Widzisz odpowiedzi znalezione dla zapytania: pies odchody
Temat: Psie odchody i sprzątanie
Psie odchody i sprzątanie
Powiedzcie jak to jest? Gdzies spotkalem sie z informacją ze psich odchodów
nie można wyrzucać do zwykłych koszy na smieci z jakichs wzgledow sanitarnych
i musza byc specjalne pojemniki. Czy to prawda?
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Psie odchody
Psie odchody
Witam sąsiadów
Ledwo się wprowadziliśmy.
Trawnik jeszcze nie urósł a już pojawiły się psie kupy.
Właściciele piesków chyba nie czytali Regulaminu porzątkowego Naszej Chaty:
Odchody zwierząt sprzątają właściciele psów !!!
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Psie odchody "zaśmiecają" katowickie parki i ulice
Psie odchody "zaśmiecają" katowickie parki i ulice
to naprawde problem społeczny Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Psie odchody zalegają na reprezentacyjnym depta...
Psie odchody zalegają na reprezentacyjnym depta...
Co wy chceta od tych biednych głodnych opuszczonych psów. Niech sobie srają gdzie chcą!!! Mój sąsiad ma dwie świnie na balkonie i jak one sie wysrajom to jest niesamowity smród, ale człowiek jakos wytrzymuje. Kupa Górą!!! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Kupołapy na psie odchody
Kupołapy na psie odchody
Kiedy Zabrze wprowadzi takie rozwiązanie ?
Za psy płaci się podatek, można podwyższyć i po sprawie
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: PSIE ODCHODY NA TRAWNIKACH
PSIE ODCHODY NA TRAWNIKACH
LUDZIE!!!!
ZGROZA!!!!
TYLE TEGO NA TRAWNIKACH, PLACACH ZABAW.
NIECH WŁAŚCICIELE PSÓW SPRZATAJĄ. Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Psie odchody trafią do ratusza
Psie odchody trafią do ratusza
Cieszę się, że ktoś myśli o rozwiązaniu problemu psich odchodów na ulicach
miasta. Sama mam psa i dziecko. Mieszkam w rejonie dzielnic Blonie - Jary. Na
spacery chodzę z siateczką i zbieram brudy po moim psie, tak robi jeszcze
kilku znanych mi psiarzy z dzielnicy, jednak doprowadza nas do furii fakt, że
niekiedy z kupą w garści trzeba spacerować godzinę, bo na ulicach nie ma
pojemników na śmieci, aby pozbyć się brudów. Nie dziwię się mniej cierpliwym
właścicielom psów, że nie sprzątają po swoich pupilach. Niejednokrotnie gdy
wysyłam dziecko z psem na spacer wkurzam się, że wraca z kupą do domu, bo nie
miało jej gdzie wyrzucić.
Zamiast myśleć o odkurzaczach może miasto zapewniło by pojemniki na śmieci na
bydgoskich ulicach np. na Czerwonego Krzyża, Ostroroga, Stawowej i
przyległych ulicach nie ma zwykłych pojemników, brak też ich w śródmieściu na
szeregu ulic i w innych dzielnicach.
Z drugiej strony apel przeciw kupom rozszerzyłabym na palaczy, którzy
generalnie są źle wychowanymi chamami, bowiem ulice toną w niedopałkach,
które łatwiej niż kupę schować do kieszeni, a w wypadku palaczy o tyle jest
łatwiej, że można nosić przy sobie pojemnik na niedopałki. Wielokrotnie
widziałam jak palacz rzucał peta na chodnik, bo nawet jak w pobliżu był kosz
(przystanki komunikacji) nie chciało się ruszyć i podejść do pojemnika. Tak
samo wygląda sprawa z pijącymi na ulicach napoje i jedzącymi wafelki znaczna
część opakowań ląduje na chodniku. Nie walczmy tylko z psimi kupami, ale z
brakiem kultury osób zaśmiecających ulice. Osobiście czuję się urażona, bo
jako jedna z właścicieli psów nie czuję się odpowiedzialna za brud panujący w
mieście. Inni też śmiecą, a rodzaje zanieczyszczeń na ulicach i w parkach są
różnego pochodzenia. Co do prawdziwych psiarzy, do których śmiem się zaliczać
napewno będziemy sprzątać po swoich milusińskich, o ile zapewni się nam ku
temu warunki - proszę by władze miasta pomyślały o pojemnikach na odpadki
przynajmniej po jednym na krótkiej ulicy i proporcjonalnie więcej na długich,
przynajmniej po jednym na zbiegach ulic to poprawi sytuację kup i innych
zanieczyszczeń.
Podpisuję się pod apelem walki z wszelkimi brudami na ulicach. bogna Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Ranking -psie odchody-gdzie najbardziej
Ranking -psie odchody-gdzie najbardziej
wpisujcie ulice, skwerki oraz trawniki najbardziej zanieczyszczone przez psy
i nigdy nie sprzątane Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Ciemnozielone kosze na psie odchody
Ciemnozielone kosze na psie odchody
i po co wydawac na to kase? i tak chuligani zaraz przetestuja na tych koszach
swoje miesnie...Jestesmy chyba jeszczcze zbyt malo cywilizowani na tego
rodzaju udogodnienia.... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: W Krakowie staną pojemniki na psie odchody
W Krakowie staną pojemniki na psie odchody
Tylko najbardziej mnie ciekawi czy właściciele czworonogów będą pomimo takich
udogodnień skłonni po nich sprzątać. Przecież najlepiej udać, ze to nie moje
psisko i pójść sobie dalej... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Puste pojemniki na psie odchody
Puste pojemniki na psie odchody
Co za miasto debili i wieśniaków,kradną torebki,wywracają pojemniki.
Czy to dresiarskie bydło zamieszkujące Płock przyszło tu z buszu? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Kto posprząta psie odchody
Kto posprząta psie odchody
Ciekawy pomysł. Ciekawe czy inne dzielnice też walczą z psimi
odchodami Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Torebki na psie odchody
Torebki na psie odchody
Bardzo mądre posunięcie. Może wreszcie bedziemy sprzatac po swoich
czworonogach.
I bardzo ważne potrzebne są konsekwencje za nie sprzatanie. !! Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: psie odchody, kagance i powazanie prawa.....
psie odchody, kagance i powazanie prawa.....
Czy chodziliscie ostatnio moze po Parku? A moze jezdziliscie do
Filharmonii? Spacerek po centrum? Jezeli nie, to goraco polecam. Bedziecie
mieli okazje zobaczyc jak nasze miasto tonie w psich odchodach.
Wystarczy pojsc w okolice Filharmonii - nota bene jednej z najbardziej
reprezentatywnych instytucji w Bialymstoku - by przekonac sie, ze zamiast
bialego sniegu, na trawie i chodnikach leza psie odchody.
Moze nie jest to problem wszystkich, nie mniej jednak powinien nim byc.
Odchody nie sa zbyt dobra wizytowka naszego miasta. Uprzykarzaja zycie
ludziom pragnacym aktywnie wypoczywac (chyba ze lubia akrobache w stylu "jak
przejsc sie po parku nie wdeptujac w psie gowienko"). Jest to w koncu
problem bylo nie bylo sanitarny bo codziennie na ulicach naszego miasta
zostawia sie kilkadziesiat, a moze nawet kilkaset kilkogramow odchodow
naszych kochanych czworonogow. Czy tak byc powinno? Czy to kogos interesuje?
Wladze miasta? Wladze sanitarne? A moze straz miejska majaca dbac o nasze
miasto? Najwyrazniej wszyscy maja to w nosie. Moze maja glowy tak wysoko i
nigdy nie spogladaja ponizej swojego pasa? Nie wiem. Jestem mieszkancem tego
miasta od urodzenia i mam prawo byc niezadowolony z tego co sie dzieje.
Prosze Panstwa o interwencje. Moze jakis artykul na ten temat? Chyba, ze i
Panstwa nie obchodzi estetyka naszego miasta. Mniemam jednak, ze wrecz
przeciwnie i spodziewam sie reakcji z Panstwa strony.
Drugim tematem wartym poruszenia jest kwestia bezpieczenstwa obywateli -
takze zwiazana z kochanymi czworonogami. Pieski sa coraz mniej licznie
reprezentowane przez mile pudeli i przyjacielskie jamniki, a coraz czesciej
przez psy-mordercy, ktorymi szpanuja ich wlasciciele. Jaki jest ostatni
krzyk mody wsrod agresywnej mlodziezy? Bejsbol? Nie... Jakis nowy noz? byc
moze. Na pewno jednak agresywny pies, ktorym mozna kazdego bezkarnie
poszczuc. Ilez to w/w czworonogow paleta sie (znowu m.in. po parkach) bez
zadnej smyczy, bez zadnego kaganca? Gdzie troska wladz miasta i strazy
miejskiej o zdrowie mieszkancow? Moze po prostu mamy siedziec w domach i
nigdzie nie chodzic? A przepraszam - chyba, ze te wszystkie pieski sa
wytresowane i potulne jak baranki..... i tylko na komende gotowe zabic. Na
pewno tez wszyscy ci ludzie odprowadzaja podatki za zwierzatka trzymane w
domu... Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Psie odchody na ulicy.
Psie odchody na ulicy.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: czy psie odchody mogą być dla nas groźne ?
czy psie odchody mogą być dla nas groźne ?
Zastanowiła mnie ogromna ilość psich odchodów widocznych na naszych
trawnikach po roztopach. Jak sądzicie, czy mogą one w jakiś sposób zagrażać
naszemu zdrowiu ? Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: psy
Dnia Tue, 25 Jan 2005 18:30:24 +0100, sq4ty napisał(a):
Może
się mylę, ale osobiście uważam, że w mieście jest wiele O WIELE ważniejszych
rzeczy do przedyskutowania niż psie odchody.
Mhm... Jakich? (pytam jak zwykle z ciekawości)
Dyskutowali
"Oni"?
już nad tym
przynajmniej 3 razy, nigdy nic z tego nie wynikało, bo przepisy były głupie
albo ich w ogóle nie było.
Mi nie przeszkadza mi pies załatwiający swoje potrzeby na trawniku, bo po
trawie się przecież nie łazi.
A czy gówno w trawie pachnie fiołkami?
Gorzej, jak ktoś nie zwraca uwagi na pipulka
kupkającego na środku chodnika.
Gorzej i co? Jaka jest Twoja propozycja załatwienia [1] problemu?
2. Ktoś tu ciągle mówi o hordach psów biegających bezpańsko po mieście i
mnożących się na potęgę.
Bezpański pies to także kundel, którego właściciel niepoczuwa się do
obowiązku trzymania go podczas spaceru na smyczy i w kagańcu. Miałem kiedyś
niemiłe, bliskie spotkanie z takowym, oczywiście "niegryzącym", który
jednak postanowił zostawić ślad swoich zębów na mojej łydce. Komentarz
właścicielki: "Musiałeś go czymś zdenerwować". *parsk* (aczkolwiek wtedy
nie było mi do śmiechu).
3. Moim zdaniem jeśli już, to należałoby się przejąć bezpańskimi kotami,
I owszem, tu się z Tobą zgodze.
4. Ja wiem, że psy są duże i robią większe kupy niż np. gołębie, ale co ja
mam zrobić, jeśli mnie wkurza, że ptasie robią kupki na wszystko co
popadnie? Np. na świeżo umyty samochód. Strzelać do nich?
Chociażby.. (ale nie w ramach samowolki młodych pasjonatów militaria.pl).
Można też znaleźć inny sposób na wyeliminowanie problemu; Rabarbar napisał
np. o "zatrudnieniu" do tego celu zwierzyny.
Jeśli wejdzie jakiś przepis dotyczący sprzątania po psach, to będzie to
kolejny martwy.
Nie będzie martwy o ile będzie egzekwowany z pełną surowością! Gwarantuje,
że jeśli właściciel niepotrafiący zadbać o swojego czworonoga dostanie
sowity mandat to za którymś razem się nauczy.
Teraz nie mam psa, ale gdybym miała to też bym nie
sprzątała.
Brawo! Prawdziwa olsztynianka dbająca o czystość miasta.
Taka już moja polska mentalność.
Nie mieszaj w to prosze Polski, bo jest mi przykro, że dzielę teren RP z
takimi postaciami jak Ty.
Jak kraj będzie w porządku wobec
mnie to ja też będę.
Jaką krzywdę wyrządziła Ci Rzeczpospolita Polska? Opowiesz?
A w kwestii schronisk, usypiania, eliminowania nadmiarowej zwierzyny.
OK, mamy schronisko (chyba wszyscy czytelnicy apro więdzą gdzie ;D), o
niestety ograniczonej pojemności. Dlatego moim zdaniem każdy zwierzak, dla
którego zabraknie tam miejsca, powinien być w *humanitarny* sposób uśpiony.
[1] Cóż za dwuznaczne określenie ;D
Temat: wsio rawno [senryu]
***
psia kupa
czy mój nos - dla muchy
wsio rawno
Grzegorz
* * *
psie odchody -
w moim nosie
mucha
;-) Jerz
"Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy" mawiał Albert Einstein
i tak oto w powyższych poematach kupa Grzegorza zostaje wymieniona na odchody Jerzego.
Ale przecież i odchody można zgubić wiedząc, że są one skutkiem jedzenia:
pies i ja
jemy
dla muchy
lub pójść jeszcze bardziej na skóty:
pies żre
mucha czeka
czy bardziej osobiście:
jem
mucha czeka
Dopisanie "w moim nosie" uważam za niepotrzebne, bo skoro
mucha czeka to wszystko jej jedno co dostanie na obiad
(ma to w nosie).
Nadszedł czas by zastanowić się nad następującą wersją:
mucha czeka
Bo na cóż niby czeka mucha? NIEWAŻNE!
"Czeka" to czasownik informujący o tym, że do czekania potrzebny jest czas.
Mucha, która ma zamiar czekać (na cokolwiek) musi jeść aby
czekanie stało się w ogóle możliwe - inaczej szybko padnie z głodu
i nici z jej czekania.
Jak wiadomo - mucha czeka na odchody - zatem
wystarczy napisać: "mucha czeka" aby wiersz
stał się klarowny dla każdego czytelnika
Być może ten bardziej ynteligentny zacznie błądzić rozważając
najróżniejsze wariany:
Na co może czekać mucha?
1) Na drugą muchę, partnerkę lub parnera!
- Lecz było nie było: zakochana mucha
musi w międzyczasie jeść, żeby mieć siły na bzykanie.
2) Na śmierć głodową!
-Hm... bardzo podstępne postawienie sprawy: mucha czeka na śmierć
odmawiając przyjmowania pokarmu... Ale pomyślmy: co zjadłaby mucha
gdyby zrezygnowała z samobójstwa? Odchody! A jeśli nie zrezygnuje
to dlaczego umrze? Bo nie jadła psiej (w domyśle) kupy!
Tak czy siak - śmierć muchy z głodu zaprowadzi intelgentnego
człowieka do fekalii.
Niniejszym uważam, że "mucha czeka" jest tekstem wystarczającym,
natomiast wiersze
***
psia kupa
czy mój nos - dla muchy
wsio rawno
* * *
psie odchody -
w moim nosie
mucha
zbyt dosłowne a miejscami przegadane.
Pozdrawiam
Temat: [pr] Niszczeje najstarsza w Katowicach pamiątką po tramwajach
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,2500794.html
Niszczeje najstarsza w Katowicach pamiątką po tramwajach
Zobacz powiększenie
FOT.ELIZA OLEKSY/AG
Bartosz T. Wieliński 18-01-2005 , ostatnia aktualizacja 18-01-2005 22:31
Niegdyś podtrzymywały trakcję tramwajową. Dziś załatwiają się przy nich
psy. Dwa stuletnie słupy trakcyjne niszczeją na katowickim placu
Wolności. - Nie mamy pieniędzy, by je odnowić - mówią w Tramwajach Śląskich.
Mają kilka metrów wysokości. Odlano je z żeliwa, prawdopodobnie w
odlewni w Gliwicach, i to z wielkim pietyzmem. Zdobią je... roślinne
motywy. To nie płaskorzeźby na fasadzie katowickich kamienic, to dwa
najstarsze katowickie słupy tramwajowe, które niszczeją na placu Wolności.
- Sam chciałbym wiedzieć, kiedy je tu postawiono, ale nie odnalazłem
żadnych informacji o tych słupach. Na pewno mają ponad sto lat i
pamiętają pierwsze tramwaje, które jeździły po Śląsku - mówi Jakub
Wilczek, pasjonat historii tramwajów z chorzowskiego Klubu Miłośników
Transportu Miejskiego.
Na słupach łuszczy się zielona farba, spod której prześwituje rdza.
Wokół nich tylko chaszcze i psie odchody.
- Powinniście jak najszybciej przywrócić im dawny blask. Odnowić,
przyciąć krzaki. Do tego przydałaby się tabliczka z informacjami o
historii tramwajów na Śląsku - radzi Jerzy S. Majewski, znawca
warszawskich zabytków.
Stuletnie słupy nie zostały wpisane na listę zabytków. Dlaczego? - Bo
ich właściciel, spółka Tramwaje Śląskie, o to nie zabiegała - wyjaśnia
Małgorzata Zygmunt, katowicki konserwator zabytków. - Na szczęście
jeszcze ich nie wyszabrowano. Najlepiej w ogóle ich nie ruszać, by nie
zwracać na nie uwagi - tłumaczy pani konserwator.
Czy miasto podejmie się restauracji? - Nie, bo po pierwsze, konserwacja
żeliwa to bardzo kosztowna i skomplikowana sprawa. Po drugie, powinien
się zająć tym właściciel - mówi Zygmunt.
Słupów nie odnowią też tramwajarze. - Nie ma na to szans. Nie mamy
pieniędzy nawet na bieżącą działalność. Spróbujemy znaleźć jakiegoś
sponsora - tłumaczy Janusz Berkowski, członek zarządu Tramwajów Śląskich.
Jerzy S. Majewski: - Powinniście skopiować stare słupy i według ich
wzoru robić nowe. Trzeba zastępować nimi tradycyjne słupy trakcyjne.
Najpierw na placu Wolności, a potem w całym mieście. Katowicom
przybyłoby uroku - mówi.
W grudniu 1896 r. przez Katowice zaczął jeździć tramwaj parowy, łączący
Królewską Hutę z Siemianowicami. Ten tramwaj dojeżdżał do ronda, a tam
pasażerowie przesiadali się do tramwaju konnego i nim jechali do
śródmieścia. Trzy lata później dzisiejszą ul. 3 Maja i Warszawską ruszył
tramwaj z Królewskiej Huty do Roździenia. Kilka lat później linią sunęły
już tramwaje elektryczne. Wtedy najprawdopodobniej postawiono żeliwne
słupy na placu Wolności.
***
Wilq, do tablicy ;-)
pozdr
eMeM
Temat: Właścicieli psów
Niejaki MX usiłował zabić muchę klawiaturą i oto efekty:
Dnia Wed, 24 May 2006 09:52:11 +0200, cataztrof napisał(a):
[ciach]
| Mam nadzieje, ze pola i łąki w gminie Puszcza Marianska
| to nie miejsca publiczne
| i straszliwy_morderca_od_7_pokolen biega bez smyczy i kaganca
| - nawet nie biore smyczy jak z nim wychodze.
Jest taka koncepcja że jeżeli prawdopodobieństwo wystąpienia dowolnego
zdarzenia jest większe od jedności to przy odpowiedniej liczbie prób
zdarzenie to wystąpi na pewno. Jak rozumiem testujesz.
Nie. Na to bym sobie nie pozwolił. Po prostu kontroluje psa.
(no chyba ze zajac - wtedy pies gluchnie na 10-20 s ;) - ale wtedy liczy
sie tylko zajac. )
Zadam ci jedno pytanie: jesteś pewien, że jeżeli twój pies podbiegnie do
2-letniego dziecka a to dziecko chwyci go za pysk to nie ugryzie?
jestem pewien, ze
nie podbiegnie
i nie ugryzie, nawet jak dziecko bedzie go kijem w zadek kuło.
Nie powiem ze bedzie zadowolony, ale po prostu sie wycofa.
Gryza psy male i takie ktore sie boja, gryza ze strachu.
Gdy boja sie ze zostana zaatakowane, lub ze ktos czyha na ich jedzenie.
Co do dzieci - dla psa (normalnego) male dziecko to "szczeniak".
Zwlaszcza taki 1-2 latek ktory jeszcze sie troche dziwnie porusza,
nie jest sprawny...
A szczeniakom u psow wszystko wolno.
Tarmosic, z miski wyjadac - wszystko.
Tak naprawde niebezpieczenstwo jakies tam pojawia sie gdy dziecko
ma 5-6 lat i dla psa nie jest juz szczeniakiem tylko...
PARTNEREM do zabawy!!! Ale tu jest rola wlasciciela
- zeby nie dopuszczac do zbyt intensywnych zabaw 60 kg psa z 18 kg 5
latka..
Problem gówien jest odrębnym aspektem - rozumiem, że mieszkasz na wsi,
gdziee ilość psów na kilometr kwadratowy jest w miarę rozsądna i psy nie
srają po chodnikach tak że trzeba organizować slalom.
U mnie psie odchody to akurat najmniejszy problem (wagowo i
powierzchniowo) U mnie na wsi sa krowy, konie, kozy...
nawet 10 psow ze sraczka nie da rady wyroznic sie.
Wyobraź sobie, że w takiej Warszawie dziecka nie można z oka spuścić na
dowolnym osiedlu poza wygrodzonymi gettami bo może wdepnąć w gówno - jak go
potem wziąść na ręce?
Pojedz do Krakowa - na ulice Grottgera - tam jak sprzatalem
po moim psie to:
- zbiegowisko sie zrobilo (mimo ze w KRakowie nawet sa specjalne kosze
na smieci)
- zeby zebrac odchody mojego psa musialem zebrac i 4 sasiednie
i nie narzekaj na W-we. Ja wdepnąłem w psie gowno na Marszalkowskiej 27.
Zaznaczam że chodzi o osiedlowe deptaki i trawniki
bez ruchu drogowego
Trzymanie w mieszkaniu (nawet duzym) psa ktory wazy wiecej niz 15 kg
jest zwyklym dreczeniem zwierzaka i powinno byc zabronione.
Trzymanie w mieszkaniu psa rasy hiperaktywnej (np beagle) tez
jest dreczeniem psa.
Ogolnie pies srednich i wiekszych rozmiarow nie ma czego szukac w
miescie - tylko sie meczy - nawet mimo wysilkow wlascicieli, ktorzy
chodza z nim na spacery etc.
Na trzymanie takiego psa w miescie Ratusz powinien wydawac zezwolenia.
IMO.
Temat: Idiotkę i jej pieska
Użytkownik Offieczka napisał:
| Z ta różnicą, że ten wątek jest o niereformowalnych właścicielach psów.
Uhm, tyle, że w pewnym momencie miałam wrażenie, że rociągasz to pojęcie
na wszystkich właścicieli psów. I wydaje mi się, że do tego odniósł się
A.A. Inaczej: że uważasz, iż _wszyscy_ właściciele psów są
niereformowalni. Myślenie stereotypami to pójście na łatwiznę ;o)
No tak, ale to ty miałaś wrażenie. A mnie twoje wrażenia nie interesują, bo
są twoje. Ja pisałem o "idiotce i jej piesku" i tego tyczył się ten wątek.
Gdyby chodziło mi o "posiadaczy psów, którzy z definicji są idiotami" to
tak zatytułowałbym posta. Jasne?
Wkładanie własnych przemyśleń w cudze wypowiedzi to tez pójście na łatwiznę.
| Nie badania. Widzę po prostu codzienność polskich blokowisk.
Wyobraź sobie, że nie Ty jeden ją widzisz. Inni również.
Pytanie tylko, czyje widzenie jest 'prawdziwe';o)
No to słucham, czyje? Skoro moje nie jest to czyje jest?
Nie, bo mam wrażenie, że Twoja obserwacja jest bardzo jednowymiarowa - nie
ma nic wspólnego z obiektywnym podejściem.
Czyli w twoim miescie nie ma problemu srających wszędzie psów? Jakie to
miasto?
Poprosiłam o dane, które mogłyby mnie przekonać, że rzeczywiście masz
rację. Sorki, ale podjeście 'bo ja to widzę tak' nie jest dla mnie
dowodem, że jest tylko i właśnie tak
jak Ty widzisz.
Jakie dane? Mam policzyć liczbę koszy na śmieci w Pradze, do których
przyczepione są torebki na psie odchody?
| Czy tak ciężko zauważyć różnice pomiędzy _świadomym_ łamaniem
| _elementarnych_ zasad współistnienia w grupie a dziełem przypadku?
Nie, i wiele osób biorących udział w tym wątku tą różnicę widzi.
Ty natomiast posłużyłeś się nieuzasadnionym uogólnieniem - nie wnikam, czy
zrobiłeś to świadomie, czy nie - i to właśnie jest przyczyną naszej
rozmowy. [...]
Jakim uogólnieniem? Zacząłem wątek od jednej osoby i na niej chciałem
zakończyć. Potem A.A. wyskoczył z jakimiś bredniami o mordowaniu zwierzątek.
Ty z kimś rozmawiasz a wydaje ci zię, że ze mną?
Nie zarzucił Ci, że napisałeś nieprawdę. Napisał, że w jego przypadku
przyjechali po kwadransie.
Do tego odniosłem się w osobnym poście
Jak dla mnie w całości poprzedniego postu do A.A.
Ale to moje zdanie i mogę się mylić.
Nie wiem, być może wynika to z Twojego sposbu formułowania wypowiedzi, tak
jakby
Twoje obserwacje i Twoje doświadczenia były jedynymi słusznymi.
A ty jak rozumiem wyciągasz wnioski i obserwujesz świat samodzielnie tylko
po to, żeby się z tymi wnioskami nie zgodzić? Co to jest?
Nie, nie żądam empatii. Staram się zwrócić Ci uwagę, że niekoniecznie
uprawnione jest rozciąganie Twojego punktu widzenia na całą populację i
próba besztania za
inne spojrzenie.
Na jaką populację. Ja jestem wściekły na bezmózgie stworzenie na dwóch
nogach, które nie potrafi się zaopiekować stworzeniem na czterech. To jest
_konkretny_ przypadek.
"Tak jest, uśpić to całe tałatajstwo. A potem weźmiemy się za gołębie
(sraja gdzie popadnie), koty (też śmierdzą), a na samym końcu wytruje
się dżdżownice (po deszczu wyłażą na chodnik i są obrzydliwie
nieestetyczne, szczególnie w stanie rozdeptanym). Następnie po cichu
eksterminuje się bezdomnych, niemyjących się oraz śmiecących
pseudoludzi. Będzie sielsko-anielsko, czyściutko i normalnie. Sam
widzisz jak będzie pięknie (statystycznie)"
To nie moje słowa tylko A.A.
Temat: Idiotkę i jej pieska
Użytkownik Offieczka napisał:
[...]
No tak, ale to ty miałaś wrażenie. A mnie twoje wrażenia nie interesują,
bo
są twoje.
Rozumiem, w takim razie po co mi odpisujesz? Po to, żeby mnie o tym
poinformować?
Wydawało mi się, że to jest grupa dyskusyjna, a nie grupa do prowadzenia
monologów pt.
głoszenie prawd jedynie słusznych. No ale cóż, ja mogę się mylić, Ty zapewne
nie ;o)
[...]
Wkładanie własnych przemyśleń w cudze wypowiedzi to tez pójście na
łatwiznę.
Jeśli już to WYPOWIADANIE własnych przemyśleń ODNOŚNIE cudzych
wypowiedzi.
A poza tym - z mojego punktu widzenia to była próba dyskusji.
| Nie badania. Widzę po prostu codzienność polskich blokowisk.
| Wyobraź sobie, że nie Ty jeden ją widzisz. Inni również.
| Pytanie tylko, czyje widzenie jest 'prawdziwe';o)
No to słucham, czyje? Skoro moje nie jest to czyje jest?
Postaw tezę, zrób badania, to się przekonamy.
Obserwacje czynione na własnym podwórku możesz sobie w kieszeń wsadzić, bo
nie jest uprawnione przenoszenie tego co się dzieje na jednym z miliona
osiedli na całą Polskę.
Czyli w twoim miescie nie ma problemu srających wszędzie psów? Jakie to
miasto?
Nie ma.
[...]
Jakie dane? Mam policzyć liczbę koszy na śmieci w Pradze, do których
przyczepione są torebki na psie odchody?
Jeśli nie wiesz jakie dane (dane, nie obserwacje zza latającej firanki), to
nie ugólniaj tak, jak to zrobiłeś w paru poprzednich postach.
Wiesz - Twoje zdanie mnie nie interesuje tak długo, jak długo nie rościsz
sobie prawa do wypowiadania się
w imienu milionów. Ot, i tyle.
[...]
Ty z kimś rozmawiasz a wydaje ci zię, że ze mną?
Tak, gadam do monitora. A Ty co, patrzysz w szklaną kulę?
[...]
A ty jak rozumiem wyciągasz wnioski i obserwujesz świat samodzielnie tylko
po to, żeby się z tymi wnioskami nie zgodzić? Co to jest?
Staram się dostrzegać wielowymiarowość sytuacji, czyli to, że nie zawsze mój
punkt widzenia jest słuszny, bo mogłam nie wziąć pod uwagę pewnych aspektów
danej sprawy.
A w kontekście dyskusji o pieskach i ich właścicielach:
jest tak samo dużo niereformowalnych włascicieli - wiem, bo też z nimi
walczę, jak
i dużo tych myślących.
[...]
Na jaką populację. Ja jestem wściekły na bezmózgie stworzenie na dwóch
nogach, które nie potrafi się zaopiekować stworzeniem na czterech. To jest
_konkretny_ przypadek.
Tylko tak jakoś przypadkiem wyszło Ci "od szczegółu do ogółu"?
"Tak jest, uśpić to całe tałatajstwo. A potem weźmiemy się za gołębie
(sraja gdzie popadnie), koty (też śmierdzą), a na samym końcu wytruje
się dżdżownice (po deszczu wyłażą na chodnik i są obrzydliwie
nieestetyczne, szczególnie w stanie rozdeptanym). Następnie po cichu
eksterminuje się bezdomnych, niemyjących się oraz śmiecących
pseudoludzi. Będzie sielsko-anielsko, czyściutko i normalnie. Sam
widzisz jak będzie pięknie (statystycznie)"
Na co Ty odpisałeś w dalszej części wymiany postów:
"[odnośnie bredni i tego, że dotyczą one tego co napisał Cc.]
Z ta różnicą, że on opisał stan faktyczny polskich blokowisk i ich
mieszkańców-zwierzakolubów. A ty bredzisz o mordowaniu niewinnych
zwierzaków."
Moje zdanie Cię nie interesuje, więc tego co poniżej nie czytaj ;o)
Wygląda mi na to, że bardzo personalnie podszedłeś do tych bzdur
wypisywanych przez A.A., skoro
a) nie były one skierowane do Ciebie
b) poczułeś się w obowiązku do tłumaczenia Cc.
Jak dla mnie EOT.
Miłego dnia,
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematuTemat: Atmosfera :>
Użytkownik Nixe napisał:
[cut]
Za zanieczyszczanie terenu w miejscach ogólnodostępnych (tj. ulicy,
placu, trawnika) przez zwierzęta, funkcjonariusze Straży Miejskiej
wręczyli 47 mandatów karnych właścicielom psów, pouczyli 218 osób, aż 5
spraw trafiło do sądu.
Najwięcej mandatów, pouczeń i wniosków do sądu związanych było z
naruszeniem ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach [...]
sankcje karne stosowano wobec właścicieli psów za niewywiązywanie z
obowiązków zawartych we wspomnianej ustawie (np. zanieczyszczenie miejsc
ogólnodostępnych przez psy [...]).
Jest bardzo prawodpodobne, że identyczne zasady obowiązują w innych
gminach, np. w Gdyni.
Dobra dobra dobra. Jest pewno "ale". Wlasciciel nie musi sprzatac po
swoim pupilu, jesli nie ma specjalnego kosza na odchody. Bo niby co
mialby zrobic z ta kupa? Wyrzucic do kosza publicznego NIE WOLNO.
Specjalnych pojemnikow na psie odchody nie ma. Przynajmniej na mojej
dzielnicy nie ma. Wiec co zrobic z tym problemem? Trzymac w reku i
rozsiewac brzydki zapach po miescie i szukac pojemnika? Bzdura. Juz raz
wytlumaczylem SM, ze nie maja prawa wlepic mandatu za kupke, ktora
zrobil moj pies. I dopoki nie wstawia stosownej tabliczki: "zakaz
wprowadzania psow na teren..." Bede wchodzil z psem i bedzie sie
zalatwial ile mu sie podoba. Panom z SM odebralo mowe. Odwrocilem sie na
piecie i poszedlem z psem w bardziej "przychylne" miejsce.
Place podatki i domagam sie, zeby umozliwiono mi sprzatanie po moim
psie, czyli zapewniono odpowiednie kosze. Za co my (wlasciciele psow)
placimy podatki (i to nie male - w zaleznosci od regionu) do jasnej
anielki? Za posiadanie psa? Bzdura. Na co ida te podatki, pytam sie? Na
co ida mandaty za "niesprzatanie" ? Na co? ....
Jak sama wspomnialas:
Art. 3. 1.
2. Gminy zapewniają czystość i porządek na swoim terenie i tworzą warunki
niezbędne do ich utrzymania, a w szczególności:
[...]
4) określają wymagania wobec osób utrzymujących zwierzęta domowe w zakresie
bezpieczeństwa i czystości w miejscach publicznych.
i to co napisalas:
"Ergo - jeśli rada gminy ustaliła konkretne zasady utrzymania porządku
oraz określiła konkretne wymagania wobec osób utrzymujących zwięrzęta
domowe, to ma prawo wręczać mieszkańcom gminy mandaty za naruszenie tych
zasad."
Nie ma prawa!!!
Jak gmina moze wymagac od wlasciciela psa czegokolwiek, jesli nie
zapewniaja niezbednych warunkow ?????????? (Art. 3.1.2)
Nie interesuje mnie to, ze Urzad Gminy-Bemowo wydal rozporzadzenie
nakazujace wlascicielom psow sprzatanie zanieczyszczen po swoich
pupilach pod grozba kary administracyjnej. Jesli jednoczesnie, rowniez
pod grozba kary administracyjnej, zabrania sie wywalania tego rodzaju
zanieczyszczen do kontenerow ogolnych!!!
Dlaczego nie ma specjalnych parkow, dla pupilow? Psow, kotow?
A co z kocimi kupami w piaskownicach? I obsikiwaniem klatek schodowych
przez koty?
Dodam jeszcze cos kontrowersyjnego.. Psa rowniez moge spuscic ze smyczy
w miejscu publicznym, pod kilkoma warunkami. I rowniez SM nie ma
podstawy, by wlepic mandat.
Temat: Odnośnie psich kup w Warszawie
Ostatnio Bosy Chłopczyk napisał:
A teraz na poważnie... Władze miasta nic nie robią w tej kwerstii aby
rozwiazać ten problem. Nie chodzi tylko o psie kupy na trawnikach, ale
wprost na chodnikach (ul. Noakowskiego lub Polna). Moim zdaniem
powinno wprowadzić się przepis, że niesprzątanie po piesku będzie
karane mandatem
w wysokości set złotych... Może wreszcie to przemówi właścicielom
czworonogów do rozsądku.
Kilka razy poruszałem ten temat na innych grupach, spotykałem się
niestety
z oburzeniem - "No to gdzie mam z psem wyjść??!!??".
Spsób myślenia (bez obrazy) przypomina polski Sejm. Jezeli pojawia sie
problem należy wprowadzić nowy przepis i kary.
Przypominam sobie jak kilka lat temu wprowadzano rejestrowanie psów (były
opłaty i znaczki dla piesków). I co. Nikt tego nie rejestrował komputerowo
(nawet ręcznie). Piesek nosił numerek ale po co? I tak nie mozna było
znaleść własciciela po numerku (Ursynów). Nikt nie potrafił powiedzieć na co
idą podatki od psów.
Kto widział w W-wie wyznaczone tereny przeznaczone dla spacerujacych z
psami? Kto wie na co idą podatki od psów? Kto widział kosze na odchody
(czasami brak zwykłych koszy na śmieci)?
Właściciele psów płacą podatek (zależnie od gminy) 30-50 zł rocznie. Dajmy
na to, że jest w W-wie 200 tys. psów (jest chyba dużo więcej). To daje ok. 8
mln zł rocznie. Co dzieje się z tymi pieniędzmi.
Prawie zawsze dobry przykład pobudza do działania. Jak ludzie zobaczą, że
gmina stawia kosze na psie odchody, zatrudnia bezrobotnych do sprzatania
(chodzby tylko w szczególnie ważnych rejonach), potrafi rozliczyć się z
pieniędzy pobieranych od włascicieli, itp. itp. - myślę że zaczną dbać o
czystość.
Jak na razie cała para idzie w kierunku wymyślania kar i represji.
Równie dobrze mozna karać właścicieli samochodów za zdezelowane zawieszenie
(amortyzatory itp.). A wiekszość producentów amortyzatorów skraca gwarancje
na Polske z uwagi na stan dróg.
Wszystkie przykłady, które przytaczają koledzy dyskutujacy w tym wątku
pochodza z krajów, w których gminy lub parlamenty coś w tym kierunku
zrobiły. I nie mam tu na myśli represji i kar.
Jedyne co normalny (specjalnie nie pisze kulturalny) właściciel w Polsce
może zrobić, to zadbać żeby piesek nie robił na klatce, w windzie, w
okolicach placów zabaw dla dzieci. Ale w końcu pies jak każde stworzenie
kupe zrobić gddzieś musi.
Nie wymagajmy od włascicieli, żeby zbierali psie odchody do torebek (tylko
papierowych, ze wzgledu na biodegradacje) i zbierali kary lub opr za
wrzucanie ich do zwykłych koszy na śmieci (o ile takie w okolicy w ogóle
stoją. Nie można pilnować porządku i prawa łamiac inne przepisy.
Temat: Larwy z osiedlowej piaskownicy i psie odchody
Larwy z osiedlowej piaskownicy i psie odchody
miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,6551872,Larwy_z_osiedlowej_piaskownicy.html
Larwy z osiedlowej piaskownicy
Aleksandra Dybiec
2009-04-28, ostatnia aktualizacja 2009-04-28 19:59
Twój pies załatwia się w piaskownicy. Potem do piaskownicy wchodzi
dziecko - twoje albo sąsiada. Dotyka odchodów, potem - swoich ust. I
zarażenie toksokarozą, odzwierzęcą chorobą pasożytniczą, gotowe.
Psie i kocie odchody w piaskownicy mogą wywołać u dzieci bardzo
groźną chorobę odzwierzęcą
We wtorek pisaliśmy o fatalnym stanie większości placów zabaw w
mieście: zardzewiałych huśtawkach, wyrwanych z ziemi czy
zniszczonych karuzelach. Wczoraj okazało się, że dzieci z zabawy na
podwórku mogą wrócić nie tylko z siniakiem czy zadrapaniami. "(...)
piaskownice dla dzieci są zapełnione psimi i kocimi odchodami!" - w
komentarzu do tekstu o placach zabawach na gazetowym forum
alarmowała czytelniczka. - "Właśnie się dowiedziałam, że moja
córeczka (3,5 roku) ma toksokarozę! Ale nagminne zwracanie uwagi
sąsiadom o niewyprowadzaniu psów na jedyną, małą powierzchnię, gdzie
rośnie trawka i jest piaskownica dla dzieci, nie przynosi
rezultatów. Nasze dzieci się tam bawiły (nie wiedziałam, że może się
to skończyć tak źle dla mojej córci). Może inne dzieci też są chore,
nie wiem. Wiem, że dzisiaj jadę z córką do szpitala na oddział
zakaźny! (...) Boję się. Ciekawe ile dzieci jeszcze zachoruje!"
Forumowiczka zwraca się z dramatycznym apelem do właścicieli
czworonogów: "Może ci ludzie, którzy mają psy i koty zaczną w końcu
sprzątać po swoich pupilach. To nie jest nic ciężkiego, wystarczy
zabrać ze sobą łopatkę. Prosimy o zrozumienie!"
Toksokaroza jest groźną odzwierzęcą chorobą pasożytniczą, wywoływaną
przez inwazję larw psich lub kocich glist (toksokar). Dojrzałe
glisty psie i kocie wytwarzają jaja, które wraz ze zwierzęcymi
odchodami są wydalane do środowiska. Liczba wydalanych jaj jest
ogromna. Jedna samica toksokary potrafi wytworzyć w ciągu doby około
20 tysięcy jaj. W jednym gramie kału szczeniaków można znaleźć ponad
15 tysięcy jaj glist. Źródłem zakażenia toksokarozą jest skażona
gleba, spożyty skażony pokarm, kontakty z zakażonymi zwierzętami
oraz ich odchodami. Najczęściej chorują dzieci. Zarażają się one
podczas zabaw z zakażonymi zwierzętami oraz - w piaskownicach. W
organizmie człowieka, z połkniętych jaj inwazyjnych wykluwają się
larwy o długości około 0,4 mm. Przedostają się przez ściany jelita
do krwiobiegu. Wraz z krwią migrują do różnych narządów organizmu i
osiedlają się w nich. Pozostając w tkankach, powodują odczyn zapalny
i niszczenie zainfekowanych tkanek. O objawach choroby mówi zastępca
ordynatora na oddziale obserwacyjno-zakaźnym w Wojewódzkim Szpitalu
Zespolonym w Płocku Ewa Buława Nowak: - Mogą to być bóle brzucha,
zmęczenie, wzdęcia, utrata apetytu, a także pogorszenie wzroku.
Toksokaroza atakuje bowiem często narządy wewnętrzne, np. narząd
wzroku. Choć w większości przypadków choroba ta przebiega w sposób
bezobjawowy.
Dr Buława Nowak przyznaje, że zarażonych osób może być mnóstwo.
Najczęściej chorzy zgłaszają się do poradni chorób zakaźnych, czasem
stamtąd są kierowani do szpitala. - Leczenie trwa najczęściej
tydzień, przebieg choroby nie jest ciężki, ale zaczyna być groźnie,
jeśli są już objawy narządowe. Aby uniknąć toksokarozy, należy
przede wszystkim przestrzegać higieny, a psy i koty powinny być
odrobaczane. I oczywiście nie powinny wchodzić do piaskownic.
O to zapewne będzie najtrudniej. Choć płocka straż miejska zakasała
rękawy i już od ponad tygodnia kontroluje place zabaw, to z brakiem
rozsądku trudno jest walczyć. Pomalowanie sprzętu czy wymiana piasku
to chwila roboty, ale ile może zająć wpojenie właścicielom psów
właściwych nawyków? Strażnicy, jak podkreśla ich rzeczniczka Jolanta
Głowacka, mogą wlepić po mandacie, jeśli przyłapią kogoś z
czworonogiem załatwiającym swe potrzeby w miejscu publicznym. Ale to
zazwyczaj nic nie daje. Delikwent płaci karę, a potem i tak
wyprowadza pieska do piaskownicy.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Ocencie sami - zwykle chamstwo
Witam
<<<to jest dlugawe ale mieszkancow Rzeszowa powinno to szczegolnie
zaiteresowac | | |
Jako dlugoletni uzytkownik starego maluch nabralem pewnego doswiadczenia
odnosnie samochodu (napraw itp.) NIemniej przyszedl czas iz postanowilem
zmienic pojazd. Tak sie zaczelo czytanie ogloszen, odwiedzanie gieldy
samochodwej i komisow. Trudno jest sie zdecydowac na konkretna marke a co
dopiero samochod. Jedno jest pewne moj samochod musi byc nietypowy (taki
kaprys).
Kiedys jechalem Warszawska (w Rzeszowie) i widze stoi w komisie ford escort
cabrio. Mysle super sprawa cos dla mnie.
I tu sie zaczela moja niefortunna przygoda z komisem o nazwie MAX (co z
szumna nazwa dla komisu niewiele wiekszego niz parkin przydrozny - raptem 7
samochodow na placu). Podjezdzam pod komis, wlasciciel juz wychodzi, ale po
krotkiej pogawedce dal mi 5 minut (coz za zbytek laski z jego strony). Po
takich szybkich ogledzinach stwierdzilem ze przyjade ponownie (byla
niedziela).
Pojawilem sie we wtorek. Chwila rozmowy, kluczyki, ogledziny znowu na szybko
bo pogada beznadziejna (troche padalo), proponuje zeby uruchomil silnik. Pan
wsiadl, costam poszperal, silnik jakby chcial ale nie mogl. Pan wysiadl
stwierdzil ze akumulator rozladowany (fakt) i ze sobie przypomnial ze kiedys
mu sie skonczyla benzyna i ,musialby jechac troche kupic. Tak sobie
pomyslalem "troche nieprofesjonalne podejscie", no ale coz kazdemu moze sie
zdarzyc, pogoda beznadziejna umowilem sie na nastepny dzien.
Sroda: Nie mogle przyjsc wiadomo praca, wiele spraw na glowie itd ...
normalna rzecz, numeru telefonu nie mialem zeby uprzedzic komis iz sie nie
stawie na umowiony termin (trudno).
Przyjechalem w piatek, komis zamkniety pomimo ze powinien byc otwarty
(jeszce). Poczekalem blisko 30 min i nic.
Pojawilem sie ponownie w sobote. Oczywiscie zaraz do wlasciciela, na
poczatku przeprosilem ze nie przyszedlem w srode, wzielismy kluczyki i do
samochodu. (Tu taka mala uwaga wlasciciel mial psa, samochod stal chyba w
miejscu ktore mozna byloby nazwac toaleta tego pieska, w zasadzie nie mozna
bylo stanac nigdzie aby nie nadepnac na psie odchody - mysle sobie
rewelacja, profesjonalizm itd). Wsiadamy (samochod byl przestawiony czyli
faktycznie wczesniej go uruchomili), probojemy "zapalic" nic. Pan stwierdza
ze chyba znowu sie benzyna skonczyla (??????!!!!!!!) i z pretensjmi do mnie
ze powinienem byl przyjsc w srode bo wtedy jezdzil (??????????). Proponuje
mi zebym sobie ponownie poogladal bez jazdy. Chwila zastnowienia, maska w
gore i ogladam- lewa podluznice, blotnik, blachy - chyba nie bite, prawa
strona analogicznie tylko zastanowil mnie maly kawalek blachy, jakby
przyklejony. Pan pyta czy w czyms pomoc - odpowiadam ze nie ma potrzeby -
mysle cos tu bylo kombinaowane. Patrze na silnik spory wyciek oleju, pytam
skad to cieknie. Pan oczywsicie "zupelnie" zdziwiony udaje ze nic o tym nie
wie. (Odwiedzilem juz kilka komisow i zdazylem zauwazyc ze sprzedawcy na
podobnie pytania reguja wlasnie w ten samo sposob, wczesnie tej usterki nie
widzieli, najprawdopodobniej stalo sie to 5 min wczesniej ale dobrze ze
zauwazylem .... itp) Pokiwalem glowa z niedowierzaniem (chcialem mu okazac
ze nie wierze ze o tym nie wiedzial) i tu sie zaczelo ................
............
Pan stwierdzil ze go "denerwuje moje ogladanie" !!!!!!!(???????) Chwycil za
maske, w tym momencie cofnalem odruchowo glowe (caly czas ogladalem silnik)
uslyszalem tylko gwizd przelatujacej krawedzi maski w bezposredniej
bliskosci mojego nosa. Az mnie "zamurowalo".... chwila przerwy (co sie
dzieje) ... ... troche ochlonalem. Pogratulowalem mu podejscia do klienta,
on odparl cos o kupowaniu i ogladaniu, zasugerowal zebym zamiast "obmacywac
kable (????)" przyprowadzil sobie mechaniaka ktory sie cos zna na tym (????)
po czym dodal ze samochod zamiast tyle ogladac to trzeba kupic (przypomne ze
jak do tej pory to jeszcze nie slyszalem pracujacego silnika).
.......... znowu chila przerwy ....... pan udal sie do biura .... ja
poszedlem za nim.
Zapytalem ile on sprzedal samochodow przy takim podejsciu (badz co badz
chyba do powaznego klienta). Uslyszalem tylko stanowcze spier***** .......
Oslupialem, moje cisnienie (krwi) chyba skoczylo do wartosci porownywalnej
do cisnienia powietrza w kolach mojego pojadu. Mysle sobie ze to bezczelny
cham i z taki to trzeba gadac w jego jezyku. Puscile mu adekwatna do
sytuacji wiazanke okreslen. Pan podszedl chwycil mnie za ubranie i troche
poturbowal poczym jeszce raz powtorzyl prosbe o opuszczenie palcu (tzn.
spier*****) i zagrozil zebym mu sie wiecej na oczy nie pokazywal. Dodal ze
zaraz poszczuje mnie psem (???). Stalem oszolomiony nie wiedzialem co sie ze
mna dzieje, nie wiedzialem co robic isc, stac, klocic sie dalej czy co tam
jezcze robic. Po chwili zaczalem isc w strone wyjscia, zauwazyle ze Pan cos
wyjmuje z szuflady, zawolal mnie, chcial zebym podszedl. Przedmiot ktory w
trzymal w rece migna przez chwile. Wydawalo mi sie (jeszcze raz zaznaczam ze
tak mi sie tylko wydawalo nie wiem czy tak bylo w rzeczywistosci) ze trzyma
pojemnik z gazem obezwaldaniajacym, albo cos w tym rodzaju. Stalismy ok 2
metry od siebie i Pan bardzo nalegal zebym podszedl jeszcze blizej, caly
czas jednoczesnie trzyma to cos w rece i usmiechal sie z zadowoleniem
....................................................
Odszedlem ....... upokorzony przez marnego sprzedawczyne starych samochodow
(tetno 180 na minute, cisnienie - nieznane)
Chcialbym zeby to bylo ostrzezenie dla potencjalnych klientow tegoz komisu
....... wnioski wyciagnijcie sami.
Dodam ze staralem sie to opisac w miare bezstronnie, niemniej emocje naewt
dzisiaj troche biora gore nad zdrowym rozsadkiem.
Chcialbym jeszcze zaznaczyc ze moj stan wiedzy o samochodach wykracza ponad
umiejetniosc wymiany kola. Wykonalem wlsanorecznie dwa kapitalne remonty
silnika w swoim samochodzie, remontowalem hamulce i kila mniej waznych
rzeczy. Jestm w stanie po kilkuminiutowych ogledzinach dowolnego samochodu
stwierdzic czy byl rozbity (problem stanowi dla mnie ocena jak bardzo ale i
z tyma jakos sobie radze). Dzieki temu uniknalem juz kilku "supeer okazji"
kupna "lekko zadrasnietgo samochodu"
Pozdrawaim wszystkich
Rafal
Temat: Czy psie odchody to problem - w Szczecinie
Czy psie odchody to problem - w Szczecinie
Wyniki ankiety pn. "Czy psie odchody to problem"
Na potrzeby przeprowadzenia ankiety wydrukowano 3 500 egz. ankiety oraz w
ramach strony internetowej zamieszczono formularz z możliwością jego
wypełnienia i wysłania. Ankiety zostały udostępnione mieszkańcom Miasta w
Biurze Obsługi Interesantów UM w Szczecinie oraz w filii na Prawobrzeżu. W
ankiecie udział wzięło 699 mieszkańców z czego 147 ankiet zostało nadesłanych
za pośrednictwem sieci internetowej.
Procentowy udział złożonych odpowiedzi przedstawia poniższe zestawienie.
1. Czy posiada Pani/Pan psa?
Tak 63% Nie 37%
2. Czy sprząta Pani/Pan po swoim psie?
Tak 65% Nie 32% Brak zdania
3%
3. Czy uważa Pani/Pan kwestię niesprzątania przez właścicieli czworonogów za
istotny problem dla wizerunku Miasta?
Tak 76% Nie 23% Brak zdania
1%
4. Czy odczuwa Pani/Pan brak ogólnodostępnych środków higienicznych do
usunięcia nieczystości po czworonogach?
Tak 59% Nie 35% Brak
zdania 6%
5. Czy akcje mające na celu zmianę świadomości właścicieli czworonogów mają
szanse przynieść pożądane efekty?
Tak 67% Nie 30% Brak
zdania 3%
6. Jaka forma ww. akcji przyniesie Pani/Pana zdaniem największy skutek?
ulotki - 17%
reklamy w lokalnych mediach - 31%
informacje od administratorów - aktywny udział Rad Osiedli - 34%
inne - 18%
7. Jakie działania należałoby podjąć, aby przekonać właścicieli do sprzątania
po swoim psie?
przeprowadzenie akcji edukacyjno/informacyjnej
– zachęcenie innych aby robili to
samo 19%
wzmożenie kontroli egzekwujących obowiązek w postaci pouczeń,
nakładania kar
finansowych
48%
zwiększenie ilości dostępnego sprzętu do sprzątania po psach 28%
inne
propozycje
5%
8. Czy Miasto powinno przeznaczać większe nakłady finansowe na rozwiązanie
tego problemu?
Tak 55% Nie 41% Brak zdania
4%
Mieszkańcy zaproponowali różnorodne zadania mogące ich zdaniem wpłynąć na
utrzymanie porządku i czystości na terenie Miasta nierozłącznie związane z
utrzymaniem czworonożnych ulubieńców.
Miasto rozważy powyższe propozycje mając na uwadze realizację wyznaczonego
celu. Serdecznie dziękujemy za głosy mieszkańców, którzy zechcieli wyrazić
swoje zdanie na ww. temat i którzy wspólnie z Miastem pragną wpłynąć na
poprawę wizerunku Szczecina.
Książki „Zielony Przewodnik – Szczecin i Region Zachodniopomorski” otrzymują:
1. Jacek Pieczyński
2. Marcin Szyndler
3. Zawiliński Michał
Zapraszamy po odbiór nagród Urząd Miejski Plac Armii Krajowej 1 pok. 315
Analiza ankiety wykazała, że w ocenie mieszkańców Miasta problem „psich
odchodów” jest istotnym elementem wpływającym na wizerunek Miasta (76%
głosów), pozostałe 24% głosów to bardzo często głosy osób posiadających psy.
Najczęściej wskazywane formy realizacji zadań, których realizacja miałaby
przynieść największy efekt to reklama w lokalnych mediach (31% głosów)
informacja od administratorów – aktywny udział rad osiedli (34% głosów) oraz
zadania inne (18% głosów), gdzie często przedstawiana jest propozycja nowych
wybiegów -– dlatego istotne są prowadzone przez Wydział prace nad utworzeniem
wybiegu na prawobrzeżu.
Analiza ponadto wskazuje, iż świadomość mieszkańców Miasta na temat działań
realizowanych przez Miasto jest niestety niepokojąco niska. W pkt. 6 oraz 7 w
pozycji „inne propozycje” niejednokrotnie były oferowane rozwiązania, które
Miasto już realizuje: zestawy do sprzątania, więcej koszy
W innych pozycjach mieszkańcy wielokrotnie podnosili sprawę kontroli,
upominania właścicieli psów, karania przez Straż Miejską, Policję. Przytoczyć
tu można wypowiedzi:
Kontrole właścicieli psów w trakcie spacerów czy są przygotowani do
posprzątania po psie,
Uczulić Straż Miejską,
Zwiększenie liczebności strażników miejskich,
Żadne akcje nie pomagają – właściciele muszą odczuć skutki na własnej skórze,
Musi być konsekwencja w działaniu,
Sprawdzanie czy właściciele płacą podatek za psa i czy psy mają czipy
W ankiecie pojawiały się także, co prawda sporadyczne, propozycje powołania
instytucji hycla lub zwiększenia zasobów osobowych Straży Miejskiej
zmierzające do wzmożenia kontroli i egzekucji
– mieszkańcy niejednokrotnie piszą, iż samotnie walczą z problemem.
Mieszkańcy wysoko oceniali (67% głosów) potrzebę przeprowadzania akcji
informacyjnych, których tematyka miałaby wpłynąć na zmianę świadomości
właścicieli psów.
Przeglądaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Strona 3 z 3 • Zostało wyszukane 210 wypowiedzi • 1, 2, 3