąc: "Lepszy w
wolności kęsek ladajaki niźli w niewoli przysmaki" (...). Wprawdzie
bajkami o żelaznym wilku nazywamy nieprawdopodobne opowieści, ale
też według podania Giedymin założył Wilno tam, gdzie mu się przyśnił
żelazny wilk. (...) Imienia Wilk nie sposób nie kojarzyć z wyrazem
pospolitym, ale można też potraktować je jako spolszczoną postać
imienia Wolf. Wyrażamy więc przekonanie, że rodzice dziecka powinni
być przez USC pouczeni o ujemnych skojarzeniach, które kiedyś mogą
narazić ich dziecko na przykrości. Jeżeli jednak będą zgodnie trwać
w zamiarze nadania synowi imion "Jarogniew Wilk", kierownik USC może
ich oświadczenie w tej sprawie przyjąć.
Quentin - słuszne nie
To imię występujące w krajach anglosaskich i we Francji. Jest
wariantem imienia Quintin, którego polskim odpowiednikiem jest
Kwintyn. Słusznie postąpi kierownik USC, jeśli odmówi nadania
chłopcu mającemu polską narodowość imienia Quentin. Zgodnie bowiem z
zaleceniami wskazane jest nadawanie imion w postaci przyswojonej
przez polszczyznę, a taką postacią jest właśnie Kwintyn. Quentin
natomiast zawiera literę q, która nie jest stosowana we współczesnym
języku polskim; imię to zatem jest zapisywane niezgodnie z
obowiązującymi zasadami ortograficznymi. Nie wiadomo zresztą, jak
rodzice chcieliby wymawiać to imię - po angielsku jako "kłentin" czy
po francusku jako "kłętę".
Fiona - zgodnie z prawem: tak
Na pytanie urzędu stanu cywilnego o to, czy można córce obywateli
polskich nadać imię Fiona: (...) imię nie figuruje w żadnym znanym
nam spisie imion - ani w "Księdze naszych imion" J. Bubaka, wydanej
w 1993 r., ani w wydanym w 2002 r. "Słowniku imion" J. Grzeni, ani
w "Słowniku imion" wydanym w 1991 r. Ta ostatnia publikacja notuje
jedynie polskie imię męskie - Fion. Można więc uznać, że Fiona jest
jego żeńską formą. (...) Za odmową zarejestrowania tego imienia nie
przemawiają żadne prawne względy: wskazuje ono na płeć dziecka,
ponieważ ma typowe dla imion żeńskich zakończenie -a; jest
zapisywane zgodnie z polską ortografią oraz wymawiane zgodnie z
pisownią; nie jest ośmieszające i nie jest zdrobnieniem innego
imienia. Można sądzić, że rodzice pragną je nadać swej córce pod
wpływem filmu "Shrek". Być może więc dziewczynka o imieniu Fiona
będzie w przyszłości kojarzona w jakiś sposób (dobry lub zły) z
filmową Fioną - na to jednak ani Rada Języka Polskiego, ani urząd
stanu cywilnego wpływu nie mają.
m.j-l
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: imiona od zwierząt
o Wilku słów kilka
ciekawe, że w jezyku niemieckim imie to wystepuje (Wolf, Adolf, Rudolf) u nas
jakos nie mamy malych Wilkow (chyba, ze psy o tym imieniu )), a oto opinia
Rady Języka Polskiego o imieniu Wilk:
www.rjp.pl/?mod=oip&type=imiona&id=79&letter=
Odpowiadając na pismo USC w Dusznikach Zdroju w sprawie skojarzeń, jakie budzi
imię Wilk, wyrażam następującą opinię:
Skojarzenia z ewentualnym męskim imieniem Wilk wynikają ze skojarzeń, które
budzi wyraz pospolity wilk jako nazwa "drapieżnego ssaka z rodziny psów" i
oczywiście sam wilk, czyli ów "ssak drapieżny". Opinia, że imię to "budzi
ujemne skojarzenia" znajduje potwierdzenie w literaturze. Władysław Kopaliński
w swoim "Słowniku mitów i tradycji kultury" pisze, że wilk "był symbolem
nienasyconej żarłoczności i żądzy mordu, postrachem pasterzy i myśliwych; jego
wycie, a bardziej jeszcze jego pojawienie się uważano za zły albo śmiertelny
omen; ustawiczne wędrówki wilka łączyły go w wyobraźni ludowej z
uciekinierami, banitami i porzuconymi dziećmi."
Jako negatywny bohater występuje wilk od starożytności po współczesność w
przysłowiach i bajkach. Wystarczy przypomnieć za "Nową księgą przysłów i
wyrażeń przysłowiowych" (Warszawa 1972) tak znane przysłowia, jak Człowiek
człowiekowi wilkiem, Mów wilkowi pacierz, a wilk woli kozią macierz, Nosił
wilk razy kilka, poniosą i wilka, U wilka dowód na owcę, że zębami kołace,
wilk w owczej skórze itp. Chyba wszyscy Polacy (a nie tylko oni) pamiętają
wilka z bajek o Czerwonym Kapturku, o trzech świnkach i o zającu. O ujemnych
skojarzeniach związanych z wilkiem świadczą też wyrażenia z przymiotnikiem
wilczy: wilcze gardło (nienasycone, któremu wszystkiego za mało), wilcza
jagoda (trująca), wilcze prawo (bezprawie), wilcza przyjaźń (na której nie
można polegać), wilczy bilet (dokument zamykający wstęp do szkoły itp.).
Przeciw nadaniu dziecku imienia Wilk przemawia ponadto zalecenie Komisji
Kultury Języka KJ PAN z r. 1996, wedle którego nie powinno się nadawać
imion "pochodzących od wyrazów pospolitych, takich jak antena, bławatek,
goździk, kąkol, sonata itp. Do tej kategorii należałoby również imię Wilk.
Jednakże aby się ustrzec zarzutu jednostronności, wypada uwzględnić
kontrargumenty:
Po pierwsze, wilk oprócz wszystkich przypisywanych mu przywar jest też
symbolem przywiązania do wolności. W bajce "Pies i wilk" Adama Mickiewicza
jeden bardzo mizerny wilk - skóra a kości, odrzuca możliwość objadania się za
cenę obroży, mówiąc Lepszy w wolności kęsek ladajaki niźli w niewoli
przysmaki. Z większą życzliwością niż do wilka odnosimy się do do wilczycy.
Według legendy wilczyca wykarmiła założycieli Rzymu - Remusa i Romulusa, a
w "Księdze dżungli" R.Kiplinga zastąpiła matkę małemu Mowgliemu.
Wprawdzie bajkami o żelaznym wilku nazywamy nieprawdopodobne opowieści, ale
też według podania Giedymin założył Wilno tam, gdzie mu się przyśnił żelazny
wilk. Czytamy w "Panu Tadeuszu", jak to Giedymin
Leżał , słuchając pieśni mądrego Lizdejki,
A Wiliji widokiem i szumem Wilejki
Ukołysany, marzył o wilku żelaznym;
I zbudzony, za bogów rozkazem wyraźnym
Zbudował miasto Wilno, które w lasach siedzi
Jak wilk pośród żubrów, dzików i niedźwiedzi.
Imienia Wilk nie sposób nie kojarzyć z wyrazem pospolitym wilk, ale można też
potraktować je jako spolszczoną postać imienia Wolf (tzn. 'wilk'), które w
Niemczech występuje też w postaci Wolff i Wulf. Imię to ma swoje odpowiedniki
w wielu językach europejskich (por. "Słownik imion", Wrocław 1991).
Biorąc pod uwagę wszystkie argumenty i kontrargumenty, wyrażam przekonanie, że
oboje rodzice dziecka powinni być przez Urząd Stanu Cywilnego pouczeni o
ujemnych skojarzeniach z imieniem Wilk, które kiedyś mogą narazić ich dziecko
na przykrości. Jeżeli jednak nadal będą oboje zgodnie trwać w zamiarze nadania
synowi imion Jarogniew Wilk, Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego może ich
oświadczenie w tej sprawie przyjąć.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Kard. Schonborn o projekcie w przyrodzie
Nie starczylo miejsca, wiec koncz Wasc tutaj.
> Szybko się
> okazało, że te przykładowe "dowody" nie są IC (istnieją prostsze warianty,
> czyli tamte są redukowalnie złożone).
Moment. Wedlug mnie IC nie implikuje, ze nie istnieja prostsze warianty
podobnych systemow. Absolutnie nie implikuje. IC to wg mnie to tylko zbior
kryteriow pozwalajacych zakwalifikowac jakis biologiczny uklad jako
nieredukowalnie zlozony. Ale sam ten fakt, nie mowi nic a nic, ze nie moga
istniec prostsze warianty podobnych systemow, ba, same takze nieredukowalnie
zlozone. Jak pisalem wczesniej, drabina zlozonosci podobnych ukladow np. w
ludzkiej technologii nie przekresla faktu projektu tych ukladow.
> Nauka nie rozwija się w ten sposób, że Ptolomeusz przyznaje, że Kopernik go
> obalił, albo Newton przyznaje, że jego fizyka jest węższa niż Einsteinowska.
Zgoda. Pytanie: kto ocenia poglady kreacjonistow za obalone, sfalsyfikowana,
niedorzeczne itp.? Darwinisci, ktorych jest wiekszosc. Pytanie nr dwa: od kiedy
wiekszosc ma racje?
> > Skad wiadomo, ze B pochodzi od A? Bo kawalek B jest podobny do kawalka A.
> OK.
> > Skad jednak wiadomo,ze to podobienstwo odzwierciedla pokrewienstwo i
> > na jakiej podstawie? A jesli rzeczywiscie jest to pokrewienstwo, to skad
> > wiadomo, za to pokrewienstwo odpowiada darwinowska ewolucja i na jakiej
> podstawie?
> Zauważmy na początku, że zapis kopalny nie mówi o MECHANIZMACH ewolucji, a o
> jej PRZEBIEGU. Czyli formy pośrednie są przywoływane jako argument w kwestii
> WSPÓLNEGO POCHODZENIA ZE ZMIANAMI, a nie np. procentowego udziału mutacji
> neutralnych względem doboru itp. Dlatego drugie pytanie jest chybione.
> (upraszczam, bo można co nieco dedukaować o mechanizmach i prawidłowościach,
> ale nie na tym poziomie, kiedy zapis kopalny ma rozstrzygać między ewolucją a
> kreacją).
> O pokrewieństwie podobnych form wnioskujemy z ekstrapolacji empirycznych
> obserwacji dziś.
Czyli wniosek o pokrewienstwie jest oparty na ekstrapolacji dzisiejszych
obserwacji. To wazna uwaga.
> Wiemy, że zazwyczaj im bardziej osobniki są do siebie podobne,
> tym bliżej są spokrewnione. Założenie, że pies i wilk wyglądają podobnie
przez
> przypadek jest skrajnie nieprawdopodobne w zestawieniu z założeniem, że
> podobieństwo wynika z pokrewieństwa. Wiemy też, jaka jest skala zmian między
> spokrewnionymi organizmami (np. różnymi rasami udomowionych roślin i
zwierząt,
> albo między nimi, a dzikimi przodkami). Jeśli wiec znajdujemy dwa organizmy,
> które różnią się nie bardziej niż jamnik od charta, buldoga czy wilka, nie
> musimy czynić nadzwyczajnych założeń, żeby przypisać to podobieństwo
> pokrewieństwu.
OK. Jesli np. potrafimy wyhodowac rozne podobne, ale rozniace sie odmiany
roslin czy zwierzat wiemy, ze za podobienstwo w tym przypadku odpowiada
pokrewienstwo. Teraz to ekstrapolujemy i stwierdzamy, ze np. na takiej samej
zasadzie za pewne podobienstwo ukladu kosci w konczynach takze moze odpowiadac
pokrewienstwo, czy tak? Well done. Jednak to na razie tylko mozliwosc.
Sensowna, a jakze, ale tylko mozliwosc. Teraz musimy wykazac, ze to nie tylko
mozliwosc, ale ze tak istotnie jest. Skad wiadomo, ze za (pewne) podobienstwo
ukladu kosci w pletwie wieloryba i skrzydle nietoperza odpowiada istotnie
pokrewienstwo?
> Natomiast kluczowe z punktu widzenia oceny zapisu kopalnego jako
potwierdzenia
> lub falsyfikacji wyjaśnienia ewolucyjnego i kreacjonistycznego jest to, że
> kiedy Darwin formułował swą teorię, zapis kopalny był znany bardzo słabo.
> Dlatego Darwin, a także późniejsi ewolucjoniści, stawiali hipotezy nt.
> przebiegu ewolucji i pokrewieńswach na podstawie anatomii porównawczej
gatunków
>
> współczesnych (dziś dochodzą do tego porównania sekwencji DNA jako szybkie i
> zautomatyzowane, a więc dość obiektywne narzędzie). Z takich modeli
filogenezy
> poszczególnych grup wynikały przewidywania, tego, co powinno się znaleźć w
> zapisie kopalnym: ciągi przejść np. między rybami a płazami, płazami a
gadami,
> gadami a ptakami, innymi gadami a ssakami, małpami a ludźmi, itp. (a nie np.
> niezliczone inne możliwości - między ptakami a ludźmi, między nietoperzami a
> ptakami czy między dinozaurami a słoniami itp. I takie właśnie formy
stopniowo
> zapełniają gałęzie drzewa rodowego. Tymczasem kreacjonizm, także w wersji ID,
> kazałby się spodziewać istnienia od razu gotowych, docelowo zaprojektowanych
> organizmów, nie układających się w ciągi form przejściowych tylko nieznacznie
> różniących się między sobią. Chyba jest oczywiste, które przewidywania
> potwierdza empiria (mimo nieuchronnych luk spowodowanych nieciągłością
> sedymentacji, brakiem zapisu każdej epoki z każdego miejsca na świecie itp.)
W opinii kreacjonistow jest oczywiste, ktore przewidywania potwierdzila
paleontologia: ich. Nie musialem dlugo szukac, aby sie o tym przekonac:
Ewolucja kontra fakty - zestawienia graficzne
I ciekawy cytat w jakims dziwacznym jezyku:
But it was to the dead that Darwin pointed for confirmation of his theory; the
fact that paleontology does not entirely support his doctrine has been a secret
of long standing among paleontologists. "The known fossil record," Steven
Stanley observes, "fails to document a single example of phyletic evolution
accomplishing a major morphologic transition and hence offers no evidence that
the gradualistic model can be valid."
David Berlinski, The Deniable Darwin
Na moje kiepskie rozumienie angielskiego Stanley stwierdzil, ze znany zapis
kopalny nie dokumentuje nawet jednego przykladu filetycznej ewolucji
dokonujacej wiekszej morfologicznej transformacji i skutkiem tego nie oferuje
zadnych dowodow, ze model stopniowej rozgaleziajacej sie ewolucji jest sluszny.
Mam tu wiec konflikt autorytetow. Pan stwierdza, ze zapis kopalny dobrze
potwierdzil przewidywania Darwina, inny darwinistyczny paleobiolog - Steven
Stanley stwierdzil, ze jest dokladnie przeciwnie. I co z tym fantem robic? :-( Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 2 z 2 • Zostało wyszukane 103 wypowiedzi • 1, 2