pies jest chory

Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pies jest chory





Temat: Giełda zwierząt - gdzie w Poznaniu?
a ja tylko spytam:
-czy bliska osoba wie, że zostanie obdarowana takim "żywym" prezentem (moi
znajomi kiedyś oddawali psa hodowcy, bo prezent nie został przyjęty, i tak
szczęście, że mieli namiary na osobę, która psa sprzedawała - a na Sielance nie
jest to takie oczywiste. Dobrze, że obdarowany postawił sprawę jasno, a nie
przyjął prezent, po czym oddał do schroniska lub porzucił gdziekolwiek)
-czy nie boisz się, że nabyty w ten sposób pies będzie chory (tam zdarzają się
maleństwa za wcześnie oddzielone od matki, nie wiem, czy sprzedający załącza
książeczkę zdrowia, a nawet, jeśli taki psiak jest po pierwszych szczepieniach,
to i tak nie uzyskał jeszcze pełnej odporności i przebywanie przez kilka godzin
na giełdzie, gdzie jest wiele zwierząt, to duże ryzyko zarażenia. Szczeniaki
nie powinny stykać się z innymi (obcymi) psami do zakończenia kwarantanny
poszczepiennej, czyli ok trzeciego miesiąca życia) Więc może się zdarzyć, że
kupisz zwierzątko pozornie zdrowe, a po jakimś tygodniu zaczną się problemy,
wizyty u weterynarza, koszty, stres, nawet śmierć szzceniaka. Dasz komuś
bliskiemu taki prezent?
- nie pytam, czy chodzi o psa rasowego, bo w przypadku Sielanki nie ma o tym
mowy, (pies rasowy = pies z rodowodem, czy nam się to podoba, czy nie). Jednak
psy pewnych ras - lub blisko spokrewnione z pewnymi rasami - mają skłonności do
chorób dziedzicznych. Przy hodowli takie psy są eliminowane (nie mogą być
reproduktorami), ale można je rozmnażać, a szczeniaki sprzedawać na giełdzie za
ułamek ceny psa rasowego. Wierz mi, widuję młodego bernardyna z tak
zaawansowaną dysplazją, że ledwie chodzi, jego właścicielki nie stać na
kosztowne operacje, tak, jak nie było jej stać na psa z rodowodem. Kiedy ją
pytamy, czy nie widzi, że zwierzę cierpi, wzrusza ramionami - widzi, i to
wszystko na temat.
Znam też zdrowe psy, nabyte na Sielance. Ale, chociaż byłam tam kilka razy,
szczeniaka tam nie kupiłam i nie kupię. Naprawdę, lepiej w tym momencie wziąć
psa ze schroniska, nic nie kosztuje, na pewno jest zaszczepiony i odrobaczony,
a do tego, o ile się orientuję, można później skorzystać z porady weterynarza w
schronisku. To tyle. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Społeczna Rada ds zwierząt a giełda w Maciusiu
Zobacz zarzuty Kokotowej co do giełdy są dwa;
1. Sprzedawanie zwierząt w stresie
2. niekontrolowane rozmnażanie
...
Te argumenty są uniwersalne, bo one dotyczą sklepów zoologicznych, tam zwierzęta
są tylko w ciągłym stresie, bo są sprzedawane cały czas, tylko w nocy mają
względny spokój. To samo się dotyczy rozmnażania psów rodowodowych. Sprzedawanie
psów na wystawie, giełdach samochodowych, wożenie ich z wystawy na wystawę, oraz
sprzedawanie 7,8 szczeniąt jako nierodowe, bo przecież nie wszyscy na to dostają
zgodę i nie usypiają tych szczeniąt wolą je sprzedać za mniejsze pieniądze. Tak
więc jest to problem bardzo duży i trudny do ogarnięcia.
Odnośnie schroniska to zobacz jak nagle im ilość psów zmalała, pani kierownik
zawsze się bała podać informacje ile się psów usypia w ciągu miesiąca.
Jak można wpłynąć na ludzi - tylko edukacja wielostopniową, tylko
uwrażliwieniem, oraz odnośnie praw rynku, też możesz mieć wpływ urealniając go
pokazując pewne dane co się opłaca, a co nie, ile psów się usypia i jakie,
pokazując prawdę o pseudo hodowlach. A nawet pewne fakty co ludzie szepczą po
kątach, że jak kupią psa ze schroniska to muszą go wyleczyć. Tak, ja to
pamiętam, że ta mówiono jak TOZ prowadził schronisko i tak to pozostało. Mój
pierwszy pies Murzyn właśnie był ze schroniska jak TOZ prowadził to schronisko,
był to pies zarobaczywiony, chory, wszystko gryzł, załatwiał się w domu i moja
mama go oddała z powrotem, a później upiliśmy psa gdzieś na dworcu od jakiegoś
sprzedawcy i pies był o wiele lepszej kondycji.
Moja mama oddała tego psa z powrotem, bo się czuła oszukana, bo powiedzieli, że
ten pies jest zdrowy, wychowany odpowiednio i nadający się dla dziecka.
Tak więc podsumuję, jak się chce ujaić kogoś to zawsze znajdą się na to argumenty.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Akcja Stop Pism Gó...m !!!!
a myslisz, ze jak pies jest chory to zostaje w domu i lezy w lozeczku? przy
kilkudziesieciu tysiacach psow (warszawa ma ponad 100tys wiec zalozmy, ze
szczecin moze miec 1/3) liczba chorych moze byc calkiem duza. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: @@## Dlaczego psy szczekają na ludzi?
A ludzie nie zdają sobie sprawy który pies jest chory na wściekliznę.
Wszystkie psy powinny być szczepione.Na mój widok psy machają ogonem.Czy ktoś
wie co to znaczy?
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Ugryzienie przez psa
Dzisiaj ugryzł mnie pies. Nie byłem dłużny i odgryzłem mu ucho, czy pies będzie
chory ? Moje ostatnie szczepienie to 04.05.2001 Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: nie moge spac bo mnie sumienie gryzie
Podobno psy wyczuwają. Pies był chory? czy może źle wychowany? Ja bmy nie
uspała, tylko próbowała zrobić wszystko żeby psu jakoś polepszyć życie. Ale to
Twój wybór. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Chore nerki u pieska- help!
Gość portalu: AGA napisał(a):

> Przepraszam ze Cię tak męczę pytaniami, a czy Twój piesek chciał cos pić? Mój
> teraz zaciska zęby i wogóle nic nie chce. Sama robiłaś kroplówki?? Trochę
sobie
>
> tego nie wyobrażam, to chyba bardzo trudne trafić mu w żyłę? Czy dawno temu
> Twój pies był chory, ile ma lat? Jeśli wolałabyś odpisać na e-mail to bardzo
> proszę: agnes31@wp.pl i jeszcze raz dziękuję. Właśnie byłam u niego w domu,
> wyprowadziłam go na dwór, ale nie miał siły chodzić, to załamuje.

Hej, głowa do góry - mój pies był w takim stanie, że się nie podnosił,
zakładałam mu pampersa. Gdy był chory miał 7 lat.
Na razie - dopóki jest bardzo mocno zatruty - nie będzie chciał pić, możesz
próbować podawać mu co jakiś czas trochę wody łyzeczką lub strzykawką do pyska
wlewając z boku między zęby. Ważne jest też sprawdzanie koloru fafli - podwiń
psią wargę - śluzówka u zdrowego psa jest żywo rózowa, u twojego pewnie blada,
jesli zrobi się żółtawa - zwróć na to uwagę weterynarzowi, chociaż przy badaniu
psa powinien sprawdzić kolor śluzówki. Zmiana zabarwienia świadczy o
postępującej chorobie. Co do kroplówki, to u psa jest to bardzo prosta sprawa.
Nie robi się jej dożylnie tylko podskórnie - podnosi się skórę w okolicy
łopatki, tak, żeby zrobił się taki "namiocik", wbijasz igłę w
podstawę 'namiocika" i już. Można jeszcze przykleić igłę plastrem, ale jeśli
pies leży spokojnie nie jest to konieczne. Siedź przy nim podczas kroplówki.
Zastrzyki też są proste, najtrudniej pokonać własny strach przed ukłuciem psa.
Wet pokaże ci dokładnie jak to zrobić, najlepiej sama przy nim spróbuj.
Zakładasz psu kroplówkę jednego dnia z jednej strony, następnego z drugiej.
Bądź dobrej myśli i uściskaj psa
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pies (glupi?)
napisalas, ze pies byl chory i ktos zawsze z nim byl. Tu moze tkwic przyczyna.
Pies sie przyzwyczail do traktowania jak chorego, ciaglej obecnosci - to moze
byc powod. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pies (glupi?)
No, ladnie, 90% objawow to jak skora zdjeta z mojego psa. U nas wet. nie
postawil jednoznacznej diagnozy, na co pies byl chory, podejrzewal nosowke i
parwowiroze tez; jej choroba mogla oznaczac niemal wszystko.
Bardzo dziekuje Wam za informacje:)
Pozdrawiam Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: czy płacicie ze wizytę u weta?
no cenia sie cenia niestety w wawie, wiem, ze drogo, ale sie juz
przyzwyczailismy, jakie zreszta mamy wyjscie? jak pies byl chory to ponizej
stowki za wizyte nie schodzilismy...
pozdrawiam Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czy psy mają polucje??
A to znaczy, że pies jest chory?? Bo tą samą wydzieline zauważyłam w okolicach
genitaliów. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: co to za rasa?
dodam ze ten pies byl chory psych, wiec rodowod tez nie daje 100%
gwarancji Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Młody Golden Retriever - kłopoty z tylnymi łapkami
Facet sie zorientowal, ze pies jest chory....
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Młody Golden Retriever - kłopoty z tylnymi łapkami
no ale jako to... miesiac czy max dwa temu nie pracowal i mial
mnostwo wolnego czasu? sorry ale tez mi sie wydaje ze oddal psa bo
zorientowal sie (czy weterynarz mu powiedzial) ze pies jest chory.
nie on pierwszy nie ostatni.



Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Warczy na dziecko.
Jezeli pies osmiela sie warczec na dziecko to wyraznie widzi je jako nizsze w
hierarchi. I to jest niebezpieczne. Dlaczego? Pies, jako ten wyzej w hierarchii,
bedzie czul sie odpowiedzialny za Hanke, bedzie sie staral ja wychowywac. Jak?
Warczac, a w koncu klapiac zebami kiedy Hanka bedzie sie zachowywac wedlug psa
nieodpowiednio. Podporzadkowany pies nie ma prawa na wlasciela warczec. Robi
dokladnie to co wlasciciel chce i kiedy wlasciciel chce. Nie ma czegos takiego
jak "pies chce miec spokoj". Nie ma znaczenia czego chce pies. Wlasciciel chce
psa poglaskac jak pies je - trudno pies sie podporzadkowuje bez cienia protestu.
Dotyczy to rowniez 3 letniego dziecka. To bzdura ze dziecko nie moze byc szefem.
Moze. Musi nawet dla wlasnego bezpieczenstwa.
Sztuczka do zastosowania:
Kiedy wyprowadzasz psa na spacer - kto przechodzi przez drzwi pierwszy: Ty czy
pies? Jezeli pies, to on uwaza ze to on wyprowadza ciebie na spacer, i jako
przewodnik bedzie cie ciagnal i szedl dokad chce. Chcesz miec poslusznego psa?
Przejdz przez drzwi pierwsza i nie daj sie psu na spacerze prowadzic. On ma isc
obok ciebie, ale jednoczesnie pol kroku za toba. To samo przy powrocie do domu.
To Twoj dom, Ty wchodzisz do niego pierwsza, i laskawie pozwalasz psu wejsc
kiedy chcesz. Najlepiej kazac psu usiasc przed drzwiami, otworzyc drzwi, wejsc,
wpuscic corke i wszyskich ktorzy ci towarzysza, dopiero na koncu po kilku
sekundach czekania pozwolic psu wejsc. Jezeli pies wejdzie sam nieproszony,
nalezy go wyprowadzic na zewnatrz, i zaprosic dopiero kiedy sie uspokoi. To da
psu jasny komunikat co do tego kto jest szefem. No i dyscyplina i jeszcze raz
dyscyplina. Jasne zasady. Kazde niepozadane zachowanie psa musi byc karane. Za
kazdym razem. Nie ma ze jak pies jest chory to mu wolno. Nie uderzenie, ale
wyrazny komunikat glosem, dotykiem (spychanie).
I faktycznie - jezeli pies spi z wami w pokoju (pod lozkiem nawet), a corka
gdzie indziej, nic dziwnego ze pies mysli ze moze nia rzadzic ;)
Powodzenia. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: moj pies nagle zwymiotowa :-(
Wymioty u psa nie są niczym nadzwyczajnym i nie nalezy się tym przejmować
chyba ,że przyjmują bardzo uporczywa formę ale wtedy od razu widać, że pies
jest chory.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Rzowlonienie i wymioty u psa
Zawsze wiem kiedy pies jest chory. Widać to po jego oczach, nie jest taki żywy
jak zwykle, nie je.
Tym razem było inaczej, zwyczajnie coś mu zaszkodziło i już przeszło. Jednak
nie je karmy, a ryż z warzywami i rybą, celem rekonwalescencji Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pies mi pogryzl ojca :-((
idź do weta, moze pies jest chory.pzdr Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: gdzie w WAWIE można kupić psa????
Jak to jak? NA PEWNO pies jest chory, zarobaczywiony i bez szczepien, przeciez
inaczej byc nie moze, bo to podwazyloby wasze teorie.
A jednoczesnnie polecacie kundelki ze schroniska, o ktorych juz w ogole nie
wiadomo co w genach maja.Gdzie tu logika?
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Proszę o pomoc ....Pilne...
aniab! Ja sie postram troche Cie przed noca uspokoic. 6 tyg szczenie to jeszcze niemowle. Sunka jest
za wczesnie odlaczona od matki. Jest w silnym stresie. Czy hodofca dal Wam choc szmatke z gniazda
malej - pachnaca matka? Jesli tak to zatul mala tak, zeby miala ten zapach blisko. Jak nie zrob jej cieple
gniazdo, wyglaszcz brzuszek, pomrucz do niej delikatnie. Musisz jej zapewnic bezpieczenstwo. Zdrowe
szczenie aklimatyzuje sie kilka dni. Daj jej czas. Dreszcze, sennosc, brak apetytu to typowe w stresie.
Wymioty u szczeniat sie zdarzaja czesto z byle przyczyny - maja delikatne brzuchy. W dodatku hodofca
pewnie Ci nie powiedzial czym mala karmil i sama zmiana diety juz moze dac taki efekt. Nie dawaj jej
przypadkiem krowiego mleka - tez moze mdlic. Jesli pies pije i zwymiotuje raz, to nie jest jeszcze
objaw choroby. Jesli jedzie do rygi dluzszy czas to wtedy tak, pozatym sie odwadnia. Na moje oko to
tylko "choroba sieroca". Niemniej jednak, szczegolnie, ze masz psa z niepewnego zrodla, bez
ksiazeczki itd idz jutro do weta. Nie tyle alarmowo, co po prostu dlatego, ze tak nalezy. Wizyta w
drogich klinikach w Wawie to 35 pln, reszta swiata jest tansza :) + podane preparaty. Mala powinna
zostac odrobaczona, bo na gebe to..., a po ~ tygodniu pierwsze szczepienie. Nie martw sie bedzie z nia
dobrze :D Niech wet ja obejrzy, powie Ci kiedy robale, kiedy szczepienia, jak ja karmic, czym, ile
kwarantanny bez wychodzenia na zewnatrz, jak ja pielegnowac itd. Dlatego idz do niego na spokojnie,
a nie z przekonaniem, ze pies jest chory. Przy okazji powiedz mu jak sie zachowywala, co Cie
zaniepokoilo. To tyle ode mnie.
PS. Nauczka dla Was i Waszych znajomych, ze psa sie kupuje z papierami z hodowli, albo bierze z
porzadnego schroniska. Tak jest latwiej i lepiej - dla czlowieka i psa.
PS2 To jest bulowata, w dodatku za wczesnie odebrana od matki - dbaj bardzo od pierwszych
spacerow o to, by miala duzo dobrych kontaktow z innymi psami, pozwalaj jej sie z nimi bawic i nie boj
sie za nia. Unikniesz pozniejszych problemow z agresja w stosunku do zwierzat.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Noworodek a pies??
jesli pies jest chory, to zabierz go do weta i niech Ci powie, czy choroba
zagraza dziecku, czy moze sie przeniesc na czlowieka

moze sie da go wyleczyc?

jesli nie da sie wyleczyc a choroba jest zarazliwa, to wyjscie widze jedno...

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Krzywdzący artykuł-jestem zła:/
Psa nie dobiera się z powodu ryzyka - psa dobiera się do charakteru
właściciela.
Ja mam np psa sportowego - bo prowadzę aktywny tryb życia. Tak się
składa że amstaffa. O rasie wiem więc sporo, bo wybrałam go
świadomie.
Będąc na studiach pracowałam co wakacje jako wolontariusz w
ośrodkach szkoleniowych w różnych częściach naszego globu.
Pracowałam w Irlandii pn. z goldenami i labradorami - szkolonymi
jako przewodnicy dla osób niepełnosprawnych, pracowałam także z
psami szkolonymi do dogoterapii - to akurat w stanach. W USA
poznałam właśnie dwa "babydog" - psy niańki amstaffy pracujące na
codzień z dziećmi niepełnosprawnymi.
To co jest przekleństwem tych psów to fakt, iż kiedy są one
podekscytowane mają znacznie przesunięty próg odczuwalności bólu -
dlatego banda idiotów wykorzystuje je do walk. Bo są niesamowicie
wytrzymałe. AST to nie jest pies dla głupich ludzi. Wbrew obiegowym
opiniom nie jest to także rasa umieszczona na wykazie ras psów
agresywnych. To pies który dla swojego człowieka zrobi wszystko,
dlatego nie powinien to być pies dla każdego. Nieodpowiedzialnych
idiotów wśród ludzi nie brakuje - vide rodzice pogryzionego dziecka.

Ps. Hasło w prasie "amstaff pogryzł dziecko” to hasło chwytliwe -
mnie pogryzł owczarek niemiecki – nie zauważyłam sygnałów
ostrzegawczych a takie pies wysyła zawsze – dzieckiem byłam to mnie
tłumaczy właściciela owczarka nie tłumaczy nic. Mojego brata pogryzł
cockerspaniel - wyjątkowo dotkliwie - okazało się, że pies był chory
psychicznie co jest częste u tej rasy, ale takie pogryzienia nie są
medialne. Niewazne że ja dońca życia spódniczki nie założę, nieważne
że mój brat chłop 190cm wzrostu panicznie boi się malutkich piesków.
Gdyby to były amstaffy prasa miała by o czym pisać. A tak mogą
spokojnie siać psychozę. Żal mi dzieciaka ale co za rodzic zostawia
dziecko samo z psem?? - pozbawiony wyobraźni czyli niebezpieczny...
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Normalnie #$%^&*()_)(*&^%$#!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!
sąsiedzi mi mówili, że ten pies jest chory i nie wytrzymuje i leje po klatce. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Normalnie #$%^&*()_)(*&^%$#!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!
jeśli pies jest chory, to jest to problem właścicieli i oni powinni temu zaradzić. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: proszę o radę ws psa!!!!!!!!!!!!
Skonsultuj się z dobrym weterynarzem, być może pies jest chory.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: pogryzienie przez psa.
Ktoś juz słusznie zauważył ze taki incydent z tym psem juz sie kiedys wydarzył ,
wiec........ sporo w tym Twojej winy. Powinnas byla kazac zamknąc psa na czas
pobytu a jesli sie dziadkowie by nie zgodzili to nie odwiuedzac ich.
Miałam taką sytuację z moją mamą. Jej sunia miala małe a ja z maluchem musiałąm
wpasc do niej na kilka dni. Niestety straciłam chyba fortunę na rachunek
telefoniczny zeby ją przekonac ze psa nie moze byc w domu podczas naszej wizyty.
Argumentowała ze oka z niej nie spuści i nie pozwoli się zbliżyc, ale ja wiem ze
to zwierze, i dziala instynktownie, ma swoje male wiec poza stresem mogą sie
rozne rzeczy wydarzyc. Postawiłam sprawę jasno :albo my albo pies bez dyskusji!
Cała psia rodzina wylądowała u siostry na tydzień. Babcia dom wysprzątała na
błysk i cieszyła się wnuczkiem. Nie musiała tracić czasu na pilnowanie psa,
mogła nacieszyć się maleństwem. Jej po prostu trudno było zrozumieć ze ten jej
malutki kochany piesek moze byc niebezpieczny.
Wiem ze Ci przykro ze tak sie stało, ale uwazam ze powinnas wyciągnąc wnioski.
To ze oszukali dla mnie by było niewybaczalne. A gdyby pies był chory? a gdyby
Twoje dziecko...... Jezu, jak moze Ci zalezeć na ludziach którzy życie Twoje
dziecka przedkładają nad życie psa?! To przerazające! Niby po co masz z nimi
utrzymywac kontakt? Zeby dziecko znało takich kochanych dziadków? Zostawisz
malucha choc na 5 minut z nimi? Gdzie tu szacunek do Ciebie jako swojego
dziecka? Uwazam ze jestes nadzwyczaj pobłażliwa w tym temacie. Gdyby mi cos
takiego odstawili w zyciu nie zamieniłabym z nimi słowa! To było podłe z ich
strony. Przeanalizuj to i wyobraz sobie przyszłość.......
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Pijany (długawe)

jprz napisał(a) w wiadomości: <8uttbu$st@news.ipartners.pl...


Użytkownik Krzysztof Kwiatkowski <jacp@friko.sos.com.plw wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:8uts2v$qk@news.tpi.pl...
| jprz napisał(a) w wiadomości: <8utr54$qk@news.ipartners.pl...
| Różnicę rozumiem, tylko nie widzę powodów do śmiechu.
| Na pewno ci ludzie sie znali zresztą.

Wiec skoro nie sprawia Ci problemu to po co rzezbisz?


???


| Chory jesteś? Sorry, ale takie pierdolenie potrafi człowieka wytrącić z
| równowagi: "zycie i zdrowie dziecka przeslania Ci pies panienki". To nie
| panienka tylko narzeczona, i nie przesłania mi. Ile razy, do k...y nędzy
mam
| pisać, że ten dzieciak wyglądał zdrowiej niż ten pies?

Aha, to pies byl chory? BTW masz papier na to narzeczenstwo? ;)
Bo ja nie widze roznicy. Niewazne. To nie jest pierdolenie bo takim
slowem najczesciej okresla sie wulgarnie stosunek plciowy a tu
do niczego takiego nie doszlo. Jak na razie. Nadal jednak nie zmienia
to faktu ze zachowales sie macz niepowaznie, i probujesz sie
usprawiedliwiac w zalosnie smieszny sposob.


Papier na narzeczeństwo? :-) A ty miałeś?
Ale bełkot, ja pierdzielę...


| Bedziecie wspolnie glaskac pieska jak beda inne dziecko
| zeskrobywac komus ze zderzaka, prawda? ;)

| Nie. Pochopne wnioski, panie kolego. Mocno obrażające i mnie, i ją.

Chyba kpisz. Obrazic to powinniscie sie oboje tylko ze
na siebie po tej sytuacji. Ale nie, tego to nie widac bo
byl przeciez pies i kolega albo odwrotnie zeby sie ktorys
nie obrazil...


j.w


| Chyba Krzysio.

Chyba czy na pewno? LOL !!! Moge wtracic dygresje nie
zwiazana z tematem grupy? Jakbym mial watpliwosci co do
tego co moja kandydatka na zone bardziej ceni: psa czy
mnie, nie mielibysmy o czym rozmawiac.... ;))))))))


Ja nie mam, to było ironiczne. Albo udajesz głupka że nie zrozumiałeś ironii
albo nie udajesz.


| Wiesz co, zaczyna mi się podobać myśl, żeby pojechać na zjazd grupy i
| przedstawić ci ją, żebyś jej w oczy powiedział swoje wnioski, a potem
| wytłumaczyć ci, jak bardzo się mylisz.

Przypuszczam ze powali mnie jej niezmierzona dobroc
do wszelkich zyjatek z Toba i psem na czele i niechec
do glupich bachorow podstepnie wskakujacych pod
kola samochodow, przez ktore to bachory mozna sie
tylko spoznic na szczepienie. ;)


Człowieku, o co ci chodzi? Napisałem że jechałem z nią i z jej psem do
kliniki a ty cały czas zarzucasz mnie śmieciami w stylu że jej ukochany
piesiuńcio jest ważniejszy niż porozdeptywane czyjeś bachory.
Ochłoń trochę i oszczędź tych którym biją impulsy.


| Uwagi o Fiatach dodałem tak sobie.

Ile jeszcze rzeczy robisz tak sobie?
To moze wiele wyjasnic...


Dużo. Jestem raczej luzakiem :-)

| Krzysztof Kwiatkowski <<<<
| Nówka Peugeot 505 z 1983 <<


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: chodnikowych glaskaczy


On Fri, 17 May 2002 15:34:42 +0000 (UTC), Marek W odarz wrote:
W artykule <3CE39C3D.54C0E@itpp.pl
Artur Alinowski napisal(a):
| Zupełnie niesłusznie bagatelizujesz niszczącą moc małych psów (choćby
| wzmiankowanego już tutaj parę razy jamnika). ;-)
E tam. Po pierwsze, mogę mu przykopać. Niechętnie, bo jakoś nie lubię
krzywdzić zwierząt - ale całość własnych łydek jakość jest mi milsza.
Po drugie, mogę przed nim zwiać - raczej mnie nie dogoni.


He, he, he nie dogoni. Tak sądzisz? O ile nie jest przetłuszczony i ma
jakąkolwiek kondycję to nie bój nic -  dogoni. ;-)


| No to właśnie słyszysz. To ja. Nie wiem może kot był wściekły, może nie
| spodobał mu sie wyraz mojego ryła. Nawet nie wiesz jak trudno jest się
| opedzić od małego zwinnego zwierzaka.
No dobra, to raz. A ile razy jakiś pies na ciebie warczał, czy wręcz
gonił, o próbie łapania z łydki nie wspominając? 100? pomnóż przez
liczbę ludzi - bo każdego to spotyka - rzadziej lub częściej.


Nie przesadzajmy, Na mnie psy warczały może ze trzy razy w życiu, nigdy
żaden pies mnie nie gonił, raz pit sąsiada złapał mnie za rękaw (z
mojej winy), i raz użarł mnie mój własny pies (również z mojej winy).
Mówię o przypadkach tzw. złośliwych, ugryzienie w zabawie się nie
liczy. I kupa moich znajomych też jakoś nie opowiada mrożacych krew w
żyłach historii z psami w roli głównej. I co, ja nie jestem
statystyczny, czy może Twoje założenia o tym że każdego kiedyś jakiś
pies gonił, ugryzł, owarczał, whatever są lekko naciągane.
Psy bardzo rzadko atakują niesprowokowane. I najczęściej takie
przypadki wynikają z tego że pies jest chory (niekoniecznie na
wściekliznę). Tyle że ludzie rzadko zdają sobie z tego sprawę i potem
jest wielki wrzask że pies zabójca i takie tam. Wiekszości pogryzień
można by było spokojnie uniknąć gdyby ludzie wiedzieli co nieco na
temat tych zwierzaków.  


Ten kot chyba faktycznie był wściekły - albo też sprowokowałeś go
nieświadomie. Może spłoszyłeś coś, na co się czaił przez poprzednią
godzinę?
Też bym się wściekł :-)


No właśnie 'sprowokowałeś go nieświadomie'. Psów też to dotyczy.
Widzisz ja nie znam się na kotach nie wiem jak sie zachowują. Dla mnie
ten atak był niczym nie sprowokowaną napaścią wrednego bydlaka.
Tak samo jak te Twoje owczarki, które także pewnie sprowokowałeś
nieświadomie. ;-)


| A swoją drogą myślę, że jakby się komuś trafił kot wielkości
| rottweilera, to by nie pytał, czy ma przyjazne usposobienie, tylko
| spieprzał, gdzie oczy poniosą...
| Spieprzanie nie jest najlepszym pomysłem, drapieżniki mają taki ficzer w
| sobie, że jak coś ucieka to należy to gonić. ;-)
U psa - owszem. Ale koty tak chyba nie reagują - w każdym razie na
pewno nie gonią _wszystkiego_, co ucieka.
A swoją drogą - jakiś lepszy pomysł? bo przed owczarkami kiedyś
zwiałem na drzewo. Ale gdyby to były koty - brrr....


W każdym wypadku pomysł jest inny, zależy od okoliczności. Czasem w
ostateczności rzeczywiście trzeba wycofać się na z góry upatrzone
pozycje. ;-)
A koty zależy jakie, nie wszystkie chyba chodzą po drzewach.

Pozdrowienia

Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Filozofka w przedziale skinów
dwamiecze2 napisał:

> OK pomieszaly mi sie panie Sz... Za nieuwaznie czytam i pisze - obiecuje sie
> poprawic.

spoko, spoko - wiadomo jak jest :)

> > no wlasnie chodzi o to ze nie wiadomo - moze w jej wsi wszyscy poza nia s
> a
> > katolikami? Moze to wlasnie katolicy najczesciej ja atakuja? Bylaby to fo
> rma
> > kontrataku swoja droga. Ale czyz to nie katolicy powinni 'nadstawiac drug
> i
> > policzek' albo po prostu pomodlic sie laske dla bladzacej?
>
> O co chodzi dokladnie to fakt ze bez zadnych dowodow i prob ich zdobycia pani
> Szyszkowska osiaga absurdalne wnioski - pies jest chory a Katolicy mnie nie
> lubia wiec Katolicy truja mi psa.

pisalem Ci poprzednio - byc moze cala jej wioska to katolicy? To zawezaloby krag
mozliwych wyznan, a nawiazanie do tej konkretnej religii mozna byloby zrozumiec
jako odwolanie do sumienia. Problem z katolikami polega na tym, ze czlowiek jest
tu chrzczony automatycznie i nie musi sie utozsamiac z ta religia, a co
wazniejsze z jej wartosciami (jak ochrona zycia), zeby formalnie byc katolikiem.

Zamiast zyc wg biblii i slowa bozego ludzie buduja wiec sobie takie

> Takie zachowanie wskazuje na psychopate a nie normalnego czlowieka.

Nie przesadzaj - jesli mieszkala by w kraju muzulmanskim napisala by 'muzulmanie'.
Gdyby na osiedlu akademickim - 'intelektualisto'

> Wyobrazmy
> sobie tutaj ze stoly sa odwrocone i ze np. Kaczynski oglasza ze jego pies jest
> chory a skoro homoseksualisci go nie lubieja to musial byc otruty przez
> homoseksualistow.

Gdyby w tym kraju 90 % byloby homoseksualistami (LOL) to moglby tak powiedziec i
mialby 90% szans na to ze rzeczywiscie otrul go czlonek tej wiekszosci.

> Wielu ludzi prawdopodobnie zasugerowaloby wtedy ze ktos
> powinien odwiesc Kaczynskiego do Tworek. A pani Sz. to jakos takiego
> traktowania wciaz unika. Dlaczego? Bo broni politycznie poprawne ofiarki?

Wiesz, bo ona nie ma trzydziestu paru procent poparcia jak Kaczor. No i nie
atakuje mniejszosci tylko wiekszosc, co samo w sobie jest mocno brawurowe.

I nie mowi sie o niej raczej z litosci i zeby niekompromitowac niektorych
zacnych w sumie idei z ktorymi sie utozsamia. Bo lezacego sie nie kopie.
Pani Sz. ma wystarczajaco duzo klopotow w zyciu osobistym.

A jak to bylo z psem to sie nie dowiemy. Prawdopodobnie (90% statystycznie
wliczajac w to sama pania Szyszkowska) zrobil to ktos wyznania rzymsko
katolickiego, ale z jakiej przyczyny to juz niewiadomo.

To sa detale drogi dwumieczu, a ja czekam na odpowiedz w watku konsumpcji.
Ciekaw jestem co o tym sadzisz... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Tatry: Turyści zabili niedźwiadka
Szanowny Panie Marku
przyznam, że nie mogę już czytać Pana postów, stąd decyzja o napisaniu
komentarza. Nie rozumiem zupełnie skąd w Panu taki obrońca, skoro bazuje Pan
(jak sam wspomina) na jednym szmatławym artykule! Żeby rzeczowo rozmawiać
proponuję pozostawienie artykułu i skupieniu się wyłącznie na twardych faktach
jakie mamy (nie biorąc pod uwagę manipulacji dziennikarzy - widocznie miłośników
zwięrząt - którzy przedstawiają emocjonalnie zaistniałe zdarzenie). Fakty są
następujące:
- sześcioosobowa grupa dorosłych ludzi
- 2 letni niedźwiedź (nie używam słowa niedźwiadek choć jest to dość intuicyjne
w takiej sytuacji) odstawiony niedawno przez matkę, WAŻĄCY 40 kg!
- znalezione kanapki i słodycze w miejscu zbrodni (bo musi się Pan zgodzić, że
tak trzeba to nazwać)
- ślady na śniegu zbadane przez profesjonalistę (który po oględzinach miejsca
twierdzi, że wszystko zaczęło się od rzucenia bułek w kierunku zwierzaka)
- brak śladów walki ludzi w miejscu zbrodni i na ciałach (niesłusznie jak Pan
uważa) oskarżanych pseudoturystów oprawców (bo tak trzeba ich nazwać)
Przeto jak przeanalizuje Pan twarde fakty obrane z emocjonalnych opisów, i jeśli
ma Pan odrobinę zdrowego rozsądku (a domniemam, że tak skoro tak zacięcie
prowadzi Pan polemikę od rana broniąc tych osobników) to dojdzie Pan do wniosku,
że atak tego zwierzaka na ludzi, który groziłby śmiercią jest raczej mało
prawdopodobny.
Zapyta Pan dlaczego? A no dla tego, że proszę zwrócić uwagę, że ludzie ci (choć
trudno mi nazywać ich ludźmi) byli fizycznie sprawni, raczej nie chodzili o
kulach czy nie jeździli na wózkach inwalidzkich więc mieli sprawne nogi gotowe
do ewentualnej ucieczki. Karmienie dzikiego zwierzaka a do tego MISIA jak
niektórzy piszą jest cool i fajnie np. zrobić sobie z nim zdjęcie lub lansować
się potem w towarzystwie opowiadając o tym. Jeśli ONI karmili niedźwiedzia to
nie dla tego, że bronili się przed jego atakami i dla dobra sprawy wyjęli
kanapki z nadzieją, że zje i da im spokój! Gdyby czuli zagrożenie wzięli by nogi
za pas i uciekli z miejsca spotkania. Poza tym niedźwiedź poza tym, że jest
zwierzęciem dzikim, w wieku 1,5 lat raczej nie ma odruchu pt. "człowieka trzeba
zabić i zjeść". Wybaczy Pan ale porównanie sytuacji w jednym z wcześniejszych
Pana postów do atakującego psa wskazuje tylko na brak wiedzy w tym zakresie.
Pies jak wiadomo od setek lat jest "przyjacielem" człowieka i jest zwierzęciem
stadnym, które obecność ludzi ma zakorzenioną głęboko w psychice. Pies atakujący
ludzi bez powodu to po prostu pies chory - chory psychicznie (bo tak to trzeba
nazwać). To pies który został skrzywdzony przez człowieka lub tak prze człowieka
nauczony. Proponuję aby sięgnął Pan po fachową literaturę lub jeśli nie lubi Pan
czyta, proponuję pooglądać Animal Planet i przekona się Pan, że żadne zwierzę -
nawet dzikie nie atakuje ludzi bez WYRAŹNEGO POWODU - a powodem może być:
zagrożenie życia, głód lub rywalizacja terytorialna czy przywódcza lub
rywalizacja o samicę (tudzież czasami samca). Jak Pan myśli, jaka sytuacja miała
miejsce w "naszym" zdarzeniu? Myślę, że zgadł Pan, że żadna z powyższych...
Owszem, nie było nas na miejscu i nie możemy na 100% powiedzieć jak było ale
ukamienowanie i utopienie niedźwiedzia wymaga siły a śmierć tego biednego
zwierzaka pokazuje, kto miał przewagę!
I jeszcze jedna uwaga co do zdjęcia, na które Pan się powołuje w jednym z
postów, porównując rozmiary niedźwiedzia i ratownika, który go trzyma to
niestety znowu muszę stwierdzić (jako osoba zajmująca się pół profesjonalnie pół
hobbistycznie fotografią) obiekty znajdujące się na podwyższeniu wydają się
mniejsze w stosunku do obiektów znajdujących się niżej a różnicę potęguje
zdjęcie robione od dołu. Polecam również literaturę z tego zakresu.
Pozdrawiam i życzę aby nabył Pan umiejętność empatii. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Problemy z weterynarzem i technikiem
Problemy z weterynarzem i technikiem
Juz kiedys pisalam na tym forum o moich klopotach z weterynarzem i problemach zdrowotnych mojego psa. Moj problem polega na tym ze lekarz weterynarii leczyl mi psa 5 miesiecy . Pierwsze badania krwi , moczu wykonal po dwoch miesiacach.Kolejne badania to usg , rtg. Rozpoznanie to niewydolnosc watroby.Przed badaniami leczyl mi psa glownie sterydami i witaminami. Kiedy sie oburzylam dlaczego nie robi badan stwierdzil ze pies jest za stary na leczenie( 17 lat). PO mojej interwencji i doslownie wymuszeniu zeby zrobil badania , w koncu je wykonal.Kolejna interwencja to podanie psu kroplowek. Piesek dostal ok 10 kroplowek.W miedzy czasie pies mial zrobiona biopsje watroby. Niestety pan weterynarz przepraszal za swoje poczatkowe zachowanie, wziol sie ostro do leczenia.Kiedy bywalam u niego w weterynariipan doktor bywal bardzo mily i uczynny , obiecywal bardzo duzo , ale widzialam tez poprawe stanu zdrowia mojego pupila. Okazalo sie po czasie ze lekarz z przyjaznych stosunkow zrobil sobie intryge i zarty z mojej osoby i psa. Jak sie okazalo jako wlascicielka urazilam jego meska ambicje , podwarzajac jego leczenie zaraz na poczatku. Zaczal mnie osmieszac w obecnosci technika ktory jest pracownikiem , ze mam bardzo dziwny stosunek do mojego pupila, ze moja osoba i zachowanie jest w stosunku do niego wulgarne, narobil plotkow u naszych wspolnych znajomych.Doszlo do tego ze rozmawial z innymi klientami na moj temat i mojego psa. Glosno i wyraznie stwierdzil na co moj pies jest chory i co ciekawe stwierdzil ze kazda wizyte u niego mam za pol darmo co nie bylo prawda. Zawsze placilam tyle ile rzadal ., dodam ze ma kase fiskalna ale nigdy niewystawil mi zadnej faktury za uslugi jakie wykonal. Malo tego doszlo do awantury , osmieszyl mnie w obecnosci policji ze ja mu sie narzucam a on ma zone i nie pozwoli aby jego zona sie niepokoila moja osoba ze bywam w weterynarii. Na koniec uslyszalam kilka bardzo brzydkich slow pod moim adresem, a moj pupil byl szarpany i nawet kopniety przez technika weterynarii. Zabralam psa i rzadalam wystawienia opisu leczenia, niestety zostalam wyprowadzona sila z lecznicy. Aby odzyskac dokumentacje leczenia wyslalam list polecony z prosba o wydanie papierow. Po 2 tygodniach otrzymalam badania krwi , moczu i opisy rtg i usg - nie posiadam zadnego zdjecia badan. Nie zgadza mi sie ilosc badan , oraz ilosc uzytch wenflonow . Leczenie zostalo zakonczone ze wzgledu na konflikt prywatny i zazdrosc zony ktora niby jest wielka milosniczka zwierzat ,jest Inspektorem wetery., tropi dzikie chodowle psow a pozwala na takie zachowanie meza. Problem moj polega na tym ze mam zamiar ta sprawe zglosic do Izby Lekarskiej , lecz z tego co juz slyszalam to kolega koledze nie zaszkodzi. Jak myslicie co ja moge dalej z tym wszystkim zrobic?Boli mnie to ze moj 17 letni pupil pierwszy raz tak zachorowal i byl kopany , pomijajac fakty tego jak ucierpial wizerunek mojej osoby, i jakie mam zle samopoczucie psychiczne. Co moge zrobic z taka sytuacja? wiem ze smiesznie to wyglada ale przezylam to na wlasnej skorze i nikomu tego nie zycze.Czy powinnam otrzymac zdjecia rtg do reki? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Labrador w mieszkaniu na 4 piętrze bez windy?

> WIesz ja również na samym początku, chyba przez jakiś rok to po
> prostu truchlałam jak widziałam że za dużo biega albo że są
> schody...

Mój pies nie chodzi po schodach. Wogóle :)

ja go nosiłam po schodach jak wazył juz nawet ok 25 kg :D
> przegiełam po prostu :D obecnie pies "mieszka" na kafelkach i jest
> ok, wiele razy zaliczyl poslizg, nie wyrabia na zakretach no i coz,
> poki co nic mu sie przez te lat nie stalo a pies jest naprawde
> nadpobudliwy i ma za duzo energii :D

Tak jak napisałam - nie każdy labrador musi na to zachorować. Widocznie masz to szczęście, że Twój pies mocno się trzyma i życzę Wam, żeby tak było do końca.

myślę, że co ma być to będzie predzej
> czy później i nie można podporządkowywać całego życia domniemaniu,
> ze pies bedzie chory.

Oczywiście, że nie można. Ale póki pies jest młody i jest większe prawodpodobieństwo na to, że choroba może wystąpić wolę nie kusić losu. Ale to nie znaczy, że pies ma siedzieć w miejscu, bo też mam w domu kafelki, drewnianą podłogę i też się ślizga itd.
Może wolę dmuchać na zimne bo w przypadku mojego poprzedniego psa miałam zupełnie takie samo podejście jak Ty a teraz tego gorzko żałuję. Gdybym trochę wcześniej przejęła się tym co mu grozi na pewno żyłby do dziś. Ale wolałam myśleć, że to tylko zagrożenie i mój pies na pewno na to nie zachoruje, poza tym nie będę robić z niego kaleki i nie będę "ucinać mu jajeczek"... To było wielkim błędem.

Ok licze się, że któregos dnia może się trafić
> ten pechowy moment ale równie dobrze ja mogę mieć każdego dnia
> wypadek jadąc po prostu do domu tramwajem bo a nóż motorniczemu
> odwali akurat dzisiaj...

Wypadek to rzecz losowa, choroba też, ale chorobie można choćby próbować zapobiec.

Jeśli nie
> ma się na pewne rzeczywpływu to nie można sobie tym głowy cały czas
> zaprzątać.

Ależ ja mam wpływ - oczywiście, że mam. Mam wpływ na to, że mój pies nie przeciąży sobie stawów w nieodpowiednim momencie. Ona jest młoda i szalona ale to nie znaczy, że wszystko na co ma ochotę jest dobre.

Ale kązdy postępuje jak mu odpowiada:) Mam nadzieję, że
> chociaż twoja Daisy jest szczęśliwa jak jej w połowie zabawy
> przerywasz albo z pola zbierasz...bo mój Kaiser to ciągle pod
> drzwiami siedzi i chciałby na pole iść.

Nie przerywam jej w połowie zabawy.
Moja Daisy chodzi kilka raz na siusiu i 2 razy dziennie na spacer, na którym jest spuszczana ze smyczy - o 8 rano na godzinę i o 19 na godzinę bawić się ze swoimi przyjaciółmi. Po godzinie po prostu zapinamy psy na smycz i idziemy do domu. I uwierz mi, póki biega to biega i mogłaby jeszcze długo, ale jak ją zapnę na smycz to już ledwo idzie do domu z wywieszonym jęzorem.

Takie ograniczenia będzie miała do pewnego czasu. Nie mówię, że przez całe życie. Póki jest młoda i mogę coś zrobić TO ZROBIĘ WSZYSTKO ABY CHOROBIE ZAPOBIEC.


>
> P.S. wyraziłam jedynie swoją opinię, nie jestem agresywnie
> nastawiona czy coś to tak w ramach wyjaśnień bo ostatnio widzę, że
> każdemu trzeba to tumaczyć ;)


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Psy mają być na smyczy i w kagańcu-Właścicielu psa
Gość portalu: Ważniejszy od psa napisał(a):

> Poszkodowany natomiast musiał udać sie na zastrzyk przeciw
tężcowy...


Jako doświadczony i mądrzejszy szkoleniowiec powinieneś wiedzieć
przynajmniej tyle ile ja wiem
i jak piszę , że szef dostał serię bolesnych zastrzyków przeciw
wściekliźnie w brzuch to dostał.

Zastrzyk przeciwtężcowy dostajesz jak sobie rozwalisz kolano a
wścieklizna to .....poczytaj sobie w necie wszak jesteś 'mądrzejszy'
i ważniejszy !!!

a to na początek i przy okazji dla tych , którym może się przydarzyć
ugryzienie jak np.>>>>
nadepną pieskowi w sklepie na łapkę bo przyszedł tam z pańcią na
zakupki.

DDDDDDDDDDD>>>>>>>>>>>>>>>oooooooo>>>>>>>>>>>GGGGGGGGGGGGGGG

Jednak jeśli już dojdzie do pokąsania koniecznie musimy ustalić
właściciela psa i spisać jego dane osobowe, adres zamieszkania i
numer kontaktowy.
Jedną z najważniejszych dla nas informacji jest stan szczepień psa -
zwłaszcza na wściekliznę.

- Badania okresowe zwierzęcia są informacją dla jego właściciela -

Niezależnie od wpisów do książeczki szczepień pies poddawany jest
14-dniowej obserwacji.
Właściciel czworonoga musi codziennie zgłaszać się od odpowiedniej
lecznicy na bezpłatne kontrole.

Bardzo ważne jest również oczyszczenie rany.
Jeśli nie należy ona do głębokich, powinniśmy kilkakrotnie przemyć
ją mydłem, a brzegi polać wodą utlenioną.
Z początku nie należy tamować krwawienia.
Chodzi o to, by do organizmu dostało się jak najmniej psiej śliny.
Rany szarpane goją się dość długo, ale nie zależnie od tego czy są
głębokie, czy nie, należy czym prędzej udać się do szpitala,
najlepiej na wydział chorób zakaźnych.
Tam lekarz przemyje i opatrzy ranę, a także poda szczepionkę
przeciwtężcową.
Gdy pokaże się opuchlizna, zaleci stosowanie okładów z altacetem.

W międzyczasie przeprowadzony zostanie wywiad dotyczący zdarzenia.

Jeżeli nie mamy informacji o właścicielu psa, specjalne służby zajmą
się poszukiwaniem go.
Gdyby jednak nie udało się ustalić, czy pies był chory
na wściekliznę, lekarz podejmuje decyzję o szczepieniach przeciwko
wściekliźnie.

Absolutnie nie wolno nam zlekceważyć nawet najmniejszej rany czy
zadrapania.
Należy pamiętać, że wścieklizna jest groźną chorobą zakaźną
rozprzestrzeniającą się w skutek dostatnia się do krwi wirusów
znajdujących się w ślinie psa.
Właściciele bardzo często zapewniają, że ich pupil jest zwierzakiem
domowym i na pewno nie ma wścieklizny.
Jednak póki pies nie przejdzie obserwacji, nie możemy mieć co do
tego pewności
.

Pamiętajmy, że jest to choroba śmiertelna, która objawia się
podobnie do porażenia mózgowego.
Początkowy chory odczuwa mrowienie, pieczenie lub szczypanie w
miejscu pokąsania.
W kolejnym etapie może występować stan podgorączkowy, nudności i
wymioty.


Do Zuzy.
Przepraszam za ten horror, but live is brutal


Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kleszcze w parku Sokoła
sposób na kleszcze
Witam,
Kiedyś, kiedyś słyszałem, że taką bestię trza masłem posmarować - to się 'udusi' i sama odpadnie. Co prawda nie wiem, jak to by działało na psie - bo pies przeważnie bardziej uwłosiony jest od człowieka... ;-)

Ale znalazłem takie coś, może się przyda...?

* * *
www.psy.pl/?O=3478

Sposób na kleszcze
Numer: 8/2003 (143)

Spotkanie internetowe z lekarzem weterynarii Arturem Dobrzyńskim

Jak najlepiej uchronić zwierzę przed kleszczami?
Artur Dobrzyński: Najlepiej stosować repelenty tj. środki odstraszające kleszcze, a po każdym spacerze po lesie należy oczywiście starannie przejrzeć sierść psa.

Co jest najskuteczniejsze?
Skuteczne są zarówno obroże przeciwkleszczowe jak i preparaty w postaci oprysków, czy mikropipetek wpuszczanych na skórę.

A co zrobić, kiedy pies złapie już kleszcza?
Kiedy pies zostanie zaatakowany przez kleszcza trzeba starać się szybko go usunąć. Nie warto tego jednak robić w pośpiechu i panice, gdyż możemy urwać aparat gębowy kleszcza. Jeśli to możliwe należy wykręcić kleszcza w delikatny sposób.

Słyszałam, że kleszcza trzeba najpierw zdezynfekować - najlepiej alkoholem, a dopiero potem wykręcić.
Kolejność jest odwrotna. Najpierw trzeba usunąć kleszcza, a potem zdezynfekować miejsce ukąszenia.

Czy kleszcza ukręca się zgodnie ze wskazówkami zegara, czy odwrotnie, gdyż istnieją różne opinie na ten temat?
To pytanie o rodzaj gwinta, jaki ma kleszcz - lewo, czy prawoskrętny. Tak naprawdę nie jest istotne, w którą stronę wykręcamy, ważne jest, aby zrobić to w taki sposób, aby kleszcz lekko uniósł się do góry.

Jakie zagrożenia niosą ze sobą kleszcze?
Choroby odkleszczowe to m. in.: borelioza, babeszjoza, wirusowe zapalenie mózgu, porażenia pokleszczowe, erlichioza.

Czy każdy kleszcz w ciele psa może być nośnikiem choroby?
Absolutnie nie! Jednak z roku na rok wzrasta populacja kleszczy przenoszących choroby.

Skąd wiemy, czy wyrwany z psa kleszcz przeniósł jakąś chorobę?
Poznajemy to dopiero po rozwiniętych objawach choroby.

Nie mam więc możliwości wykrycia choroby w bardzo wczesnym jej stadium?
Nie.

W którym momencie można stwierdzić, że pies jest chory? Ile czasu upływa od zarażenia się babeszjozą do pokazania się pierwszych objawów?
W przypadku babeszjozy zależy to od wielu czynników. Niekiedy od momentu zakażenia upływają nawet dwa lata, najczęściej jednak choroba ujawnia się po dwóch-trzech dniach.

Jakie są objawy tej choroby?
Posmutnienie, apatia, anemia, krwiomocz, wysoka temperatura, wymioty, biegunki, żółtaczka, niewydolność nerek.

Po dwóch latach w pierwszej diagnozie trudno chyba stwierdzić, że to choroba odkleszczowa?
To prawda, najdziwniejsze przypadki takiej zadawnionej choroby występują w środku zimy, kiedy nie ma kleszczy, a choroba uaktywnia się.

Co jest powodem, że tak późno występują objawy tej choroby?
Do końca nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje.

A są jakieś koncepcje?
Owszem. Choroba uaktywnia się, gdy organizm jest osłabiony. Mówimy o tzw. formie narządowej, kiedy pasożyt „chowa” się, np. w wątrobie.

Czy choroba kleszczowa jest zakaźna i może przenieść się na inne zwierzęta w wyniku zwykłego kontaktu?
Nie, chyba, że w trakcie transfuzji krwi, lub przeszczepu.

Jakie mogą być skutki uboczne przebytej choroby kleszczowej?
W przypadku babeszjozy może dojść np. do uszkodzenia wątroby, które z reguły jest odwracalne i wydolność tego narządu stosunkowo szybko powraca do normy. Gorzej bywa z uszkodzeniem nerek, to grozi nawet bardzo poważnymi konsekwencjami.

Jakie są najczęstsze przypadki innych powikłań po chorobie kleszczowej?
W przypadku boreliozy spotykamy się z uszkodzeniem dużych stawów i uszkodzeniami neurologicznymi. W przypadku odkleszczowego zapalenia mózgu i opon mózgowych mogą wystąpić bardzo nasilone objawy neurologiczne, prowadzące nawet do śmierci. W przypadku porażenia pokleszczowego też pojawiają się zaburzenia neurologiczne, w przypadku erlichiozy anemia i uszkodzenia wewnętrznych narządów na skutek ich niedotlenienia i niedożywienia.


Pozdrawiam
cat_s
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kierowca MPK wyprosił dziewczynę z psem z autobusu
yadol napisał:

> to co piszesz jest suche i nieludzkie, a rozwaga i umiar to jest to czego Tobie
> zabrakło, albo miałeś słabszą chwilę albo już taki jesteś niestety:
>
> 1. Pies był chory , miał kłopoty z chodzeniem.
A co to mnie obchodzi czy jakieś dziecko jadące tym samym autobusem. Jest to
problem właściciela a nie mój, i niech ponosi wszelkie konsekwencje wynikające z
podjętych wcześniej decyzji. Czy znasz przyczyny choroby, która wpływa na
kłopoty z chodzeniem? Mogą to być skutki np. jakiejś zaraźliwej choroby
wynikającej z osłabienia organizmu. Nie mam zamiaru robić tu wykładu, ale
przyjmij do wiadomości, że psy są nosicielami także zakaźnych chorób stanowiące
bezpośrednie zagrożenie dla człowieka. Obserwując zachowanie się wielu psiarzy i
ich pupilków, mam pewność, że obawy takie nie są bez znaczenia. Zadziwiające
może być, że te fakty są pomijane. Ale czy można się dziwić, że ktoś
przesiedlany do miasta chce chociaż trochę tego swojskiego żywiołu wziąć ze sobą? ;(

> 2. Dziewczyna chyba pewnie wydała ostatnia kasę na leki i lekarza.
Jej problem i jej sprawa. W końcu weterynarze też muszą z czegoś żyć i nie można
ich dofinansowywać tylko z budżetu. Poniosła koszty - i to wcale nie wygórowane
- własnego bezmyślnego hobby.

> 3. W autobusie nie było tłoku, nikt z pasażerów nie zgłaszał problemu kierowcy.
No to jest rzeczywiście argument. Czy dla zarażenia się wścieklizną potrzebny
jest tłok? A np. grypa to jak jest roznoszona?
Daj spokój z taka argumentacją.

> 4. Pies po narkozie do bolesnego zabiegu.
I znowu to samo. Nie jedna choroba przebiega wcale nie bezboleśnie i wcale nie
bez skutku. Jakie prawo ma ta właścicielka psa na wcale nie koniecznie tylko
teoretycznie narażanie innych na podobne przejścia?

> 5. Zamiast pomóc to burek kierowca zamanifestował jak jest ważny w
> tym swoim królestwie.
To królestwo jest jego warsztatem pracy, w którym przebywa przez 8 godzin
dziennie i ma pełne prawo do żądania takich zachowań, jakich wymaga prawo.

> 6. Normalnie reagujący , porządny człowiek w takiej sytuacji chce
> pomóc a nie jeszcze dołożyć.
Normalnie reagujący byłby świadomy tego, co robi i nie pchał się z psem bez
kagańca do autobusu. Ale normalnie reagujący!!!

> I na koniec widziałeś kiedyś beagla ? Gdybyś wiedział jak wygląda
> taki pies i jaki ma charakter to byś tych bzdur baranie nie pisał.
Zaczynasz pleść bzdury przekraczające poziom konwersacji.

> A a propos pomocy to Twoja sugestia, że dziewczyną, gdy została
> wyrzucona z autobusu powinna jeszcze zająć się Straż Miejska była
> żenująca i podła. Nie czujesz, nie rozumiesz to nie pisz.
Kolejna bzdura. Nikt jej nie wyrzucał a została po prostu wyproszona. Bądź
ścisły w argumentach obrony swego stanowiska wyrażanego bardziej w emocjach niż
z rozmysłem.
A co do podłości, podłym jest żądanie od innych przestrzegania zwyczajów,
przepisów czy jakichś środowiskowych regulaminów w sytuacji, gdy samemu
przestrzeganie takich zasad się olewa. Jak nazwać takiego człowieka? Czy
stawanie w obronie takich zachowań nie jest żenujące???

> Nie czujesz, nie rozumiesz to nie pisz.
Jedyne rozsądne zdanie, które w tym wątku podniosłeś. Jeżeli rzeczywiście
zrozumiesz sens tego zdania, to złożę Ci gratulację.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Zbyt wielu ostatnio zginęło ludzi zagryzionych ...
To bardzo niedobrze, gdy komuś wydaje sie ze zjadł wszystkie rozumy, tak jak
autor wątku.

Mieliśmy psa. Skundlony husky - piękny, mądry, łagodny, kochany pies. Przez
pierwsze 3 lata.
Któregoś dnia zaatakował mnie. Dostał szału - tylko tak można to opisać. Bogu
dzieki nie miał zwyczaju rzucać sie do gardła. Parę miesięcy później pogryzl
mojego brata, potem moją mamę, tatę, potem znowu mojego brata, znowu tatę,
sąsiadkę. W sumie zaatakował niemal 10 razy. Za każdym razem gryzł coraz
bardziej dotkliwie, coraz dłużej trwały te jego amoki, coraz trudniej było go
odgonić. Kiedy pogryzł sąsiadkę tak że miała szytą rękę, pojawiła sie myśl by
go uśpić.
Ale to nie jest takie proste, co zrozumie każdy kto psa ma od maleńkiego, który
to pies tyle czasu był "normalny" i któy po każdym takim ataku jakby budził sie
ze snu - był znowu potulny, "przepraszał", "wiedział" doskonale że zrobił cos
złego.
Któregoś dnia zamarłam gdy zobaczyłam jak podbiega do 10latka przechodzącego
koło naszego domu (tata wjeżdżał samochodem na podwórko i nie zdążył zamknąć
bramy). Widział ze szykuje sie do ataku. Na szczęście dziecko znieruchomialo i
pies odpuscił. Tym razem nic nikomu sie nie stało.
No i nadszedł ten dzień - wszyscy podświadomie wiedzieli że tak to się skończy-
zaatakował po raz któryś mojego tatę. Trwało to ze 2 minuty - komuś moze
wydawać sie ze to mało - ale wtedy to była wieczność. Tak pogryzł mojego tatę,
że lewą rękę miał dosłownie w strzępach - ścięgna wystawały, lała się krew.
Prawa dłoń była połamana - pogruchotane palce. w szpitalu powiedziano nam ze
dawno nie widzieli kogoś tak mocno pogryzionego przez własnego psa. Nie wiadomo
jakim cudem ścięgna były całe, prawej dłoni nie dało sie dobrze nastawic bo
kości były zmiażdzone. Do tej pory ojciec nie odzyskał pełnej sprawności w
prawej ręce.
Ciąg dalszy histori. Ze szpitala zadzwoniłam do dou że gdy wróce do domu psa ma
nie być - ze mają go natychmiast uśpić. Okazało się to niemożliwe!!!!!!
Po takim pogryzieniu psa obowiązuje 14 dniowa kwarantanna!!!!!! Niby dla dobra
pogrzyionego,m ale pies był szczepiony i nie wpsomnę jakie zagrozenie sprawiało
trzymanie go nadal w domu.
Próbowaliśmy oddać go do schroniska, ale schronisko odmówiło przyjęcia
agresywnego psa!!!!!!!
I teraz mam pytanie - co robić w takiej sytuacji??????????
Przemęczyliśmy sie przez te 2 tygodnie - to był horror.
W koncu minęły te 2 tygodnie. Weterynarz kazał podać psu w jedzeniu środek
usypiajacy, bo bez tego do psa nie dało sie podejść. To był horror;-((((
Pies nie chciał zasnać, był ogłupiały, wszyscy płakaliśmy (mimo ze wszystkich
nas pogryzł). To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Wiedzieliśmy że
musieliśmy to zrobić, bo NA PEWNO komuś znowu zrobiłby krzywdę ale jak tu zabić
stworzenie które się kocha i do którego jest sie niesamowicie przywiązanym?;-(
Taka decyzja jest bardzo trudna, ale wiem ze musieliśmy tak postąpić. Zdaniem
weterynarza pies był chory psychicznie. My nie potrafiliśmy sobie z nim
poradzić a nikt nie chciał nam pomóc. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wciąż pamiętam jak odchodził...
Wciąż pamiętam jak odchodził...
Tak sobie czytam różne wątki i m.in. ten o kobiecie, ktora pisze o chorym
psie, którego trzyma na klatce i chce go uśpić, bo jest chory i śmierdzi, a
mąż ma alergię. Na dodatek pisze, że psa bardzo kochają. Ja to pozostawię bez
komentarza.
Miałam boxera, który odszedł od nas, gdy miał 10 lat. Uśpiliśmy go - taka
była decyzja weterynarza i nasza. Pies był chory na boreszioze - chorobę
przenoszoną przez kleszcze, która w błyskawicznym tempie dokonuje
nieodwracalnych zniszczeń w organiźmie. Była to nasza wina, bo zbyt późno
zareagowaliśmy. Przez tydzien pies leżał pod kroplówką. Juz po 4 dniach była
poprawa. Cieszyliśmy się, bo nasz piesek zawsze miał silny organizm, bylismy
juz pewni, ze udało się go uratować. Niestety po 2 tygodniach zaczęły sie
problemy z nerkami. Pies nie kontrolował oddawania moczu, sikał wszędzie i
ciągle. Wet prześwietlił mu nerki - wydolnośc spadła do 25% dostał leki i
dietę. Z każdym dniem było coraz gorzej: wzrok słabł z godziny na godzinę,
pies przestawał poznawać ludzi, uderzał głową w ścianę, bo jej nie widział! W
ten przedostatni dzien leżał na łóżku i panicznie bał się z niego zejść. Nie
mogliśmy go zostawić samego w domu, bo uderzał łebkiem o wszystko co miał na
swojej drodze. Do samego końca nie wierzyłam, że to mogą byc juz jego
ostatnie chwile. Dzwoniłam do wielu klinik, by poszukać u innego weta, choć
cienia nadzieji,że jeszcze się uda, że go uratujemy. Dzwoniłam po parenaście
razy dziennie do mojego weta i mówiłam na bierząco o tym co dzieje się z moim
ukochanym przyjacielem. Ostatnie swoje chwile spędził na łóżku, nie ruszając
się, nie wstając, nie reagując na żadne dźwięki, na osoby wchodzące do
mieszkania. Leżałam razem z nim, tuliłam, głaskałam, płakałam i prosiłam "Nie
odchodź, proszę!"Zadzwoniłam do weterynarza i usłyszałam:"Jeśli nie chcecie
patrzeć na agonię psa, która rozpocznie się w ciągu kilku godzin..." Nie
chciałam by pies dłużej cierpiał, podjęliśmy decyzję, wiedzieliśmy: nie ma
juz ratunku, nie chce by odchodził w męczarniach. Przyjechał do nas kolega,
którego nasz pies kochał ponad wszystko, przyjechał, by się z nim pożegnać..
W klinice pocałowałam go w głowkę, nosek, uszka, utuliłam ostatni raz.Mój
brat do ostatniego tchnienia głaskał psią mordkę a z policzków jak groch
spadały łzy... Tak odszedł nasz ukochany Alex.
Pisząc to ściskało mnie w gardle i oczy znów mi się zaszkliły.Uśmierciłam
mojego psa, bo nie było dla niego ratunku, bo chciałam zaoszczędzić mu
cierpień, ale do końca jego dni miałam nadzieję, ze jeszcze wszystko da sie
odwrócić..
Kobieto chcąca uśpić swojego starego chorego przyjaciela nie wiem kim jesteś,
nie wiem kim jest Twój ojciec czy mąż, ale wiem jedno: Twoj pies za swe
oddanie i przywiązanie do Ciebie czy Twojego ojca cierpi teraz niemiłosiernie
i nie wie, ze jego los jest tylko i wyłącznie zależny od człowieka -
człowieka, który potraktował go jak przedmiot. Pies tak jak człowiek, czuje,
przeżywa radości, smutki, niepokoje i choroby! Jeśli go naprawde kochasz tak
jak napisałaś to na miłość boską pomóż mu! Grzybica to nie jest śmiertelna
choroba! Przy odrobinie dobrego serca można to zrobić! Twój pies zrobiłby to
dla Ciebie, pomagał by Ci powrócić do zdrowia - najlepiej jakby tylko
potrafił i nie chciałby żebyś cierpiała. A Ty zapewne nie chciałabyś cierpieć
tak jak on. Więc nie zabijaj go, tylko mu pomóż, on na to czeka. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klimatyzatory.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 236 wypowiedzi • 1, 2, 3